Spotykamy się z sonorystycznym podróżnikiem z Radiohead, by porozmawiać o jego nowym, sygnowanym Stratocasterze i dowiedzieć się, jak wykorzystywać gitary bardziej intensywnie i kreatywnie, malując nimi nieznane muzyczne światy.
Gitarzysta Ed O’Brien jest członkiem założycielem jednego z najbardziej znanych brytyjskich zespołów art-rockowych. Powołany do życia w Abingdon, w Oxfordshire, w roku 1985, oryginalnie nosił nazwę „On A Friday”, zanim muzycy postanowili przemalować logo na „Radiohead”. Album „A Moon Shaped Pool” jest dziewiąty w 25-letniej karierze tej grupy, która wystrzeliła jak rakieta po ukazaniu się singla „Creep” (z ich debiutanckiej płyty „Pablo Honey”).
Wraz z resztą kolegów z zespołu, Ed starał się przez te wszystkie lata konsekwentnie eksperymentować i rozwijać brzmieniowo, stale wkraczając na nieodkryte jeszcze terytoria. Robiąc to, odegrał jedną z głównych ról w ewolucji muzycznego krajobrazu sceny gitarowej, a Radiohead często cytowany jest jako ważna inspiracja przez wielu znanych instrumentalistów. Ten niebanalny wkład w rozwój techniki i oryginalne podejście do gitary, zostały docenione przez markę Fender w postaci sygnowanego przez niego modelu – EOB Sustainer Stratocaster – będącego zarazem manifestem jego charakterystycznego stylu.
Gitarzysta: Jak doszło do powstania projektu o nazwie: EOB Sustainer Stratocaster?
Ed O’Brien: To długa podróż. Zacząłem grać za pomocą eBow gdzieś w okolicach „The Bends” i korzystałem z niego odtąd dość intensywnie. Kocham eBow – te charakterystyczne podgłośnienia, kiedy jesteś blisko pickupu – ale Sustainer może to robić ze wszystkimi strunami jednocześnie. Plank [techniczny Radiohead] zmodyfikował mojego Strata Eric Clapton gdzieś w okolicy „Kid A”, montując w nim ten pickup. To on odpowiada za powstanie „Frankenstrata” i obecny projekt EOB Sustainer Stratocaster, wykorzystujący sustainera, jest tego logicznym następstwem. Fernandes Sustainer pracuje w połączeniu z pickupem JB Junior Seymoura Duncana. To musiał być humbucker, a nie single-coil, więc sprawdziliśmy kilka różnych humbuckerów wraz z chłopakami z Fendera i ten JB Junior był zwycięzcą. Chciałem mieć przystawki z mocniejszym sygnałem, tak jak złote Lace Sensory zamontowane w Claptonie, ponieważ świetnie współpracują z efektami, głównie z przesterami i lepiej przebijają się w miksie dzięki podbitemu środkowi. Kiedy odbywaliśmy próby przed trasą w zeszłym roku, wypróbowaliśmy kupę różnych singli do pozycji środkowej Strata. Nie miałem żadnych z góry wyrobionych osądów na temat Texas Speciala firmy Fender, ale to on właśnie został w ostatecznym projekcie.
To coś w rodzaju ewolucji tej dość klasycznej gitary…
Nie chciałem aby EOB Stratocaster był jak klasyczny Strat Fendera. Wiem, że popularnym dogmatem są single o słabym sygnale wyjściowym jako jedynie słuszne rozwiązanie i być może w przyszłości będę eksplorował ten temat, ale naprawdę lubiłem tamte Lace Sensory. Uwielbiałem ich klarowność i to jak brzmią na przesterze. Właśnie te zalety chciałem mieć w tej nowej gitarze. Nie lubię kiedy pickup pod mostkiem epatuje wysokim pasmem. Wolę więcej środka, więc Alex Perez, który buduje prototypy w Custom Shopie wpadł na pomysł wykorzystania JB Juniora. Tak więc cały ten projekt udał się dzięki pomocy Fendera – wiedziałem czego chcę, ale potrzebowałem wskazówek, a Alex świetnie interpretował moje potrzeby.
Gryf ma przyjemny, gruby profil.
Jest naprawdę w porządku, nieprawdaż? Każdy kto bierze tę gitarę do ręki to mówi. To profil ‘56, który można mieć jedynie w instrumencie z Custom Shopu. Chciałem mieć gryf wystarczająco duży, bo mam też spore ręce, ale nie na tyle gruby, aby inni ludzie mieli z nim problemy. Satynowe wykończenie było dość ważne – wiesz, kiedy kupujesz nową gitarę i od razu ścierasz gryf papierem, żeby miał lepszy ‘feeling’ – goście z Fendera powiedzieli, że nie musimy tego robić, bo od razu uzyskamy to na etapie produkcji. Wiedziałem czego nie lubię w nowych instrumentach, ale byłem też podekscytowany możliwością stworzenia jakiejś świeżej koncepcji. Kiedy składaliśmy do kupy wszystkie te puzzle, nie wiedziałem jeszcze jaki profil gryfu to będzie. Wybrałem się do Custom Shopu, do Corony, a tam poszedłem do działu „Vintage ‘n’ Rare” gdzie obmacałem wszystkie gryfy jakie mieli, mówiąc rzeczy takie jak: „Och ten Casino świetnie leży” albo „Ten brzmi genialnie”. To było coś niesamowitego, czego nigdy wcześniej nie robiłem, bo w Radiohead byliśmy raczej „anty-sprzętowcami” i „anty-vintage’owcami” – tzn. teraz posiadamy dobry sprzęt, ale się nim nadmiernie nie ekscytujemy. Wielu ludzi czciło te stare gitary, takie jak Les Paul z 1959, ale my przez pierwsze 15 lat istnienia zespołu o tym nie wiedzieliśmy.
Wydaje się, że z otwartym umysłem podchodzisz zarówno do sprzętu vintage, jak i nowoczesnego – EOB Strat jest przecież kombinacją obu tych światów.
Tak, dokładnie – jest mi bliskie łączenie tego wszystkiego i nie kierowanie się snobizmem. Są genialne rzeczy stworzone kiedyś, ale są też świetne rzeczy zbudowane teraz. Myślę, że ludzie wiecznie poszukujący nowych brzmień będą zachwyceni tą gitarą. Wiem jak to jest, kiedy jesteś muzykiem – chcesz być zainspirowany dźwiękiem – tego szukasz. Ktoś mógłby być tak dramatyczny i anarchiczny jak tylko można z tą gitarą, albo podejść do niej bardziej w stylu Briana Eno, nastrojowo i klimatycznie, co akurat ja bardzo lubię. EOB Strat ma potencjał kreowania wielu rozmaitych brzmień – ma oczywiście także normalne barwy gitarowe, ale kiedy załączysz Sustainer, otwiera się przed tobą kraina nowych możliwości. Są tu dwa przełączniki – jeden 2-pozycyjny ON/OFF i drugi 3-pozycyjny do Sustainera. W pozycji do góry mamy unisono, w środku kwintę, a w pozycji dolnej górną oktawę.
Te wszystkie opcje muszą dawać spore możliwości kreowania różnych stylistycznie brzmień?
Tak, bo nie chciałem mieć tylko Sustainera. Chciałem mieć świetną, uniwersalną gitarę, która będzie przyjemnie siedzieć w łapie, chciałem żeby dobrze wyglądała – dlatego jest biała – i chciałem też, aby była prosta w obsłudze. Nie jest może standardowym Stratocasterem, ale przecież o to chodzi, żeby znalazło się w niej odbicie mojego charakteru. Zawsze robię muzykę, której sam chciałbym posłuchać – a to jest gitara, na której sam chciałbym grać. Ważne także było, aby na ten instrument nie trzeba było wydać majątku i żeby mógł sobie na nią pozwolić także początkujący muzyk. Dobrze pamiętam, jak to było, kiedy byłem młody. Moją pierwszą gitarą był Westone Spectrum DX – Colin miał pasujący do tego bas i razem założyliśmy zespół. Pierwszą w miarę dobrą gitarą jaką kupiłem był Squier – czarny korpus, biała płytka, klonowy gryf, Made in Japan. Grałem na nim na „The Bends”, ale straciłem ten instrument kiedy cały nasz sprzęt został skradziony w roku 1995.
Czy nowa gitara wzbogaciła już koncertowy zestaw sprzętowy Radiohead?
Zwykle brałem ze sobą w trasę około 12 gitar – może nie zmieniałem ich w każdym utworze, ale jednak robiłem to dość często i stało się to już męczące. Używałem prototypu EOBSS na przestrzeni ostatniego roku i okazało się, że jakieś 60-70 % setu gram tylko na tej gitarze – czyli jest super! Jak wspomniałem, nie chciałem aby to była tylko gitara z Sustainerem, chciałem grać na niej arpeggia i to co robiłbym na każdej innej gitarze. Pragnąłem instrumentu uniwersalnego. Mam gitary, które przeznaczone są do różnych zadań, ale w zespole brakowało mi takiej, która ma potencjał odnalezienia się w rozmaitych klimatach, bez potrzeby jej odkładania.
Myślisz, że nowy Strat zaprowadzi Cię w nowe, nieznane terytoria brzmieniowe i zainspiruje do kreatywnych eksperymentów?
I to potężnie. Właściwie to te eksperymenty już się zaczęły. Kombinowałem ze strunami w sposób podobny do Sonic Youth – jak zdjęcie dwóch strun i założenie dwóch strun „B” i dwóch dolnych „E”. Wybrałem się nawet do nich, żeby podejrzeć ich sprzęt i to co robią ze strojami gitar. Po połączeniu tego z Sustainerem odkrywa się świat nowych możliwości. Kocham tę gitarę. Mam także kilka kayboardów, ale wiesz – tak naprawdę kocham gitary, cały ten sprzęt, delaye, stare stompboxy i ich różne kombinacje. Gitara jest dla mnie bardziej intuicyjna – powoduje, że przestaję myśleć i zaczynam działać podświadomie.
Na gitarze masz te wszystkie niuanse i nuty pomiędzy – nie da się podciągać dźwięków na keyboardzie z taką łatwością.
Elton John powiedział to kiedyś: „Nie możesz podciągać nut na pianinie”. Właśnie te wszystkie niuanse artykulacyjne lubię. Jeśli spojrzysz na muzykę świata, znajdziesz tam znacznie więcej niż tylko 12 nut. Uwielbiam te wszystkie detale – minimalnie niżej lub wyżej. Gitara jest już dość starym instrumentem, więc wrosła w nasze DNA. Sięga korzeniami liry i lutni – to naprawdę spory kawałek czasu w historii. Po prostu KOCHAM gitarę. Kocham, kocham, kocham jej brzmienie – cały ten potencjał rozmaitych barw, które mam do dyspozycji.
Jakie efekty są dla Ciebie najważniejsze?
Trzy kostki, które są dla mnie najważniejsze to przester Kingsley Page, Electro Harmonix Deluxe Memory Man oraz DigiTech Whammy. Z tymi trzema efektami oraz gitarą Sustainer mogę wykonać całą masę klasycznych kawałków Radiohead. Używam często feedbacku i Deluxe Memory Man jest całkiem niezły w przenikaniu jednych nut w drugie kiedy osiągnie swój punkt zwrotny. Czuję, że jest to ważna część tego co robię – odsyłanie nut w oscylację, a potem ściąganie ich z powrotem i odzyskiwanie nad nimi kontroli, co daje muzykalny efekt. Stało się to dla mnie intuicyjne.
Co doradziłbyś innym gitarzystom, którzy poszukują swojego własnego brzmienia?
Myślę, że trzeba słuchać co podpowiada serce. To jest twoja intuicja, która podpowie ci, kiedy jesteś znudzony i potrzebujesz zmiany. Ja zawsze wsłuchuję się w swoje serce, żeby odnaleźć drogę, którą chcę podążać. Lepiej jest kierować się uczuciami, niż starać się podejść do tego intelektualnie. Ja spróbowałem obu tych ścieżek i problem z rozumem jest taki, że tego nie poczujesz. Jeśli nie poczujesz, nie odnajdziesz w tym inspiracji, a bez inspiracji nie możesz grać. Trzeba próbować różnych rzeczy i podejmować decyzje „na czuja”.