Bray Almini (Suffokate)
Wywiady
2010-06-16
Polki lepiej testować niż oglądać a Behemoth kojarzony jest na całym świecie. To że nasze piwo rządzi wiedzieliśmy już wcześniej. Rozmawiamy z basistą Suffokate - Brayem Alminim.
Od kilku tygodni jesteście w trasie - jak wrażenia z podróży i grania po Starym Kontynencie?
Zdecydowanie na plus. Co prawda, przychodziło nam grać w jeszcze mniejszych miejscówkach jak dziś, ale mile zaskoczyliśmy się szaleństwem publiczności we Francji i Belgii. Totalne wariacto. Swoją drogą to nie moja pierwsza wizyta w Europie. Trzy lata temu byłem basistą w All Shall Perish w czasie trasy Hell on Earth i tak też większość z tych klubów już znam.
O proszę, tego nie wiedziałem. Francja i Belgia mówisz? Nie wiem czy wiesz, ale Belgowie są ostoją Europejskiego hc. Zresztą, w zasadzie nie powinno Ci to jakoś wybitnie zaprzątać głowy w Stanach macie tego core'a aż za dużo (śmiech). Hell On Earth? Ano tak, pamiętam. Mieliście grać wtedy w Warszawie z Heaven Shall Burn i Walls of Jericho... jak obaj pamiętamy nie wyszło. Czy na tamtej trasie odwołano jeszcze jakieś koncerty? U nas powodem była niska sprzedaż biletów...
No tak, pamiętam. Nie przypominam sobie jednak by prócz Polski były jakieś inne przerwy na tej trasie. Zaś co do samego grania w All Shall Perish - wiesz, było fajnie, zresztą to moi bardzo dobrzy znajomi, ale czas ruszyć z Suffokate, gramy już ze sobą tyle lat i wierzę w to, że się nam uda.
W sumie to mnie to nawet nie dziwi - w końcu zarówno Suffokate jak i All Shall Perish są z jednego miasta - Oakland, prawda?
Zgadza się, znamy się jeszcze z czasów, choć pewnie w to nie uwierzysz gdy oni otwierali nam koncerty. Jeszcze zanim Chris Storey stał się no wiesz... "duży" (śmiech).
Masz rację, nie wierzę (śmiech). No właśnie - Chris. Wiesz, według mnie All Shall Perish bez niego to zdecydowanie nie ten sam zespół. Owszem mieli, ba! Mają ciągłe zastępstwa za niego, wszak przecież świetnych gitarzystów (zwłaszcza w Stanach) jest co nie miara, ale on był... no unikalny.
Zgadza się. Nie przyglądam się tym wszystkim zmianom w tym zespole, zresztą, na dzień dzisiejszy jakoś mało mnie to interesuje, w każdym razie życzę im jak najlepiej. Może jeszcze kiedyś wspólnie z nimi zagramy.
Oby. W każdym razie oni mają co nam, polakom wynagrodzić. Powiedz mi jak to jest - macie kontrakt w Mediaskare, o ile pamiętam w stym samym labelu co The Ghost Inside i As Blood Runs Black, gracie regularne trasy (przynajmniej od tego roku) da się z tego żyć, czy raczej nie bardzo?
Wiesz, szczerze mówiąc ciężko. Nawet pomimo tego, że nasz nowy album to trzeci najlepiej sprzedający się krążek w historii tej wytwórni to i tak sporo do tego wszystkiego dokładamy. Na przykład by wyruszyć w ten tour z Carnifex, gdzie jak sam widzisz jesteśmy tylko jedną z kolejnych kapel musieliśmy zainwestować niemal 10 tysięcy dolarów. Kupno merchu, busa (Bray wskazuje na oddalonego o kilka kroków Mercedsa), zatankowanie, przeloty to wszystko kosztuje, i niekoniecznie zachęca do tego by się gdzieś ruszać. Tak czy owak jedyne pieniądze mamy ze sprzedaży gadżetów, których też w Europie nie mamy zbyt wiele. Także jak widzisz, nie jest za różowo. By jednak wyprzedzić Twoje pytanie o najlepiej sprzedający się album w Mediaskare to... cóż, The Ghost Inside pobiło wszelkie rekordy. Fajne z nich chłopaki - należy im się.
Faktycznie nie jest za dobrze. Tak czy owak dziwi mnie to. Macie kontrakt, gracie trasy - a tu wychodzi na to, że nie starcza na rachunki.Więc co, ten Amerykański sen nie może się ziścić (śmiech)?
Tak (śmiech). Zresztą, granie w kapeli to często pogoń za niczym. Według mnie nie można, a znaczy, ja bym nie chciał, traktować tego jako regularną pracę. Mam możliwość zwiedzać świat powiedzmy, że za darmo, grać dla ludzi takich jak Ty i mieć z tego masę zabawy. Dwa dni temu skończyłem dwadzieścia osiem, więc mam już prawie trzydziestkę na karku, a jak widzisz gram deathcore i nie narzekam. To chyba dobrze, prawda?
Wiesz, ja nie gram w kapeli (śmiech). Ale wydaje mi się, że to jakby nie patrzeć spełnienie marzeń każdego młodego człowieka - mimo, iż nie ma z tego jakiś tam kokosów. No właśnie - deathcore. Pewnie świadom jesteś tego, że to trend? Myślisz, że Suffokate przetrwa? Że wyjdziecie z tej scenowej batalii z podniesionym czołem?
Wiem. Właściwie to doskonale o tym wiem, ale wiesz, gramy po prostu to co lubimy, czego sami chcielibyśmy słuchać. To nie do końca jest tak, że idziemy za trendem, a tym bardziej za modą - te ciuchy, określony image itd. Kiedy byłem młodszy cały ten nurt dopiero raczkował, a my już bawiliśy się w granie death metalu z hardcore'owymi elementami. Jeszcze nie pod szyldem Suffokate, ale jednak. Nie do końca też jestem przekonany co do tego czy w stanach idzie to w dobrą stronę jeżeli wiesz co mam na myśli... Wiele kapel kopiuje inne i robi się miszmasz, co druga jest wtórna i nawet brzmi tak samo. Brakuje autentyczności. Nie żebym tutaj wywyższał swój zespół, ale jednak nie jesteśmy tacy jak reszta... Co, nie?
Chciałbym móc się z Tobą nie zgodzić, ale faktycznie, stosujecie inne środki przekazu, nie skupiacie się tak bardzo na blastach - mnie to na przykład bardzo cieszy. Jakiś czas temu pisałem nawet recenzję waszego albumu... czy to Polska czy inny kraj pewnie zbyt wielkiego dla Was znaczenia to nie ma, co? Z tego co zauważyłem w stanach dziennikarstwo muzyczne, nawet to internetowe jakoś... nie wiem, kuleje? W każdym razie nie widzę żadnych recenzji - zespoły nie przywiązują w ogóle do tego uwagi czy jak to jest?
Szczerze? Krytyka, krytyką, ale tak jak mówisz, nikt się tym nie przejmuje, a poza tym nie mamy czasu na to by to wszystko śledzić i ogarniać. Wolę opinie wyrażane twarzą w twąrz tak jak teraz sobie rozmawiamy. To jest wtedy szczere i prawdziwe, ba! Jakiś czas temu słyszałem o takiej sytuacji gdzie wytwórnie dyktują recenzentom co mają pisać. To chore, dlatego też cieszę się z bycia w Mediaskare, wszystko oparte jest na koleżeńskich relacjach i mamy do siebie zaufanie, niezależnie czy to PR czy przekazanie organizacji trasy komuś innemu niż do tej pory.
Chwilę wcześniej powiedziałeś o rekordowej sprzedaży albumów The Ghost Inside. Wiemy, że są chrześcijanami, a to teraz bardzo popularnych ruch zarówno w muzyce jak i mentalności ludzi w stanach. Co sądzisz o tych wszystkich zespołach jak Impending Doom, For Today, The Great Commission i innych? Poza tym, że grają bardzo ciężko i brutalnie mają pewną misję, chcą coś przekazać... słyszałeś o prawieniu kazań na gigah For Today? Dla mnie właśnie to jest chore...
Wiedziałem, że w końcu o to zapytasz (śmiech). Wiesz, nie wierzę w Boga, nie jestem ani agnostykiem, ani ateistą, z szatanem też jakoś się nie kumpluję i podchodzę do tego wszystkiego z ogromną rezerwą. Akurat przykład For Today jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych. Kiedyś byłem na jakimś koncercie gdzie grali w namiocie. Wiesz, masa ludzi, wszyscy szalejący pod sceną i nagle... po skończeniu utworu jakiś tysiąc osób słucha kazania wokalisty, a następnie modli się. Osobiście uważam to za stratę czasu, zwłaszcza na festiwalowym koncercie gdzie masz określony czas gry, a co więcej, nie rozumiem tego po co to robić? Grają co najmniej dobrze, obok August Burns Red jedna z najrówniej grających kapel w całych Stanach, grają na na prawdę wysokim poziomie, ale kwestia wiary mnie odrzuca. Inaczej jest z Impending Doom oni owszem, są bardzo religijny, ale co mi się podoba nie okazują tego w tak nachalny sposób. Sam jednak powiedziałeś, że to ruch, pewien trend - jest w tym trochę racji.
Widzisz, ja jestem ateistą, a często łapię się na tym, że ten przekaz, całe to przesłanie gdzieś tam do mnie trafia. Dziwnie się z tym czuję, może dlatego, że w pewnym momencie utożsamiam się z tą wolą do działania, a jako, że muzyka wybitnie mi odpowiada to i przekaz staje się "jasny" (śmiech).
Może i tak być. To indywidualna sprawa, nie za bardzo lubię o tym rozmawiać.
Dobrze, nie musimy (śmiech). Tak swoją drogą, wiesz coś w ogóle o Polsce? My w szkołach całkiem sporo uczymy się o waszej historii i kulturze, a z tego co wiem amerykanie często uznają nas za kraj w którym wciąż panuje reżim i komunizm, mam rację?
Eee... (chwila zastanowienia). No tak. Znam takich co tak uważają, ale mam nadzieję, że kiedyś jak wpadną do Was na koncerty to zmienią zdanie..
Nie powiesz mi kto, prawda?
Nie (śmiech).
Trudno. No więc jak to jest. Wiesz coś czy nie? (śmiech).
Wiem, że macie dobre piwo (no, tak skoro poczęstowałem go Warką - przyp.red) (śmiech), o kobietach też conieco słyszałem, aczkolwiek wolałbym sam sprawdzić (śmiech) no i znam kilka grup. Vader, Behemoth, oczywiście Decapitated i jeden taki zespół... Hate? Nie wiem jednak czy grają death metal czy black ale w każdym razie nazwa obiła mi się o uszy - nic więcej niestety (Bray posmutniał).
Spoko. W zasadzie to i tak znasz dużo, choć głównie z tych "oczywistych". Co do kobiet i piwa... są dobre. Znakomite wręcz. A o Tadeuszu Kościuszce słyszałeś?
No nie (śmiech). Czekaj (spogląda w stronę Ryana Gudmundsea z Carnifex)... tak, wiem który to. Był dowódcą w trakcie wojny o niepodległość USA... więcej Ci nie powiem. Ale obiecuję, że poczytam!
Trzymam za słowo. Pewnie nie wiesz też czy u nas w ogóle istnieje deathcore, co?
Znów muszę Cię zasmucić (śmiech)
Cóż, zbytnio nie mamy się czym pochwalić. Po dziesięciu latach istnietnia takiej muzy u nas mamy może dziesięc, góra piętnaście takich stricte deathcore'owych kapel o których w ogóle można szerzej coś napisać czy powiedzieć... mało, prawda?
Tak (śmiech). W samym Oakland chyba mamy więcej, ale to może i lepiej dla Was? Wiesz, u nas to jest tak popularne i wszechobecne, że czasem chciałbym cofnąć się o kilka lat wstecz i znów poczuć tego wciąż cyfrowego, ale bardziej koleżeńskiego ducha. Teraz mamy dziesiątki, nawet setki zespołów i przemiał jest tak duży, iż ciężko jest znaleźć coś dobrego, pamiętaj, że pomimo bycia muzykiem wciąż jestem fanem - więc właściwie znam "to" z obu stron.
No tak. A co byś polecił fanom jak i muzykom?
(Bray patrzy na swoją koszulkę Veil of Maya)... Veil of Maya oczywiście, a czemu nie... swój zespół też. Spragnionym dobrego deathcore'a polecam Upon a Burning Body - fajnie chłopy grają, są z Texasu, tam nie ma lekko to też wyżywają się na tych swoich instrumentach.... Nie wiem co jeszcze, musiałbym zobaczyć z kim gramy następną trasę... (śmiech).
(śmiech) No tak, skoro tych kapel tak dużo to i nazw już nie pamiętasz, co? A mówiłeś, że dopiero stuka Ci trzydziestka... (śmiech).
Spadaj (śmiech).
Chyba będę jednak musiał. To co, widzimy się w klubie?
Jasne, zaczniemy dzisiaj od "Not the fallen" więc mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił...
Ja myślę! Na koniec może pozdrów czytelników Magazynu Gitarzysta.
O tak, zapomniałem, że robimy wywiad do internetowego magazynu (śmiech). Mam nadzieję, że sprawdzicie nasz nowy albmum, a nawet przyjdziecie kiedyś na nasz koncert. Jeśli się uda to w przyszłym roku trafimy i do Polski. Pozdrawiam (Bray próbuje powtórzyć podpowiedziane przeze mnie "cześć", zrezygnowany jednak odpuszcza) i do zobaczenia! (śmiech).
Grzegorz "Chain" Pindor