Koncert na żywo?
Każdy z nas chadza na koncerty. Niektórzy mają ten przywilej, by uczestniczyć w nich z obu stron sceny - a więc również jako muzycy, dźwiękowcy itd. Tak bardzo przywykliśmy do tego fantastycznego uczucia obcowania z ukochanym artystą i wchłaniania jego muzyki "tu i teraz", że zupełnie przestaliśmy się zastanawiać co oznacza słowo koncert.
Widziałem już różne rzeczy, ale koncert czterech panów stojących przy biureczkach, na których połyskiwały laptopy był dla mnie całkowitą nowością i sprawił, że po powrocie do domu zerknąłem do leksykonów. Faktycznie - w zasadzie nigdzie nie jest napisane, że koncert to muzyka wykonywana przez muzyków na żywo, w danym momencie. Słownik PWN twierdzi, że koncert to: impreza artystyczna wypełniona programem muzycznym (http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=koncert), a Wikipedia podaje taką definicję: występ muzyczny instrumentalny, wokalny, bądź wokalno-instrumentalny (http://pl.wiktionary.org/wiki/koncert). Wychodzi na to, że moje narzekania na Moderat nie mają żadnych podstaw i nic nie stoi na przeszkodzie abym, choćby jutro, dał w zaprzyjaźnionej knajpce "koncert", na którym z mojego równie błyszczącego laptopa odtwarzać będę różne genialne dźwięki. I tylko szkoda mi Irka Dudka, który z takim zacięciem próbuje zwalczać koncertowy playback (www.stopplaybackowi.pl) - nie zdaje sobie biedak sprawy, że płacenie za muzykę z taśmy, tfu! - z laptopa, to encyklopedyczna norma...
Michał Osuch