Mindsedge
Mindsedge to kolejny w naszym kraju interesujący band, który postanowił nie zatrudniać wokalisty. Co ciekawe, młodym muzykom brak gardłowego wcale nie przeszkadza. Ba, odnoszę wrażenie, że nie obdarzony jakimiś specjalnym umiejętnościami frontman mógłby granym przez zespół dźwiękom tylko zaszkodzić... Rozmawiamy z Bartkiem, Danielem i Łukaszem i Michałem.
Jeśli chodzi o zespoły, nie chciałbym wymieniać nazw. Każdy z nas słucha pokrewnej muzyki co nie znaczy, że takiej samej. Każdy z nas słucha jakiegoś zespołu, którego inni w zespole nie słuchają, nie lubią, nie akceptują. Uważam, że właśnie wypadkowa z inspiracji tymi zespołami tworzy to co słychać w Mindsedge.
Gdy siadam czasem z gitarą i gram swoje kompozycje, czuję jak powracają emocje towarzyszące mi podczas tworzenia, i to jest wspaniałe…powracające odczucia w sensie, kompozycje…niekoniecznie (śmiech). Również podczas wspólnej gry czuję, jak muzyka wypełnia mnie od środka, niczym jakaś energia zmienia mnie i daję się jej ponieść. Utwory, które komponują chłopaki, mają w sobie to coś.
Czy to im się podoba? Czy Czują to co gramy? Czy nasze dźwięki odbijają się tylko w eterze?". Zdarzą się, że podczas czystych improwizacji na próbach odpływam z falą dźwięków i mam wrażenie, że moje fizyczne ciało niejako mnie nie dotyczy. Chciałbym potrafić tak kontrolować stres i technikę gry aby móc sobie pozwolić na taką swobodę podczas koncertów.
Jacek Walewski