Piotr "Peter" Paweł Wiwczarek & Wacław "Vogg" Kiełtyka (Vader)
Wywiady
2009-09-01
Vader to zespół legendarny. Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli death metalu na świecie i prekursor muzyki metalowej w Polsce, który stał się międzynarodową potęgą.
Zespół ma na koncie ponad ćwierć wieku działalności wypełnionej sesjami nagraniowymi, wydawnictwami płytowymi i tysiącami kilometrów przebytych tras koncertowych. Spróbujmy się dowiedzieć, jaki Vader jest naprawdę, oraz jacy są i co lubią tworzący go artyści. O kulisach metalowej legendy i nowej płycie "Necropolis" rozmawiamy z wokalistą i gitarzystą Piotrem "Peterem" Wiwczarkiem oraz z nową twarzą w zespole, gitarzystą Wacławem Kiełtyką, pseudonim "Vogg".
Peter, czy lata ciężkiej pracy zmieniły cię? Czy popularność i sukcesy dają siłę do tworzenia, czy głód wzrasta?
To, że Vader cały czas istnieje i tworzy, że ma całe rzesze oddanych fanów i plany na przyszłość - jest niewątpliwym sukcesem. Nie jest to jednak tego rodzaju szybka kariera, by równie szybko zapomnieć, po co i dla kogo gramy. Sami sobie podnosimy poprzeczkę i staramy się zadowolić tych wszystkich, którzy oczekują od nas Vadera. Jesteśmy jednak artystami, a nie zespołem komercyjnym mającym ambicje kupienia sobie wszystkich. Zawsze zależało nam bardziej na jakości niż na tak pożądanej dziś przez nowe zespoły ilości. A siłę do tworzenia daje nam to wszystko, co się wokół nas dzieje. A dzieje się sporo...
W Polsce mamy świetne metalowe zespoły. Jak myślisz, czy jest coś specjalnego w klimacie naszego kraju?
Ciągła walka. Walka o godne życie czy godną śmierć. Walka o bycie sobą, o szacunek i zrozumienie. Metal to bunt, a to przecież nasza cecha narodowa. Bezsilność każe głośno krzyczeć lub uciekać do własnego świata wyobraźni, a tej w Polsce wyraźnie ostatnio brakuje.
Zdradź nam, czego lubisz słuchać i co cię drażni?
Początkowo byłem bardzo ortodoksyjnym słuchaczem i potrzebowałem kilku lat, by otworzyć się na inne style muzyczne. Toleruję wszystko, co w jakikolwiek sposób ma wpływ na nasz emocjonalny rozwój. W takim duchu się wychowałem i tworzyłem. Tym jest dla mnie właśnie metal. Zupełnie nie rozumiem i nie chcę rozumieć dzisiejszego tzw. biznesu i sposobów, w jaki tworzy się zespoły i kreuje ich kariery. Wszelkiego rodzaju szanse na sukces i parady gwiazd z jednej strony, a z drugiej hip-hop ze swoją mechaniką i kultywowaniem życia na bogato - nie mieszczą się w moim rozumieniu sztuki. Muzyka to naturalny dar, który nie każdy posiada, podobnie jak nie każdy jest stworzony do rządzenia i polityki... Niestety, codziennie widzimy nowe "sukcesy" i "gwiazdy" zarówno na scenach muzycznych, jak i politycznych. Szkoda tylko, że są one w większości wynikiem znajomości i finansowego zaplecza, a nie naturalnej potrzeby publicznego wypowiadania się. Media zmieniły świat dramatycznie - aby móc tworzyć i istnieć, trzeba nauczyć się tego nowego świata.
Czy przypominasz sobie może pewne doświadczenie muzyczne z dzieciństwa, które miało wpływ na twoją twórczość?
Muzyką zainfekował mnie dziadek, kiedy jeszcze byłem w przedszkolu. Oczywiście nie miało to nic wspólnego z tym, co gram obecnie, ale uczuliło mnie na dźwięki i zawarte w nich emocje. Zawsze kierowałem się w życiu emocjami i zapewne dlatego metal tak mocno trafił do mojej duszy. Gitarą, jeszcze wówczas basową, bardzo poważnie zainteresowałem się po pewnym koncercie grupy Art Rock z olsztyńskiej Akademii Rolniczo- -Technicznej. Miałem jakieś 16 lat i oszalałem na punkcie hard rocka. Przez prawie dwa lata szukałem wraz z kolegą z klasy muzyków do zespołu, którzy chcieliby grać jak Black Sabbath, Motörhead czy ubóstwiany przeze mnie Judas Priest. Na szczęście poznałem Zbyszka Wróblewskiego i założyliśmy Vader. Już na samym początku zmieniłem bas na "szóstkę". Kupiłem tuningowanego Kosmosa, i tak to się zaczęło. Cały czas inspirował mnie gitarzysta Art Rocka, Krzysztof "Zawias" Zawistowski, potem pojawili się kolejni idole, jak np.: Michael Schenker, John Sykes, Randy Rhoads, Gary Moore czy Glen Tipton i K.K. Downing z Judas Priest. Na przestrzeni lat istnienia grupy Vader poznawałem nowych muzyków i rozwijałem także swój warsztat oraz styl.
Jakich gitarzystów lubisz słuchać?
Różnych. Ale zdecydowanie wolę Satrianiego niż Malmsteena i Wilda niż Blackmora. Nie oceniam, a raczej dobieram styl i muzykę do własnych potrzeb oraz potrzeby chwili. Czasami posłucham spokojnego bluesa Gary’ego Moore’a, a kiedy indziej szalonych ekspresji Treya Azagthotha. Każdy gitarzysta - bez względu na styl i wiek - może zrobić na mnie wrażenie i mnie zainspirować. I to jest właśnie najpiękniejsze.
Czy możesz nam przybliżyć sprzęt, na którym grasz?
Obecnie gram na sygnowanym modelu RAN InVader. Zawsze marzyłem o takiej gitarze i dzięki Darkowi Kuczyńskiemu mam to, czego chciałem. Posiadam pięć egzemplarzy tej gitary, a obecnie pracujemy nad kolejnym, przeznaczonym do pracy w studiu. InVader to typowa gitara do ostrego grania o typowo metalowym kształcie. Jest tu mostek Floyd Rose z blokadą, jedna przystawka EMG-81 i jeden potencjometr głośności. Na scenie więcej nie potrzeba (śmiech). Od 1994 roku gram na wzmacniaczu Mesa Boogie Dual Rectifier Solo Head (na lampach 6L6). Niedawno wzbogaciłem swój arsenał pieców w rewelacyjny Mr. Hector firmy Laboga. Zarówno w studiu, jak i na scenie korzystam także z kaczki Morley Bad Horsie II i bramki szumów Boss NS-1. Czasami dla wygody i oszczędności czasu podłączam POD-a XT Live, ale wówczas wykorzystuję jedynie końcówkę mocy wzmacniacza. Na scenie całość uzupełnia bezprzewodowy system Mipro ACT 707s i rewelacyjne kable kierunkowe Laboga. Używam strun Ernie Ball (.010"-.052"), które świetnie sprawdzają się w stroju Cis.
Czy kiedykolwiek... rozwaliłeś gitarę?
Za bardzo szanuję instrument, by rozwalić go ot tak dla jaj. Nie traktuję też gitary jak drogiego mebla, którego nie można zarysować. Praktycznie wszystkie moje gitary są poobijane, lecz wynika to z charakteru muzyki i atmosfery koncertów Vadera. Zdarza się, że ktoś wskoczy na scenę, czy sam w amoku grzmotnę wiosłem w statyw mikrofonu lub bębny.
Powiedz, jaki klimat ma najnowsza płyta Vadera?
Vaderowski! "Necropolis" jest płytą bardziej zwartą muzycznie. Jednocześnie jest to sięgnięcie do wczesnych klimatów muzycznych zespołu. Sporo tu mroku i "wybieranych" riffów. Obok melodyjnych, choć intensywnych solówek są takie, które były zawsze naszą wizytówką, a więc sporo grania tremolo, glissów i dźwiękowego chaosu. Płyta jest pełna gniewu, ale są na niej także elementy refleksji. Oceniać zresztą będą wszyscy po swojemu, z czego również się bardzo cieszę. Vader powinien różnie oddziaływać muzyką na różnych odbiorców. Tak przecież było zawsze.
Vogg, muzyka twojej macierzystej formacji Decapitated jest zbliżona do stylu Vadera. Czy odczuwasz jakieś istotne różnice w klimacie i sposobie grania obu tych kapel?
Faktycznie w przeszłości Vader bardzo wpłynął na muzykę, którą tworzyłem wraz z moim zespołem. Jak wiadomo, każdy twórca ma swoje inspiracje, a dla mnie jedną z nich był właśnie Vader. Jednak z czasem zespół Decapitated zaczął kreować swój własny, rozpoznawalny styl, a muzyka zawarta na ostatnim albumie "Organic Hallucinosis" utrzymana jest już w zupełnie odmiennym klimacie niż Vader. Jeśli chodzi o sposób grania, to moglibyśmy wskazać mnóstwo odmiennych sposobów i technik, ale to już temat na oddzielną rozmowę.
Muzyka Vadera jest bardzo wymagająca technicznie. Jak sobie z tym dajesz radę? Czy musisz specjalnie ćwiczyć, czy jak Skawa grasz po prostu 12 godzin dziennie?
Muzyka Vadera jest faktycznie wymagająca pod każdym względem, i to nie tyko technicznym, ale i muzycznym, więc trzeba być naprawdę w dobrej formie, żeby dobrze ją wykonać bez żadnej ściemy. Ale w sumie nie mam z tym większych problemów przy umiejętnościach, które na szczęście posiadam w tym momencie, i nie muszę ćwiczyć tyle co Skawa (śmiech).
Jakie stosujesz rozwiązania brzmieniowe na koncertach?
Podczas koncertów Vadera używam gitar Gibson Shred V i Washburn Dime, głowy Laboga Mr. Hector, paczek Laboga 4×12 V30, kabli Laboga, kostek Boss NS-2 i DD-3, kaczki Morley Bad Horsie II, efektu DigiTech Whammy, a do tego zasilaczy Line 6 i Yankee. I to wszystko.
Jaką muzykę lubisz? Czy jest to "only" metal?
Gdybym ograniczał się tylko do metalu, to w krótkim czasie chyba bym ześwirował (śmiech). Not only metal! Uwielbiam wszystkie gatunki muzyczne, począwszy od chorału gregoriańskiego aż po muzykę współczesną, ostry drum’n’bass i ekstremalny metal w stylu Napalm Death czy Hate Eternal. Świata muzyki nie można ograniczać tylko do jednego gatunku, bo to tak, jakbyś chodził do kina wyłącznie na horrory i codziennie jadł rosół oraz kurę (śmiech).
Bogusław Salnikow