Już nie testamentowe Horrorscope, a właśnie retro maniacy ze Spook Records są ostoją tego grania. Mało tego, kraj poznał ich jako sympatycznych, zwariowanych kolesi, którzy żłopią, grają, ale przede wszystkim są całkowicie oddani temu co robią. Autentyczność Testera Gier, prześmiewcze podejście do otaczającej rzeczywistości i doskonale brzmiące koncerty czynią z nich prawdziwą perełkę pośród… węgli.
Muszę przyznać, że jak na zespół, który kojarzony jest raczej z dość prześmiewczym i ironicznym opisem muzycznej rzeczywistości, działacie jak najbardziej poważnie. Można powiedzieć, że Tester Gier, choć złożony ze skrajnych osobowości podejmuje śmiałe, odważne i przemyślane decyzje. Wystarczy spojrzeć na koncerty - graliście z Terror, Agnostic Front, niedawno z Suicidal Tendencies czy Toxic Holocaust.
Cześć! Sprawy mają się dokładnie tak, jak powiedziałeś - pomimo poniekąd ironicznego i prześmiewczego wydźwięku (co jednak po dłuższym romansie z naszą muzyką okazuje się błędnym odczuciem), staramy się poważnie podchodzić do zespołu i podejmować dojrzałe decyzję, które będą przynosić korzyści i sprzyjać rozwojowi kapeli. Z kapelą jest jak z firmą - jeżeli się nią w pełni nie zaangażujesz i nie weźmiesz na poważnie - upadnie.
Z jednej strony koncerty u boku tuzów gatunku, a z drugiej własne piwo i deklaracje o "Wypierdalaniu na Hawaje". Gdybym grał w Świniopasie, a potem w Testerze, chcąc nie chcąc nie umiałbym zachować balansu pomiędzy tą rock’n’rollową twarzą, dzięki której zespół w ogóle zaistniał, a własnymi aspiracjami. Ktoś z Was (Owiec?) trzyma to wszystko w kupie, czy prędzej czy później sami dochodzicie do wniosku, że wesoła, bezpośrednia i prześmiewcza otoczka to tylko sposób do celu, żelazo które warto kuć?
Bez wątpienia Owiec i Stafar to główne motory napędowe kapeli - są odpowiedzialni za masę spraw organizacyjnych, merch i całą "papierkową" robotę, a reszta z nas stara się czuwać nad resztą zadań i w ten sposób to wszystko funkcjonuje. Co do prześmiewczej otoczki - nazwałbym to raczej luźnym podejściem. Wszakże muzyka to rozrywka, której nie można dostarczać odbiorcy będąc jednocześnie śmiertelnie poważnym.
Koniec końców, znaleźliście pewną niszę. Był moment, że w kraju roiło się od interesujących thrashowych ekip. Nie ważne, czy mówimy tu o technicznym graniu, crossover, czy kwadratowej niemieckiej młócce, kilka lat temu naprawdę było czego słuchać. Dziś, chyba można tak powiedzieć, ostali się najlepsi, albo najbardziej wytrwali i wierni tej stylistyce. Wścibscy powiedzą, że koncerty o których mówiłem wcześniej to pewnie efekt zwykłego kolesiostwa, ale okazuje się, że najprościej i zarazem najlepiej jest zaprosić was lub Terrordome i każdy będzie zadowolony.
Niewątpliwie nasza scena przeżywa swego rodzaj kryzys. Kapele, które kiedyś aktywnie koncertowały i nagrywały płyty teraz albo się porozpadały albo im się zwyczajnie nie chce. Powstaje coraz mnie zespołów, a często bywa tak, że jeżeli już coś nowego powstanie, to szybko znika, bo nie jest w stanie utrzymać się na scenie. Jednak nie znaczy to, że scena umiera - thrash żyje i ma się dobrze, i mam nadzieję że będzie coraz lepiej.
To, że żyje widać po koncertach - ostatnio na Suicidalach o których mówiłem, sam zrobiłem wycieczkę na Slayera, a przecież ledwo co wróciliście z gigu z gwiazdami podziemia - Toxic Holocaust. Hirax został do kolekcji (śmiech). Młodzież dalej lubi thrash?
I tak i nie. Powiem w ten sposób - na koncertach spotykam masę osób w moim wieku i młodszych, którzy tą muzą się jarają, dlatego ze swojego punktu widzenia mogę stwierdzić że owszem, młodziej dalej lubi thrash. Kto inny powie że nie, że młodzi są pochłonięci przez modę na death i black metal, przez co odstawiają thrash na bok. Jednak w mojej opinii scena metalowa to nie miejsce na mody i jeżeli ktoś rzeczywiście czuł tę muzę, to będzie jej słuchać cały czas, mimo iż koledzy mówią "Mati już nie jesteśmy za Slayerem, teraz słuchamy Cannibal Corpse".
A można słuchać jednego i drugiego. Wręcz jest to wskazane (śmiech). Mody w metalu to szczególnie ciekawa sprawa, bo każda kolejna rzekomo drenuje scenę, niszczy ją, a potem wychodzi na to, że black metal to w ostatnich latach najlepsze, co przytrafiło się polskiej muzyce (przykład sukcesów np. Mgły). Ja odbieram was jako zespół stojący w kontrze do tego, co dzieje się na rynku. Puszczacie oko w stronę nowszych dźwięków, ale - i to chyba największa zasługa waszego perkusisty - lubicie starą szkołę. Tester nigdy nie będzie brzmiał nowocześnie?
Wiadomo, nie można się ograniczać w żaden sposób - jest tyle fajnej muzy w praktycznie każdym gatunku, dlaczego więc się na nią zamykać? Szczególnie, że inspiracją może być coś zupełnie nie powiązanego z naszą muzyką. Co do nowoczesnego brzmienia - zależy co nazwiemy nowoczesnością w muzie. Nie mamy zamiaru specjalnie eksperymentować z brzmieniem, bo po pierwsze nie ma takiej potrzeby, a po drugie po prostu lubimy takie brzmienie, jakie mamy w tej chwili.
Czy Tester Gier ma tak naprawdę określony cel, co chce osiągnąć? Nasz rynek, brzydko mówiąc, już się na was poznał, Niemcy też mieli okazję, ale co dalej?
Cel jest prosty - sława, pieniądze i kontrola nad światem (śmiech). A tak na serio to najważniejszy jest rozwój, coraz lepsze współprace, większe koncerty i lepsze płyty. Prawda jest taka że każdy z nas może mieć inne cele, jednakże sens jest jeden - aby kapela rosła w siłę i miała coraz to nowsze możliwości. Co do rynku - jest jeszcze masa osób w Polsce, która o nas nie słyszała, dlatego cały czas jest dla kogo grać. W planach są także inne kraje, ale o tym wkrótce.
Skoro mowa o brzmieniu - z jakiego sprzętu korzystacie? Zwłaszcza ciekaw jestem, czy w trakcie sesji u Leona w No Fear rejestrowaliście ślady na swoich gratach.
Gitary na wszystkich nagraniach to brzmienie Peaveya 6505 z Marshallem 1960 - niezawodny zestaw Stafara. Bez żadnych podłogowych udziwnień, brzmienie prosto z pieca.
Na scenie to samo? Nie kuszą was Axe-fx?
To samo, na podłodze jedynie tuner, ewentualnie footswitch do ampa, kiedy gram z Raging Death i potrzebuję szybkiej zmiany kanału. Kiedyś używałem jeszcze boostera pod solówki, ale nic poza tym. Podłoga nie jest potrzebna w tej muzie, to nie Dream Theater - solidne brzmienie z pieca w zupełności wystarczy.
Jestem dość pozytywnie zaskoczony. Dziś wszyscy chcą minimalizacji gabarytów sprzętu z zachowaniem jak największych jego możliwości. Stąd pytanie o procesory, ale to jak się okazuje domena metalcore’owców. A skoro już o nich mowa - dzieliliście scenę z najrozmaitszymi zespołami - niezależnie czy to hc, metal czy punk. Kolejny z takich koncertów to gig na Gotta Go Festival w Cieszynie, gdzie zagracie m.in. u boku Ga-Ga/Zielone Żabki. Wychodzi na to, że wasz thrash, przynajmniej według organizatorów bardziej łączy niż dzieli (śmiech).
W rzeczy samej! Gramy crossover thrash, czyli mieszankę punku, hc i thrashu, dlatego na nasze koncertu przychodzą miłośnicy tych gatunków i dlatego dzielimy sceny wraz z przedstawicielami tych nurtów. Pod sceną wszyscy razem moszują, więc jest to w pewnym sensie "wszyscy razem united" jak to śpiewał Owiec w Świniopasie.
A dalej jesteście przeciw KZK GOP? (śmiech)
Wróćmy do albumu. Co z przeglądami muzycznymi? Braliście w nich kiedykolwiek udział? Pamiętam, że za dzieciaka takie "rockowe spędy" nierzadko były jedynym większym wydarzeniem w miejscowości.
Nie braliśmy udziału i jak pewnie wiesz po przesłuchaniu naszej najnowszej płyty, nie zamierzamy (śmiech). A co o nich myślimy? Po prostu przytoczę fragment tytułowego utworu: "Z wielkiej łaski dają zagrać/Jak zdobędziesz dużo lajków/ Pięć minut na rozstawienie/ Chuje akustycy na scenie/ Nie dostaniesz grosza za bene/ Wody także sobie skąpią/ Uścisk dłoni prezesa jebanego I support Stachurskiego!"
Rozwinięciem przeglądów i konkursów jest rak toczący scenę w postaci pay-to-play. Gdybym nie znał organizatorów koncertów, na których graliście, pewnie doszedłbym do wniosku, że oferty gry z Suicidal czy D.R.I spływają tylko wtedy, kiedy wysupłasz z portfela parę dodatkowych euro...
Kupowanie supportów to ostatnio modny temat. Z mojej perspektywy, nie będę owijał w bawełnę, wygląda to podobnie jak chodzenie na dziwki - gdy nikt cię nie chce, musisz płacić za odrobinę przyjemności.
To gdzie w najbliższym czasie będzie można was zobaczyć. Podobno mieliście zagrać na Slot Art. Festival, a nie dość, że gig nie doszedł do skutku, to mimo zastępstwa dalej widnieliście w rozpisce.
Z tym Slot Artem wyszło dość zabawnie. Parę dni po tym koncercie ktoś wrzucił nagranie zespołu, który grał zamiast nas. Gość, który to udostępnił podpisał ich jako Tester Gier i dopisał "mimo że było napisane, że grają Thrash Metal, brzmią jak Stoner Rock". I tym sposobem zagraliśmy tam, mimo iż nas tam nie było, w dodatku że zmienioną stylówą (śmiech) Co do najbliższych koncertów - będzie nas można zobaczyć na Muszla Fest w Bydgoszczy oraz Summer Dying Loud w Aleksandrowie Łódzkim.
Rozmawiał Grzegorz Pindor