Dope Stars Inc. to grupa obracająca się gdzieś pomiędzy industrial rockiem a cyberpunkiem. W Polsce wciąż mało znani, mimo że wydali już trzy pełnoprawne albumy i wymieniani są jako główne gwiazdy tego nurtu na świecie.
Ile mieliście lat, kiedy zaczęliście grać?
Gdy byłem bardzo młody przez pięć lat grałem na pianinie. Później przerzuciłem się na gitarę. Na początku byłem samoukiem i ćwiczyłem w osiedlowych grupach. Graliśmy swoje utwory i covery. Wszystko zaczęło się kiedy miałem 13, może 14 lat.
To był chyba rok 1995. Miałem 15 lat i zacząłem grać na gitarze w zespołach, które istniały w okolicy. Dopiero w 2001 trafił w moje ręce bas i stał się miłością od pierwszego wejrzenia (śmiech)
Mówi się, że wasza muzyka to industrial rock czy cyberpunk. Jak wy ją określacie?
Cyberpunk rock to tylko etykietka, ale idealnie pasuje do tego jak brzmimy muzycznie, jak również do samych tekstów, konceptu całości. Naszym głównym celem zawsze było łączenie cyber świata z rockiem, dodawanie elektronicznych smaczków, cięższych, lżejszych, ale zawsze z widocznym, punkowym nastawieniem do samego procesu tworzenia.
Nasza muzyka to wypadkowa bardzo wielu stylów. Inspirujemy się od wave'u do industrialu, od rock'n'rolla do punka i od popu do industrialu. Nasze osobiste zainteresowania mocno wpływają na to, co wychodzi z machiny Dope Stars Inc..
Skąd zainteresowanie technologią?
To w sumie zaczęło się bardzo dawno temu. Technologia już zmieniła niesamowicie nasze życie, a w przyszłości uczyni to jeszcze dobitniej. Obserwowałem jej rozwój od najmłodszych lat. Dzisiaj różnego rodzaju technologie są wszędzie, łączą się razem i tworzą globalną sieć.
Technologia to silnik napędowy teraźniejszego świata. Wpływa ciągle na naszą codzienność. Wystaczy wspomnieć o tym jak Internet zadziałał na nasze życia. Stał się jego dużą częścią, nie tylko w sensie pracy, ale i rozrywki, tworzenia społeczności, ściągania plików etc.. W ostatniej dekadzie moc technologii różnego typu stała się ogromna. Jesteśmy o krok od punktu, za którym nie będzie już powrotu.
Potraficie wymienić pięć grup, które najbardziej na Was wpłynęły muzycznie?
Metallica, Guns'N'Roses, Pink Floyd, Depeche Mode i Atari Teenage Riot.
Pięć to bardzo niewiele. Spróbuję... The Cure, David Bowie, Sigue Sigue Sputnik, Backyard Babies, Turbonegro.
To może teraz pięć płyt, których obecnie najczęściej słuchacie?
Pink Floyd "Dark Side Of The Moon", Shiny Toy Guns "Season Of Poison", IAMX "Kingdom Of Welcome Addiction", Crystal Castles "Crystal Castles", Julien-K "Death To Analog".
Moja ścieżka dźwiękowa na to lato to: The Sounds "Crossing The Rubicon", Ladyhawke "Ladyhawke", Jann Wilde And The Neon Comets "Neon City Rockers", IAMX "The Alternative", Melody Club "Face The Music".
W Magazynie Gitarzysta nie może zabraknąć miejsca na pytanie o sprzęt. Czego obecnie używacie?
Moja gitara to czarny Les Paul Gibson. Na żywo zazwyczaj używam Mesa Boogie Dual Rectifier lub Marshal JCM900. Rzadko korzystam z efektów, poza delayem, który dostałem w prezencie na urodziny.
Z dumą gram na Gibson Thunderbird - pierwszej białej reedycji z 1986 roku. Zdobyłem ją w studiu nagraniowym w Michigan. Do tego Ampeg SVT2/3 - klasyczne, duże combo, świetnie nadające się do Gibsona. Jeśli chodzi o efekty, korzystam ze starego Digitecha Overdrive i Aphex Compressor, model Punch Factory.
Co jest pozytywnego w koncertowaniu, a czego nie lubicie w tej dziedzinie?
Klimatyzacja w busach, którymi podrózujemy jest okropna. Albo zamarzasz albo przez cały czas pocisz się bez względu na porę roku.
A ja lubię wszystko na trasie koncertowej. To fajna sprawa. Każdego dnia jesteś ze swoimi przyjaciółmi w innymi mieście, grasz dla fanów. Kocham to!
Macie jakieś przedkoncertowe rytuały?
Nie, raczej nie. Sprawdzamy sprzęt, spotykamy się i jesteśmy gotowi do wyjścia na scenę.
Trochę piję i słucham dobrego punk'n'rolla (śmiech). To jest mój rytuał!
A najlepszy koncert jaki kiedykolwiek widzieliście?
Byłem na wielu koncertach, które wywarły na mnie duże wrażenie. Jednym z nich był jeden z ostatnich występów Sepultury w Rzymie, krótko przed zmianą składu. To był festiwal, na którym grało mnóstwo zespołów. Wtedy też Iggy Pop, Bad Religion, Sex Pistols, Slayer i Paradise Lost zagrały naprawdę dobrze. Kilka lat temu byłem na Depeche Mode - bardzo mi się podobało.
Ze względu na emocje, muszę powiedzieć, że najlepszym moim koncertem był ten, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem na żywo The Cure. Podobne uczucia wzbudziło we mnie zobaczenie Duran Duran. Ostatni w historii występ Hanoi Rocks w Helsinkach w kwietniu był również dla mnie szczególny.
Czym zajmowalibyście się, gdybyście nie mogli robić już nic wspólnego z muzyką?
To nie jest możliwe. Jeśli nie mógłbym grać, na pewno zostałbym producentem albo inżynierem dźwięku.
Przez 10 lat studiowałem w szkole artystycznej, więc pewnie podążyłbym tą drogą i znalazł jakąś kiepsko płatną pracę ukierunkowaną na sztukę. Albo zostałbym trendy house DJ'em i zarobił kupę kasy w jakiejś dyskotece na Ibizie (śmiech).
Wydaliście w tym roku album "21st Century Slave". Jak przyjęli ją Wasi fani?
Naprawdę dobrze. Zyskaliśmy zdecydowanie nową rzeszę fanów, którzy wcześniej nas nie słuchali. Starzy fani z kolei często wspominają, że jest to nasz najlepszy materiał. Oczywiście jest też grupa, która wolała nasze stare brzmienie. Chcieliby byśmy nadal grali tak jak wcześniej, ale to niemożliwe, bo nie jesteśmy grupą grającą power metal (śmiech).
Pierwsze reakcje są naprawdę pozytywne. Wiele z nich faktycznie mówi, że to nasz najlepszy krążek. Na pewno "21st Century Slave" to wyższy poziom niż "Gigahearts" czy "Neuromance". Nadal są obecne pewne stare elementy z przeszłości, ale są zmiksowane w nowy, lepszy sposób. Towarzyszy im też jeden, silny koncept. Jestem bardzo ciekawy reakcji publiczności na ten materiał na koncertach.
Jakie macie plany na rok 2010?
Przede wszystkim sporo spraw będziemy ogarniać między 2009 a 2010. Skupiamy się na koncertach. W październiku i listopadzie zagramy trochę koncertów w Europie. Później lecimy do Stanów, następnie wracamy na drugą półkulę by zagrać w Rosji i kilku krajach azjatyckich. W przyszłym roku na pewno chcielibyśmy nagrać nowy album, choć będzie to zależało od czasu, którym będziemy dysponować.
Na trasie po Europie towarzyszyć będzie nam Deathstars, Birthday Massacre i Diary Of Dreams. Wspomnę jeszcze o najważniejszym cyberpunkowym wydarzeniu - evencie w Helsinkach. W Stanach natomiast, w Filadelfii, zagramy nasz pierwszy koncert w USA. Jestem tym bardzo podekscytowany. Później będą jeszcze jakieś koncerty w Wielkiej Brytanii. Nie mogę doczekać się trasy!
Marcin Kamiński rozmawiał z Victorem i Darinem z Dope Stars Inc..