Już w poniedziałek pierwszy z trzech polskich koncertów Airbourne. Z tej okazji Joel O’Keeffe udzielił nam krótkiego wywiadu.
Na jakim etapie jesteście z "Breakin’ Outta Hell"?
Album jest gotowy. Skończyliśmy miksy i mastering.
Co wg Ciebie jest najmocniejszą stroną tej płyty?
Na pewno teksty. Tym razem warstwa liryczna odgrywa istotną rolę. Jestem też zadowolony z brzmienia całego zespołu. Cieszę się, że album brzmi surowo, prawdziwie i nie ma na nim ballad (śmiech).
A jak przebiegł proces twórczy?
Staraliśmy się uchwycić jak najwięcej tożsamości zespołu na "Breakin’ Outta Hell", czyli czysty rock ‘n’ roll bez zbędnych efektów gitarowych, czy sztuczek studyjnych. Do współpracy przy płycie zaprosiliśmy producenta, Boba Marletta, a za miksy odpowiedzialny jest Mike Fraser.
Nadal komponujecie podczas tras, w mini studio w tour busie?
Tak, zawsze pracujemy w ten sposób nad pomysłami, ponieważ po powrocie z tras chcemy być dobrze przygotowani do nagrań i chcemy, by cały proces przeszedł sprawnie. Nowe utwory tworzymy na bieżąco, nie mamy zapasów z poprzednich lat i nie idziemy na łatwiznę.
Co aktualnie znajduje się w Twoim koncertowym instrumentarium?
Koncertowy rig niewiele różni się od tego studyjnego. Jak zapewne wiesz, nadal korzystam z headów Marshalla i kolumn tej samej firmy na głośnikach Celestion Greenback. Jeżeli chodzi o gitary, to niewiele się zmieniło, bo nadal gram na moich ulubionych Explorerach Gibsona.
Nie jesteś przekonany do cyfrowych procesorów typu Fractal, czy Kemper.
Daj spokój, to brzmi beznadziejnie. To nie są prawdziwe wzmacniacze, a cyfrowy sygnał zawsze pozostanie cyfrą. Modelowane wzmacniacze nie mają startu do lampowych headów. Wolałbym wcale nie nagrywać, niż używać tych urządzeń.
Wkrótce wystąpicie w Polsce na trzech koncertach. Czy zechciałbyś przekazać parę słów Waszym fanom?
Damy z siebie wszystko, byście byli zadowoleni z naszych koncertów i chcieli posłuchać nas na żywo kiedyś po raz kolejny.
Rozmawiał: Wojciech Margula