Basista grupy Satyricon opowiada nam o niskich dźwiękach, które towarzyszyły nagraniom najnowszego wydawnictwa Norwegów zatytułowanego Deep Calleth Upon Deep.
POCZĄTKI W STYLU „ZRÓB TO SAM”
Moją pierwszą gitarę basową zbudowałem samodzielnie. Miałem wtedy dziewięć lat a sam instrument posiadał tylko jedną strunę. Gitara skonstruowana była z kawałka gumy przytwierdzonego do kija i wiadra. Dopiero później dorobiłem się instrumentu z prawdziwego zdarzenia. Było to coś w rodzaju kopii Fendera. To z nią chodziłem na próby moich pierwszych zespołów. Ponieważ mieszkałem na wsi, możliwości związane ze znalezieniem salki były ograniczone. Graliśmy więc w opuszczonym domu. Od tamtego czasu współtworzyłem wiele projektów muzycznych, głównie studyjnych.
W POSZUKIWANIU „SWOJEGO” BASU
W 2013 roku dołączyłem do norweskiego zespołu blackmetalowego Satyricon z którym gram koncerty na żywo. Pod kątem tego projektu pożyczałem wiele basów ale chyba nigdy nie znalazłem idealnego instrumentu, który spełniłby moje oczekiwania w stu procentach. Brzmienie którego szukam powinno być połączeniem czystych tonów z domieszką „żwiru”. Taka kombinacja idealnie sprawdza się do każdego rodzaju muzyki metalowej, punkowej i rocka. Kiedy rozpoczynaliśmy pracę nad Deep Calleth Upon Deep zabrałem ze sobą do studia kilka modeli Ibanezów i ESP. Zdałem sobie wówczas sprawę z tego, że pora odnaleźć bas, który będzie odpowiadał mojej technice grania i stanie się naprawdę „moim” instrumentem. Sprawdziłem wiele różnych gitar i dopiero te od Warwicka uświadomiły mi jak ważną rolę odgrywa dobór odpowiedniego drewna. Tylko dzięki temu można uzyskać lepsze i bardziej kompletne brzmienie. Nie byłem przekonany czy Warwick będzie zainteresowany współpracą ale zaryzykowałem i wysłałem im wiadomość w której wyjaśniłem, że potrzebuję instrumentu na najbliższą trasę z Satyriconem. Długo nie musiałem czekać na zaproszenie do ich fabryki w Niemczech.
WARWICK WIE JAK ZROBIĆ DOBRZE…
Wybranie odpowiednich komponentów do mojej customowej gitary przebiegło bardzo sprawnie. Warwick wyposażył mnie w bas, który zaprojektowano dokładnie według moich potrzeb. Dali mi też kilka innych gitar, które zabieram w trasę jako backup. Jeśli chodzi o customowy model, który powstał w oparciu o wszystkie moje uwagi i potrzeby, nie muszę chyba mówić, że to najlepszy instrument na jakim kiedykolwiek grałem. Dokładnie to miałem na myśli kiedy podczas nagrań w studio zdałem sobie sprawę, że potrzebuję czegoś „mojego”. To czterostrunowy Streamer z klonowym gryfem i olchowym korpusem. Instrument wyposażono w pickupy EMG.
Stworzony dla Andersa Oddena Warwick Custom Shop Masterbuilt Streamer LX
BYĆ JAK LEMMY
Jeśli chodzi o basistów, moim największym idolem od zawsze był Lemmy Kilmister. Jego perskusyjny styl gry na basie to coś absolutnie unikalnego. Myślę, że właśnie dzięki jego technice Motörhead zyskali swoje wyjątkowe brzmienie. Kiedy sam mam ukręcić jakiś „sound” preferuję odrobinę przesteru, dzięki której bas brzmi bardziej szorstko. Myślę, że takie brzmienie w pewnym stopniu odpowiada dźwiękom, które wychodziły spod palców Lemmy’ego. Kiedykolwiek mnie o to nie zapytasz, zawsze odpowiem, że tak powinien brzmieć bas jeśli chodzi o cięższe granie.
TEN, KTÓRY ODSZEDŁ ZA WCZEŚNIE…
Innym basistą, którego podziwiam jest oczywiście Cliff Burton. Miałem wielkie szczęście być na ostatnim koncercie, który Metallica zagrała razem z nim. Było to 26 września 1986 roku, na dzień przed wypadkiem, który miał miejsce nieopodal Ljungby. Pamiętam, że zrobił na mnie wówczas ogromne wrażenie. Uważam, że Cliff był jak Jimi Hendrix generacji thrash metalu; zmienił oblicze muzyki i odszedł zdecydowanie za wcześnie. Jego styl gry był potężny, przepełniony poczuciem rytmu i świetnymi umiejętnościami technicznymi. Lars i James nie kryją, że to właśnie on pokazał im zupełnie nowy sposób patrzenia na konstruowanie harmonii i melodii. To chyba mówi wystarczająco wiele o tym jak wielki wpływ na muzykę metalową miał Cliff Burton.
GITARZYSTA DUFF
Wymieniając artystów, którzy ukształtowali mnie jako basistę, nie mogę pominąć Duffa McKagana. Jego poczucie rytmu i fakt, że gra kostką, sprawiają, że bardzo utożsamiam się z jego stylem. Duff jest jak spoiwo, które wypełnia przestrzeń w zespole i zapewnia odpowiedni balans pomiędzy rozbuchanym ego poszczególnych jego członków. Myślę, że często sam spełniałem taką rolę. Podziwiam go jako basistę ale również jako gitarzystę. Los sprawił, że największy sukces odniósł grając na czterech strunach. Nie zmienia to jednak faktu, że świetnie radzi sobie jako gitarzysta rytmiczny w innych projektach!
RADOŚĆ Z GRANIA
Jesteśmy na początku naszej europejskiej trasy z Satyriconem. Dostajemy sygnały, że wiele koncertów już się wyprzedało. To chyba najlepiej świadczy o tym, że dobrze wykonujemy swoją robotę. Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogę tu być razem z moimi nowymi basami od Warwicka. Mam wrażenie, że dzięki tym instrumentom zyskałem zupełnie nowe spojrzenie na to co robię. Nie chcę zapeszać, ale nie sądzę, żebym kiedykolwiek chciał grać na basach innej firmy.