Łukasz Cegliński (Happysad)

Zespół Happysad wydaje kolejną płytę. Gdzieś pomiędzy jej premierą a trasą koncertową, z Łukaszem Ceglińskim rozmawiał Grzegorz Żurek.










Wybór osoby realizującej materiał był dla nas oczywisty. Po atmosferze w jakiej powstawała "Nieprzygoda" doszliśmy do wniosku, że nie chcemy eksperymentować z innym realizatorem niż Leszek Kamiński, bo to człowiek w naszym klimacie. Bardzo skupiony nad pracą, wymagający, konkretny, ale też przesympatyczny człowiek o nieziemskiej cierpliwości, która nam, zespołowi z zerowym niemal doświadczeniem bardzo się przydała. Praca z Leszkiem to beczka śmiechu i ciężka praca, ale zawsze przyjemność. Proszę sobie wyobrazić, że gość, który na co dzień nagrywa najlepszych muzyków, najlepszych wokalistów i wokalistki, na co dzień współpracujący z profesjonalistami, ma nagle nagrać zespół miernot, które nie potrafią wejść w "jedynkę" i całe życie grają nierówno (śmiech). Niejednemu by się mózg zlasował. Leszka cierpliwość jest zadziwiająca!
A nagrywaliśmy w studiach S4 i S3 Polskiego Radia, na Pro Toolsie itd. Nas nigdy nie interesował proces nagrywania płyty od strony technicznej. My od piosenek jesteśmy. Może właśnie dlatego Leszek mówił, że dobrze mu się z nami pracuje, bo mu się nie wcinamy w jego robotę (śmiech).








Taka 3-miesięczna trasa nie równa się 90 dniom poza domem. Zazwyczaj wyjeżdżamy na 3-4 dni, aby potem powrócić do domu i 3-4 dni odpoczywać przed następnym wyjazdem. W ekipie trasowej mamy jasne relacje i wszyscy znamy się już od dawna, nasze charaktery, poczucia humoru itd. Ciężko komuś zaleźć za skórę znając się w zasadzie od podszewki. Poza tym my mało konfliktowi jesteśmy i zbyt pokojowo nastawieni do świata, żeby sobie jakimiś sprzeczkami zawracać głowy. Jest taki tekst kabaretu Potem: "Po co się kłócić z drugim człowiekiem, skoro można go zabić." My czasem w busie potrafimy zabić się śmiechem (śmiech).






Gdyby owa 13 wskoczyła do tego tramwaju faktycznie z nożem i słowa w czyny obróciła to może byśmy się lekko przerazili (śmiech). Osobiście znamy przypadki gdzie wymieniony wyżej fragment tekstu (zazwyczaj wyjmowany z kontekstu, a jakże) śpiewały dzieci kilkuletnie. Jeśli mamusia wytłumaczy, że to tylko piosenka i tak nie można, to jest spoko. Ale to jest piosenka o miłości, więc nie można jej odbierać takoż samo jak piosenek np. Cannibal Corpse tylko dlatego, że u nich i u nas ktoś kogoś chce zarżnąć (śmiech).






