Wywiady
Warren Haynes

Mistrz z Południa dzieli się z nami swoimi przemyśleniami na temat łączenia różnych stylistyk, pojedynku z Derekiem Trucksem oraz tego, co to naprawdę znaczy być w trasie z Allman Brothers…

2017-02-16

Warren może poświęcić nam godzinę. Ma zarezerwowane próby, a zespół jest w stanie gotowości. Po prostu kolejny dzień pełen pracy płodnego twórcy z południa USA, który słynie z pracowitości, głowy pełnej różnorodnych stylów muzycznych i głodu grania. "Będąc artystą," - mówi nam - "zawsze wiedziałem, że nie będę nigdy szczęśliwy robiąc cały czas to samo."

Być może to zdanie tłumaczy błyskawiczną karierę Haynesa. Nie licząc występów gościnnych, których liczba przyprawia o zawrót głowy, 55-letni gitarzysta podarował swoją, pełną uczuć, moc ognia dwóm niezwykle istotnym zespołom amerykańskim: The Allman Brothers i The Grateful Dead. Od 1994 roku jest liderem trzeciego zespołu - Gov’t Mule - jammującego i łączącego jazz, reggae i rock progresywny. W krótkich przerwach Haynes znalazł nawet czas na płytę solową, nagrywając w 2015 roku album z trzynastoma utworami w stylu akustycznej Americany. Na płycie zagrał z nim folkowy kolektyw z New Jersey, Railroad Earth. Nic dziwnego, że zaledwie godzina spędzona w towarzystwie tego człowieka zrodzić może bogactwo mądrości.

Pożyczaj od najlepszych


"Prawda jest taka, że zapożyczałem od kogo się dało i uważam, że jeśli na poważnie traktujesz muzykę, musisz sprawdzić to, co jest najlepsze w każdym gatunku. Im więcej muzyki słuchasz, tym masz większą szansę odnaleźć własny głos. Moimi pierwszymi gitarowymi bohaterami byli Eric Clapton, Jimi Hendrix i Johny Winter. Słuchanie ich utorowało mi drogę do odkrycia wszystkiego, co w ich czasach się pojawiło. Uwielbiałem Jeffa Becka, Petera Greena, Billy Gibbonsa i Steve’a Howe’a, który jest jednym z najbardziej wyjątkowych gitarzystów, jakiego w życiu słyszałem. Musisz odnaleźć, co właściwie cię porusza. I nie chodzi tu o coś, co robi nie wiem jakie wrażenie. Niektóre z najbardziej niesamowitych zagrań gitarowych wcale nie robią wielkiego wrażenia, a jednak są po prostu piękne."

Pracuj po nocach


"Były takie piosenki na płycie Ashes & Dust, które chciałem nagrać około północy. Nie chciałem kierować się aktywnością mózgu. Chodziło mi raczej o bycie strumieniem świadomości, aby wydobyć to nocne uczucie kiedy jesteś w stanie trochę mniej filtrować to, co grasz. Pierwszy utwór to Hallelujah Boulevard, z eterycznym wstępem, w którym do końca nie wiadomo co będzie dalej. Tuż przed pierwszym podejściem, odnosząc się do nagrania Van Morrisona, powiedziałem do mikrofonu: ‘Pomyślcie po prostu o Astral Weeks". Ten utwór nagrywany był w półtora dnia. My zrobiliśmy trzy podejścia, - lubię robić wszystko trzykrotnie - a potem nawet już nie odsłuchiwaliśmy. Przyszliśmy następnego dnia, żeby zobaczyć co nam wyszło."

Zapracuj na nazwisko


"Granie w The Allman Brothers polega na oczywistych rzeczach, takich jak na przykład posiadanie odpowiedniej techniki, ale również na tym, żeby posiadać swój własny głos. Kiedy dołączyłem do nich w 1989 roku, stanowczo twierdzili, że muszę być przede wszystkim sobą, a nie czuć się tak, jakbym miał grać tak, jak Duane Allman. Oczywiście ten muzyk miał na mnie ogromny wpływ i to wychodzi ze mnie w taki, czy inny sposób. Jednak zawsze czułem takie przyjemne wyzwanie, żeby naprawdę być sobą. To jedna z rzeczy, które pchały mnie do przodu. Dołączenie do The Allman Brothers oznaczało zdobycie wyższego statusu, ale jednocześnie nałożyło na mnie presję odkrycia kim jestem. To niezwykle istotna część moich poszukiwań własnego głosu. Dążyłem do tego całe moje życie."

Blues nie jest łatwy


"Może nawet łatwo jest zagrać akordy, nuty, czy skale. Jednak granie bluesa w sposób, w jaki pokazują mistrzowie jest jedną z najtrudniejszych i wyjątkowych sztuk. Słuchając, jak bluesa grają Albert King, BB King, Freddie King, Otis Rush, Son House i Howlin’ Wolf, wiesz, że to szczyt. Między bluesem pośledniej wartości a wielkim bluesem istnieje ogromna różnica. Słuchanie wielkiego bluesa jest jedną z najbardziej poruszających rzeczy na ziemi."

Bluesman jak wino


"Nagrywając pierwszy album Gov’t Mule miałem 34 lata, więc w zasadzie byłem już w miarę doświadczonym muzykiem, ale kiedy słucham teraz tego, co tam grałem, wszystko brzmi, jakbym ciągle jeszcze nie odnalazł samego siebie. Mam nadzieję, że każdy słyszy zmianę i poprawę, jakie nastąpiły w moim graniu przez ostatnie dwadzieścia lat. Moje wczesne nagrania zawsze jednak wywołują we mnie ciepłe uczucia, pomimo tego, że czasem pytam sam siebie: ‘Gdzie się tak spieszysz? Zwolnij…!’"

Wybierz gitarę


"W moim przypadku lepiej zawsze się sprawdzały Gibsony. Myślę, że mój głos lepiej brzmi z Gibsonem. Moją ulubioną gitarą jest Les Paul, ale uwielbiam też 335 i Firebird. Mój były techniczny od gitar - zmarł rok temu - odpowiadał za nadanie wszystkim moim instrumentom przydomków, np. ‘Sex Machine’ Les Paul, czy ‘Freeway’ Firebird. Nazywał je w ten sposób, żeby łatwiej odróżnić je w ciemności. Pamiętam, że gitary Pete’a Townshenda miały numery. Taki ciekawy i zabawny pomysł."

Graj dla piosenki


"Wolę grać na gitarach elektrycznych, niż akustycznych, ale wszystkie piosenki z Ashes & Dust napisałem na akustyku. Podczas koncertów to jednak Andy Goessling z Railroad Earth grał na gitarze akustycznej, a ja często zastanawiałem się w jaki sposób wpleść gitarę elektryczną w te utwory. Zdawałem sobie sprawę z tego, że mogę grać za dużo slide’u ale pomału wszystko zaczęło układać się w całość. Bardzo mnie to podekscytowało i już potem grałem odważniej."

Improwizuj


"Podczas występów na żywo trzeba znaleźć równowagę między strukturą utworów a improwizacją, która może zmieniać się w drastyczny sposób z koncertu na koncert. Staram się pamiętać o tej filozofii również w studio. To taki rodzaj muzycznego yin-yang. Przez lata zgromadziliśmy wokół siebie publiczność, która nie tylko jest bardzo tolerancyjna, ale nawet mocno nas zachęca do improwizacji. Gdybyśmy grali dla publiczności, jaką mają the Eagles, albo Elton John, byłoby to dużo bardziej stresujące, ponieważ ci ludzie chcą przyjść na koncert i wysłuchać powtórki oryginalnego materiału. To, do czego przyzwyczailiśmy naszą publiczność sprawia, że akceptowana jest możliwość pomyłki, czy jakiejś wpadki. W niektórych przypadkach, takie pomyłki podobają się słuchaczom bardziej od oryginału."

Przeorganizuj brzmienie


"Do muzyki z Ashes & Dust potrzebowałem brzmienia, które połączyłoby się z akustycznymi instrumentami i od nich nie odstawało. Brzmienia, które pozwoliłoby mi pozostać sobą, ale też pchnęłoby mnie do odrobinę innej gry. Slide gram na Les Paulu, zazwyczaj na sygnowanym modelu. Jazzowe dźwięki popłynęły z D’Angelico New Yorkera, a w piosenkach typu Wanderlust grałem na Gibsonie ES-335 z 1961 roku." "Początkowo ustawiłem trzy wzmacniacze tak, żebym mógł je albo używać w połączeniu, albo osobno: mój Fender Super Reverb z 1965 roku, potem Gibson Falcon z końca lat 50. lub początku 60., który ma naprawdę ciekawe tremolo. Oprócz tego był jeszcze Carr Mercury ze swoim tłustym ciepłym brzmieniem. Kiedy przyszło do overdubbingu nagrałem gitarę slide przez wzmacniacze Homestead [BF25], które robi specjalnie dla mnie Peter McMahon. I naprawdę nie potrzebowałem żadnych innych efektów."

Spuść trochę powietrza!


"Kiedy współpracujesz z różnymi muzykami, ważna jest chemia między wami i atmosfera wolna od ego. Derek Trucks i ja gramy ze sobą tak dużo, że nauczyliśmy się swojego słownika. Na scenie rozumiemy się telepatycznie. W The Allman Brothers mamy taką przestrzeń, w której wszystko się może zdarzyć. Dajemy sobie nawzajem możliwość wypróbowania najbardziej zwariowanych pomysłów. Kiedy jeden z nas gra solówkę, drugi niekoniecznie gra tradycyjny podkład. Czasem wymyślamy coś zainspirowanego Milesem Davisem, czy Hendrixem. Mieszaj ze sobą światy, nie graj tylko: rytmicznie, solówka, rytmicznie, solówka. Muzycy, którzy uwielbiają współpracować z innymi, zazwyczaj potrafią to robić dobrze, w przeciwieństwie do tych, którzy za tym nie przepadają."

Opuść strefę bezpieczeństwa


"Wyzwanie, jakie sobie zawsze stawiam to nie robić tego, co już kiedyś robiłem. Myślę, że największym dla mnie wyzwaniem było granie z Johnem Scofieldem. Kiedy nagrywaliśmy razem album Sco-Mule w 1999 roku, prawie się nie znaliśmy. Ja starałem się grać bardziej jazzowo, a on próbował grać bardziej agresywnie, bo grał przecież z Gov’t Mule. Ten człowiek nieustannie gra rzeczy, które bardzo chciałbym zrozumieć."

Nie zatrzymuj się


"Wciąż chcę nagrać tradycyjną bluesową płytę. Wciąż chcę zrobić studyjny album instrumentalny inspirowany jazzem. Mam też w planach pracę nad kontynuacją Ashes & Dust, ponieważ nagraliśmy tak wiele materiału razem. W pewnym momencie na pewno zaczniemy przygotowywać kolejny album Gov’t Mule. Czyli do zrobienia są co najmniej cztery rzeczy - mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości. Będąc artystą i autorem tekstów zawsze wiedziałem, że nigdy nie będę szczęśliwy robiąc cały czas to samo."