Wywiady
Alex Skolnick

Słynny wiosłowy thrash metalowego Testamentu, lider jazzowego trio, prowadzonego z sukcesami pod własnym nazwiskiem, a także wieloletni gitarzysta Trans-Siberian Orchestra.

2017-12-19

Według ankiety amerykańskiego magazynu Guitar World jeden z najlepszych gitarzystów wszech czasów. Na koncie kilkadziesiąt płyt, książka „Geek to Guitar Hero” oraz trasy koncertowe do najdalszych zakątków świata. Ladies & Gentlemen: Alexander Nathan Skolnick.

BĄDŹ JAK KRÓL

Szczerze mówiąc, nie jestem wielkim fanem muzyki, która tworzona jest z myślą o gitarzystach lub fanach gitary – mam tu na myśli ten rodzaj kompozycji, które najczęściej można usłyszeć na branżowych targach. Nie chcę tu nikogo urazić, to kwestia indywidualnego gustu. Biorąc pod uwagę to co właśnie powiedziałem, muszę się jednocześnie przyznać, że jednym z najlepszych koncertów jakie w życiu widziałem był czysto instrumentalny występ króla sześciu strun: Jeffa Becka. To jeden z niewielu artystów, dla którego nastrój, dynamika, tekstura, interakcja z zespołem są równie ważne jak sama gitara. Jako słuchacz, tych elementów szukam w muzyce instrumentalnej. Jako gitarzysta, robię co tylko w mojej mocy, aby elementy te z mojej muzyki nie zginęły.

SŁOWA TEGO NIE OPISZĄ

Muzyka, w której nacisk położony jest na partie instrumentalne może być niezwykle satysfakcjonująca. Kiedy muzycy wychodzą spoza strefy komfortu, w której ich jedynym zadaniem jest tworzenie tła dla wokalisty, mogą powstać inspirujące tekstury i melodie. Dobrze zagrany utwór instrumentalny pozostawia słuchaczowi wolność interpretacji, ponieważ jego znaczenia nie definiują słowa.

MUZYCZNE WOJAŻE

Najważniejszą dla mnie sprawą jest uchwycenie nastroju. A droga prowadząca do tego celu może wyglądać różnie, w zależności od tego w jakim gram składzie, albo od tego czy gram z żywymi muzykami, czy z loopami. To co często rozwala całość, a czego osobiście staram się z całych sił unikać, jest granie zbyt dużo. Trzeba zadać sobie pytanie: ‘Do czego zmierza dany utwór?’ Słuchacz musi czuć, że muzyka się rozwija, że skądś i dokądś zmierza. Jeśli dałeś radę wciągnąć go w tę dźwiękową podróż to znaczy, że dobrze wykonałeś swoją robotę.

 

NIESPODZIANKA ZA ROGIEM

Każdy utwór jest inny, przez co trzymanie się utartych schematów i sprawdzonej formy nie zawsze działa. Jest wiele przykładów, kiedy największą wartością utworu instrumentalnego jest właśnie to, że ma niestandardową strukturę: Rush „YYZ”, Edgar Winter „Frankenstein”, Metallica „Orion”… Słuchanie ich po raz pierwszy jest jak spacer po nieznanej ulicy: nie da się przewidzieć, co czeka nas za najbliższym rogiem.

KAŻDY ŚPIEWAĆ MOŻE

Studiowanie podejścia wokalnego może być dość korzystne dla instrumentalisty. Przykładem muzyka, u którego aspekt gitarowy i wokalny jest połączony na głębokim poziomie jest George Benson. Nie znaczy to, że koniecznie trzeba być pobłogosławionym przez Boga tak pięknym głosem – niewielu artystów miało takie szczęście – ale jakkolwiek wyglądałoby twoje śpiewanie, zawsze możesz popracować nad takim połączeniem, chociażby spróbować zanucić własne partie. Frazowanie stosowane przez wokalistów może gitarzystę sporo nauczyć, a samodzielne śpiewanie bardzo w tym procesie pomaga.

PRZEKAZ Z GÓRY

W moim przypadku kompozycje powstają zupełnie przypadkowo i na różne sposoby. Dość często zdarza mi się to z samego rana, kiedy rozgrzewam palce grając jakieś losowe wprawki. W pewnym momencie, zupełnie znikąd, pojawia się coś interesującego i czuję, że warto to zarejestrować. Nie planuję tego nigdy, więc jako zadeklarowany racjonalista i pragmatyk nie mogę nie zauważyć, że jest to coś niemal nadprzyrodzonego. Czuję wtedy jakby te muzyczne pomysły przychodziły z jakiegoś innego źródła. Wtedy wiem, że warto je zapisać – biorę iPhone’a, rejestrator ZOOM lub cokolwiek mi wpadnie pod rękę i nagrywam. Tworzę kolekcję takich surowych notatek muzycznych, a później wracam do nich i patrzę, czy można to jakoś sensownie rozwinąć – wymyślić dodatkową melodię, akompaniującą harmonię, czy linię basową. Niestety nie wszystkie pomysły brzmią po jakimś czasie równie ekscytująco co na początku, ale niektóre tak i to na nich skupiam swoją uwagę. Kluczowe jest, że wracanie do tych nagrań z nowym podejściem i świeżym uchem rodzi szansę na powstanie kolejnych pomysłów.

NIE ZNASZ DNIA, ANI GODZINY

Czasem czerpię inspirację z innych instrumentów. Część repertuaru mojego trio napisałem na fortepianie, a niektóre części na basie. Innym razem pomysły pojawiają się po jakimś koncercie, filmie lub jakimś wydarzeniu, podczas którego słuchałem muzyki. Nie chodzi mi tu oczywiście o kopiowanie, czy plagiatowanie. Jeśli to co gram przypomina mi coś, staram się to zmodyfikować, a jeśli wtedy przestaje działać, po prostu wyrzucam pomysł do kosza. Zdarza się tak, że muzyka zaczyna mi grać w głowie kiedy nie mam pod ręką żadnego instrumentu. Wtedy nucę sobie to do telefonu i wracam do tego później.

BĄDŹ MISTRZEM CEREMONII

Moim celem jest muzyczna podróż, w którą staram się zabrać ze mną każdego słuchacza na sali. Muzycy zbyt łatwo uciekają na scenie w tę swoją „prywatną przestrzeń”, zapominając nie tylko o interakcji z publicznością, ale także z zespołem, stojąc i patrząc się tylko na gryf gitary. Umiejętność porwania słuchaczy oraz innych muzyków wymaga lat doświadczeń, świadomości, umiejętności krytycznego spojrzenia na własny występ – to są kompetencje, które posiadają nieliczni. Ale jeśli dostatecznie długo będziesz się starał i poświęcał temu uwagę, w końcu staniesz się artystą, który potrafi porwać publiczność.

DUCH GITARY

Brzmienie gitary musi być naturalne – niezależnie od tego czy jest czyste, czy przesterowane – musi oddawać prawdziwego ducha gitary. Wtyczki komputerowe, procesory, modelowane wzmacniacze i tym podobne wynalazki nie działają w moim przypadku. Po prostu nie lubię sposobu w jaki brzmią na nagraniach, czy na żywo – jedynym wyjątkiem jest Kemper. Jeśli chodzi o czystą barwę, to moim numerem jeden jest Bill Frisell. W temacie brzmienia przesterowanego nie stworzono nic lepszego od Jeffa Becka. Byłem na koncercie Allman Bros i Derek Trucks miał najfajniejszą barwę jaką ostatnio słyszałem, a miał tylko SG wpiętego do wzmacniacza, żadnych efektów.

DWIE STRONY TEJ SAMEJ MONETY

Lubię wszystkie tonacje, ale z jakichś przyczyn „G dur” ma w sobie coś wyjątkowego i zawsze rodzi unikalne pomysły. Jakakolwiek skala G dur związana jest z Em w otwartej pozycji – to jak dwie strony tej samej monety – a to ułatwia efektywnie granie atrakcyjnych licków. Staram się unikać tonacji E moll, ponieważ tak jak wielu z nas, grałem w niej zbyt dużo i zbyt długo. Paradoksalnie durowe tonacje są trudniejsze, bo łatwo można wpaść w pułapkę grania zbyt trywialnych rzeczy. Nie odstrasza mnie to jednak i skomponowałem mnóstwo rzeczy w tych tonacjach.

BLUESOWE DZIEDZICTWO

Niedawno opublikowałem wideo, w którym eksploruję skalę miksolidyjską – oczywiście w tonacji „G”. Nie uważam może tej skali za moją „ulubioną” i gram w wielu innych – na przykład w doryckiej – ale jest w niej coś wyjątkowego. Ze skalą miksolidyjską dobrze łączą się palety dźwięków do niej nienależących, takie jak skala bluesowa z tercją małą i kwintą zmniejszoną. Być może to dlatego, że miksolidyjska opisuje akord dominantowy – w tym wypadku G7 – a z akordów dominantowych składa się harmonia bluesowa, co miałoby sens. Inną skalą działającą z akordami dominantowymi jest skala „półton-cały ton”, dzieląca z miksolidyjską część nut. To rodzi dużo możliwości.

MISTRZOWIE DYSKRECJI

Stosuję modulacje, ale tylko wtedy kiedy ich obecność pozytywnie wpływa na wyraz danego utworu, a nie dla samej satysfakcji zmiany tonacji. Jakkolwiek jest wiele na to sposobów, dość łatwo jest zabrzmieć oczywiście i sztampowo. Szukam modulacji w dziełach znanych kompozytorów i uznanych artystów – The Beatles, Charles Mingus, David Bowie, Pat Metheny – czy chociażby w muzyce filmowej. Wówczas analizuję sposób w jaki to robią, obserwuję jak działa to z melodią i staram się z tego wyciągać wnioski. Beatlesi byli mistrzami dyskretnych modulacji, używając dźwięków melodii jako oparcia dla zmiany tonacji, potrafili to zrobić niezwykle subtelnie.

ŚPIEWAĆ NA GITARZE

Jest to tak naprawdę zamianą ról – gitara wraz z basem, klawiszami i perkusją jest częścią tła dla wokalu. Ale kiedy gramy muzykę instrumentalną, to GITARA jest wokalem. Przejmuje pałeczkę i na niej spoczywa obowiązek konstruowania dramaturgii melodycznej. Inne instrumenty pełnią wtedy rolę tła dla NIEJ, ale muszą być świadome różnicy w dynamice pomiędzy gitarą jako instrumentem solowym, a ludzkim głosem…

POWŚCIĄGLIWOŚĆ JEST CNOTĄ

Z harmonizowanymi melodiami jest tak samo jak z innymi składnikami muzyki – szybkością, głośnością i tak dalej. Każdy z tych elementów może być niesamowicie efektywny, jeśli się go użyje kreatywnie, ale od przepalenia tej delikatniej muzycznej kliszy dzieli nas bardzo cienka linia. Mówiąc krótko, jestem fanem oszczędnie używanych harmonizowanych melodii i mam kupę frajdy z ich tworzenia.

KAMIENIE MILOWE

Jeff Beck, Goodbye Porkpie Hat (Wired) – spotykają się tu dwaj z moich ulubionych artystów: Beck i Mingus. Pat Metheny, Bright Size Life – utwór tytułowy bardzo ważnego debiutu i jedno z pierwszych wydawnictw na jakich pojawił się Jaco Pastorius. Al DiMeola, Suite: Golden Dawn (Land Of The Midnight Sun) – tutaj także na basie pojawia się Jaco. Jakkolwiek płyta Jeffa Becka nauczyła mnie podciągania strun, ta nauczyła mnie jak kostkować.

Sygnowany przez Alexa Skolnicka model LTD AS-1, dostępny także w droższej odsłonie jako ESP AS (w wersji Lemon Burst i Silver Sunburst),

Wersja z mostkiem Floyd Rose (także jako ESP lub LTD) - ESP AS FR i LTD AS-1FR w wykończeniu Black Aqua Sunburst.


Zdjęcie z koncertu: Małgorzata Napiórkowska-Kubicka