Zacznijmy od krótkiego, muzycznego quizu. Spróbujcie zgadnąć o jakim artyście opowiada Ida: „Zabrał ze sobą do grobu wiele wspaniałych kompozycji. Myślę, że nie przesadzę jeśli powiem, że świat stracił szansę na przeszło tysiąc utworów, które cierpliwie czekały na swój czas. Nie zliczę nagrań, które razem stworzyliśmy i jestem pewna, że spora część tego materiału nigdy nie została opublikowana. A było tam sporo świetnych piosenek…”
Domyślacie się kto był ostatnim pracodawcą Idy? Czas pędzi nieubłaganie. Minęły już dwa lata odkąd Prince został znaleziony martwy w swojej posiadłości Paisley Park. Ida Nielsen była jedną z nielicznych osób, które miały okazję poznać go naprawdę dobrze. Pochodząca z Danii artystka przerwała swoją solową karierę aby w 2010 rozpocząć współpracę z Princem. Grała na basie w jego dwóch pobocznych projektach: 3rdeyegirl oraz New Power Generation. Przez sześć kolejnych lat towarzyszyła mu zarówno w studio jak i podczas koncertów. Muzyczna przygoda Idy zaczęła się jednak znacznie wcześniej. Na początku lat 90, młoda Dunka dołączyła do szkolnego chóru w miejscowości Aarhus. Zrządzenie losu sprawiło, że sięgnęła po bas…
„Moja koleżanka z chóru grała w zespole. Ich basista nie mógł pojawić się na jednym z koncertów więc spytała czy mogłabym go zastąpić. Jedyne co wiedziałam o tym instrumencie to jakie dźwięki grają poszczególne puste struny. Nie miałam nic do stracenia więc postanowiłam spróbować. Miałam wtedy około 16 lat. W zespole grali dorośli ludzie; dwudziesto i trzydziestoparolatkowie. Ich muzyka była nudna jak flaki z olejem. Podczas wspomnianego koncertu, na scenie pojawił się jednak inny zespół, który zwrócił moją uwagę. To byli młodzi kolesie, którzy grali funky w duńskim stylu. Ich basista miał niesamowity groove. Szczęka opadła mi do samej ziemi. Stwierdziłam, że też chcę tak grać. Wróciłam do domu i zaczęłam ćwiczyć. Kiedy masz 16 lat nie myślisz o tym, że gra na basie może być pracą na pełen etat. Po prostu sprawiało mi to frajdę.
Zanim sięgnęłam po gitarę basową, trochę śpiewałam i grałam na pianinie. Kochałam muzykę i czułam potrzebę rozwoju w tym kierunku. Gra na czterech strunach bywa oczywiście bardzo skomplikowana ale początki mogą być proste i jednocześnie efektowne. Istnieją setki świetnych basowych linii, które nie wymagają wirtuozerii a mimo to brzmią świetnie. Wszystko rozchodzi się tutaj o dobre melodie i odpowiedni rytm. Przez kilka lat uczyłam gry na basie. Pierwszym utworem jaki poznawali moi uczniowie było zwykle ‘Another One Bites the Dust’. To taki mały psychologiczny fortel. Sięgasz po instrument i od razu umiesz grać coś, co świetnie brzmi. Dzięki temu, moi uczniowie mieli większy zapał do nauki. Myślę, że gdybyśmy zaczynali od skal ich entuzjazm nie byłby już tak duży.”
Jak widać, feeling od zawsze był dla Idy ważniejszy od techniki. W jej przypadku, funkową mieszankę wybuchową dopełnił również ogromny talent. Dzięki jej umiejętnościom proste linie basu od Queen zastąpiły kompozycje Marcusa Millera i Marka Kinga. Jak twierdzi Nielsen, były to jej pierwsze basowe inspiracje z prawdziwego zdarzenia. Z czasem pojawił się też Larry Graham, Bootsy Collins i Victor Wooten. Grono jej mentorów uzupełniają też Jaco Pastorius i Steve Bailey. Ida mogłaby wymieniać bez końca… „Zawsze martwię się, że kogoś pominę” – śmieje się basistka – „Wszyscy ci goście byli dla mnie ogromną inspiracją. Kocham artystów, którzy potrafią wypracować swoje własne, unikalne brzmienie. Tym, co daje największą radość z grania na basie jest możliwość muzykowania z innymi artystami. Najważniejszy jest wówczas groove!”
W latach 90., Duńska Królewska Akademia Muzyczna była jej drugim domem. Nielsen studiowała tam zanim rozpoczęła swoją przygodę z kolejnymi zespołami w których szlifowała swoje umiejętności i sceniczną charyzmę. „Zaczynałam od kapeli w której graliśmy muzykę elektroniczną. Podczas koncertów grałam na basie a w studio dogrywałam klawisze” – wspomina Ida – „Później zaczęłam jeździć w trasy z popowym projektem Michael Learns To Rock. Były też koncerty z belgijsko-afrykańskim zespołem Zap Mama. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam zbyt wiele o muzyce afrykańskiej, ale to wciąż było funky. Może nie takie do jakiego byłam przyzwyczajona ale dzięki nim wiele się nauczyłam i zwiedziłam praktycznie całą Europę.”
Rola muzyka sesyjnego nie zaspokajała muzycznych ambicji Idy. W 2008 roku przyszła pora na pierwszy, całkowicie solowy projekt. Funkowa płyta została zatytułowana Marmelade i została wydana pod szyldem Bassida. „Po prostu chciałam nagrać funkowy album” – tłumaczy artystka – „Zrobiłam to właściwie tylko dla siebie ale dzięki temu wydarzyło się później wiele dobrych rzeczy.” Jak zapewne możecie się domyślić, chodzi tu o wspomnianą na początku tekstu współpracę z Princem. Po tym jak Ida wydała solową płytę, postanowiła dać sobie spokój z lekcjami basu i przeniosła się do Kopenhagi gdzie skupiła się na nowych kompozycjach. Nie trwało to długo. Po trzech miesiącach odebrała jeden z najważniejszych telefonów w swoim życiu.
„Prince zobaczył na MySpace fragment mojego występu. Był to kameralny występ w jakimś małym klubie. Zadzwonił spytać czy nie chciałabym z nim pojammować. Było to o tyle niesamowite, że w pewien sposób przyciągnęłam Prince’a myślami. Kiedy przeprowadziłam się do Kopenhagi, przyjaciel spytał mnie o największe marzenia związane z moją karierą. Odpowiedziałam mu, że najbardziej na świecie chciałabym grać w jednym zespole z Princem. Wygląda na to, że nawet te pozornie nieuchwytne marzenia mogą się spełnić.”
Po raz pierwszy, muzycy spotkali się w Paisley Park. Ida wspomina, że jej przesłuchanie było jednocześnie niezwykłe i wyjątkowo proste. To oczywiste, że Nielsen była zdenerwowana. Chyba każdemu kto znalazłby się na jej miejscu podniosłoby się ciśnienie. Co ciekawe, kiedy Prince zagaił o jej gitary basowe, stres momentalnie zniknął. „Był przemiły” – wspomina Ida – „Kiedy dotarłam na miejsce Prince czekał ze swoim perkusistą Johnem Blackwellem Juniorem. Jammowaliśmy w Studio A. Prince zaczął grać naprawdę dziwną linię basu, żeby sprawdzić czy uda mi się odnaleźć w nietypowej stylistyce. Po jakichś 20 minutach grania usłyszałam, że jedziemy razem w trasę koncertową. To było naprawdę szalone! Spędziłam tam trzy kolejne dni. Przenieśliśmy próby na scenę, żeby przećwiczyć wszystko w odpowiednich warunkach. Później dostałam trochę muzyki ‘na wynos’. Uczyłam się tych kawałków w pokoju hotelowym. Prince poprosił, żebym zadzwoniła kiedy będę gotowa i tak też się stało.”
Prawdziwe próby rozpoczęły się przed europejską trasą koncertową Prince’a zaplanowaną na jesień 2010 roku. Dopiero od tego momentu zaczęła się naprawdę ciężka praca. „Wszyscy grali na światowym poziomie. Wciąż czułam się jak ‘mała dziewczynka z Danii’. Jeśli kiedykolwiek widzieliście koncert Prince’a, wiecie, że to jeden z tych artystów, którzy podczas występów na żywo, rzadko powtarzają te same zestawy piosenek. Musiałam opanować dziesiątki utworów, na wypadek gdyby danego wieczoru trzeba było zagrać coś innego. W 2011 roku czekała na mnie kolejna porcja nowych kompozycji do opanowania. Przez cały kolejny rok graliśmy koncert za koncertem. To było naprawdę szalone tempo.”
W 2011 roku ukazała się również druga solowa płyta Idy: ‘Sometimes a Girl Needs Some Sugar Too’. Kompozycje, które pojawiły się na tym krążku powstały w większości jeszcze zanim artystka rozpoczęła swoją współpracę z Princem. Zaraz po premierze albumu, Ida zaangażowała się w zupełnie nowy projekt. Grupa 3rdeyegirl rozpoczęła próby w grudniu 2013 roku. Nielsen wspomina w jaki sposób dołączyła do gitarzystki Donny Grantis i perkusistki Hannah Welton: „Nie miałyśmy pojęcia, że Prince chce zrobić z nas zespół! Po Świętach miałyśmy próby każdego dnia. Wszystko nagrywaliśmy na wideo i świetnie się bawiłyśmy. Ten projekt był znacznie bardziej rockowy niż The New Power Generation. Nie miałyśmy pojęcia, że jesteśmy 3rdeyegirl do dnia, w którym zostało to ogłoszone! Wyruszyłyśmy w długą trasę po klubach a później grupa po prostu przestała istnieć.” Album Plectrumelectrum, który Prince nagrał razem z dziewczętami to wspaniałe świadectwo tego jak w całym tym szaleństwie grania pomiędzy 3rdeyegirl oraz The New Power Generation rozwinęły się umiejętności Nielsen.
„Kiedy jesteś w niekończącej się trasie, zazwyczaj odpuszczasz sobie próby” – opowiada Ida. – „Cały czas grasz koncerty i perfekcyjnie opanowujesz materiał. To bardzo wygodne a muzyka sama wchodzi w paluchy. Bardzo łatwo poznać, że zespół jest zgrany i dobrze przygotowany do koncertów. I wcale nie chodzi mi tu o umiejętności jako takie. Zespół musi się przede wszystkim bardzo dobrze poznać. Kiedy wszyscy potrafią wejść na ten sam poziom, wtedy zaczyna się prawdziwe piękno i cała magia grania. Przypominało mi to czasy młodości i pierwszych zespołów. Nieustannie robiło się wówczas próby i to dzięki nim czuliśmy, że idzie nam coraz lepiej.”
Nowa płyta Idy Nielsen zbliża się wielkimi krokami. Zapowiada ją wydany pod koniec marca singiel ‘Rock the Bass’. Artystka rozpoczęła też trasę koncertową po Europie gdzie zobaczymy ją zarówno w kwartecie jak i z większym zespołem. Wygląda na to, że Ida ma przed sobą kolejny pracowity rok. Jeśli będziecie mieli okazję zobaczyć ją na żywo, koniecznie wybierzcie się na koncert. Brzmienie, które jest wypadkową basu od Sandberg California i nowoczesnych wzmacniaczy i efektów TC Electronic to coś naprawdę wyjątkowego! „Moja muzyka nie jest ani trochę mainstreamowa. Nie sądzę, żebyście usłyszeli ją kiedykolwiek w radio. Dla mnie najważniejsze jest to, że ludzie wciąż chcą słuchać dobrego funku na żywo! - przekonuje Ida. - Ze zdumieniem obserwuję też, jak wielu fanów Prince’a wspiera mnie w solowych dokonaniach. Naprawdę to doceniam. Cieszę się, że funk wciąż ma swoją niszę. To naprawdę piękna muzyka!”