Michał Jelonek (Hunter)
Wywiady
2009-10-25
Skrzypek, instrumentalista, wirtuoz - to najprostszy opis Michała Jelonka.
Skąd u młodego człowieka wzięło się zamiłowanie do skrzypiec, które doprowadziło do obrony dyplomu z gry na tymże instrumencie?
Doprowadziło mnie... a właściwie doprowadziła mnie moja Matula Halinka. Doprowadziła mnie do Ogniska Muzycznego w Kielcach gdy miałem sześć lat, pacholęciem będąc, co bym na skrzypcach grał był (uwielbiam polską gramatykę i składnię!)... i tak już zostało... A, i jeszcze jedno...przykro mi, ale nie jestem wirtuozem... i to nie żadna fałszywa skromność tylko realizm. Za dużo prawdziwych wirtuozów skrzypiec znam aby się podpinać pod to elitarne towarzystwo. Co nie znaczy, że źle mi być po prostu skrzypkiem... z rockową zadrą i z pociągiem do gitarowych "zagrywek".
Współpracowałeś z kilkoma orkiestrami symfonicznymi. Jak to jest współdziałać w tak licznym gronie, a przede wszystkim w tak trudnych repertuarach, warunkach, gdzie wszyscy muszą się "dograć", maksymalnie skupić i tworzyć jedność...
No właśnie... całą odpowiedź ujęłaś w pytaniu Ilono (śmiech). Jest trudno współdziałać w tak licznym gronie, zwłaszcza w trudnym repertuarze gdy wszyscy muszą się skupić i tworzyć jedność i muszą się "dograć" w ciężkich warunkach (śmiech). Nie no... nie jest tak źle. Przy tak dużej ilości skrzypaczek i skrzypków zawsze można udawać że to nie ja się pomyliłem i robić oburzoną minę w stylu: "...no tak! Znowuż ktoś nie poćwiczył był w domu tegoż niezwykle trudnegoż pasażu!". A tak naprawdę, wiele zależy od dyrygenta. Jeżeli ma prawdziwie duże "cojones" to najbardziej rozlazłą orkiestrę pociągnie do galopu!
Teraz prym wiedzie Twój solowy projekt. Co doprowadziło do powołania do życia metalowego, bo inaczej się tej formacji nie da ująć, zespołu z szalonym skrzypkiem na czele?
Do solowego projektu zbierałem się od jakichś 7-8 lat, a niektóre utwory mają ponad 9 lat! Po prostu po drodze były ważniejsze płyty, nagrania, zespoły itd., ale w końcu złapałem desperacjone, zebrałem materiał do kupy, nagrałem demo na "krwawego" w domu na kompie, przekonałem Mystica do się, zebrałem kumpli i nagralim płytkę...
A tak naprawdę nagrałem ją aby uspokoić te "głosy" i "szepty" w mojej głowie "Naaaagraaaj płyyytęęę!!! Sooolooowąąą!!! Albo giiiń rogaaataaa gnidooo!!!". Tak zatem było bynajmniej, niewątpliwym jest to! Ciekawe czy "Gitarzystę" czytają jakieś "gorące" polonistki...? (śmiech)
A tak naprawdę nagrałem ją aby uspokoić te "głosy" i "szepty" w mojej głowie "Naaaagraaaj płyyytęęę!!! Sooolooowąąą!!! Albo giiiń rogaaataaa gnidooo!!!". Tak zatem było bynajmniej, niewątpliwym jest to! Ciekawe czy "Gitarzystę" czytają jakieś "gorące" polonistki...? (śmiech)
Co zatem jest fajniejsze, praca w obecnym zespole czy w orkiestrze symfonicznej? Można w ogóle te dwie kategorie porównać i opowiedzieć się za którąś z nich?
Zatem fajniejsze jest granie rocka, punka, metal i punka i rocka i metal z zespołem, a w orkiestrze symfonicznej zatem jest mniej "indywidualnie", ale też jest fajnie, bo tak naprawdę ciężko te dwie kategorie porównać... Dużo zależy co się ma na pulpicie, co się gra, tzn. jakie utwory. Zatem Diobeł tkwi w szczegółach! Zatem! Za tem płotem chowo sie Diobeł!
Jak udaje Ci się okiełznać kolegów z kapeli, bo na stronie figuruje bardzo zabawne hasło "Orkiestra smyczkowa terroryzowana i napastowana seksualnie przez metalowy zespół". Kto tak naprawdę kogo wykorzystuje?
Okiełznuję ich za pomocą pejcza, kajdanków i moich półnagich fotografii z wakacji w Bułgarii w towarzystwie pompowanego Łabędzia na biodrach... Ale zazwyczaj nie mamy problemów ze współpracą i wzajemnym wykorzystywaniem ponieważ tworzymy harmonijną i empatyczną rodzinę złośliwych gnomów ogrodowych! ...i seks nie jest dla nas tematem tabu, chociaż staramy się o nim nie wspominać, bo to niestosowne i nie powinno się o nim mówić ani myśleć, bo to "brudne" myśli są i odciągają od pracy oraz dekoncentrują przy ćwiczeniach na instrumencie. Każdy gitarzysta to potwierdzi. Skrzypkowie mają lepiej, bo trzymają wyżej ręce gdy grają (taka mała, warsztatowa uwaga)... No, chyba że ktoś jest bardzo dżezowym basistą, ma bardzo wysoko gitarę zawieszoną (z delikatną "przyduśką") i gra z tzw. "otwartej pachy"... a to wtedy prawy łokieć przy grze trzyma nawet ponad głową... takie życie... raczej ciężkie...
Kim zatem prywatnie jest Michał Jelonek? Czy zawsze, nawet w wannie masz ze sobą skrzypce?
Skrzypce świetnie pływają (zazwyczaj dopóki nie utoną) i są świetnym towarzyszem kąpieli i innych wodnych zabaw. Smyczek natomiast doskonale nadaję się do higieny intymnej. Zatem... trafiłaś w sedno! Kąpię się tylko ze skrzypcami, a na basen biorę ze sobą wiolonczelę (świetnie sprawdza się na wodnych ślizgawkach, zwłaszcza po założeniu tego metalowego szpikulca/nóżki na dole pudła ("la resistanse"-owego).
Koncertujesz cały czas, zarówno na większych jak i mniejszych koncertach, festiwalach. Na tegorocznym Woodstocku Twój występ okrzyknięto najlepszym z polskich wykonawców biorących tam udział. Jakie refleksje towarzyszą Ci wspominając właśnie ten festiwal?
MASAKRA! To była emocjonalna MASAKRA! Zatem refleksyjna też! Tegoż się nie da opisać słowami. Koncert to jak wejście do pokoju z lustrami. Publiczność to lustra, odbijają Ciebie, Twoją energię, muzykę. Oddajesz z siebie przekaz, a on wraca odbity tym silniej im bardziej jesteś przekonywujący, charyzmatyczny i wiarygodny. Ta energia wraca na scenę podwojona, potrojona etc. pojedenastokrotniona... podwódziestosiedmiokrotniona. Im więcej luster tym bardziej to nakręca. To niesamowite gdy w rytm Twojej muzyki faluje, szaleje ogromny twór jakim jest tłum kilkuset tysięcy ludzi. To daje prawdziwego kopa. Niech się chowają wszystkie kofeiny, kodeiny, botoxy i inne dopalacze.
Czynnie działasz także w zespole Hunter. Kiedy znajdujesz na to czas? Udaje Ci się to wszystko pogodzić, znaleźć kompromis...
Głównie znajduję czas w środy po południu (śmiech). Oczywiście, że nie zawsze mi się udaję pogodzić i skompromisić. Się przecież nie rozerwę, boku se nie wyrwę. Zawsze staram się aby wszyscy byli zadowoleni... taaa... no może nie zawsze... no i może nie wszyscy (śmiech). Ale mam swój Notatniczek/Kalendarzyk w którym wszystko zapisuję, daty i miejsca koncertów, kto, z kim , jak i dlaczego, a potem strategicznie gubię Go! (śmiech) "bo nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by gonić go go go go!"
Na przełomie października i listopada Hunter rusza w trasę by promować swój nowy album. Zobaczymy Cię na tych koncertach, czy planujesz może indywidualną trasę koncertową?
Pewnikiem będzie i tak i tak, czyli będę jeździł na koncerty z Hunterem ale też jelonkowate koncerty się przydarzą (śmiech).
Plany na przyszłość zatem będą obfitować w muzyczne inspiracje, życzę zatem powodzenia i przekazuję Ci po raz ostatni głos.
Dziękuję Ci Ilono "Szefowo" i Pazdrawljajut Wsjech!
Ilona "Szefowa" Matuszewska
Sprzęcicho Michała:
Skrzypce elektro-akustyczne Musikhaus Tuzek Glatz (prawdopodobne pochodzenie Austria I poł. XX wieku)+
przystawka Barcus Berry Model 1320
Skrzypce klasyczne Sebastien Vuillaume 1873r.
Skrzypce elektryczne 6-ścio strunowe EVX06
Altówka HSR
Multiefekt Boss GT 10
Multiefekt Digitech RP10
Struny Gallistrings
Wzmacniacz Rivera Chubster 40
+kilka skrzypiec "nołnejm" i eksperymentalnych instrumentów elektrycznych o tajemniczych symbolach typu:
STVX10/BRtripl/V12546Z#MQ425P00*/DeVB1