Już przy okazji debiutanckiego Tones, wydanego w połowie lat 80. nieliczni, którzy dotarli do tego krążka, mówili o artyście same dobre rzeczy. Był jednym z niewielu gitarzystów, którzy w tamtych czasach zdecydowali się poszukać nowych rozwiązań w gitarowym, instrumentalnym graniu. Sześć lat później, kiedy wydawał Ah Via Musicom, wszyscy zdążyli się już poznać na jego wspaniałym talencie do pisania piosenek i wyważonych solówek. Zasłynął również wyjątkowo bezkompromisowym podejściem do brzmienia.
Wiele mówiło się o tym, że potrafi wychwycić różnicę między efektami, w których zainstalowano baterie Duracell, a tymi z ogniwami innych producentów…
Dbałość o szczegóły i ogromna samokrytyka przetrwały do dziś: "Miałem na koncie kilka akustycznych utworów. Niektóre nie były wystarczająco dobre od strony kompozycyjnej. W innych nie satysfakcjonował mnie sam wykon."
Album, któremu poświęciliśmy większą część naszej rozmowy z Erikiem zatytułowano po prostu EJ. Część utworów, które pojawiły się na płycie to covery, część kompozycje własne. Na EJ przeplata się wiele stylów gry: od romantycznego "Serinadad" granego na nylonowych strunach do kompozycji inspirowanych grą Cheta Atkinsa i Tommy’ego Emmanuela wykorzystujących fingestyle (np. "The World Is Waiting For The Sunrise").
Dlaczego po tylu latach grania na gitarze elektrycznej, zdecydowałeś się nagrać całkowicie akustyczny album?
Chciałem to zrobić od lat, jednak ten pomysł był zawsze odkładany na później. Nowe wydawnictwa płytowe, trasy koncertowe… zawsze coś stawało mi na drodze. O tym, że ten pomysł kiełkował przez długi czas świadczą trzy kompozycje z nowej płyty, które zarejestrowałem już wiele lat temu. W końcu udało się znaleźć czas na realizację tego projektu. Warto też dodać, że przez ostatnie osiem lat, zdarzało mi się grać akustyczne trasy. Nigdy wcześniej nie udało mi się jednak zarejestrować takiego materiału. Ludzie dziwili się, że gram akustyczne koncerty a w moim dorobku wciąż nie ma płyty w tym stylu…
Czy gra na gitarze akustycznej sprawia ci frajdę?
To coś co robiłem od zawsze: siedziałem w swoim salonie i grałem na pianinie lub właśnie na akustyku. Nie potrafię jednak wyjaśnić, dlaczego wcześniej nie dawałem się poznać od tej strony. W pewnym momencie stwierdziłem, że może warto pokazać ludziom tą nieznaną twarz Erica Johnsona.
Co było pierwsze: gitara elektryczna czy akustyczna?
Zaczynałem od elektryka kiedy miałem jakieś 11 lat. Po gitarę akustyczną sięgnąłem dopiero w wieku 17. Wtedy dostałem mój pierwszy instrument tego typu. Po prostu bawiłem się muzyką i pisałem piosenki. Myślę, że podczas występów z elektrykiem pojawiłoby się więcej gitary akustycznej, gdybym od razu podszedł do tego instrumentu bardziej poważnie.
Jacy muzycy mieli na ciebie największy wpływ jeśli chodzi o gitarę akustyczną?
W pierwszej kolejności wymieniłbym Simona & Garfunkela oraz Joni Mitchell. Bylem wielkim fanem jej "Ladies Of The Canyon" oraz "Blue". Bardzo cenię sobie Jamesa Taylora, Berta Janscha oraz Paula Simona. Nie mogę też pominąć Boba Dylana, a także Shakti, Tommy’ego Emmanuela oraz Michaela Hedgesa. Byłem wielkim fanem tego ostatniego.
Jak powstawał materiał na nową płytę?
Przede wszystkim, zależało mi na tym, żeby nagrywać wszystko w studio. Chciałem jak najlepiej oddać koncertowy charakter utworów. Przychodziłem do studia, rejestrowałem piosenki dwa albo trzy razy i sprawdzałem efekt. Jeśli było trzeba, po kilku dniach powtarzałem ten proces. Niektóre kawałki potrzebowały po prostu więcej pracy, albo mój wykon nie był zadowalający. Mam więc jeszcze trochę surowego materiału i w przyszłym roku chciałbym wydać kolejną akustyczną płytę.
Album zawiera twoje kompozycje, ale również kilka coverów, jak na przykład "One Rainy Wish" Hendrixa. Dlaczego zdecydowałeś się na ten utwór?
Kocham twórczość Hendrixa i ta piosenka zawsze była jednym z moich faworytów. Grałem ją z moim "elektrycznym" zespołem, jednak chciałem spróbować zaaranżować ją nieco inaczej. Dobre piosenki mają to do siebie, że można je interpretować na wiele sposobów. Właśnie dlatego pomyślałem, że inne podejście do tej kompozycji może przynieść coś dobrego.
Sekcja instrumentalna pod koniec "One Rainy Wish" jest bardzo jazzowa…
Tak, tak. To prawda. Mitch Mitchell od zawsze grał w swingującym stylu. To właśnie dzięki niemu, muzyka Hendrixa miała ten piękny feeling. Myślę, że perkusista Jimiego był bardzo ważnym elementem jego twórczości. Metrum 6/8 i wspomniany, swingujący feeling sprawiają, że "One Rainy Wish" można interpretować na wiele sposobów.
Czy na płycie są utwory, które z pewnych względów, są ci szczególnie bliskie?
"Song For Irene" to piosenka, którą napisałem dla mojej mamy. To miała być spokojna, akustyczna kompozycja w stylu Jamesa Taylora. Bardzo lubię też "Wonder" ze względu na znaczenie tekstu. Ten utwór podobał mi się od zawsze. Jest w nim coś z tajemnicy życia: nigdy nie możesz przewidzieć, co może cię spotkać. Trzeba po prostu doceniać to co się ma i cieszyć się magią, która nas otacza.
W utworze "Serinidad" grasz na nylonowych strunach. To zupełnie inny styl, jeśli porównać brzmienie do strun stalowych…
Dokładnie. Nie uważam się za specjalistę od nylonowych strun. Potrafię na nich zagrać tylko klasyczne rzeczy. Bardzo lubię ich brzmienie i dlatego wciąż ćwiczę i doskonalę swoją technikę. Utwór o którym mówisz był właściwie improwizacją. Jammowałem w trakcie nagrań. Tak na prawdę, nie pamiętam do końca co tam grałem. Chodziło mi o uchwycenie tej konkretnej improwizacji i chyba się udało.
Jesteś znany głównie z grania na gitarze elektrycznej. Musiałeś dostosować swoją technikę do akustyka? Gitara elektryczna potrafi wybaczyć więcej niedociągnięć, zgodzisz się ze mną?
Oczywiście! To zabawne bo dziś rano wstawałem myśląc o tym jak bardzo zmęczyły mnie całodniowe ćwiczenia do trasy, którą zaczynam już za kilka tygodni. Gitara akustyczna wybacza znacznie mniej z wielu powodów. Po pierwsze, jesteś zdany tylko na siebie. To instrument solowy, którego zadaniem jest synergiczne łączenie basu, rytmu i melodii. Dwie albo trzy rzeczy dzieją się w tym samym czasie. To dla mnie duże wyzwanie. Do tego dochodzi fingerpicking, który jest zupełnie inny niż w przypadku gitary elektrycznej. Kocham stare kawałki Hanka Williamsa i country gdzie po prostu brzdąka się akordy. Uwielbiam ten charakterystyczny, brzęczący dźwięk. Kiedy zdecydowałem się na akustyczne granie chciałem skupić się na technice fingerpicking. Nijak miało się to do wszystkiego czego wcześniej nauczyłem się grając na gitarze elektrycznej. Mimo to, chciałem wypracować odpowiednią technikę i ciężko trenowałem. Nie było to proste, więc traktowałem to w charakterze wyzwania.
Czy przy swoim akustyku korzystasz z jakiś grubszych strun?
Tak, to 12-stki. W studio zdarzało mi się jednak korzystać z 11-stek. W utworze "Once Upon A Time In Texas" jest dużo podciągnięć. Na grubszych strunach nie udawało mi się osiągnąć satysfakcjonującego mnie efektu, dlatego zdecydowałem się na cieńsze struny, które lepiej sprawdziły się w tym kawałku.
Z jakiej gitary korzystałeś najczęściej podczas pracy nad swoim nowym wydawnictwem?
Był to Martin D-45 z 1981 roku. Korzystałem też z naprawdę starego Silvertone’a, którego przerobił dla mnie lutnik: Ed Reynolds. Założył nowy gryf, usunął kilka żeber i zamontował nowy mostek. W ten sposób powstał wspaniały instrument, którego brzmienie bardzo dobrze słychać w "Song For Irene". Tam gdzie pojawiają się nylonowe struny korzystałem z Ramireza.
Na płycie pojawiały się różne stroje czy trzymałeś się standardowego EBGDAE?
W większości utworów było to strojenie standardowe. Był tylko jeden albo dwa utwory gdzie obniżyłem E do D. To chyba tyle. W niektórych kawałkach korzystałem z kapodastera.
Jesteś znany ze swojego bezkompromisowego podejścia do brzmienia. Jak poradziłeś sobie z omikrofonowaniem gitary w studio?
Najlepiej sprawdziły się mikrofony z wyjątkowo małą membraną, które nie podbijają tego pasma około 150-200 Hz, tak problematycznego podczas nagrywania akustycznego. Dlatego wykorzystaliśmy Neumanny KM 65 - te mało-membranowe mikrofony dobrze sprawdzają się w konkretnym ustawieniu: stawiamy jeden ok. 16-18cm od gryfu i drugi 16-18cm lub minimalnie dalej od dolnej części pudła, powyżej mostka. Podczas nagrań starałem się w ogóle nie korzystać z przystawek. Nagraliśmy może jedną albo dwie piosenki, gdzie dodałem odrobinę ich brzmienia. W przypadku Martina, Silvertone’a i Ramireza nie było jednak mowy o takich rozwiązaniach. Tam nagrywaliśmy tylko z mikrofonów a następnie korzystaliśmy z kompresji, żeby dźwięk był nieco potężniejszy.
Czy podczas koncertów korzystasz z gitar akustycznych wyposażonych w przystawki?
Tak, korzystam z gitar firmy Maton. Posiadają świetny system przystawek i wbudowany mikrofon, który można podkręcić. Gitary te mają jedno z moich ulubionych brzmień "elektrycznych", jakie można usłyszeć z gitary akustycznej.
Czy w trakcie koncertów używasz zaślepek otworu rezonansowego?
Tak, jednak nie jestem ich wielkim fanem. Wiem, że korzysta z nich Tommy Emmanuel i długo zastanawiałem się po co mu to. W końcu doszedłem do tego, że zaślepka pozwala na podkręcenie wbudowanego mikrofonu co sprawia, że dźwięk jest bardziej naturalny niż w przypadku zwykłej przystawki piezo, za którą osobiście nie przepadam. Mam też gitarę Martin w której zainstalowano pickupy K&K. W tym przypadku sprawdzają się świetnie jednak z wieloma instrumentami po prostu nie działają tak jak powinny. Nie mam pojęcia z czego to wynika. Mój Martin z wycięciem w pudle rezonansowym gra z nimi w bardzo naturalny, dźwięczny sposób. W przypadku gitar firmy Maton, bez zaślepki otworu rezonansowego muszę rozkręcać na maksa zarówno piezo jak i mikrofon.
W jaki sposób przygotowujesz się do zbliżających koncertów?
Cały czas ćwiczę i uczę się numerów, próbując jednocześnie śpiewać a także dbać o bas i rytm. To prawie tak cyrkowa sztuka jak żonglowanie i jodłowanie w jednym momencie. Może innym przychodzi to z większą łatwością, trudno powiedzieć...