Wywiady
Niklas Sundin (Dark Tranquillity)

Niewielu muzyków z tak zwanych “dużych kapel" cechuje się taką skromnością i opanowaniem jak Niklas Sundin, gitarzysta Dark Tranquillity.

2016-12-06
Spośród dziesiątków muzyków, z którymi miałem przyjemność rozmawiać rzadko spotykałem się z taką naturalnością, życzliwością i spokojem, który nie jest typowym obliczem metalowego muzyka. "Atoma", jedenasty w dorobku album Dark Tranquillity szybko uplasował się wśród najlepszych w karierze Szwedów, nie mogłem więc sobie odmówić pogawędki z gitarzystą zespołu.

Logo
"Atoma" to wasz jedenasty pełny album w karierze, całkiem dobre ukoronowanie dotychczasowej dwudziestopięcioletniej działalności. Nie jest to jednak typowy album Dark Tranquillity, ponieważ sukcesywnie wprowadzacie nowe elementy. W związku z tym chciałbym zacząć od nieco filozoficznego pytania - gdyby ten album był waszym ostatnim czy jako artysta byłbyś w pełni usatysfakcjonowany? Czy "Atoma" w pełni odzwierciedla czym jesteście i byliście przez te wszystkie lata, czy może jest to kwestia perspektywy, tego jak w danym momencie waszym zdaniem powinniście brzmieć?


Logo
Rzeczywiście, filozofia pełną gębą (śmiech) Nie jestem pewien. Rzadko myślę o zespole w kategorii osiągnięć i sukcesów. Każdy nasz album jest dziełem kolektywu, pięciu, sześciu gości, którzy mają coś do powiedzenia w określonym miejscu i czasie i z tej właśnie perspektywy nie ma to znaczenia, czy akurat zespół się rozpadnie po pierwszym, czy dopiero po dziesięciu albumach, skoro główną ideą przyświecającą nagraniu muzyki jest jej udokumentowanie, zarejestrowanie chwili. Mało tego, nie wiem czy można być w 100% zadowolonym z tego co się zrobiło, zwłaszcza że zespół, taki jak nasz, jest konglomeratem pomysłów co najmniej kilku osób, ale odpowiem w ten sposób: gdyby dziś zespół miał się rozpaść, byłbym co najmniej bardzo zadowolony z całego naszego dorobku. Zostawiliśmy po sobie kawał dobrej muzyki.


Logo
Kwestia perspektywy, opinii na temat tego, czym jest metal nierzadko staje się kością niezgody wśród fanów. Spójrzmy na In Flames, po 2000 roku zmienili styl tyle razy, że młodzież odkrywająca płyty przed "Clayman" nie może uwierzyć, że kiedyś grali death metal. Z drugiej strony, twój zespół już w nowym millenium jest niemal podręcznikowym przykładem wierności własnym korzeniom, utrzymywania tego samego poziomu kompozytorskiego, wiary we własne możliwości i słuszność podejmowanych decyzji. Nie ukrywam, że to intrygujące - nie chcecie zbytnio przesadzać z eksperymentami bo ludzie tego nie zaakceptują, czy zwyczajnie nie ma powodu by zmieniać coś, co doskonale spełnia swoje zadanie?


Logo
To dość złożona kwestia. W latach '90 byłem naprawdę mocno przejęty tym, co wolno, a czego nie wolno w metalu i zawsze miałem, delikatnie mówiąc, twarde zdanie na temat sceny. Na całe szczęście minęło sporo czasu i dziś nie podchodzę do tego tak poważnie jak kiedyś. Cała kwestia "sprzedania się" albo wierności pierwotnym ideałom stała się kompletnie wyświechtana i sprowadzona do tak płytkiego poziomu, że ciężko o tym poważnie rozmawiać. Z mojej strony wygląda to tak, że każdy ma swobodę decyzji i tylko muzycy w zespole wiedzą co, i czy w ogóle ich motywowało do takiego a nie innego działania. Czy zmiana stylu z A na B jest dobra, to tak naprawdę kwestia marketingu i obranej strategii - a to mnie kompletnie nie interesuje. Wróćmy do naszego zespołu, doskonale rozumiem ludzi, którzy twierdzą, że w pewnym sensie pozostaliśmy wierni własnej stylistyce i nie wstydzimy się swojego dorobku, ale prawdę mówiąc, nie jestem zwolennikiem powtarzania tego samego i nie to przyświecało nam na początku działalności. Oczywiście jestem stronniczy i nie patrzę na nasz zespół obiektywnie, ale sądzę, że nasze brzmienie wykracza poza ramy gatunku. Oczywiście, jeśli brać pod uwagę pionierów rozwoju w metalu, jak na przykład Ulver, to my rzeczywiście niewiele wnosimy, ani tym bardziej, nie wymyślamy koła na nowo. Wprowadzamy nowinki, ale w granicach rozsądku. Spójrz na zespoły które jednym tchem wymienia się jako przedstawicieli tego samego nurtu co my (Arch Enemy, Children of Bodom itd.) - mamy znacznie więcej do zaoferowania. Przecież "Skydancer", "Projectro", "Character" czy "Atoma" mogły by nagrać cztery zupełnie inne zespoły….


Logo
"Atoma" doskonale pokazuje, że można grać mocno, ale bez kurczowego trzymania się brutalnego metalu. W wielu kompozycjach wyraźnie słuchać i czuć atmosferę utworów i tu warto podziękować Mikaelowi i jego strunom głosowym. Mniej metalowe fragmenty to swoiste highlighty albumu, dlatego zastanawiam się, czy w trakcie komponowania bierzecie pod uwagę to jak jego głos wpłynie na kształt piosenki?


Logo
Nie ma reguły. To dzieje się samo. Kiedy gramy jakiś riff od razu myślimy nad tym jaki typ wokali powinniśmy użyć, ale wszystko leży po stronie Mikaela. Sporo eksperymentujemy i wielokrotnie zdarzało się, że numer, który miał być w całości zaśpiewany ostatecznie był growlowany. Chodzi o to, aby w danym momencie dobrać odpowiednie proporcje.


Logo
Wersja deluxe płyty zawiera dwa zaskakujące utwory - "Absolute" i "Time out of Place", które dobitnie pokazują, że spuszczenie z metalowego tonu ujawnia tkwiący w was potencjał, bliższy alternatywnemu rocku niż ekstremie. W pewien sposób te utwory przypominają mi Katatonię. Spokojny klimat, gęste linie basu, groove i główny, melancholijny temat budzą właśnie takie skojarzenia. Szczerze, oba brzmią świeżo i zaostrzają apetyt na więcej, może nawet nie pod szyldem Dark Tranquillity. Jest szansa na to, że nie będzie to jednorazowy skok w bok?


Logo
Nie wiem. Ciężko powiedzieć. Oba numery wyszły zaskakująco dobrze, aczkolwiek - co trzeba zaznaczyć - powstały w innym okresie i mają diametralnie inną produkcję od reszty. Wszystko nagraliśmy na totalnie vintage’owym sprzęcie dostarczonym przez jednego z kolegów Martina (który produkował te piosenki) a brzmienie gitary to rezultat przepuszczenia sygnału przez niezliczoną ilość efektów, kostek i sprzętu, o którym nadal nie mam zielonego pojęcia (śmiech). Takie brzmienie wymaga totalnie innego ustawienia niż nasze standardowe kompozycje, ale nie ukrywam, że warto pociągnąć ten temat w przyszłości.


Logo
Skoro mowa o komponowaniu, jak wyglądał ten proces w przypadku "Atoma". Zostałeś jedynym gitarzystą w zespole, a jak wiemy, Martin Henriksson przez lata był współtwórcą wielu waszych utworów.


Logo
Ludzie często zakładają, że to właśnie gitarzyści są odpowiedzialni za warstwę muzyczną. A to błąd. U nas, dziwnym trafem stało się tak, że to nasz klawiszowiec i perkusista dostarczają znaczną część materiału, a już zupełnie szczerze, to obaj napisali więcej piosenek niż ja i Martin razem wzięci. Martin pomagał chłopakom przetransponować melodie aranżowane przez Andersa Jivarpa (perkusja - przyp. red.) i Martina Brändströma (klawisze - przyp. red.) na gitary, i jak słychać proces ten zazwyczaj kończył się sukcesem. Z tej perspektywy "Atoma" była prawdziwym wyzwaniem, ponieważ... Cóż, nie będę nikogo oszukiwał, zarówno pod względem stylu gry, warsztatu czy znajomości teorii muzyki Martin bije mnie na głowę. To prawdziwy tytan pracy i wejście w jego buty było po prostu prze***ne (śmiech). Na szczęście Anders i Martin B. obeznali się z gitarami, a raczej sposobem aranżu na ten instrument i mam mniej na głowie.


Logo
Nagrywacie we własnym studio, ale z pewnością nie używacie tych samych zabawek na scenie. Z jakiego sprzętu korzystałeś w trakcie nagrań, a jaki towarzyszy Ci na koncertach


Logo
Jedyną różnicą jest kwestia logistyki i czasu jaki mamy na wykorzystanie sprzętu. W studiu zazwyczaj staramy się używać kombinacji wzmacniaczy, zwłaszcza kiedy nagrywamy cztery ścieżki gitar. Sola i cleany są nagrywane na innym sprzęcie niż gitary rytmiczne, ale nie ma reguły - to kwestia tego co nam się spodoba. Na ostatnich płytach nagrywaliśmy gitary z linii, żeby osoba odpowiedzialna za miks miała możliwość reampingu. Jeśli chodzi o koncerty, tutaj potrzebujemy w miarę niezawodnego i sprawdzonego sprzętu, który możemy zabrać zarówno do busa jak i na festiwale. Dotąd przez blisko piętnaście lat korzystaliśmy ze wzmaków Behringer V. Nie jest to sprzęt z wysokiej półki ale sprawdzał się znakomicie. Technika idzie do przodu, dlatego obecnie korzystamy z dobrodziejstw marki Kemper, zarówno w studiu do sesji "Atoma" jak i na żywo. Dodatkowo wykorzystujemy wtyczki polskiej firmy SinMix.


Logo
Obecne trendy w metalu pokazują, że nadużywa się technologii, maskując przy tym braki, lub niepotrzebnie uwypuklając technikę. Procesory wyparły klasyczne wzmacniacze również w waszym przypadku. To znak czasów, albo gatunków jak djent, czy ludzie stali się zbyt wygodni by próbować osiągnąć "własne" brzmienie?


Logo
Staram się nie być zbyt nostalgiczny, zwłaszcza w kwestii sprzętu, tym bardziej, że nigdy nie zaprzątałem sobie głowy nowinkami. Z kolei Martin Henriksson, owszem. Dla mnie sprzęt ma po prostu grać… (śmiech) Mało tego, uważam, chyba dość odważnie, że nasze albumy nie brzmiały by ani lepiej ani gorzej gdybyśmy nagle zaczęli grać na gratach z wyższej półki. Dopóki udaje się nam osiągnąć przyzwoity metalowy sound - jest ok. Cholera, nie jesteśmy gwiazdami! To co nas wyróżnia to styl gry i sposób aranżacji, nie sam sprzęt. Zawsze byliśmy dość dziwni i pragmatyczni, dlatego dość wcześnie wykorzystywaliśmy systemy midi zamiast dziesiątków pedałów. Swoją drogą, ostatni raz "zbudowałem" pedalboarda 20 lat temu… To o czymś świadczy. Po 2000 roku, odkąd w naszej muzyce wszystko zgrywane jest pod elektronikę, zrezygnowaliśmy ze standardowych wzmacniaczy. Każdy efekt, ścieżka musi być w pełni zsynchronizowana do tempa. Oczywiście, mówię tutaj tylko o nas, nie wyobrażam sobie żeby takie Sun O))) czy Manowar grali bez tych wszystkich wielkich głośników. Idąc tym tropem nadal tkwi we mnie przekonanie, że wpinanie gitary do poda, iPada, czy jakiegokolwiek innego urządzenia jest… zwyczajnie niewłaściwe, mimo że - i o tym jestem przekonany - uzyskiwane brzmienie będzie dużo lepsze niż te, które osiągaliśmy z Behringerami. Nie śledzę djentu jako gatunku, ale ilekroć oglądam gitarowe playthrough odnoszę wrażenie, że poza samą jakością kompozycji bardziej liczy się w nim to specyficzne brzmienie, pomimo że ci wszyscy goście mają ogromne umiejętności. Zasadniczo nie zaprzątam sobie jednak tym głowy. Można się kłócić i bronić "cyfry" bo daje większe możliwości niż jakikolwiek klasyczny zestaw, ale nie o to chodzi. Zawsze będzie wystarczająco duża grupa ludzi ceniących sobie "prawdziwy" sprzęt i granie rocka czy metalu w tradycyjny sposób nigdy nie zginie.


Logo
Po raz kolejny wasz album ukazuje się pod szyldem Century Media. To dość niecodzienne, ponieważ jesteście jednym z nielicznych zespołów, który tak długo trzyma się jednej wytwórni. Prędzej czy później wszyscy kończą w Nuclear Blast, a mniejsi w Napalm albo CM.


Logo
Cóż, po prostu mamy z nimi dobre stosunki. Wiem, że to co mówię to truizmy, ale ludzie pracujący w Century Media to prawdziwi pasjonaci, w dodatku zakręceni na punkcie naszej muzyki, co do której nigdy nie mieli żadnych obiekcji. Dokładnie to jest istotną naszej relacji.


Logo
Powoli zbliżamy się do końca, dlatego zadam Ci kilka bardziej prywatnych pytań. W kwestii zmian w składzie jesteście jednym z prawdziwych bastionów przyjaźni. Aż ciężko uwierzyć, że przez 25 lat pozostajecie zarówno kumplami jak i partnerami biznesowymi. Na tym etapie kariery jedno wypiera drugie, ale mniemam, że to nie do końca prawda…


Logo
(chwila milczenia). To trudny temat. Wiesz, znamy się od pacholęcia, chyba nawet od trzeciego roku życia. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy, dzieliliśmy zainteresowania, koniec końców jesteśmy w takim a nie innym miejscu. W naszym zespole nie ma wielkich ego, wszystkim zależy na ciężkiej pracy i osiągnięciu celu, jakim jest utrzymanie Dark Tranquillity przy życiu. Gdyby tak nie było… Nie wiem. Na razie wszyscy mamy te same priorytety i choć dochodziło do scysji, pozostajemy w dobrej komitywie. Masz rację, że to pewien fenomen.


Logo
Rozmawiamy pod koniec 2016 roku. Jakich płyt, poza "Atoma" powinniśmy posłuchać? Czy na waszym krążku mamy zakończyć? (śmiech)


Logo
Tylko nas! (śmiech). Chciałem powiedzieć o twoich krajanach z Mgły, ale przypomniałem sobie, że “Exercises in Futility" wyszło w zeszłym roku. Nowe Insomnium to kawał pierwszorzędnego grania, a poza tym warto sprawdzić Deathspell Omega. Nie miałem czasu aby dobrze wsłuchać się w ten materiał, ale wierzę, że warto.


Logo
Dzięki za Twój czas i mam nadzieję, że traficie do nas szybciej niż za kolejne dwa lata.


Logo
Gdyby to tylko ode mnie zależało! Polska to wspaniały kraj i mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy!


Rozmawiał: Grzegorz Pindor