Gitarzysta, kompozytor, jedyny w Polsce endorser Wampler Pedals. Muzyk współpracujący z wieloma postaciami polskiej sceny muzycznej, także nauczyciel gry, opowiada o powstaniu debiutanckiej solowej płyty "The Road".
Tytuł Twojej płyty brzmi "The Road", czyli "Droga" - jak wyglądała w skrócie Twoja dotychczasowa droga muzyczna?
Moja droga muzyczna trwa 17 lat. W tym czasie współtworzyłem wiele projektów np.: Euphoria, Unicorn, Dream Channel, Undersen, Aspirine. Grałem też jako sideman dla Polskiego Radia oraz współtworzyłem skład Teatru Muzycznego Hybrydy, uczyłem gry na gitarze i byłem liderem w zespole The GOOD STUFF. Pracowałem z mnóstwem znakomitych artystów, którzy dzisiaj zajmują czołowe miejsce na polskiej scenie muzycznej. Miałem też różne aktywności okołomuzyczne, np. przez trzy lata zajmowałem się dziennikarstwem muzycznym.
Kto wywarł największy wpływ na Ciebie jako muzyka?
Na początku bardzo duży wpływ na moją grę wywarli Carlos Santana oraz Tadeusz Nalepa. Później zdecydowanie Steve Ray Vaughan, Steve Lukather, Eddie Van Halen, Steve Vai, Joe Satriani, Jeff Beck i Andy Timmons. To tych gitarzystów słuchałem najwięcej i to ich gra wywarła największy wpływ na to co dzisiaj robię na instrumencie.
Co dała Ci praca w charakterze sidemana? Co rozwinęła najbardziej - warsztat, wyobraźnię, czy jeszcze coś innego?
Przed wszystkim nauczyłem się pracować szybko i skutecznie. Czasem w studiu nie ma czasu na to, aby się zbyt długo zastanawiać co i jak zagrać. Trzeba dość szybko zaproponować dobre rozwiązanie. Na pewno żeby sprawnie poruszać się w stylistyce nagrań sesyjnych trzeba mieć sporą wyobraźnię muzyczną oraz warsztat, jak również elastyczność i cierpliwość. Trzeba wyjść naprzeciw oczekiwaniom producenta, artysty czy stylistyki z którą się mierzymy.
Jak radzić sobie w sytuacji sidemana z repertuarem, który Ci się nie podoba?
Niestety stosunkowo często jest właśnie tak, że jako muzyk sesyjny nagrywa się rzeczy nie do końca zgodne z swoim muzycznym ja. Wtedy właśnie powinien włączyć się profesjonalizm. Po prostu trzeba oddać charakter sesji nagraniowej najlepiej jak się potrafi. Być elastycznym i kreatywnym, przemycić coś swojego. Wielokrotnie zdarzało mi się nagrywać muzykę do reklam i jestem pewien, że jak usłyszał je inny gitarzysta, to zwrócił uwagę na gitarę w tle. Myślę, że to jest właśnie najważniejsze, żeby zawsze starać się robić dobrą robotę, niezależnie od okoliczności czy warunków.
W jaki sposób pracujesz nad kompozycjami? Od czego zaczynasz, jak wygląda praca nad aranżami?
Kompozycja to zazwyczaj wynik jakiegoś przeżycia. Jeśli nie ma odpowiednich bodźców, to niestety nie da się usiąść i napisać utworu czy piosenki. Często mi się zdarza, że pomysł na nową kompozycję przychodzi np. o 1:00 w nocy i muszę wtedy wziąć instrument i to zagrać - to się po prostu czuje. Często jest też tak, że kompozycja powstaje w 10 minut. Choć tak naprawdę poprzedzają ją najróżniejsze przeżycia, wpływy innych artystów, wcześniejsze inspiracje, a nawet to czego słuchałem ostatnio. Też często zdarza się, że po prostu biorę gitarę i zaczynam grać jakiś fajny riff, następnie czasem za kilka dni, a czasem za kilka tygodni, powstaje rozwinięcie. Później jak już nam np. trzy-cztery motywy pracuję świadomie nad aranżem. Jednak wiele kompozycji powstało bardzo spontanicznie, bez większego zastanawiania się nad formą czy stylistyką. One po prostu się pojawiały. Najlepsze jest też to, że nigdy nie wiadomo, czy to co stworzyłem spodoba się ludziom czy nie. To jest piękno i magia muzyki, a może nawet sztuki w ogóle. Wiele razy wydawało mi się, że tworzę coś słabego, a ludzie mówili, że jest to wprost genialne i odwrotnie.
Jak przebiegała praca nad nagraniem albumu?
Po raz pierwszy zdecydowałem się na dość nietypowy proces nagrywania. Mianowicie, na początku powstały wszystkie partie gitarowe nagrane w linię, czyli tak jak się nagrywa np. gitarę basową. Następnie te partie zostały przepuszczone przez najróżniejsze wzmacniacze w kilku studiach nagraniowych i ponownie nagrane na mikrofony. Zrobiliśmy zatem całościowy proces reampingu. Po reampingu nagrane ślady dopiero miksowaliśmy oraz remastreowaliśmy i w ten sposób powstał album. W międzyczasie nagraliśmy też inne instrumenty, czyli perkusję, bas, instrumenty klawiszowe, elektronikę, etc. Pracowali ze mną też znakomici artyści: Michał Szpotakowski oraz Łukasz Jan Józwiak, ale tak naprawdę wiele osób wspierało cały projekt od samego początku i jeśli miałbym mówić o ekipie, która dołożyła cegiełkę do produkcji "The Road", to musiałbym wymienić kilkadziesiąt osób. Zrobię to po premierze na moim profilu na Facebooku.
Co jest dla Ciebie najważniejsze w utworze?
Utwór nie może być nudny. Zawsze stawiam sobie takie zadanie, żeby skomponować coś co wciągnie słuchacza, zaintryguje, zaciekawi lub nawet zdenerwuje, ale nigdy nie znudzi. Najgorsza według mnie jest sytuacja gdy ktoś przechodzi obojętnie obok sztuki. Wynika to głównie z nudnej formy. Najważniejsze jest, aby w jakiś sposób pobudzić słuchacza. Zmusić do refleksji, emocji, zatem to jest dla mnie absolutnie kluczowe. Dlatego właśnie staram się wciąż podejmować nowe formy aktywności zamiast prezentować bez końca to samo. Żyję bardzo szybko i nie mam czasu na nudę - to samo słychać w mojej muzyce.
Czego używasz w studio i na scenie?
W kwestii sprzętu jestem minimalistą. W stałym secie mam zaledwie dwie gitary: Music Mana Silhouette z 1989 roku oraz elektroakustycznego Fendera z serii DG. Na Music Manie nagrałem większość zawodowych dźwięków w moim życiu. Oczywiście brał on udział w zdecydowanej większości przy realizacji "The Road". Uważam, że gitary Music Mana mają duszę. Kiedy byłem bardzo młodym gitarzystą słyszałem wiele o tych gitarach, wtedy mogąc jedynie pomarzyć o posiadaniu takiego wiosła w przyszłości. Dziś je mam i nie zamieniłbym na nic innego. Przynajmniej do tej pory jeszcze nie grałem na lepszej gitarze. Oprócz tego uwielbiam też inne modele i często na nich grywam przy realizacji nagrań. Wzmacniacz to Peavey Classic 30, z efektów: przester Wampler Pinnacle Deluxe, kaczka Dunlop Cry Baby, tuner Behringer TU- 300, Delay BOSS DD-3 Digital Delay. Całość zasilana zasilaczem stabilizowanym Tomanek CASE-3, sprzęt jest przez to ultra lekki i mobilny, a brzmi znakomicie i surowo, czyli tak jak lubię. W studiu natomiast to już zupełnie inna historia. Nagrywam głównie na gitarach firmy Music Man, ale też wielokrotnie wykorzystywałem do nagrań Gibsony czy Fendery. Piece to raczej old school: Marshall JCM 800, Mesa Boogie Dual i Triple Rectifire, ale też VHT Pitbull czy VHT Pitbull Ultra Lead, masa efektów gitarowych, wtyczek itp.
Grałeś po kilka-kilkanaście godzin dziennie - jak ćwiczyć, by osiągnąć efekty bez uszczerbku dla zdrowia?
W ćwiczeniu najważniejsza jest systematyczność. Najpierw zaczynałem od 30 minut dziennie i zwiększałem powoli ten czas dokładając codziennie po kilka, kilkanaście minut. Ćwiczenia dzielę zawsze na rozgrzewkę, następnie ćwiczę z metronomem technikę, później zagrywki i figury, staccato, legato, etc., na końcu improwizuję do jakiegoś podkładu, a jak zagram coś fajnego zatrzymuję się na chwilę i dopracowuję to. Ćwiczę zawsze w wolnym tempie, bo ćwicząc powoli później w trakcie gry automatycznie umiem zagrać tak szybko, jak tylko chcę - to mój patent. Uważam jednak, że każdy powinien znaleźć własną drogę do optymalnego ćwiczenia. Nie jest powiedziane ile godzin zapewni stały rozwój, to bardzo indywidualna kwestia. Trzeba znaleźć swoje rozwiązania, optymalny czas i podział ćwiczeń. Jednak najważniejsza i uniwersalna dla wszystkich jest systematyczność!
Stworzyłeś album instrumentalny - jak oceniasz stan muzyki instrumentalnej, w szczególności gitarowej, w Polsce? Patrząc na media tradycyjne (radio, telewizja), jest ona praktycznie nieobecna i mogłoby się wydawać, że działamy w podziemiu.
Wiesz co, chyba nie do końca. Przywołam tu przykład kapeli Besides grającej muzykę instrumentalną post rockową, bardzo gitarową, która przecież wygrała Must Be The Music. Jest też kilka kapel i artystów solowych, którzy przecierają szlaki dla muzyki gitarowej i instrumentalnej w polskich mediach. Oczywiście na świecie jest to muzyka znacznie bardziej popularna, ale dzięki chociażby mediom społecznościowym jesteśmy w stanie docierać nie tylko do publiczności w Polsce. Na przykład przez ostatni rok, odkąd zacząłem działać solo, moją stronę na Facebooku odwiedziło milion osób, mam ponad 12000 aktywnych fanów tylko na FB. Piszą do mnie ludzie z całego świata gratulując płyty, singla, etc. Zostałem endorserem amerykańskiej marki muzycznej. Rozmawiam z prestiżowymi magazynami z Wielkiej Brytanii, Włoch czy Stanów Zjednoczonych, itd. Myślę też, że media w Polsce powoli to zauważają i dla muzyki gitarowej jeszcze przyjdzie czas.
Twoja płyta jest warta zauważenia także ze względu na piękną okładkę - kto jest jej autorem?
Okładkę "The Road" stworzył znakomity grafik artysta Robert Kudera, który zaprojektował ją po wielu rozmowach ze mną na temat płyty i całego konceptu, oraz po wysłuchaniu aranży na krążek.
Jak trafiłeś do drużyny Wamplera i na czym polega endorsement?
To dość ciekawa historia. Jakiś czas temu dowiedziałem się o tej firmie i wiele osób polecało mi szczególnie przester z serii Pinnacle. Zaciekawiony zbadałem temat, posłuchałem próbek no i oczywiście kupiłem ten efekt, bo jego brzmienie po prostu powala. Jak się okazało po zakupie, efekt był wręcz genialny. Dokładnie takiego brzmienia szukałem od lat i dziś stwierdzam, zresztą wielu zawodowców się ze mną zgodzi, że jest to obecnie jeden z najlepszych przesterów w kostce produkowanych na świecie. Po jakimś czasie napisałem na ogólnego maila na ich stronie, że gram na tym znakomitym efekcie i nagrywam płytę. Podesłałem trochę starszej muzyki. Nie liczyłem kompletnie na nic. Za kilka tygodni w mojej skrzynce pojawiała się wiadomość od międzynarodowego szefa sprzedaży i marketingu, że przesłuchali moją muzykę i prześledzili aktywność, widzą też ogromny potencjał i proponują mi światowy endorsement! To było jak sen! Zostałem więc nie tylko oficjalnym endorserem obok takich gitarzystów jak: Brad Paisley, Brent Mason, Tom Quayle, Guthrie Govan, John Fogerty, Keith Urban i wielu innych, ale na dodatek jestem jedynym Polakiem na liście "Signature Artists". Endorsment polega na szeroko rozumianym wsparciu w rozwoju muzycznym. Od wsparcia typowo finansowego po organizację eventów, warsztatów, nagrań filmów promocyjnych czy też wsparciu sprzętowym.
Pośród różnych rodzajów aktywności muzycznej udzielasz się również jako nauczyciel - na co powinni zwracać uwagę młodzi adepci sztuki gitarowej?
Myślę, że mamy w Polsce mnóstwo niesamowicie utalentowanych młodych gitarzystów, którzy boją się wyjść z tym co grają przed szerszą publiczność i nie mają odwagi zaryzykować. Ci, którzy podjęli wyzwanie, dziś grają trasy po całym świecie i są bardzo doceniani. W Polsce niestety wielu gitarzystów ma kompleks Zachodu. Podniecamy się wszystkimi wirtuozami z Zachodu, nie zauważając, że w zasadzie dokładnie takich samych mamy w Polsce. Myślę, że to jest właśnie największy problem polskiej gitary. Zamknięcie w sobie i brak odwagi. W kwestii samego grania nie mamy się czego wstydzić na świecie. Mamy już dostęp do takiego samego sprzętu jak świat, a nawet najtańsze gitary często mają już wiele do zaoferowania w kwestii brzmienia. Mamy zdolnych ludzi, którym chce się pracować. Zatem reasumując, polecam młodym muzykom przede wszystkim otwarcie na świat i brak kompleksów.
SPRZĘTOLOGIA (wybór)
• Gitary: Music Man Silhouette, Fender DG
• Wzmacniacze: Peavey Classic 30
• Efekty: Wampler Pinnacle Deluxe, Dunlop Cry Baby, Tuner Behringer TU-300, BOSS DD-3 Digital Delay
• Inne: Zasilacz Tomanek CASE-3
Rozmawiał: Wojciech Wytrążek