Prez (Elektrische.TV)
Elektrische TV nie ma wiele wspólnego z typową muzyką rockową, którą promujemy na łamach Magazynu Gitarzysta. Powodem, dla którego postanowiliśmy porozmawiać się z twórcą projektu, Prezem jest jego start w konkursie Neuro Music. Przy okazji okazało się, że obecny fan i kreator elektronicznych dźwięków był kiedyś… metalowcem.
To inaczej niż gitara, gdzie uczysz się chwytów i grasz riffy i najprawdopodobniej będziesz to robić do końca życia w podobny sposób. A jeśli tego chcesz uniknąć - kupujesz sobie moduł brzmieniowy i wtedy zaczynasz syntezę. Moje bębny koncertowe to tez zestaw elektroniczny. Moje akustyczne beczki, chociaż są cudowne, nie pozwalają na to całe efekciarstwo, które zbudowałem i kontroluje za pomocą VDrums i pokręteł. Żeby faktycznie mogły, musiałbym kupić sobie ciężarówkę i nią dojeżdżać na koncerty. Chciałbym tak, ale pewnie nigdy nie będę Żan Miszel Żar (śmiech)!
Perkusja - dźwięki wyprodukowałem jakoś pod koniec zeszłego roku. Czyli tu nie ma syntezy - gram przygotowanymi samplami. Brzmi to ciężko. Trochę jak te grube rzeczy z Ed Bangers, ale rytmy są bardziej breakowe. Steruje to też z tego samego blatu na BCR, tylko ze inny rząd, oraz same tzw. bębny, to tez kontroler - zestaw padów td8 Rolanda (VDrums). Mam tu delay, reverb, filtr. Skonstruowałem też mechanizm, którym skracam długość sampla i wtedy perkusja zamiast brzmieć potężnie i tłusto, będzie szybka i chuda jak w np. Kraftwerk. Mam również np. wysokość dźwięku. Wtedy np. mogę zrobić taki efekt jak na początku utworu Rockit - Hancocka. Zarówno jak syntki, perkę też zapętlam i potem tylko żongluję loopami, ale nadal nad każdym mam pełną kontrole midi - mogę je filtrować, zmieniać wartości efektów.
Komputer jest dużo wygodniejszy. W studio nie trzeba biegać na drugi koniec pokoju żeby coś przekręcić, a na koncert się przyjeżdża niewielkim samochodem kombi. Z drugiej strony czasem jak się siedzi przed tym ekranem i muzykę produkuje się niemal wyłącznie "oczami" to niektóre umiejętności zanikają (np. ekwalizacja ścieżek nie następuje czasem "na ucho", bo oczami zrobi się to precyzyjniej). Mało animowana praca powoduje też, że mniej tlenu dostarcza się do mózgu i łatwej o nudę, zwłaszcza dla osoby kinestetycznej, jak ja. W sumie to nie ma reguł, ale przeważnie siedzę przed kompem - jak większość teraz.
Reszta to, wiadomo, syntetyki. Top 10 to oczywiście Aphex Twin, potem Chris Clark, dobry też jest Jackson & his Computerband. W zeszłym roku moje ulubione album wydali Luke Vibert, Tim Exile oraz taki znajomy z Dublina Herv (zresztą za darmo, w Cock Rock Disco!). W Polsce świetny album wydal Adre’n’alin.
Czasem swój akt muszę przemycać jako support do Dj setu. Irytujące jest to, że teraz, gdy jest recesja to każdy wykopuje zespoły z rezydencji (płaci się czterem-pięciu kolesiom, a zagrają i tak tylko ponad godzinę) i zatrudnia DJ-ów żeby tylko play i stop naciskali, a cala publika się cieszy, bo didżej ładnie gra nowy utwór Mobiego z MTV. Więc często, żeby zagrać koncert, muszę zaoferować, że zagram przede wszystkim DJset (i tak sprzedaje swój pakiet, jak w neostradzie). Ale i tak zajebiho. DJsety też są bardzo kreatywne.
Wizuale - nie mam stałej ekipy do tego. Czasem przynoszę swoje CD z nagranymi wcześniej rzeczami, a jeśli jest VJ to jestem wdzięczny. Ale do niedawna jeszcze za wokalistkę mieliśmy taki stary telewizor śpiewający. Nagrane wokale Andreii - Czeszki. Grała kiedyś z nami na saksie i śpiewała. Uruchamialiśmy je przyciskami midi i było też zsynchronizowane z tymi śpiewającymi ustami na ekranie. Może do tego wrócę.
Skrócona wersja "Areggios" (http://infobot.pl/r/1F93) jest już na portalach wideo. Ponadto chciałbym dokończyć jeszcze dwa. Jeden z nich robi dla mnie Bartek, z Teatru Kochanowskiego w Opolu. Więc powinno być w deskę, następny chyba wyedytuję sam, bo mam specyficzna wizje na to. Teraz jadę na wakacje, ale wprowadzam się do Berlina niebawem. Wtedy wyjdzie album. To będzie najlepszy czas.
Jacek Walewski