Nie, jest w niej dużo słońca. W piwnicy mamy na razie salę prób, bo teraz budujemy z boku nową - wyjdzie z tego duże klubo-studio na jakieś 100 m2 - scena, aparatura na stałe, perkusja, światła, za chwilę aparatura do nagrywania. Oczywiście wszystko nasze, prywatne. W pokoju gitar jest ich kilkadziesiąt - wiszą na ścianie. Mam wszystkie gitary, na których grałem, bo ja gitar nie sprzedaję. Mam parę perełek światowych, np. przepiękny jesionowy Washburn z lat 60. To amerykański instrument z wczesnym 5-cyfrowym numerem. Mam kilkadziesiąt polskich gitar, mam czeskie z lat 60., parę japońskich, Ovation, Fendery, Gibsony, mam parę gitar hawajskich z nogami. Kupiłem nawet organy z tamtego okresu - jakieś Vermony. Wymyśliłem sobie, żeby skompletować sprzęt, na którym grało się kiedy ja zaczynałem i zrobić osobną salę ze sprzętem z przełomu lat 60-70. - MV-ka, Vermona, Regent, Jolana, Defil - oczywiście wszystko ma być na chodzie, żeby można było na tym grać. Oprócz tego zbieram jeszcze klasyczne samochody i motocykle - no wariat. Justyna mi dziś przypomniała, że jest to chorobliwe, ale mnie kocha i się z tym pogodziła. Ja się jej nie dziwię. Dzisiaj poszedłem do ogródka i pomyślałem, że by wytrzymać z człowiekiem, który ma tyle tego wszystkiego - kilkadziesiąt gitar, ciężarówkę wzmacniaczy, kilkadziesiąt samochodów i motocykli, tony wynalazków na gąsienicach, to trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby kochać takiego człowieka jak ja. Do tego jeszcze kilka psów i kotów.