Steve Howe
Uważany w latach 70. za jednego z najlepszych gitarzystów świata - filar grupy Yes,a później Asia - Steve Howe gra obecnie w obu tych zespołach, prowadzi własną grupę i udziela się jako solista. Korzystając z okazji, udało nam się porozmawiać z nim przed koncertem Asii w warszawskiej Stodole.
Asia
Warszawa, Stodoła, 4 kwietnia 2009
Od czasu powrotu do swego oryginalnego składu sprzed trzech lat brytyjska supergrupa Asia nie próżnuje - w zeszłym roku nagrała nową płytę "Phoenix" i cały czas regularnie koncertuje. Wiosenna trasa po Europie rozpoczęła się 19 marca w Moskwie, a zakończyła 24 kwietnia w Londynie. W warszawskiej Stodole zespół wystąpił w sobotę 4 kwietnia. Koncert obejmował zestaw utworów zbliżony do tego, który można było usłyszeć podczas poprzedniej trasy zakończonej 31 maja 2008 w Bratysławie, były zatem takie sztandarowe hity Asii, jak "The Smile Has Left Your Eyes" "Heat Of The Moment" czy zagrany na bis "Sole Survivor", a także utwory pochodzące z dorobku macierzystych zespołów każdego z muzyków: "Roundabout" i "Clap" (Yes), "Fanfare For The Common Man" (Emerson, Lake & Palmer), "In The Court Of The Crimson King" i "Book Of Saturday" (King Crimson) oraz "Video Killed The Radio Star" (The Buggles). Usłyszeliśmy również utwory ze wspomnianej już najnowszej płyty, a były to: "Never Again", "Extraordinary Life" oraz przepiękna ballada "Heroine". Z pewnością wart jest wzmianki minirecital gitarzysty Steve’a Howe’a, który wykonał utwory na gitarę akustyczną solo - renesansowy klasyk "Little Galliard" i nieśmiertelny "The Clap". Weterani prog rocka jeszcze raz potwierdzili swoją najwyższą klasę i zagrali wspaniały koncert, choć nie zrobiliby źle, gdyby zmienili nieco zestaw utworów - ich macierzyste zespoły (może poza The Buggles...) mają na tyle bogaty i ciekawy dorobek, że nie trzeba grać tzw. wypełniaczy w stylu "Fanfare..." czy znakomitego ale wyeksploatowanego do znudzenia "Roundabout". Nie można też pominąć milczeniem faktu, że niestety akustyka koncertu nie była najlepsza, co zauważył m.in. sam Steve Howe, rzucając mimochodem pytanie:"what a f*** sound?", czym wzbudził gromki śmiech publiczności. Dość słabo słyszalne były klawisze, a brzmienie zdominowane było przez częstotliwości dolne i środkowe, natomiast brakowało góry. Po dwugodzinnym koncercie muzycy pospiesznie odjechali do hotelu, a fani mogli nacieszyć się jedynie krótkim spotkaniem z Downesem, który na chwilę wyszedł do publiczności. Obecnie Asia znów jest w trasie; tym razem jest to połączona trasa Yes i Asii po USA, tak więc grający w obu grupach Steve Howe ma dwa razy więcej pracy niż pozostali muzycy.
Robert Lewandowski