Legendarny gitarzysta zespołu Yes, Steve Howe, wciąż nagrywa i koncertuje. Jest ostatnim członkiem tej formacji z pierwotnego składu – z lat 70. i albumu Fragile. Od wielu lat ma napięty grafik, gra z zespołem Asia, a także Anderson Bruford Wakeman Howe. Wystąpił też gościnnie na wielu płytach i dodatkowo z powodzeniem rozwija swoją karierę solową.
Jego najnowszy album solowy, Love Is, zawiera dziesięć utworów, z których połowa to kompozycje instrumentalne, natomiast druga połowa to piosenki, w których śpiewa sam Howe. Artysta gra na gitarze elektrycznej, akustycznej i steel, poza tym gra na klawiszach, perkusji i gitarze basowej. W chórkach i na basie pomaga mu Jon Davison, obecny wokalista Yes, a na perkusji gra Dylan Howe, syn gitarzysty.
FULCRUM
Płyta zaczyna się partią na gitarze akustycznej, ponieważ ten instrument jest dla mnie bardzo ważny. Większość moich kawałków zaczyna się od partii na gitarze akustycznej, czy to od luźnego pomysłu, czy akordu. Tak więc zaczynam od luźnych motywów granych na gitarze akustycznej, a później stopniowo dodaję do tego dwie gitary steel, które grają górną linię melodyczną oraz dodatkowe frazy wzbogacające całość. Myślałem tu o utworze Sleep Walk Santo & Johnny, który ma świetną melodię. Oni mają takie melodyjne intro i potem w tle dużo subtelnych rozwiązań harmonicznych i przyjemnych w odbiorze, dopracowanych brzmień. Potem przechodzimy do zwrotki, która była nagrana na MiniDiscu w Szwajcarii. Wziąłem ten kawałek, nagrałem go na ścieżkę i potem zbudowałem wokół niego całą resztę. Wstęp w tym utworze gram na sygnowanej przez siebie gitarze Martin MC-38 Steve Howe, zresztą gitarę tę później cały czas słychać w tle w całym utworze. Potem melodia jest grana na dwóch strunach na gitarze Steinberger GM4T, która – to muszę przyznać – jest wspaniałym instrumentem. To wysokiej klasy, bardzo starannie wykonana gitara o uniwersalnym brzmieniu. Potem przechodzimy do łącznika, gdzie słychać dźwięk dwóch przetworników – to mój stary dobry Les Paul. To jedno ze źródeł moich brzmień rezerwowych, które ma wyjątkowo przyjemną barwę i głębię, która tak bardzo mi odpowiada. Na Les Paulu gram melodyjne wstawki, które mają bardzo swobodny i luźny charakter. Dźwięki nie są tworzone w pośpiechu, nie są efekciarskie, lecz raczej lekkie i refleksyjne. W końcówce utworu znowu wracamy do gitary akustycznej...
SEE ME THROUGH
Ten utwór ma na pewno więcej energii i drive'u. Tak jak poprzedni, również rozpoczyna się od motywu granego na gitarze akustycznej. Główny riff jest jednak grany na przesterze, głównie na strunie A5. Potem kawałek nabiera rozpędu, na pierwszy plan wchodzi gitara steel, ale w nieco odmienny sposób, ponieważ mamy tu raczej ciężkie motywy okraszone delayem oraz grane techniką slide. Tekst w tej piosence jest bardzo prosty. Przejrzyj mnie na wskroś / do jutra / daj mi siłę, jakiej potrzebuję / aby podążać, aby podążać. Słowa miały być oszczędne i czytelne. Trzeba pamiętać, że prostota może być źródłem prawdziwego szczęścia. W utworze jest pojedyncza partia gitarowa grana na Les Paulu Junior – to Les Paul z 1955 lub 1956. To wyjątkowy instrument, który traktuję dosłownie jak przedłużenie mojej ręki, na którym mogę grać bez żadnych ograniczeń. Pod koniec kawałka naprawdę dobrze się bawię, bo całość stopniowo przyśpiesza i czuć coraz większą energię. Używam tu zarówno motywów granych na gitarze akustycznej, jak i mocniejszych fraz przesterowanych na elektryku
BEYOND THE CALL
Tu znowu zaczynam od delikatnych partii na akustyku. Przechodzę do sekwencji akordów, gdzie używam Steinbergera wpiętego do pedału głośności. Dzięki temu udało mi się uzyskać brzmienie, jakie słyszałem w młodości u gitarzystów grających na gitarze typu steel. Moją wielką inspiracją był Chet Atkins, który potrafił używać tego efektu w niezwykle płynny sposób. Czasami stosował to tak, jak robili to muzycy grający na gitarach steel, kiedy kompletnie nie da się usłyszeć najmniejszego ataku. Dlatego kiedy zaczynam grać tę melodię, to tak naprawdę nie słychać pełnego ataku w struny, bo wyciszam je przez użycie właśnie pedału głośności. Bardzo podobają mi się takie stylistyczne sztuczki. Jeśli chodzi o tytuł utworu, Beyond The Call, miałem na myśli moment, kiedy wymaga się od nas więcej, niż się spodziewaliśmy. Utwór instrumentalny można zatytułować nawet Cheese And Eggs.
LOVE IS A RIVER
To na pewno mocny punkt na całej płycie. Nie jest to typowa cukierkowa ballada o miłości, a raczej historia opowiadająca o wzlotach i upadkach z nią związanych. Użyłem tu porównania do rzeki, bo każdy z nas płynie przez życie i unosimy się na jego falach, czasami spokojnych, czasami wzburzonych i pełnych dramatyzmu, innym razem kąpiemy się w ciepłych wodach i grzejemy w słońcu. Miłość to fala, płynie, podlega przypływom i odpływom, ciągle się zmienia. Poza tym oczywiście potrafi też uszczęśliwiać (śmiech). W warstwie gitarowej słychać tu dwunastostrunową gitarę akustyczną Martin, która ma mocne, niezwykle bogate brzmienie. Zresztą to właśnie od niej zaczyna się utwór, a dopiero później dołączają do niej gitara steel, bas, perkusja i pozostałe instrumenty. Ta melodia płynie i zmienia się, nie jest przesadnie ozdobna, ponieważ to nie o to tutaj chodziło. Jest w niej dokładnie tyle uczucia, ile potrzeba.
SOUND PICTURE
Ta kompozycja składa się z wielu muzycznych planów tworzących spójną całość. Miałem też w głowie melodię i dopiero jak ją zagrałem, uświadomiłem sobie, że jest w stylu zespołu The Shadows. Nieczęsto wspominam w wywiadach Hanka Marvina, chociaż może powinienem, bo był on dla mnie wielką inspiracją. W każdym razie traktuję to jako hołd dla tego wielkiego artysty. Gram tutaj w harmoniach na dwóch Stratocasterach, co daje niezwykle bogate brzmienie. Używam też mostka tremolo, czego nie robię zbyt często, bo uważam, że tego typu zabawkami można łatwo przesadzić.
IT AIN'T EASY
W tej piosence chwytliwa melodia znajduje się w zwrotce, a nie w refrenie. To dość dynamiczny utwór. Przemawiał do mnie pomysł, żeby zrobić z tego pytanie i odpowiedź: „You know it ain't easy” jest stwierdzeniem i potem następują linijki, które rozwijają tę myśl – to naprawdę do mnie przemawiało. Refren nie wyróżnia się zbytnio, bo całość ma wystarczająco wyrazisty charakter. Mamy tu kilka sekwencji akordów, z których część jest bardziej rozbudowana – zaczyna się partią gitarową podobną do Sound Picture, jeśli chodzi o frazeologię intro. Są oczywiście wpadające w ucho akordy – wyraźnie słychać tu Stratocastera. Piosenka jest o miłości do naszych dzieci i wnuków, a także o tym, że nie jest łatwo pozwolić im odejść. Spacerują po plaży, wchodzą do wody, my musimy odpuścić i pozwolić im zacząć własne życie, gdyż oni już nie potrzebują naszej ochrony i opieki – You know It Ain't Easy.
PAUSE FOR THAUGHT
Ten utwór zaczyna się od swobodnej gry akordowej na gitarze akustycznej. Później stopniowo dodaję do niego kolejne elementy, więc całość rozwija się powoli. Kolejna w kolejności jest gitara Line 6 Variax wpięta do procesora Boss GP-10, dzięki któremu mogę uzyskać efektowne brzmienie syntezatorowe. GP-10 jest świetny, bo pozwala na przetestowanie wielu różnych ustawień, więc dużo wygodniej jest wybrać odpowiednią barwę. Omawiany kawałek to dość swobodna kompozycja, można nawet powiedzieć, że nieco melancholijna. Jeśli chodzi o tytuł Pause For Thought, to chodzi w nim o to, że czasami dobrze jest się zatrzymać w ciągu dnia i pomyśleć nad tym, co dobrego nam się przydarzyło.
IMAGINATION
Ten utwór był dla mnie wyzwaniem, bo miałem początkowo kilka wersji intro. Doszedłem do wniosku, że lepiej będzie, jeśli kompozycja rozwinie się możliwie szybko. Ponownie używam tu Steinbergera, na którym dodaję trochę dźwięków w wyższych rejestrach. No i mamy tutaj trochę gitary rytmicznej okraszonej efektem flanger, ale chyba nie jest to zaskoczeniem dla fanów mojej muzyki, bo ten element często powtarza się w moich kompozycjach. Podsumowując Imagination to łagodna piosenka rockowa. Mówi o pojawieniu się w moim życiu wnuczki, ale też o mojej żonie. Tekst opowiada o tym, jak jeździć na wysokiej fali i o tym jak radzić sobie z trudnościami, ale też jak czerpać jak najwięcej z życia i być szczęśliwym.
THE HEADLANDS
Ten utwór jest naprawdę dopieszczony. Najpierw w intro słychać gitarę akustyczną w podkładzie, natomiast później pojawia się główna linia melodyczna grana na delikatnym przesterze. Ponadto postanowiłem użyć techniki slide, która dodaje pewnego rodzaju lekkości. Potem wchodzi subtelny motyw grany na gitarze steel, która daje nam poczucie, że intro się przedłuży, a utwór na dobre jeszcze się nie rozkręcił. Przy okazji muszę przyznać, że bardzo ważne są dla mnie zmiany tonacji i wszelkiego rodzaju rozbudowane progresje akordów. W tym konkretnym utworze szczególnie upodobałem sobie septymy i nony, które odgrywają tu ważną rolę.
ON THE BALCONY
Ten kawałek jest dla mnie naprawdę ważny, a sama praca nad nim była ekscytująca. Jest tu całkiem sporo partii granych na Stratocasterze, choć pojawia się też Les Paul Junior i Line 6 James Tyler Variax. To zdecydowanie ciężki kawałek pod względem muzycznym. Jeśli chodzi o tekst, to mówi on o tym, jak stojąc na zwykłym balkonie, można poczuć swobodę, a nawet wolność. Właściwie to można porównać do niego scenę, jednak na niej jesteśmy w centrum uwagi i wszyscy na nas patrzą. Na balkonie za to nikt nas nie widzi, jesteśmy trochę ukryci. Pisząc utwór, myślałem o balkonie, w hotelu na Hawajach, gdzie się zatrzymałem. Balkon wychodził na piękną plażę, która była prawie pusta, nie było tłumów ani hałasu. To było wspaniałe. Nigdy nie sądziłem, że do napisania utworu natchnie mnie zwykły balkon (śmiech). Ten utwór mógł otwierać album, ale postanowiłem zamknąć płytę właśnie mocniejszym kawałkiem, czymś bardziej rozbudowanym i efektownym.