Robert Kocoń (Myopia)
Bielska Myopia wydała niedawno nową płytę: „Simultaneous Simulations”. To muzyczna łamigłówka dla dojrzałego i wymagającego słuchacza, odnajdującego się w cyber-thrashu spod znaku Voivod. Więcej dowiecie się od Roberta Koconia, który w zespole pełni rolę basisty, wokalisty, a także ponoć… robota Rozmawia: Jacek Walewski Robert, nim przejdziemy do basu, powiedz jak pracowało Ci się nad wokalami w czasie nowej sesji nagraniowej? Brzmisz bardzo melodyjnie, jak na thrashmetalowego robota.
Wiesz, rozwój techniki postępuje coraz szybciej i roboty stają się bardziej humanoidalne, zmienia się wrażliwość procesorów i sensorów, więc już niedługo będziemy prawie jak ludzie. (śmiech) Wokale powstały właściwie w całości w studio, a świetna atmosfera – jak to zwykle bywa przy współpracy z Szymonem Czechem – sprawiła, że nagrania szły dosyć płynnie. Emocje udało się w naturalny sposób przelać na mikrofon i wpisać w kompozycje instrumentalne, co dało, mam nadzieję, mocny efekt. Tym razem podeszliśmy trochę inaczej do sposobu nagrywania wokali. Po nagraniu całości bębnów i gitary, nagrania basu były rozłożone na kilka dni, a po instrumentalnym zamknięciu kolejnego numeru sukcesywnie nagrywaliśmy na każdy z nich partie wokalne. Dzięki temu, mimo ograniczonego czasu, udało się ten proces rozłożyć na kilka dni i nagrywać wokal na luzie, bez zbytniej presji. A to podstawa. Bardzo mi się to podobało.
Grasz na basie kostką. Skąd ten styl? Czy uważasz, że gitara basowa w tym wydaniu bardziej pasuje do muzyki zespołu Myopia?
Tego typu „kostkowe” brzmienie gitary basowej z pewnością we właściwy sposób klei się w miksie i jak do tej pory styl muzyki Myopia zachęca mnie do nagrywania głównie za pomocą kostki. Granie palcami, jak wiadomo, ma swoje plusy – na przykład jeśli chodzi o artykulację. Podczas ćwiczeń w domu często gram palcami. Jednakże według mnie, do wyrażania ekspresji w Myopii kostka nadaje się zdecydowanie bardziej. Grając swego czasu w Orbicie Wiru – pozdrawiam chłopaków! – używałem głównie palców i wszystko pasowało, chociaż bywały numery, które lepiej brzmiały z basem szarpanym kostką. Kostka wzięła się pierwotnie z mojego grania na gitarze – obsługiwałem ten instrument w początkowej fazie istnienia grupy Myopia. Później gitarę zamieniłem na bas, ale z kostką rozstać się jakoś nie mogłem. Po kilku fantastycznych lekcjach u Piotra Żaczka wkręciłem się również w „palcowanie” i bardzo sobie cenię tę umiejętność. Dzięki temu możliwości mam trochę większe i może do jakichś nagrań będzie je można znowu wykorzystać.
Jak porównałbyś swój styl gry na gitarze do stylu waszego obecnego gitarzysty, Roberta Słonki? Czy pracując z nim zdarza Ci się, że myślisz: „ja zagrałbym to w inny sposób”?
(Śmiech) Teraz już nie ma takich sytuacji. Robert jest obecnie naprawdę świetnym gitarzystą. Wcześniej, zaraz po jego dołączeniu do zespołu, bywały takie momenty, ale Robert był na tyle otwarty, że przyjmował wszelkie sugestie i porady z uwagą i zrozumieniem. Nasze relacje są bardzo szczere, więc jeśli mam jakiś alternatywny pomysł na gitarową zagrywkę, to Robert od razu o tym wie i vice versa. Z drugiej jednak strony każdy z nas gra i słyszy muzykę na swój sposób, więc nie ma co ingerować przesadnie, bo to mogło by tylko ograniczać swobodę tworzenia.
Na jakim sprzęcie obecnie grasz?
Jeśli chodzi o sprzęt basowy, to od kilku lat używam pięciostrunowego Ibaneza BTB, uzbrojonego zwykle w struny Ernie Ball 50-135, głowy Ashdown EVO 300 i – jak to nazwał Mirek Stępiński z Sound Trade - „wieżyczki”, czyli 2 paczek Ashdown 1x10 + 1x15. Natomiast dla odmiany, na naszym ostatnim nagraniu, zaprzyjaźniłem się na czas sesji z 5 strunowym Spectorem i znajomość ta wyszła nam obu na dobre. Naprawdę wygodny i fajnie brzmiący instrument.
Trochę wyprzedziłeś pytanie: dlaczego zdecydowałeś się na zmianę instrumentu na potrzeby ostatniej sesji? Wiesz, kiedyś przeczytałem wypowiedź znanego muzyka, który twierdził, że marka instrumentu nie ma wielkiego znaczenia, bo i tak liczy się to, co się z nim robi. (Śmiech)
To brzmi jak prowokacja do intymnej rozmowy... Tak naprawdę to w studiu zrobiliśmy kilka eksperymentów z Ibanezem i Spectorem i okazało się, że trafiła mi się jakaś feralna partia strun i moja basia kompletnie nie gadała. W kącie natomiast stała inna i patrzyła na mnie zalotnie (śmiech). Zatańczyliśmy więc raz i już do końca nie rozstawaliśmy się ani na chwilę… To był ten jednorazowy skok w bok.
Za konceptem tekstowym stoi Bogdan Kubica, wasz perkusista. Czy nie łatwiej byłoby Ci śpiewać liryki, za które byłbyś odpowiedzialny w 100 procentach?
Być może. Jednak przez te parę lat przyzwyczailiśmy się razem z Bogdanem do takiego stylu pracy. Bogdan tworzy całościową i zamkniętą pod względem koncepcyjnym warstwę liryczną – ja niestety nie mam takich predyspozycji. Następnie przed każdym nagraniem dyskutujemy dogłębnie o treściach zawartych w tekstach i potem w studiu pozostaje tylko odpowiednie wczucie się w klimat i jazda!
„Simultaneous Simultions” opowiada historię dziejącą się w równoległych światach. Jakie jest Twoje zdanie na temat obecnych teorii fizyki kwantowej, według których istnieje coś takiego jak światy równoległe?
Różne, niezbadane wymiary, alternatywne rzeczywistości, równoległe wszechświaty, zapewne istnieją i są dostępne. Pytanie tylko w jaki sposób możemy do nich dotrzeć – gdzie jest to tajemnicze lustro, przez które można się tam dostać. Czy jest gdzieś w fizycznych laboratoriach, czy też bliżej, niż moglibyśmy sobie wyobrazić – być może po prostu w naszych umysłach, których ogromną siłę tak mało jeszcze znamy? Badania nad wszechświatami równoległymi są dosyć obiecujące, ale jak na razie tunele czasoprzestrzenne, które naukowcy są w stanie uzyskać, są zbyt małe i niestabilne (przynajmniej w naszej ludzkiej skali), aby mogły być praktycznie wykorzystane. Ale kto to wie, czy w innej skali 14 mld lat życia naszego Wszechświata nie jest „niestabilnym” ułamkiem sekundy dla istot żyjących w innym wszechświecie i przeprowadzających właśnie eksperyment w swoim laboratorium z nami w roli głównej, w poszukiwaniu prawdy o własnym świecie? Sądzę, że sama fizyka kwantowa i czysto matematyczne podejście do sprawy natury Wszechświata (i innych wszechświatów) to ważny, ale nie jedyny element układanki i wcale nie przybliża nas znacząco do odkrycia całej prawdy o tym skąd się wzięliśmy i po co tu jesteśmy. Jako ludzkość kiedyś być może spojrzymy szerzej i dalej, lecz na razie ciągle cierpimy na „krótkowzroczność” (gr. myopia).
Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką i dlaczego wybrałeś bas?
Jak już wspomniałem pierwszym poważnym instrumentem była gitara – chociaż w dzieciństwie były też np. akordeon, czy trąbka – i tak łącząc gitarę i perkusję tworzyliśmy z Bogdanem fundamenty Myopii. Gitara zawsze musiała pasować w punkt z bębnami, więc już od początku była to jakaś nietypowa sekcja rytmiczna. Zgrywaliśmy się riff po riffie, ucząc się odnajdywania wspólnych momentów, gdzie linie gitary i perkusji zamykają w klamrę rozjechane harmonie, pozornie zagubione w chaosie. Kiedy zdecydowaliśmy, że po długich i bezowocnych poszukiwaniach odpowiedniego basisty sam spróbuję zająć się basem, a jedna gitara w zespole powinna spokojnie wystarczyć, dostosowanie się do nowej sytuacji nie było bolesne, a wręcz przyjemne. Zawsze intrygowały mnie niskie, mięsiste dźwięki gitary basowej i często dla frajdy, nie mając jeszcze basówki, odgrywałem sobie partie basowe znanych kapel, na najgrubszych strunach gitary. Marzyłem wtedy o tym, żeby mieć w domu obok gitary również prawdziwy bas, do komponowania. Udało się.
Jak sam wspomniałeś, w Myopii tworzycie muzykę o dosyć nietypowej strukturze. Skąd pomysł na takie granie? Czy nie przeszkadza Ci, że grając w ten sposób trochę sami spychacie się na margines sceny muzycznej?
Taki styl przekazu muzyki jest po części buntem przeciwko schematycznym, zalewającym nas na co dzień formom z prostymi podziałami i przewidywalnym rozwojem akcji, a po części eksperymentowaniem i poszukiwaniem kompletnie nowych, nieodkrytych lądów na muzycznej mapie. Zaakceptowaliśmy taki stan rzeczy i nie martwi nas brak nazwy Myopia na szczytach list Billboardu. Gramy konsekwentnie swoje i traktujemy muzykę jako formę artystycznego wyrazu, a nie sposób na dorobienie do pensji. Jak na razie nic nie zapowiada diametralnych zmian w tej kwestii.
Czy tworząc partie basu inspirujesz się stylem jakichś konkretnych basistów? Myopia często porównywana jest w recenzjach do Voivod. Czy styl takich basistów – Blacky'ego, Erica Forresta czy Jasona Newsteda jest Ci bliski?
Voivod oczywiście odcisnął swoje piętno na szeroko pojmowanej Muzyce przez duże „M”, więc zapewne na muzyce Myopia także. Rzeczywiście, takie porównania pojawiają się dosyć często, ale korzenie pomysłów na partie basowe w Myopia sięgają o wiele głębiej i są jakby wstrząśniętym koktajlem złożonym z różnych rodzajów muzyki, pochłoniętej przez lata mojego obcowania z dźwiękami. Począwszy od Rush, Emerson Lake and Palmer, Black Sabbath, King Crimson, Primus, przez Astharoth, Atheist, po rzeczy takie jak Tribal Tech, Chick Corea, czy chociażby płyty Johna Patitucciego, Jaco Pastoriusa, Richarda Bony, Victora Wootena. Muszę przyznać, że najbardziej inspirujące są mimo wszystko momenty wspólnego grania z chłopakami z Myopii – Robertem Słonką i Bogdanem Kubicą. Wówczas kumuluje się jakaś wariacka, schizofreniczna energia i powstają najciekawsze i najbardziej odjechane riffy.