Myopia
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce dwóch szalonych nastolatków zakręconych na punkcie metalu oraz filmów i literatury science-fiction postanowiło założyć zespół, którym chcieli połączyć obie swoje pasje. W skutek tego powstała Myopia. Grupa nie okazała się całe szczęście tylko młodzieńczym wybrykiem Bogdana Kubicy i Roberta Koconia. O zespole rozmawialiśmy właśnie z nimi oraz z gitarzystą Robertem Słonką.
Potem do Polski dotarła fala brytyjskiego heavy metalu i pierwsze płyty Iron Maiden totalnie mnie zachwyciły. Byłem na ich pierwszym występie za "żelazna kurtyną" w 1984 roku w Łodzi. W tamtych czasach dla 15-latka to był istny szok! Promowali wtedy album "Powerslave". Potem oczywiście Metallica i cała fala thrash metalu zza oceanu bardzo mocno mnie ukształtowała. Wreszcie poznałem zespoły, które nie były, aż tak popularne, ale rozwijały muzyczną scenę, że wspomnę kanadyjski Voivod i rodzimego Astharotha (pozdrawiamy Jarka Tatarka). Odpowiadając wprost na Twoje pytanie: w muzie odnalazłem niesamowicie mocny przekaz wewnętrznych uczuć, energie pozwalającą za pomocą dźwięków odkrywać zupełnie inaczej rzeczywistość.
Zaangażowanie w instrument daje największe efekty, co nie wyklucza absolutnie konieczności wielogodzinnych ćwiczeń. Świetna sprawa to granie coverów oraz równoległa własna twórczość. Ja sam gram codziennie na gitarze. Na pewno nie jest to mozolne doskonalenie techniki, lecz raczej improwizacja i komponowanie. Zastanawiam się nad tymi 10 tys, godzin - jeśli ktoś nie uważa ich za zmarnowany czas, to na pewno będzie grał kolejne 100 tys.
Bardzo cenię Voivod, zwłaszcza od szalonego techno-thrash-punkowego "Killing Technology" po melodyjnie-psychodeliczny "Outer Limits". Niestety, ostatnie rejestracje zespołu, nagrana z Jasonem Newstedem płyta "Voivod" jak i dogrywane do śladów gitar Piggy’ego kompozycje, które tworzą "Katorz" i "Infini", kompletnie do mnie nie trafiają.
Mój faworyt, jeśli chodzi o etap z Forrestem, to numer "D.N.A." zamykający płytę "Negatron" - taki rozwój Voivod to byłoby marzenie. Odpowiadając na twoje pytanie - dla mnie jednak bliżej serca jest ten pierwotny Voivod ze Snake’iem, lecz płyty z Forrestem także bardzo cenię.
Koncept jest pomyślany jako jeden dzień w Zatoce Ingrid, kolejne utwory przedstawiają muzycznie poszczególne pory dnia, stany pogody, ducha, rozterek, radości, czynności - codzienność. Taka jest też ta muzyka, w zamyśle przestrzenna, nagrana bez napięcia, bardzo "ludzka" - chyba jest dla mnie odskocznią od Myopii, pokazuje moją drugą muzyczną stronę.
Jacek Walewski