Nawiązując w banalny sposób do twórczości formacji Garbage, ten dzień musiał być radosny dla Shirley Manson, bo praktycznie przez cały czas padał deszcz. W trakcie mojej rozmowy okazało się jednak, że artystka już jakiś czas temu osiągnęła stan ducha, o którym 20 lat temu mogła tylko pomarzyć…
"Strange Little Birds"… to tytuł Waszej nowej płyty, ale to też podobno określenie na Waszych fanów?
Naszych fanów, którzy często czują się "wyalienowani". Tak samo jak my, jako ludzie, ale również jako muzycy, odcięci od mainstreamu. Tak naprawdę ma to uniwersalny wymiar. Często okazuje się przecież, że nie znamy tak naprawdę ludzi, którzy są dla nas bliscy i których kochamy.
Nie znanie ludzi jest tym bardziej ironiczne biorąc pod uwagę ekspansję mediów społecznościowych.
Tak, to okropne, bo ludzie przedstawiają się tam jako zupełnie inni niż są w rzeczywistości.
Po odsłuchu nowego albumu Garbage, muszę przyznać, że najbardziej przypadły mi do gustu mroczniejsze utwory, takie jak otwierający, wspaniały "Sometimes", "Even Though Our Love Is Doomed" czy "So We Can Stay Alive". Nie rozważaliście by na całym albumie przejść na ciemną stronę mocy?
Gdyby to był tylko mój album - chętnie bym to zrobiła, jednak współpracuję z ludźmi, którzy są od zawsze zafascynowani muzyką pop. Jako zespół kolektywnie wierzymy, że płyty są bardziej interesujące, kiedy są wyzwaniem i tutaj się zgadzamy, że życie i emocje mają tak wiele odcieni, że dobrze jest nie być monotematycznym. Kierując się tylko w jedną stronę, nie pokazujesz całości siebie.
Mówisz "gdyby to był tylko mój album" - kiedyś napisałaś materiał na solową płytę i podobno był dość mroczny, co nie spodobało się wytwórni i nigdy nie ujrzała ona światła dziennego. Może czas wrócić do tego, skoro obecnie jesteś dużo bardziej niezależna?
Technicznie mogłabym, ale te piosenki mają już z osiem lat i nie wiem czy chciałabym do tego wracać. Nagrałam je z kimś spoza zespołu, a obecnie jestem bardzo związana z chłopakami w Garbage, co z kolei powoduje, że również nie ciągnie mnie do nagrania niczego poza zespołem. Może kiedyś? Nigdy nie mów nigdy.
Tak dobrze się obecnie dogadujecie w zespole?
Każdy z nas ma zacięcie do bycia dyktatorem, ale w tej chwili sprawia nam przyjemność uczenie się kompromisów, dalsze wspólne dojrzewanie, patrzenie na różne aspekty tego co robimy czyimiś oczami, docenianie co druga osoba wnosi do zespołu.
Jakie masz oczekiwania związane ze "Strange Little Birds"? Pamiętam, że kiedyś miałaś serdecznie dość przemysłu muzycznego.
Dzisiaj jestem wystarczająco dojrzała, żeby nie mieć oczekiwań. To nie ma sensu. Mam za to nadzieję, że ktoś usłyszy nasz nowy album, bo ciężko nad nim pracowaliśmy. Czuję się zaszczycona tym, że mogę przyjechać do Polski, Francji, Niemiec… by pokazać Wam to, co dla nas jest tak ważne. Uważam się za realistkę. Zdaję sobie sprawę z tego, że przemysł muzyczny jest skostniały, seksistowski i że nie lubi czegoś, co może przykuć uwagę słuchacza na dłużej, zwłaszcza, jeśli tworzy to zespół, który jest na rynku przez ponad 20 lat. Na szczęście są ludz/ie, którzy działają przeciwko mainstreamowym doktrynom i nakazom. Przybijamy im piątkę i wymieniamy się pozytywną energią. O to nam teraz chodzi.
Myślisz, że muzyka miałaby dzisiaj szansę bez wytwórni płytowych?
Muzyka zawsze się obroni. Jest w niej coś takiego, że ludzie sięgają po nią np. pod wielkim stresem. Cholera, nawet w obozach koncentracyjnych ludzie ratowali się muzyką - nie bez powodu. Wierzę, że muzyka leczy duszę. Przemysł muzyczny nadymał się i stał parodią samego siebie. Popadł w śmieszność i nietolerancję. Popatrz na sztuczność "gwiazd" muzyki pop. To coś okropnego.
Przyznajesz jednak, że radio jest nadal wielką siłą w machinie promocyjnej. Czy wybraliście już piosenkę, która będzie promować "Strange Little Birds"?
Tak, będzie to piosenka "Empty".
Zobaczymy do niej teledysk?
Tak. Przygotowujemy go z Samuelem Bayerem, z którym współpracowaliśmy przy teledyskach do naszego debiutanckiego krążka. To szalone, jak powrót do domu po 20 latach, bo tyle go nie widzieliśmy!
Apropos teledysków, uwielbiam Twoje cameo w klipie She Wants Revenge do piosenki "These Things". Dużo dostajesz takich ofert?
(śmiech) Co jakiś czas zdarza mi się przyjmować takie propozycje. Jestem dość wybredna, ale jak wiesz, ten klip miał dość szczególną wymowę i choć lubię ten kawałek to głównym powodem by wystąpić była reżyser - zrobiłam to dla niej.
…I ponieważ rola pasuje do Twojej osobowości?
(śmiech) Nie powiem tego na głos!
Który album Garbage jest Twoim ulubionym, pomijając Wasze ostatnie dziecko?
Version 2.0.
Zaskakujący wybór. Spodziewałem się raczej debiutu.
Uważam, że to wspaniała płyta, współczesna, a nawet wychodząca poza te ramy. Jestem bardzo dumna z jej unikalności. W tamtym czasie była zupełnie inna niż to, co wszyscy robili na rynku muzycznym i myślę, że nadal brzmi świeżo.
Wtedy byłaś dość niepewna siebie. Żałujesz tego?
Nie, to forma doświadczenia. Czas mija, a ja nie chcę być taka sama przez całe życie. Mam koleżankę, która kiedyś mi powiedziała, że nie była nigdy naprawdę zdołowana - nie wie jak to jest. I ja jej współczuję, bo przez to nigdy nie zrozumie wielu ludzi ze swojego otoczenia, jak to jest i co to dla kogoś znaczy. Co znaczy być zdesperowanym. Jako artystka jestem wdzięczna za te wszystkie emocje. Za progres, który poczyniłam w życiu.
Jakie jest wobec tego główne uczucie jakie w Tobie żyje? Poczucie spełnienia?
To się oczywiście zmienia. Są dni kiedy jestem zdołowana, bez nadziei. Są też takie, kiedy budzę się i czuję radość, wspomniane przez Ciebie spełnienie i że mam dobre życie. Przede wszystkim jednak czuję się dobrze, czyli inaczej niż gdy byłam młoda. Wtedy ciągle czułam się źle, czułam się brzydka, niewartościowa, niegodna. Bezustannie miałam uczucie, że nie jestem wystarczająco dobra. Z biegiem czasu zrozumiałam dopiero, że to tylko perspektywa a nie prawda. To tylko sposób w jaki zdecydowałam się patrzeć na świat.
Kiedy się on zmienił?
Kiedy zmarła moja mama. Wtedy poczułam, że mnie też to czeka. Wybacz, że brzmię teraz jak idiotka, ale świadomość śmiertelności dopiero spowodowała, że odnalazłam potrzebę zrobienia czegoś z moim nastawieniem. Postanowiłam ogarnąć się i zmienić podejście - to była szybka decyzja po której zaczęłam cieszyć się teraźniejszą chwilą. Dzisiaj siedzę tutaj i rozmawiam z inteligentnym człowiekiem w pięknym europejskim mieście, zjadłam pyszny lunch, a jutro będę w Londynie - to jest przywilej i tak chcę na to patrzeć. Dla mnie bycie dobrym człowiekiem jest obecnie największą potrzebą, bo to jedyna rzecz nad którą mam kontrolę w tym popieprzonym świecie pełnym sku*wieli, którzy chcą terroryzować, przekreślać i dyskryminować ludzi. Odrzucam to i chcę żyć inaczej niż według ich zasad.
Uspokoję Cię - nie brzmiałaś jak idiotka.
(śmiech) Co za ulga!
Jakie jeszcze masz marzenia poza jedzeniem pysznych lunchy w europejskich miastach?
Na pewno chcę nadal tworzyć, no i podróżować, bo to moje najważniejsze hobby. Poza tym chciałabym działać dla WWF-u. I dobrze bawić się, by nie zmarnować ani chwili mojego życia.
Masz jakieś ulubione miejsce na świecie?
Świat jest tak różnorodny i wszędzie można przeżyć coś ciekawego, że nie da się wybrać jednego miejsca. Są to też zupełnie różnorodne wrażenia. Ostatnim razem kiedy byłam w Polsce, odwiedziłam Oświęcim i to było druzgocące przeżycie, które poruszyło mnie do głębi. Taki rodzaj emocji też jest przecież ważny. Uważam, że każdy powinien się tam wybrać i przez intensywność tego doświadczenia docenić swoje życie i zobaczyć szaleństwo do którego jest zdolny człowiek. To może nie kwalifikuje się do definicji ulubionego miejsca, ale poza codziennymi radościami to naprawdę ważne i wiele potrafi człowieka nauczyć. Podobne piętno odcisnęła na mnie wizyta w Indiach, gdzie zetknęłam się z jednymi z najsmutniejszych rzeczy na świecie, choćby związanymi z handlem dziećmi, ludźmi mieszkającymi na wysypiskach itp. Takie podróże formują Twoje życie i świadomość, a zarazem Ciebie jako człowieka. We mnie wyzwala to przemyślenie jak władze potrafią być okrutne przez swoją obojętność i jak trzeba mówić na głos o tej niesprawiedliwości.
Kiedy ostatnio płakałaś oglądając film?
Rzadko płaczę na filmach, ale zdecydowanie ostatnio znalazł się taki i był to "Syn Szawła".
Definiujesz się jako feministka. Obecnie w Polsce bardzo żywa jest dyskusja na temat aborcji. Pojawiła się propozycja zaostrzenia prawa na wzór watykańskiego. Co sądzisz na ten temat?
Zastanawiam się w którym momencie popełniliśmy błąd, że życie świadomej kobiety stało się mniej ważne niż nieświadomego płodu. Rozumiem ideę ochrony życia dziecka, ale nie rozumiem tej dysproporcji i wierzę, że jeśli osoby należące do ruchów Pro-life stanęłyby w sytuacji w której muszą przez 18 lat karmić, edukować i ponad wszystko kochać drugiego człowieka - mogliby zrewidować swoje poglądy. Miłość jest najważniejsza, a im zdecydowanie jej brakuje.
rozmawiał: Marcin Kubicki