Polska scena metalcore’owa nie przestaje się rozwijać. Po kilku latach posuchy i raczej zbyt śmiałego patrzenia w stronę zachodnich zespołów, krajowi reprezentanci w końcu nie mają się czego wstydzić.
Nowoczesne szlaki z sukcesami w ostatniej dekadzie przemierzała Materia, a do muzyków ze Szczecinka dołączyło grono nie mniej utalentowanych ekip. Jedną z nich jest pochodząca ze Złotowa grupa Protect This City. O zespole i płycie “Light // Darkness” rozmawialiśmy z basistą Tomaszem Puzdrowskim.
Grzegorz Pindor: Nie wszyscy wiedzą, że przez wiele lat grałeś jako perkusista w deathcore'owym Final Sacrifice. Trzeba przyznać, że w owym czasie byliście jedną z ekip, która przecierała szlaki dla takiego grania w Polsce. Jak z perspektywy czasu oceniasz to, co stało się ze sceną? Wiele zespołów przepadło bez wieści równie szybko jak się pojawiło, a twój macierzysty zespół również milczy od kilku lat.
Tomasz Puzdrowski: Przede wszystkim dzięki za uznanie dla FS. Jeśli chodzi o "scenę" to widać duży progres wśród nowych młodych kapel, zarówno jeśli chodzi o granie technicznie i kompozycyjnie, same koncepty płyt czy image, które aktualne zespoły obierają to też już światowy poziom.
Nie bez kozery wspominam o Final Sacrifice, bo to właśnie dzięki niemu nabrałeś scenicznej i studyjnej ogłady. Niejednokrotnie chwalono cię za grę, słusznie odpowiadającą gatunkowym trendom. Gdzie w tym wszystkim pojawił się bas? Co skłoniło cię do podjęcia gry na tym instrumencie?
Skończyłem szkołę muzyczną na gitarze i to był mój instrument podstawowy. Na perkusji nauczyłem się grać sam. Po szkole muzycznej grałem również na basie, ponieważ fascynował mnie ten instrument. Sekcja to dusza każdego zespołu. Złapanie za bas w Protect This City było dla mnie raczej czymś naturalnym i zarazem świetnym powrotem do tego instrumentu.
Bas odgrywa u Was dość istotną rolę. Przyznam, że na tle innych zespołów (a na pewno tych, które zaczęły w podobnym czasie) dla “dołu” znalazło się więcej miejsca w miksie. Zresztą, ostatnie dziesięć lat w tej muzyce cierpiało na dwie zasadnicze bolączki: wysoką kompresję i kiepsko słyszalny bas.
Dzięki, że to zauważyłeś. Jak mówiłem dla mnie to dusza zespołu, więc starałem się, żeby bas był słyszalny i wyważony. Czyli w odpowiednich miejscach podbijał perkusje lub gitarę i jednocześnie wplatał jakieś smaczki, aby całość brzmiała jak najlepiej. Chłopaki na szczęście podzielają moje zdanie i dlatego w naszym zespole bas nigdy nie będzie pominięty.
Poruszyliśmy kwestię brzmienia, która niejako stanowi jeden z najważniejszych elementów metalcore’a. W kraju zbawienna okazała się obecność Aurora Studio i Filipa Mieszkalskiego, dzięki któremu, jak sam wspomniałeś, mamy zespoły na światowym poziomie. Jak jest w przypadku Protect This City – na ile wasz ostatni album „Light // Darkness” to efekt prac w domowym zaciszu, gdzie przy obecnym sprzęcie nie trudno o „dobre” brzmienie, a na ile wkład wspomnianych bohaterów?
Najnowszą EP w całości nagraliśmy i wyprodukowaliśmy w Aurora Studio, pomagał też Filip, którego serdecznie pozdrawiam.
Aurora Studio w ciągu ostatnich dziesięciu lat wyrosła na bastion polskiego metalcore’a (choć może brzmi to dość górnolotnie). Braliście pod uwagę inne studio, czy mając na uwadze ostatnie realizacje – a zwłaszcza te, przy których pracował wspomniany już Filip, był to jedyny słuszny wybór?
Nie braliśmy pod uwagę nikogo innego, byliśmy zadowoleni ze współpracy nad poprzednią EPką. W międzyczasie Aurora Studio mocno się rozwinęło, wychodząc poza czysty metalcore, więc jasnym było dla nas, żeby kontynuować współpracę.
Biorąc pod uwagę pietyzm, z którego słynie to studio, jak wyglądał proces przygotowań? Czy w studiu korzystaliście z własnego sprzętu?
Przygotowania to przede wszystkim dopinanie do końca kawałków, analizowanie czy czegoś w nich nie zmienić oraz ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Nie wyobrażam sobie nie być przygotowanym, dzięki temu sama nagrywka w studio przebiegała sprawnie. W studio chłopaki nagrywali materiał na swoich gitarach, ja korzystałem z basu od Aurory.
Gitara od Aurory, na której nagrałem najnowszą EP, była jakościowo lepsza. Sam posiadałem wówczas półprofesjonalny bas ESP LTD B-154 ze zwykłą menzurą. My gramy w strojach drop A i Fis, istniało więc ryzyko pojawienia się "makaronu" na strunach, co spowodowałoby niechciane przydźwieki i brudy, dlatego musiałem skorzystać z pomocy chłopaków, którzy dysponowali odpowiednim sprzętem. Aktualnie posiadam nowy bas Ibanez SRMS 805, profesjonalny sprzęt z wydłużoną menzurą, dzięki czemu będę mógł już spokojnie na w tych strojach nagrywać materiał oraz grać na żywo.
EPka została ciepło przyjęta, można powiedzieć, że wręcz entuzjastycznie, a jak sam przyznałeś, poziom zespołów wzrósł. Pojawia się jednak pytanie, na ile będąc w końcu niemal na identycznym pułapie jak zagraniczne zespoły, można z tym materiałem wyjść poza kraj? Co pokazuje Bandcamp i Spotify, gdzie macie najwięcej fanów? (śmiech)
Tak, EPka została przyjęta bardzo dobrze. Bardzo nas to cieszy i jesteśmy wdzięczni każdemu kto nas wspiera. Bandcamp i Spotify wskazują na bardzo pozytywne wyniki, wrzucaliśmy nawet roczne podsumowanie, które pokazało, że mamy trochę słuchaczy za granicą. Dostaliśmy wiele pozytywnych wiadomości prywatnych na nasz profil FB, część fizycznych kopii poszła poza kraj, także są chętni. Jeśli chodzi o koncerty, w grę wchodzi kwestia logistyczna i pogodzenie naszych obowiązków, co nie zawsze jest proste. Mamy jednak parę planów i pomysłów i mamy nadzieję, że uda nam się je zrealizować.
W czasie gdy rozmawiamy znaczna część imprez została odwołana lub przeniesiona na odległe terminy, to cios zarówno dla fanów jak i muzyków. Code Orange świętowało premierę swojej płyty w pustym teatrze ale za to z produkcją nie odbiegająca od tych na największych festiwalach. Cro-Mags też zagrali koncert dla swoich fanów. Sądzisz, że u nas miałoby to rację bytu?
Myślę, że jeśli jakiś zespół podjąłby się zagrania koncertu online to byliby chętni, sam chętnie bym go zobaczył. Zresztą kiedyś nasz koncert w Gdyni, zorganizowany przez Patryka z Polish Deathcore Crew, którego też pozdrawiam, był zupełnie przypadkowo streamingowany w całości na FB i obejrzało go wówczas sporo osób. Materiał nadal jest dostępny w sieci.
W czasie separacji związanej z kwarantanną wielu artystów skupia się na nowym materiale. Jak jest u Was? Jesteście w stanie pracować zdalnie? I jeśli tak, to czy w planach, o których wspominałeś uwzględniliście nowy krążek?
Staramy się spożytkować ten okres najlepiej jak możemy. Pomocne okazują się wideokonferencje, czy po prostu czat grupowy. Niby nic nowego, a jednak staramy się maksymalnie wykorzystać obecne możliwości. Nie ma co marnować czasu, zwłaszcza, że pomysłów nie brakuje.