Robert Kubiszyn
Robert Kubiszyn jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych polskich basistów. W swojej karierze współpracował z największymi gwiazdami polskiej i zagranicznej estrady, między innymi Anną Marią Jopek, Grzegorzem Turnauem, Mino Cinelu i Makoto Ozone. Opowiedział nam o początkach swojej muzycznej przygody, inspiracjach, a także swojej pierwszej solowej płycie: „Before Sunrise” Rozmawia: Kuba Kardaś W którym momencie swojego życia zdecydowałeś zawodowo zająć się muzyką i co skłoniło Cię do tej decyzji?
Jest to dość ciekawa historia, otóż zacząłem grać na skrzypcach jeszcze w szkole podstawowej, kiedy to moja mama odkryła u mnie pierwsze symptomy dobrego słuchu i talentu. Mój starszy brat był uczniem szkoły muzycznej i jak się okazało zdradzałem podobne umiejętności i zainteresowania. Niestety skrzypce od samego początku mi nie odpowiadały, bardzo nie lubiłem tego instrumentu i niewiele brakowało a zraziłbym się do muzykowania. Szczęśliwie mój brat zaczął w pewnym momencie słuchać jazzu, Steps Ahead i wielu innych i właśnie wtedy zacząłem poważnie interesować się muzyką.
Jacy muzycy sprawili, że złapałeś bakcyla gitary basowej? Czy do gry natchnęła Cię jakaś konkretna płyta lub koncert?
Pewnego dnia wraz z bratem wybrałem się na solowy koncert Krzyśka Ścierańskiego i po prostu oszalałem. Nie byłem w stanie uwierzyć w to, co ten instrument potrafi i długo nie mogłem się otrząsnąć. Od tego momentu byłem absolutnie pewny tego, że moim instrumentem jest bas. Naturalnie z biegiem czasu odkrywałem wielu innych wybitnych basistów, ważni byli Jaco Pastorious i Marcus Miller. W momencie, w którym sięgnąłem po kontrabas, odkryłem takich mistrzów jak Christian McBride czy John Patitucci. Nazwisk jest bardzo wiele, jednak te które wymieniłem stanowią dla mnie pewną bazę.
Dróg i metod pracy z instrumentem jest bardzo wiele. W jaki sposób podchodzisz do kwestii budowania techniki i umiejętności? Czy jesteś zwolennikiem regularnych ćwiczeń z metronomem czy też szeroko pojętego ‘grania muzyki’?
Na etapie pierwszego kontaktu z tym instrumentem poświęcałem ćwiczeniom bardzo dużo czasu, często grając dniami i nocami. Regularnie używałem metronomu, gdy miałem okazję to pożyczałem także automat perkusyjny. Myślę, że ten rodzaj pracy to podstawa. Oczywiście obecnie żyjemy w zdecydowanie lepszych czasach, każdy z nas ma komputer, z pomocą którego można stworzyć wiele ciekawych loopów, świetnie nadających się do praktyki. Naturalnie z biegiem lat mój system ćwiczeń ewoluował. Będąc w domu bardzo często odpalam swoje ulubione kawałki i po prostu do nich gram. Nie chodzi mi o kopiowanie partii, lecz o tworzenie swoich zagrywek i inspirowanie się tymi już nagranymi.
Jesteś basistą doskonale poruszającym się na wielu muzycznych polach. Jaka jest Twoim zdaniem podstawowa broń każdego basisty, umiejętność która pozwala przetrwać w koncertowym boju?
Umiejętności poruszania się i reagowania na sytuację na scenie uważam za najważniejsze. Każdy koncertujący muzyk musi cały czas mieć szeroko otwarte oczy i uszy i z wielką precyzją podchodzić do każdej nuty. Dotyczy to szczególnie basistów, których błędy są bardzo łatwe do wychwycenia. Znakomitym sposobem ćwiczenia tej umiejętności jest granie do utworów wcześniej nieznanych i szukanie własnych rozwiązań. Należy także poświęcać jak najwięcej czasu grze w zespole. Poruszam się głównie w stylistyce jazzowej, której zróżnicowany i głównie improwizowany charakter sprawił, że potrafię odnaleźć się w niemal każdej muzycznej sytuacji.
W ubiegłym roku ukazał się Twój pierwszy, doskonały album solowy ‘Before Sunrise’. Co zainspirowało Cię do stworzenia tego materiału?
Starałem się dopracować ten album w najdrobniejszych szczegółach, co mam nadzieję udało się. Bardzo dużo uwagi poświęciłem sferze brzmieniowej. W miksowaniu płyty niezwykle pomocni byli realizator Rafał Smoleń, a także mój wydawca Arek Pruszczyński. Miałem okazję nagrywać w doskonałym Sound&More studio i jestem niezwykle zadowolony z uzyskanych efektów. Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem nagrania tej płyty, jednak ilość tras koncertowych jakie odbywam z różnymi artystami sprawiała, że długo nie mogłem jej sfinalizować. Szczęśliwie w końcu mi się to udało. Moim głównym założeniem było stworzenie płyty, która nie byłaby przesycona basówką. Chciałem nagrać album nie tylko dla basistów, lecz dla każdego kto lubi dobry, szeroko pojęty jazz.
Na płycie wraz z Tobą występuje wielu znakomitych gości, min. Marek Napiórkowski, Mino Cinelu, Gregoire Maret, Michał Dąbrówka i wielu innych. Osobiście nie znam zbyt wielu krążków z tak potężnym składem. Jak dużym wyzwaniem jest dla muzyka współpraca z gwiazdami takiego kalibru?
Z wszystkimi zaproszonymi gośćmi miałem okazję już wcześniej współpracować. Przy okazji trasy z Markiem Napiórkowskim zaprosiłem Gregoire Maret'a, podczas serii koncertów z Anią Jopek zaproponowałem udział Mino Cinelu etc. Jedynie Tim Miller jest muzykiem, z którym nigdy wcześniej nie grałem. Szczególnie zależało mi na jego udziale, ponieważ według mnie jest to rewelacyjny młody gitarzysta, który posiada swój oryginalny ‘głos’. Materiał bardzo mu się spodobał, przez co nagrania poszły nam niezwykle gładko. Ze wszystkimi zaangażowanymi artystami łączy mnie pewna więź muzyczna. Dokonałem bardzo precyzyjnej selekcji, dokładnie wiedziałem kto ma zagrać konkretny numer. Dzięki temu cały proces przebiegał bardzo naturalnie i jestem szczęśliwy, że udało mi się to przedsięwzięcie w pełni zrealizować.
Jedną z moich ulubionych kompozycji jest kawałek ‘Son of the Sun’, w którym słyszymy genialne partie basu, bębnów, a także harmonijki Gregoire’a Maret. W jaki sposób powstał ten utwór?
Utwór napisałem z myślą o Gregoire, który zagrał ten kawałek wręcz fenomenalnie. Inspiracją dla tej kompozycji była muzyka Jima Birda-genialnego pianisty i wspaniałego kompozytora zarazem. Błyskawicznie powstała potrzebna harmonia wraz z linią melodyczną, dopiero później stworzyłem ścieżkę basu. Większość moich kompozycji powstaje w ten sposób. Tworzę głównie przy użyciu klawiszy, dopiero w końcowej fazie piszę linie basu, aby mieć pewność, że będą idealnie dopasowane. Naturalnie zdarza się, że w głowie kołacze mi się jakiś naprawdę dobry, chwytliwy riff i wtedy to na nim opieram resztę kompozycji- przykładem jest choćby kawałek Last Call.
W swojej karierze współpracowałeś z największymi gwiazdami polskiej i zagranicznej estrady. Od wielu lat współtworzysz sekcję w zespołach Anny Marii Jopek i Grzesia Turnaua. Które ze swoich dotychczasowych projektów uważasz za najważniejsze?
Każdy z projektów w których mam zaszczyt uczestniczyć traktuję równorzędnie. Nie mogę żadnego wyróżnić, ponieważ każdy daje mi zupełnie inne pole manewru. W zespole Ani Jopek miałem okazję poznać bardzo wiele gwiazd, jazzowa stylistyka w jakiej się poruszamy daje dużo przestrzeni do improwizacji, wspaniale się rozumiemy. Band Grzegorza Turnaua był pierwszym dużym projektem, w którym zacząłem grać i zawdzięczam mu bardzo wiele. Dzięki niemu bardzo poszerzyłem swoją wiedzę dotyczącą skomplikowanych harmonii. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę regularnie pracować z tak wieloma znakomitymi artystami i jestem w stanie pogodzić wszystkie te projekty ze sobą.
Porozmawiajmy o sprzęcie. Twoim podstawowym instrumentem jest 5-tka Fodery, często sięgasz jednak po piękny bas elektroakustyczny, wykonany przez jednego z czołowych krakowskich lutników. Czy mógłbyś przybliżyć nam nieco ten wspaniały instrument?
Jest to instrument zbudowany ściśle według mojego pomysłu. Gryf jest dokładną kopią szyjki Fodery, chodziło mi o zniwelowanie różnic między gitarami. Częstym problem podczas koncertu jest kwestia adaptacji po zmianie, ręka potrzebuje kilku minut aby dostosować się do specyficznej budowy i feelingu danej basówki. W tym przypadku udało się nam uzyskać idealną kopię gryfu, ze zmniejszoną menzurą wynoszącą 33 cale, moja Fodera to 35-tka. Istotną różnicą jest strojenie, bas akustyczny stroję kwartę wyżej, co czyni go instrumentem bardziej tenorowym. Kolejnym ciekawym rozwiązaniem jest elektronika firmy RMC, składająca się z piezo pod każdą struną połączonego z midi. Dzięki temu patentowi jestem w stanie jeszcze bardziej poszerzyć możliwości tej wspaniałej basówki. Wykorzystując swoje własne pomysły, a także słuchając rad lutnika uzyskałem naprawdę rewelacyjny rezultat.
Z dobrych źródeł wiem, że niedawno odebrałeś nowiutki system od firmy Mark L Custom. Czy mógłbyś dokładnie opisać nam swoją graciarkę i powiedzieć jakimi założeniami kierowałeś się na etapie planowania nowego systemu?
Jestem niezwykle zadowolony z tego sprzętu, praktycznie nie mogę rozstać się z tą podłogą, mimo, że jest najcięższym elementem w moim zestawie. Mark L wykonał naprawdę rewelacyjną pracę. Dosyć długo moje pedalboardy były w opłakanym stanie, ponieważ nie mogłem zdecydować się na konkretny set efektów, który chce mieć zawsze ze sobą. Moim zdaniem potrzeba kilku lat aby dokładnie zorientować się co do swoich potrzeb w tym zakresie. W momencie w którym podjąłem tę decyzję, skontaktowałem się z Markiem i powierzyłem mu swoje graty. Przed długi czas nie mogłem uwierzyć jak bardzo system Mark L poprawił moje brzmienie. Pomimo, że stosowałem różnego rodzaju proste pętle efektów, aby uchronić się przed stratami sygnału, to po podłączeniu do tej nowej podłogi uzyskałem zdecydowanie lepsze i czystsze brzmienie, co jest zasługą geniuszu konstruktora.
Wspomnieliśmy już o wielu znakomitościach z którymi miałeś okazję współpracować. Czy są jeszcze na świecie inni, konkretni muzycy z którymi marzy Ci się nagrać wspólny album? Z pewnością każdy ma takie marzenia. Mógłbym wymienić bardzo wiele nazwisk, ponieważ na świecie jest mnóstwo genialnych muzyków. Pojawia się coraz więcej młodych, rewelacyjnych artystów, którzy wyznaczają w muzyce zupełnie nowe kierunki. Osobiście marzy mi się zagrać z takimi muzykami jak : Chris Potter, Allan Holdsworth, Adam Rogers, Scott Kinsey, Robert Glasper, Gary Husband, Vinnie Colaiuta, Gary Novak, Tony Royster Jr. Nazwisk jest znacznie więcej, lecz nie sposób je wszystkie wymienić.
Jaką muzykę znajdziemy na iPodzie Roberta Kubiszyna?
Słucham bardzo zróżnicowanej muzyki. Ostatnio jedną z moich ulubionych płyt jest album Metropole Orchestra z aranżami Vince'a Mendozy i Johnem Scofieldem na gitarze. Mendoza jest moim zdecydowanym faworytem jeśli chodzi o aranżerów. Zawsze mam także przy sobie płyty Joni Mitchell, Johna Mayera, Pata Metheny, Allana Holdswortha i Roberta Glaspera. Jeśli chodzi o basistów to stale towarzyszy mi Matthew Garrison, John Patitucci, Hadrien Feraud. Długo by wymieniać, ponieważ słucham bardzo dużo muzyki, co jest moim zdaniem podstawą rozwoju każdego muzyka.
Więcej: www.robertkubiszyn.com