Wywiady
Francesco Buzzurro

Należy do czołowych gitarzystów włoskich. Pochodzący z Sycylii wirtuoz gitary z łatwością porusza się między muzyką klasyczną, jazzem i muzyką ludową swojego kraju.

Adam Palma
2018-09-10

Jego klasyczna technika ustawienia prawej ręki w połączeniu z harmonią jazzową pozwala mu grać skomplikowane aranżacje fingerstyle, w których gra dwie lub więcej partii muzycznych w tym samym czasie. Wykłada w klasie gitary jazzowej w Conservatorio Martucci w Salerno, współpracuje z University of Southern California i prowadzi wykłady i masterclassy na całym świecie. Na swoich płytach łączy jazz z muzyką etniczną, latynoską a w tym wszystkim słychać nostalgiczny, liryczny język muzyczny charakterystyczny dla muzyki włoskiej.

Z okazji nadchodzącego koncertu „Bireli Lagrene – Francesco Buzzuro – Adam Palma”, który odbędzie się 26 października w Tychach, podczas najstarszego festiwalu gitarowego w Polsce - Śląskiej Jesieni Gitarowej, chciałbym czytelnikom magazynu Gitarzysta przybliżyć sylwetkę tego wspaniałego a jednocześnie ogromnie skromnego wirtuoza gitary z Sycylii.

foto: Paolo Galetta

Adam Palma: Witaj Francesco, znamy się już kilka lat, za nami kilkanaście wspólnych koncertów i muszę Ci powiedzieć, że zawsze byłem pod wrażeniem Twojej gry. Pamiętam nasz pierwszy koncert w Niemczech, kiedy się dopiero poznaliśmy, po Twoim soundchecku zastanawiałem się, cholera, kim jest ten znakomity gitarzysta, dlaczego jeszcze o nim nie słyszałem? Powiedz mi przyjacielu, jak to się wszystko zaczęło w twoim przypadku?

Francesco Buzzurro: Dziękuję Adam za miłe słowa, muszę Ci powiedzieć, że ja również podziwiam Twój fantastyczny groove'owy styl gitarowy. Jak się to wszystko zaczęło? Podobno kiedy miałem 2 lata to już śpiewałem, a w wieku 6 lat tata podarował mi moją pierwszą mini gitarę. Myślę, że każdy ma jakiś dar i kiedy go w sobie odnajdziesz to zaczynasz go pielęgnować, później z nim dorastasz, doskonalisz go, a potem dzielisz się nim ze wszystkimi dookoła. I tak z grubsza wygląda moja historia. Wychowałem się w Agrigento, w południowej Sycylii, gdzie co roku na Almond Blossom Festival pojawiały się grupy folkowe z całego świata i tam nasłuchałem się wielu wspaniałych muzyków grających fascynujące rytmy na niezwykłych instrumentach. Myślę, że to była moja największa inspiracja, kiedy byłem młody, inspiracja, która spowodowała, że muzyka mnie wchłonęła.

Z racji Twojej techniki powiedz mi czy gitara klasyczna jest popularna na Sycylii?

Raczej nie, podobnie jak w wielu krajach gitara klasyczna jest obecna przede wszystkim w konserwatoriach muzycznych oraz naszej spuściźnie po muzyce ludowej i folkowej, jednak młodzi gitarzyście zdecydowanie są zainteresowani gitarą elektryczną. To wszystko oczywiście zależy od repertuaru, który moim zdaniem w dzisiejszej edukacji gitary klasycznej jest przestarzały i powinno się wprowadzić większy nacisk na muzykę popularną i utwory współczesnych kompozytorów.

Jak wyglądała ewolucja Twojego stylu? Z gitarzysty klasycznego, mającego na swoim koncie kilka wygranych konkursów i studiującego klasykę, przeistoczyłeś się w gitarzystę grającego muzykę popularną i jazzową.

W moim życiu muzyka klasyczna i jazz zawsze szły w parze i były nierozłączne chociaż spotykałem mnóstwo ludzi dookoła siebie, którzy żyli w odmiennych światach. Pamiętam, że kiedy zdawałem na studia rozgrzewałem się przed egzaminem z gitary na korytarzu grając aranżacje Joe Passa i Django Reinhardta, akurat przechodził dziekan uczelni, który zatrzymał się, podszedł do mnie i powiedział: Francesco co to za dziwna muzyka? Uważaj, taka muzyka może zniszczyć twoją technikę i karierę! Na szczęście z czasem wszystko zaczęło się zmieniać i dziś jazz jest obecny na uczelniach wyższych. Bardzo dobrze, bo przyciąga wielu młodych ludzi i jednocześnie jest już wykwalifikowana kadra nauczycielska.

Czyli podobnie jak w Polsce, u nas też można było nawet wylecieć ze szkoły muzycznej za granie repertuaru nieklasycznego, co myślę, że w głównej mierze było spowodowane obawą wykładowców, że studenci potrafią coś czego oni nie rozumieją.

No właśnie, to musiało być frustrujące dla nauczycieli.

Grasz w stylu, który potocznie nazywamy „one-man band” czyli grasz kilka partii muzycznych w tym samym czasie, ale ponieważ masz klasyczne ustawienie i technikę prawej ręki, twoje aranżacje brzmią inaczej niż to co znamy ze szkoły fingerstyle, którą rozwinęli Chet Atkins czy Tommy Emmanuel, którzy używali thumbpicka. Powiedz mi o swoich aranżacjach utworów takich jak „I got rhythm”, „All of me” czy „Manha de Carnaval” jak powstawały i czy na kimś się wzorowałeś.

Zacząłem grać jazz i muzykę brazylijską na gitarze w wieku 12 lat, a wcześniej głównie klasykę, czyli Sor i Giuliani. Znajomy ojca przyniósł do domu nagrania Joe Passa i Antonio Jobima, które w połączeniu z nagraniami Paco De Lucii wyznaczyły dla mnie nowy kurs. Do dzisiaj to dla mnie największa inspiracja i źródło pomysłów do własnych aranżacji. Oczywiście kiedy zabieram się za opracowanie jakiegoś utworu studiuję jego formę, harmonię, ćwiczę przeróżne konstrukcje akordowe, arpeggia i skale po to, żeby poznać budowę utworu na gryfie gitary, czyli zakreślając swoistego rodzaju mapę na gryfie. Później zaczynam luźno improwizować pamiętając o groovie i harmonii kompozycji. To jest ta najciekawsza część, bo tutaj pojawiają się frazy melodyczne, które przychodzą naturalnie i które później są znaczącymi elementami w całej improwizacji. Pojawiają się również pomysły, które muszę przećwiczyć lub wymagają czasu do płynnego ich zagrania. Na koniec staram się je wszystkie połączyć w swojej aranżacji nadając jej charakter bardziej orkiestrowy, czyli poszczególnym głosom (melodia, akordy, linia basu) nadaję własne życie, formę utworu analizuję również w kontekście breaków, które mogę później improwizować, a potem przymierzam się do sola akordowego.

Ostatni punkt to nakreślenie dynamiki w całym utworze, wprowadzenie jak największej ilości ciekawych i świeżych pomysłów i doprowadzenie do perfekcji najtrudniejszych fragmentów czy fraz w utworze. Brzmi zawile, ale czasem właściwie sprowadza się do tego, że aranżuję akordowo melodię a reszta jest improwizacją jak na przykład moja wersja „Manha De Carnaval”.

 

Poza solowymi występami, udzielasz się również grając z innymi wybitnymi muzykami, z kim współpracę szczególnie wspominasz?

Uwielbiam grać duety, szczególnie z Birelim Lagrenem czy wspaniałą wokalistką Antonellą Ruggiero, ponieważ wtedy mogę się skoncentrować na rytmie i harmonii, żeby nadać utworowi idealny groove. Jakikolwiek utwór gram staram się, żeby to była moja własna wizja. Inni wspaniali muzycy, z którymi miałem możliwość współpracować i mile ich wspominam to Toots Thielemans, Phil Woods, Diane Shurr i Arturo Sandoval.

Opowiedz o swojej gitarze i sprzęcie.

Gram na nylonowym arch-topie zbudowanym przez Mirko Borghino, model BB1. Mirko to jeden z najlepszych lutników włoskich, który budował gitary dla np. Johna McLaughlina. Parę lat temu szukałem gitary, która pasowałaby do mojego stylu. Mirko zbudował dla mnie arch-topa z gryfem gitary klasycznej. Gitara powstała z połączenia drewna świerku białego i orzecha włoskiego. Jestem ogromnie zadowolony z tego instrumentu i mam nadzieję na dalszą współpracę z Mirko. Odwiedźcie jego stronę i spójrzcie na te piękne gitary na www.borghinoguitars.com. Jeśli chodzi o studio to raczej używam gitary klasycznej sycylijskiego lutnika Giovanni Ingallinery. Natomiast nagłaśniam gitary wyłącznie systemem Bose L1 Model II, który daje mi idealny czysty dźwięk.

Jak wygląda scena gitarowa na Sycylii?

Ogólnie mówiąc we Włoszech lepiej być wokalistą niż gitarzystą! Wtedy jest na pewno więcej możliwości i festiwali. Gitara powoli rośnie w siłę na Sycylii, pojawiają się festiwale gitarowe, gitara jest obecna w TV, również dzięki moim występom. Pojawiają się również coraz lepsi gitarzyści, jak chociażby młody, wybitny Matteo Mancuso.

Francesco, jeśli ktoś jedzie zagrać koncert na Sycylii, jakie piosenki warto znać, żeby przypodobać się publiczności lub zagrać z lokalnymi muzykami?

Jeśli grasz współczesną muzykę i jazz to jesteś bezpieczny, ale, jeśli chciałbyś podbić serca lokalnej społeczności to dobrze byłoby znać "Vitti na crozza", "Ciuri ciuri" czy piekną balladę "Mi votu e mi rivotu", którą również nagrałem na mojej płycie "L'esploratore", zresztą ta płyta zawiera kilka etnicznych pieśni z całego świata zaaranżowanych na gitarę solo. Teraz czekam na propozycje polskich piosenek, które razem zagramy na festiwalu w Twoim pięknym kraju! Już nie mogę się doczekać!

I ja również. Do zobaczyska Francesco.