Niektórzy twierdzą, że muzyka country to zamknięty krąg kowbojów, którzy nie chcą otworzyć się na nic nowego. Chłopaki z The Last Bandoleros obalają ten mit w swoim własnym stylu.
Pierwsza i najważniejsza rzecz! Jakim cudem nie macie swojej strony na Wikipedii?
(Śmiech) Nie mamy pojęcia… ktoś mógłby nam jakąś w końcu założyć!
Wasze piosenki to zgrabne połączenie country z odrobiną popu. Jak sami opisalibyście jednak swoje brzmienie?
To tak naprawdę mieszanka czterech różnych styli: rocka, country, popu i Tejano. Nasza osobowość i preferencje pozwalają nam połączyć to w całość. W rezultacie powstaje coś świeżego co stanowi istotę The Last Bandoleros.
Muzyka country to mimo wszystko amerykański wynalazek i nie zawsze znajduje poklask na świecie. Jak podchodzicie do tego problemu?
Kiedy piszemy piosenki i tworzymy nasze brzmienie, staramy się nie myśleć o tym, co inni ludzie o nas sądzą. Gramy to, co lubimy. Jeśli znajdą się osoby, które chcą tego słuchać to super, ale jeśli komuś nie w smak odrobina country to nie będziemy go przekonywać na siłę.
Lubicie grać koncerty w Europie?
Wielu z naszych ulubionych wykonawców pochodzi z Europy, więc ta część jest dla nas szczególnie miłym doświadczeniem. Myślę, że cały zespół nie może się już doczekać tej trasy koncertowej.
Wasza muzyka ma bardzo pozytywny wydźwięk, czego nie można powiedzieć o obecnych nastrojach w USA. Czy w jakikolwiek sposób odnosicie się do kwestii politycznych w waszym kraju?
Staramy się nie mieszać w politykę i o niej nie piszemy. Wszyscy wierzymy, że muzyka i emocje jakie jej towarzyszą są silniejsze, niż nastroje polityczne. Zależy nam na tym, aby każda osoba, która pojawi się na koncercie The Last Bandoleros mogła na chwilę zapomnieć o trudach codzienności i po prostu dobrze się zabawić.
Całkiem niedawno miała miejsce premiera waszej pierwszej EP-ki. Kiedy możemy się spodziewać pełnego albumu i jakie są wasze najbliższe plany?
Teraz oczywiście chcemy się skupić na trasie koncertowej i zagraniu możliwie największej liczby koncertów dla jak najliczniejszej widowni. Myślę, że z końcem roku wejdziemy do studia i w końcu stworzymy swoją oficjalną debiutancką płytę.
Jaka muzyka inspiruje was przy pisaniu kawałków The Last Bandoleros?
Wszystko co nagrali The Beatles, The Eagles, Tom Petty, Texas Tornados i Emilio Navaira. To w pewnym sensie nasze filary, ale wierz mi, że jest tego znacznie więcej i lista ta z każdym miesiącem się wydłuża.
Dlaczego akurat muzyka country?
Country dla nas to nie tylko brzmienie, ale przede wszystkim tradycja opowiadania historii i rzemieślnicze podejście do pisania muzyki. W połączeniu z popem i rockiem daje to naprawdę ciekawe efekty, które przypadły nam do gustu.
Kim są fani The Last Bandoleros?
Ludzie, którzy lubią się dobrze bawić (śmiech).
Już teraz tworzycie muzykę, która redefiniuje to czym może być country. Czy są jakieś granice "przyzwoitości" dla tego gatunku?
Nie wydaje mi się. Żaden gatunek muzyki nie powinien być ograniczany przez konwenanse. Jeśli ktoś chce połączyć dubstep i country to jest to jego święte prawo, choć trzeba brać wtedy poprawkę na publikę (śmiech).
Gdzie macie nadzieje się znaleźć za 10 lat?
W jakiejś dużej hali koncertowej grając naszą muzykę dla 100 000 fanów. Mamy 10 lat, może do tego czasu się uda (śmiech).
Rozmawiał Michał Lis