Wywiady
Fates Warning "Disconnected" - historia okładki

W tym roku miała miejsce premiera dwunastego albumu studyjnego kultowej kapeli Fates Warning zatytułowanego "Theories Of Flight". To bardzo mocne wydawnictwo, odzwierciedlające siłę metalu progresywnego, stanowi częściowo nawiązanie do albumu "Disconnected".

2016-08-02

Wydany pod koniec lipca 2000 roku dziewiąty album studyjny Fates Warning "Disconnected" okazał się jednym z najważniejszych nagrań w dorobku Amerykanów i zarazem współczesnego metalu progresywnego. Dzieło zamknięte w dwie mroczne klamry - oparte na pasjonującym gitarowym pogłosie - do dziś stanowi esencję gatunku. Zespół zmieścił w prawie pięćdziesięciu dwóch minutach tego krążka wszystko, co fanom prog metalu powinno być potrzebne do szczęścia - wielowątkowe struktury utworów, serię porywających przejść i zagrywek na poziomie klasycznej sekcji instrumentalnej dowodzonej przez gitarzystę Jima Matheosa, a także fantastycznego wokalistę Raya Aldera w najważniejszym momencie swojej kariery. Wreszcie, zestaw historii o poddawanej próbom, ale mocno trzymającej się kondycji współczesnego człowieka. "Disconnected" w czasie swojej premiery spotkał się z należnym mu uznaniem ze strony fanów metalu progresywnego, o czym świadczy około 900 tysięcy sprzedanych egzemplarzy albumu. Te wyniki wkrótce przełożyły się na nieomal kultowy status krążka, który jednak najlepiej sprzedawał się w USA i Kanadzie, podczas gdy w Europie ówcześnie uwagę zwracały przede wszystkim nagrania skuteczniej promowanego Dream Theater.

Opus magnum Fates Warning, określone w 2000 roku przez Jima Matheosa, na łamach prestiżowego tygodnika "Billboard", jako: "coś innego od naszych dotychczasowych nagrań", zostało ozdobione zajmującą okładką. Odzwierciedla ona wizerunek pary stojącej w czułym uścisku nieopodal jednego z wiaduktów w Los Angeles. Zakochani wyrażają wobec sobie miłość, choć przychodzi im to z trudem, bo potrzebują do tego masek przeciwgazowych, specjalnych uniformów i gumowych rękawic. Całość nieprzypadkowo została utrzymana w kolorach sepii. Diagnozowała bowiem budzące grozę mijające stulecie, które było pełne wojen, zbrodni, niepewności i strachu, czyli nieprzystających wielobarwności stanów egzystencji człowieka.

Autor tego zdjęcia, amerykański fotograf Alex Solca, chciał przez nie powiedzieć, kierując się sugestiami kapeli, iż najważniejsze z uczuć, miłość, pomimo dramatycznych wydarzeń na świecie potrafi obronić swoją wartość, choćby takimi niekonwencjonalnymi metodami, jak kostiumy przeciwgazowe. Tytuł "Disconnected" stanowił tu więc pewną formę mrocznej kokieterii ze słuchaczami. Na poziomie okładki sugerował, iż ludzkość została odłączona od uczuć, ale w tekstach wyśpiewanych przez Raya Aldera przywracał wiarę w człowieczeństwo. Zmęczone człowieczeństwo, ale świadome swojej wartości. Gotowe, aby jej bronić.

"Disconnected" był w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie dystrybuowany przez wytwórnię Metal Blade Records, tak jak wszystkie poprzednie krążki kapeli od debiutu z 1984 roku. Tymczasem w Europie kontrakt na dystrybucję albumów Fates Warning od 1995 roku uzyskała wytwórnia Massacre Records. W ten sposób do czasu premiery "Disconnected" niemiecki dystrybutor wydał w Europie kompilację Amerykanów "Chasing Time" w 1995 roku,  ósmy album studyjny "A Pleasant Shade of Gray" w 1997 roku oraz lpncertówkę "Still Life" w 1998 roku. Wszystkie te wydania były takie same, jak w przypadku amerykańskich edycji Metal Blade Records. Jednak sprawy uległy zmianie przy okazji "Disconnected", ponieważ ktoś w Massacre Records wymyślił, aby krążek ozdobić okładką pozbawioną sepii, za to w żywych kolorach otoczonych bijącą po oczach bielą. Efekt był dramatyczny!

W każdym razie warto wiedzieć, iż okładka europejskiego wydania "Disconnected" była oryginalnym zdjęciem przedstawionym kapeli wczesną wiosną 2000 roku przez Alexa Solcę. Muzycy zespołu uznali jednak, że taka grafika nie nadaje się na ten album. Dopiero drugie podejście amerykańskiego fotografa, zdjęcie utrzymane w kolorach sepii, przekonało Fates Warning do zamieszczenia jego pracy jako okładki dziewiątego albumu kapeli. Europa pozostała zaś z grafiką odrzuconą, fatalnie wyprofilowaną, nieoddającą pełnego klimatu tej znakomitej płyty.

Konrad Sebastian Morawski