Pięćdziesiąt milionów sprzedanych płyt i ponad pięć dekad na scenie. Mimo tych imponujących liczb, nic nie wskazuje na to, żeby Suzi Quatro wybierała się na emeryturę.
Przez 50 lat swojej kariery, Suzi Quatro wcielała się w najróżniejsze role. Do listy, która obejmuje między innymi: pisanie piosenek, śpiewanie, grę na basie, produkcję muzyki, aktorstwo i dziennikarstwo radiowe doszedł nawet tytuł doktorski, którym uhonorowano artystkę na Uniwersytecie Anglia Ruskin w Cambridge.
Zaczynając naszą rozmowę z Suzi zaczęliśmy od żartobliwego nawiązania do utworu „15 Minutes Of Fame” (15 minut sławy), który Quatro napisała przeszło 10 lat temu. Tytułowe 15 minut trwa już ponad 50 lat… „Powinnam zmienić ten tytuł na ‘Fifty-Three Years Of Fame’ (53 lata sławy)” – śmieje się 68-letnia basistka – „Co mogę ci powiedzieć? To po prostu mój zawód, którego nie przestałam kochać nawet na chwilę. Za każdym razem kiedy wchodzę na scenę mam wrażenie, że to wciąż mój pierwszy koncert. Nadal uwielbiam grać i tworzyć! Bardzo często kiedy kończę występ i schodzę za kulisy mówię do mojego męża: ‘Teraz czuję się sobą.’ Granie towarzyszyło mi przez całe moje życie. Od zawsze traktowałam to bardzo poważnie i chcę, żeby ludzie o tym wiedzieli. W moim przypadku wszystko kręci się wokół komunikacji, rozrywki i tworzenia. To moje trzy słowa kluczowe, które prowadzą mnie przez życie.”
We wrześniu 2017, wytwórnia Chrysalis Records wydała kompilację The Best of Suzi Quatro: Legend. Nad wyborem cyfrowo remasterowanych utworów czuwała sama artystka. To nie pierwsze takie wydawnictwo w dorobku Quatro ale nie da się ukryć, że ma ono specjalny charakter. Na płycie znalazły się jej ulubione piosenki z przeszło 50-letniego dorobku artystycznego. „Mój wydawca chciał wydać płytę a ja chciałam, żeby było to coś innego niż dotychczas.” – opowiada artystka – „Te dwadzieścia utworów, które wybrałam to moje ulubione piosenki. Muszę przyznać, że nie było łatwo przebić się przez wszystko co do tej pory nagrałam. W końcu na każdej mojej płycie miałam jakiś faworytów. Co ciekawe, niemal wszystkie kawałki, które pojawiły się na The Best of Suzi Quatro: Legend, wykonywaliśmy w przeszłości na żywo. Wyjątkiem jest ‘Hollywood’ i nie potrafię powiedzieć dlaczego ten utwór nigdy nie był grany na koncertach. Być może charakter tej piosenki nie odpowiada mojemu scenicznemu ‘ja’. Nie da się jednak ukryć, że to znakomity numer. Udało nam się stworzyć przekrojową kompilację, która, mam nadzieję, usatysfakcjonuje każdego słuchacza.”
Historia Suzi Quatro sięga początków lat 70. Artystka urodziła się w Detroit gdzie razem z siostrami grała w różnych zespołach. Odkrył ją producent Mickie Most, który szybko podpisał solowy kontrakt z Suzi i zabrał ją do Londynu. Tam, w 1973 roku nagrała debiutancki album zatytułowany po prostu Suzi Quatro. Artystka ma na swoim koncie 15 płyt studyjnych, 10 kompilacji oraz jeden krążek koncertowy. Wszystkie te albumy sprzedały się w rekordowej liczbie przeszło 55 milionów egzemplarzy. Z takim wynikiem, Suzi spokojnie mogłaby odejść na emeryturę jednak porzucenie swoich fanów nie byłoby w jej stylu. Artystka cały czas pisze, nagrywa i koncertuje, wciąż szukając nowych sposobów na wyrażanie siebie. W 2006 roku ukazała się jej autobiografia zatytułowana Unzipped. Suzi ma na swoim koncie również zbiór wierszy (Through My Eyes) oraz książkę The Hurricane. Oprócz solowego projektu muzycznego, artystka współtworzy supergrupę QSP w której grają również Andy Scott (The Sweet) oraz Don Powell (Slade). Ich debiutancki album, który początkowo wydano tylko w Australii jest już dostępny na całym świecie. Jak twierdzi sama artystka: „Jestem bardzo podekscytowana tym wydawnictwem. Udało nam się stworzyć coś naprawdę niezwykłego.”
Quatro sama nauczyła się gry na basie. Jej ojciec Art, który był muzykiem jazzowym, podarował córce Fendera Precission, kiedy ta miała 14 lat. „Widzę tę scenę tak wyraźnie jak ciebie teraz” – opowiada Suzi – „To był Fender Precision z 1957 roku. A gdybyś nie był jeszcze wystarczająco zazdrosny, dostałam go w komplecie ze wzmacniaczem Fender Bassman. To tak jakby ktoś ogłosił, że kariera profesjonalnej basistki jest mi po prostu pisana. To było ogromne szczęście. Nie wiedziałam jednak, że mam do czynienia z instrumentem, na którym ciężko będzie się uczyć. Taki przypadł mi w udziale więc nie protestowałam i po prostu ćwiczyłam przezwyciężając wszelkie trudności. Co ciekawe, całkiem niedawno kupiłam reedycję tego basu. Wygląda dokładnie tak samo jak mój pierwszy instrument. Ten nowy jeździ ze mną w trasy. Stary wisi na ścianie w domu.”
Podczas swojej kariery Suzi grała na wielu instrumentach jednak w ostatnich latach, wróciła do korzeni. „Jeśli dobrze pamiętam, ‘On Skin Tight Skin’ nagrywałam na basie Les Paul Professional Recording – wspomina artystka – „Nawet faceci nie lubią tego instrumentu, ze względu na jego ciężar. Ja jednak jakoś sobie poradziłam dźwigając go ze sobą po całym Londynie. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak to się stało, że wybrałam ten bas. Później grałam na Gibsonie EB-0 a następnie na Ripperze. Dopiero na ‘Back To The Drive’ przerzuciłam się na Fendera. Towarzyszył mi wówczas Jazz bass, na którym sporo grałam. Ostatnio kupiłam jego reedycję. Z kolei ‘Rock Hard’ i ‘Suzi… And Other Four Letters Words’ sponsorował BC Rich. Zrobili dla mnie wówczas customowe basy. Wciąż mam je w domu. Dlaczego wróciłam do Fenderów? Myślę, że tak już się dzieje na starość. Człowiek wraca do korzeni. W trasie towarzyszą mi obecnie dwa Jazz bassy. Gryf jest w nich nieco cieńszy niż normalnie, dzięki czemu lepiej gra mi się na nich solówki. W studiu korzystam z Precision. To jedyny, zaznaczam: JEDYNY bas na świecie, który od razu po wpięciu we wzmacniacz lub podłogę jest gotowy do grania. W tym instrumencie wszystko jest idealne: grubość drewna, kształt korpusu i słusznych rozmiarów gryf. Powinni się wstydzić ci, którzy grają na nim kostką! Osobiście nigdy nie opanowałam tej techniki. Oczywiście próbowałam grać kostką, ale nigdy się nie polubiłyśmy. Lubię brzmienie z palców i to uczucie kiedy dotykam nimi strun. To magia, która wzbogaca muzykę o dodatkową teksturę.”
„Przez wiele lat korzystałam ze wzmacniaczy Boogie. Miałam też Ampega, Acoustica i wiele innych kultowych urządzeń. Obecnie cały czas gram na Boogie. Na rynku wciąż pojawiają się jednak nowe wzmacniacze. Być może dlatego, że bas to najtrudniejszy do nagłośnienia instrument, ze względu na niskie tony. To co byłoby odpowiednie dla mnie, może być zbyt dudniące dla tych muzyków, którzy stoją z przodu sceny i na odwrót. Zawsze trzeba znaleźć odpowiedni balans. Po latach udało mi się odkryć to idealne połączenie niskich i wysokich tonów. Bardzo pomogły odsłuchy douszne z których korzystałam przez jakieś pięć lat. Pozwoliły mi dokładnie określić najlepszą kombinację poziomów. Później zrezygnowałam z ‘ucha’ na rzecz monitorów, ale tym razem dokładnie wiedziałam czego potrzebuję na przodach, żeby uzyskać wspomniany balans.”
W wieku 6 lat, Quatro po raz pierwszy zobaczyła w telewizji Elvisa Presleya. Od tej chwili wiedziała już co chciałaby robić w życiu. Razem z muzyczną wiedzą rozszerzała też listę swoich inspiracji, które po dziś dzień towarzyszą jej na etapie tworzenia. „Kiedy mam ochotę pograć na basie, sięgam po konkretne płyty, do których uwielbiam jammować” – opowiada Suzi – „Takim albumem jest bez wątpienia ‘Pain In My Heart’ Otisa Reddinga, a także ‘Live At Budokan’ Claptona. Lubię też grać do kawałków Roya Buchanana i starych hitów Motown. Tych ostatnich lubię też posłuchać kiedy mam ochotę tańczyć. Taka muzyka inspiruje mnie do komponowania nowych riffów. A jeśli mam nastrój na dobre teksty, wtedy gram Boba Dylana. Do grania rock’n’rolla inspiruje mnie z kolei słuchanie Tonego Bennetta na moim domowym patio. W zależności od tego, który obszar mózgu chcę aktywować, słucham odpowiedniej muzyki, która pozwala wyzwolić moje moce twórcze. Podczas tworzenia moje nastroje nie potrzebują wzmacniaczy. Wręcz przeciwnie. Sięgając po filmy lub muzykę znajduję ujście dla tego, co we mnie siedzi. Wszystko to znowu sprowadza się do znalezienia odpowiedniego balansu. Dla artysty najważniejsze jest otwarcie wszystkich kanałów kreatywności. Człowiek powinien uczyć się przez całe życie. Mimo że od 25 lat gram na scenie te same numery, wciąż staram się coś ulepszać. Musisz dać z siebie wszystko i mieć pewność, że za każdym razem rozwalisz system!”
Suzi Quatro powiedziała kiedyś, że „jest coś takiego w naturze artysty, że nigdy nie jest w pełni usatysfakcjonowany”. Artystka podtrzymuje swoje zdanie, jednocześnie zaznaczając, że zarówno na scenie jak i w studio jest w stanie obiektywnie patrzeć na swoją twórczość. „Potrafię patrzeć na swój występ z perspektywy widza. Umiem wskazać te elementy, które zagrały i te, które nie wyszły. Tę samą optykę stosuję podczas pracy w studio. Często cofam się w czasie i słucham tego co nagrałam w przeszłości. Myślę, że to dobry sposób na rozwój. Kluczem do sukcesu jest jednak autentyczność. Muszę czuć to co robię i wiedzieć, że wychodzi to prosto z serca. To najlepsze kryterium pozwalające poznać prawdziwego artystę. Chcę, żeby moja twórczość pozostawiała w ludziach cząstkę mnie.”