Jurojin
Wywiady
2010-05-27
Porozmawialiśmy z zespołem Jurojin, ciekawie zapowiadającą się kapelą z kraju, który zrodził już niejedną gwiazdę muzyki alternatywnej.
Co oznacza nazwa waszego zespołu i skąd wziął się na nią pomysł?
Nasza nazwa pochodzi z japońskiej mitologii. Jurojin to jeden z siedmiu bogów szczęścia w antycznej mitologii. Bardziej szczegółowo Jurojin to bóg długowieczności i mądrości. Nazwa wydała się dla nas dość atrakcyjna. Natknął się na nią James (wokal). Zainteresowała nas ona szczególnie, bowiem wydała się nam dość majestatyczna. Mamy nadzieję, że jako Jurojin przetrwamy próbę czasu i pomimo problemów dnia codziennego uda nam się zrobić w przyszłości przyzwoitą karierę (trzymajcie kciuki!). W dodatku stwierdziliśmy, że byłoby właściwym nazwać kapelę po bóstwie urodzaju i szczęścia - w dzisiejszym świecie muzyki każdy zespół potrzebuje tyle szczęścia ile jest to tylko możliwe.
Czy mógłbyś opowiedzieć trochę o swoich muzycznych wpływach, inspiracjach?
Jeśli chodzi o moje muzyczne korzenie to można powiedzieć, że są one naprawdę szerokie. Mój ojciec jest Włochem, natomiast matka - Marokanką. Ze względu na pracę mojego ojca często się przeprowadzaliśmy przez co żyłem na wielu kontynentach i miałem styczność z wieloma gatunkami muzycznymi, choćby takimi jak rock, bosa nova, flamenco, salsa, a także z wieloma nurtami etnicznymi środkowo-wschodniej i północnej Afryki. Kiedy miałem 12 lat odkryłem muzykę metalową, która od razu stała się moim konikiem. Przez cztery kolejne lata słuchałem praktycznie tylko tego.
To były też czasy kiedy zacząłem grać na gitarze i niedługo później zacząłem uczyć się grać kawałki Fear Faktory, Machine Head, Sepultury itp. Niedługo później odkryłem jednak wiele innych wspaniałych gatunków muzycznych i stałem się bardziej otwarty w tej kwestii. Byłem trochę jak gąbka, która chłonęła różną muzykę z różnych źródeł. Odkryłem wtedy m.in. jazz, muzykę klastyczną. Wróciłem także do muzyki, której często słuchałem w dzieciństwie. Jednym z ważniejszych punktów w mojej muzycznej edukacji było odkrycie północnoindyjskiej muzyki klasycznej w wieku 21 lat. Zacząłem się wtedy uczyć gry na sitarze i instrumencie zwanym tabla (instrument muzyczny z grupy membranofonów, jest to para drewnianych lub miedzianych kociołków, które zakończone są rzemieniami - przyp.red.).
Uczyłem się gry na tych instrumentach przez dwa lata i poprzez te studia zacząłem coraz bardziej zagłębiać się w kulturę indyjską, którą po pewnym czasie byłem naprawdę zafascynowany. Od kiedy tylko pamiętam zawsze miałem bzika na punkcie rytmu tak ogólnie, bębnów i bębniarzy, ale nic nie mogło mnie przygotować lepiej w tej materii niż indiańska muzyka klasyczna. Poprzez tą naukę odkryłem muzyka Johna McLaughlina, który od tej pory jest dla mnie dużym źródłem inspiracji. Jest on jedynym muzykiem, o którym mogę powiedzieć "mój idol". Jego podejście do jazzu i fusion, a także współpraca z Shakti, Paco de Lucią i wieloma innymi muzykami to dla mnie wielkie dzieła muzyczne. Dziś słucham nadal bardzo wielu rzeczy z różnych gatunków. Obecnie słucham dużo nowoczesnego jazzu w wykonaniu np. The Bad Plus, Avishai Cohen, Jagga Jazzist, trochę metalu (zawsze będę słuchał!) czyli Opeth, Between Buried And Me, Mastodon, a także muzyki indyjskiej, w której moimi faworytami są Ustad Tari Khan (tabla), Mahdi Hassan (wokal) i Ustad Mian Shaukat Hussain Khan (tabla).
To były też czasy kiedy zacząłem grać na gitarze i niedługo później zacząłem uczyć się grać kawałki Fear Faktory, Machine Head, Sepultury itp. Niedługo później odkryłem jednak wiele innych wspaniałych gatunków muzycznych i stałem się bardziej otwarty w tej kwestii. Byłem trochę jak gąbka, która chłonęła różną muzykę z różnych źródeł. Odkryłem wtedy m.in. jazz, muzykę klastyczną. Wróciłem także do muzyki, której często słuchałem w dzieciństwie. Jednym z ważniejszych punktów w mojej muzycznej edukacji było odkrycie północnoindyjskiej muzyki klasycznej w wieku 21 lat. Zacząłem się wtedy uczyć gry na sitarze i instrumencie zwanym tabla (instrument muzyczny z grupy membranofonów, jest to para drewnianych lub miedzianych kociołków, które zakończone są rzemieniami - przyp.red.).
Uczyłem się gry na tych instrumentach przez dwa lata i poprzez te studia zacząłem coraz bardziej zagłębiać się w kulturę indyjską, którą po pewnym czasie byłem naprawdę zafascynowany. Od kiedy tylko pamiętam zawsze miałem bzika na punkcie rytmu tak ogólnie, bębnów i bębniarzy, ale nic nie mogło mnie przygotować lepiej w tej materii niż indiańska muzyka klasyczna. Poprzez tą naukę odkryłem muzyka Johna McLaughlina, który od tej pory jest dla mnie dużym źródłem inspiracji. Jest on jedynym muzykiem, o którym mogę powiedzieć "mój idol". Jego podejście do jazzu i fusion, a także współpraca z Shakti, Paco de Lucią i wieloma innymi muzykami to dla mnie wielkie dzieła muzyczne. Dziś słucham nadal bardzo wielu rzeczy z różnych gatunków. Obecnie słucham dużo nowoczesnego jazzu w wykonaniu np. The Bad Plus, Avishai Cohen, Jagga Jazzist, trochę metalu (zawsze będę słuchał!) czyli Opeth, Between Buried And Me, Mastodon, a także muzyki indyjskiej, w której moimi faworytami są Ustad Tari Khan (tabla), Mahdi Hassan (wokal) i Ustad Mian Shaukat Hussain Khan (tabla).
Mógłbyś opowiedzieć trochę o swoim sprzęcie muzycznym?
Mój set jest na chwilę obecną całkiem prosty. Używam głowy Diezel Herbert i kolumny Engl 4x12. Przed sobą mam kontroler midi Diezel Columbus i TC-electronic G-force do różnego rodzaju efektów. Posiadam także tuner Korga w racku. Jeśli zaś chodzi o moje gitary, jestem obecnie w posiadaniu czarnego Gibsona SG standard (1997) i czarnego Gibsona Flying V (edycja japan goth 2002). Gram w kilku różnych strojach muzycznych więc używam naprzemiennie obu gitar, ale, żeby być realistą, potrzebowałbym do tego przynajmniej czterech gitar (jeśli czytają to przedstawiciele Gibsona, chętnie zostanę waszym endorserem!). Na scenie używam także akustycznego Taylora 414ce. Kocham gitary Taylora, a poza tym doskonale współgrają z moim zacięciem rytmiczno-perkusyjnym.
Czy pamiętasz dzień, w którym postanowiłeś, że zostaniesz muzykiem?
Muzyka w moim życiu była obecna praktycznie od zawsze jako hobby, ale tak naprawdę dopiero w wieku 20 lat zdałem sobie sprawę, że chcę zabrać się za to na poważnie. Studiowałem wtedy inżynierię mechaniczną na uniwersytecie w Filadelfii. Jednej nocy siedziałem w laboratorium komputerowym około 3 nad ranem i próbowałem usilnie skończyć pewien projekt.
Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem takich samych studentów jak ja gorączkowo pragnących ukończyć projekty, których prawdopodobnie nie uda im się skończyć przed wschodem słońca. Siedziałem przed ekranem monitora od wielu godzin i pomyślałem wtedy "to definitywnie nie jest to, co chciałbym robić przez resztę mojego życia. Nie chcę spędzić całego życia przed komputerem". Nie miałem praktycznie żadnego zadowolenia z tego co wtedy robiłem i to był właśnie ten moment, kiedy uświadomiłem sobie, że jedyną rzeczą, którą pasjonowałem się w 100% i jedyną, przy której mógłbym spędzać czas godzinami bez żadnego narzekania jest muzyka. Kilka lat później byłem już w Londynie i starałem się stworzyć kapelę, z której wyłoni się Jurojin. Starałem się wówczas także o pracę w branży muzycznej i udało się. Pracuję w niej po dzień dzisiejszy.
Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem takich samych studentów jak ja gorączkowo pragnących ukończyć projekty, których prawdopodobnie nie uda im się skończyć przed wschodem słońca. Siedziałem przed ekranem monitora od wielu godzin i pomyślałem wtedy "to definitywnie nie jest to, co chciałbym robić przez resztę mojego życia. Nie chcę spędzić całego życia przed komputerem". Nie miałem praktycznie żadnego zadowolenia z tego co wtedy robiłem i to był właśnie ten moment, kiedy uświadomiłem sobie, że jedyną rzeczą, którą pasjonowałem się w 100% i jedyną, przy której mógłbym spędzać czas godzinami bez żadnego narzekania jest muzyka. Kilka lat później byłem już w Londynie i starałem się stworzyć kapelę, z której wyłoni się Jurojin. Starałem się wówczas także o pracę w branży muzycznej i udało się. Pracuję w niej po dzień dzisiejszy.
Czy mógłbyś przybliżyć Czytelnikom Wasz debiutancki album "The Living Measure Of Time"?
To czego byśmy sobie życzyli, aby ludzie się dowiedzieli o naszym debiutanckim albumie, to to, że nie jest to jeszcze nawet wstęp jeśli chodzi o Jurojin. Nie jesteśmy związani z żadną wytwórnią, wszystkie koszty pokrywamy sami, przez co wszystko jest w naszych rękach. Choć są też minusy takiego stanu, np. nagrywanie naszego debiutanckiego albumu przebiegało bardzo powoli i stopniowo. Wyglądało to tak, że musieliśmy oszczędzać pieniądze, nagrać jeden utwór, oszczędzać pieniądze, nagrać kolejny utwór itp. W rezultacie większość kawałków została napisana już ponad dwa lata temu.
Chcemy aby ten krążek był takim naszym pierwszym rozdziałem w muzycznej ewolucji. Obecnie mamy też mnóstwo nowego materiału i muszę powiedzieć, że brzmi to tak, jakbyśmy przeskoczyli na kolejny poziom, który jednocześnie mocniej ukazuje muzyczne inspiracje poszczególnych członków zespołu. Nie oznacza to jednak, że nie jesteśmy dumni z naszego debiutanckiego krążka. Jesteśmy bardzo dumni z naszego poświęcenia, frustracji i ciężkiej pracy jaka towarzyszyła nam przy pracy nad tym albumem. Jesteśmy także wdzięczni, że możemy w końcu wydać nasz materiał i że może być on usłyszany. W tym miejscu chciałbym podziękować naszemu producentowi Drew Mazurkowi (który jest prawdopodobnie jednym z najmilszych i najbardziej niesamowitych producentów z jakimi mieliśmy okazję współpracować). Jakość dźwięku na naszym wydawnictwie jest naprawdę na wysokim poziomie. Mamy nadzieję, że ludzie będą potrafili słuchać tego krążka z otwartym umysłem.
Chcemy aby ten krążek był takim naszym pierwszym rozdziałem w muzycznej ewolucji. Obecnie mamy też mnóstwo nowego materiału i muszę powiedzieć, że brzmi to tak, jakbyśmy przeskoczyli na kolejny poziom, który jednocześnie mocniej ukazuje muzyczne inspiracje poszczególnych członków zespołu. Nie oznacza to jednak, że nie jesteśmy dumni z naszego debiutanckiego krążka. Jesteśmy bardzo dumni z naszego poświęcenia, frustracji i ciężkiej pracy jaka towarzyszyła nam przy pracy nad tym albumem. Jesteśmy także wdzięczni, że możemy w końcu wydać nasz materiał i że może być on usłyszany. W tym miejscu chciałbym podziękować naszemu producentowi Drew Mazurkowi (który jest prawdopodobnie jednym z najmilszych i najbardziej niesamowitych producentów z jakimi mieliśmy okazję współpracować). Jakość dźwięku na naszym wydawnictwie jest naprawdę na wysokim poziomie. Mamy nadzieję, że ludzie będą potrafili słuchać tego krążka z otwartym umysłem.
Czego można spodziewać się po albumie?
Słuchacze mogą spodziewać się szerokiego spektrum dźwięków. Jest tam trochę ciężkich riffów, typowo metalowych breakdownów, a także dużo dynamiki, zmian tempa, wpływów indyjskich i arabskich i wiele więcej. Album jest skupiony przede wszystkim na melodii. Pojawiają się też jazzowe linie basu, a także wcześniej wspomniana tabla, na której gra młody, ale bardzo utalentowany Simran Ghalley. Ponadto ludzie mogą się spodziewać niejako naprowadzenia w jakim kierunku muzycznej ewolucji chcielibyśmy podążać. Chcielibyśmy stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej z każdym kolejnym krążkiem.
Jak zarekomendowałbyś Wasz album komuś kto w ogóle Was nie zna?
To jest dobre pytanie. Powiedziałbym tak, że album ten powinien przemawiać do ludzi zarówno z kręgów metalowych jak i tych poza, a także dla wielu, którzy mają szerokie i otwarte horyzonty muzyczne, a ponadto, którzy szukają mimo wszystko czegoś troszkę innego. Ten krążek to taka kolekcja dźwięków, z których każdy ma w sobie trochę indywidualizmu. Chciałbym żeby ludzie dostrzegli, że nasz album jest naładowany emocjami i szczerością. Zdecydowanie jest to bardzo muzyczne wydawnictwo, ale przy tym bardzo przystępne i łatwo przyswajalne.
Czy planujecie jakąś dłuższą trasę poza granicami Wielkiej Brytanii? Znane są już jakieś daty?
Tak. Planujemy ruszyć w trasę po Europie w listopadzie. Zamierzamy na pewno odwiedzić kraje Beneluksu, Niemcy, Polskę, Francję, Austrię i Szwajcarię. Do tego czasu może dojdą jeszcze inne daty. Tak czy inaczej, Polska jest dla nas dużym priorytetem na tej trasie. Wiemy, że mamy u was dobrą promocję i odbieramy dużo ciepłych słów i pozytywnych reakcji z waszych stron. Jesteśmy naprawdę wdzięczni naszemu dystrybutorowi w Polsce, firmie Metal Mind, która zadziwiła nas pracą jaką wykonała żeby można było o nas usłyszeć w waszym kraju. Jesteśmy im za to naprawdę wdzięczni.
Krzysztof Kukawka