Link Wray
5 listopada 2005 roku zmarł Link Wray - artysta o nietuzinkowym podejściu do muzyki. To gitarzysta, który rozpowszechnił efekt distortion w czasach, kiedy puszczanie Elvisa w telewizji było zakazane. Był pionierem ostrego grania i wpłynął na wielu muzyków rockowych następnego pokolenia. Na łamach naszego czasopisma składamy Linkowi Wrayowi hołd. Pragniemy opowiedzieć jego historię i zainspirować kolejne rzesze gitarzystów.
Zaczniemy od sprecyzowania faktów. Wbrew powszechnej opinii, Link Wray nie był pionierem powerchordów. Pojawiły się one na długo zanim artysta sięgnął po gitarę. Wray nie był też pierwszym gitarzystą wykorzystującym efekt distortion. Jeszcze w latach 30-tych distortion był czymś niepożądanym, a producenci wzmacniaczy konstruowali je tak, by wyeliminować wszelkie zniekształcenia, pojawiające się w torze audio. Sytuacja uległa zmianie w latach 60-tych, kiedy na scenę wkroczył Link Wray. On właśnie sprawił, że distortion nie tyle przestał razić, co stał się czymś wręcz modnym. Muzyk przyczynił się więc do rozpowszechnienia tego efektu.
John Lennon powiedział kiedyś: "Gene Vincent i Link Wray to dwaj zapomniani giganci rocka." Podobno Lennon zawsze brał ze sobą płytę Wraya w trasy koncertowe The Beatles. Jest on jednym z wielu gitarzystów, którzy otwarcie przyznają się do inspiracji muzyką Wraya. Poza Lennonem, są wśród nich muzycy: Pete Townshend z The Who, Jack White z The White Stripes, Sid Vicious z The Sex Pistols, Poison Ivy Rorschach z The Cramps, Bruce Springteen i Bob Dylan.
Po śmierci Wraya Springsteen i Dylan złożyli mu hołd, rozpoczynając swoje koncerty od zagrania czołowego utworu muzyka, "Rumble". Takie zespoły, jak Southern Culture On The Skids, Los Straitjackets, Deke Dickerson And The Ecco-Fonics i The Cramps nie ukrywały, że muzyka Linka Wraya wywarła ogromny wpływ na ich twórczość. Gitarzystka Poison Ivy Rorschach z zespołu The Cramps jest fanką Wraya od wczesnych lat 70-tych. Rorschach powiedziała kiedyś: "Owszem, Link Wray jest znany, ale nie został należycie doceniony. Jego brzmienie jest bardzo oryginalne, a muzyka charakteryzuje się niezwykłą emocjonalnością i gwałtownością. To jest właśnie rock and roll - gwałtowny i niebezpieczny.".
Dlaczego Link Wray był tak ważny dla historii rocka? Jak już wspomnieliśmy, to nie on wprowadził powerchordy. Jednak to dzięki niemu zyskały one prawdziwie rockowy charakter. W latach 50-tych wszyscy zaczęli grać rock’n’rolla. Wielu gitarzystów, jazzowych czy country, przerzuciło się na rocka, bo stał się modny, mimo iż nie czuli tej muzyki. Wray odwrotnie, miał rocka we krwi. Uważał się za naśladowcę Elvisa Presleya. Miał kiedyś powiedzieć: "Elvis to prawdziwy rock’n’roll. Pochodził z biednej rodziny i wiedział, co to głód i cierpienie.".
Link na zawsze zmienił gitarę rytmiczną, sprawiając, że wysunęła się ona na pierwszy plan. W ten sposób powstały riffy. Dawniej gitarzysta rytmiczny stał z tyłu sceny i grał proste chwyty barowe, które razem z perkusją i basem tworzyły tło utworu, nic więcej.
Drugim osiągnięciem Wraya było pionierskie użycie efektu distortion. Według wielu historyków rocka pierwszym utworem, w którym zastosowano przester, był "Rocket 66" Jackie Brenstona. Jak do tego doszło? Podobno podczas podróży do Sun Studios w Memphis wzmacniacz gitarzysty Brenstona, Williego Kizarta, zsunął się z dachu samochodu i wpadł do rowu. Po tym wydarzeniu urządzenie zaczęło samoczynnie wprowadzać przesterowanie, prawdopodobnie z powodu uszkodzenia lampy. Różnica polegała na tym, że Wray celowo rozkręcił swój wzmacniacz i osiągnął ten sam efekt. Wiedział dokładnie, co robi. Miał nawet swoją własną metodę uzyskiwania przesteru. Brat Linka, Ray, który również grał w zespole, przyłapał go podczas uszkadzania wzmacniacza. Zobaczył, jak Link dziurawi ołówkiem membrany głośników wzmacniacza Premier. Ray usiłował powstrzymać brata, lecz ten tylko odpowiedział: "Dopóki wzmacniacz działa, wszystko jest w porządku. Czym się przejmujesz?" Prawdziwe punkowe podejście!
Jak odbierano gitarowego rewolucjonistę w czasach jego młodości? W latach 50-tych, kiedy Wray rozpoczynał karierę, budził spore kontrowersje. Niepokorne i drapieżne brzmienie jego gitary dla wielu było nie do przyjęcia, gdyż raziło delikatne ucho amerykańskiego odbiorcy, przyzwyczajone do słuchania jazzu i country. Muzyka Wraya była przeciwieństwem czystego i uładzonego brzmienia, jakie powstawało w studiach nagrań w Nashville i Los Angeles.Wray stworzył prymitywnego fuzza, a jego eksperymenty z ołówkiem zainspirowały w latach późniejszych liczne zespoły. W ślady Wraya poszli muzycy z The Kinks i The Who. Dave Davies, gitarzysta The Kinks, podziurawił swoje głośniki we wzmacniaczu Elpico, aby uzyskać przesterowany dźwięk przy nagrywaniu utworu "You Really Got Me".
Najbardziej znanym utworem z repertuaru Wraya jest "Rumble", który trwa niespełna dwie i pół minuty. Jest to przykład rocka w najbardziej prymitywnej postaci i jednocześnie pełnego energii. W czasach, kiedy został nagrany, budził gorące emocje. Otacza go atmosfera skandalu. Po jego wydaniu w 1958 roku zakazano jego emisji w radiu w całych Stanach Zjednoczonych. Był to jedyny utwór instrumentalny w historii, który doczekał się takiego zakazu! "Poczułem się trochę nieswojo, kiedy pierwszy raz usłyszałem ten kawałek." - powiedział Pete Townshend - "Jednocześnie byłem zahipnotyzowany surowym brzmieniem gitary."
Sam Wray był zaskoczony całym zamieszaniem wokół tego utworu, tym bardziej, że kawałek ten powstał w sposób dość przypadkowy. Podobno DJ i gwiazda telewizji, Milt Grant, poprosił Wraya, żeby zagrał na prowadzonej przez niego imprezie. Wray miał kilka luźnych riffów, które ze sobą połączył. W ten sposób powstał "Rumble".
Wray wystąpił do wytwórni Cadence z prośbą o wydanie "Rumble" na płycie. Archie Bleyer, właściciel wytwórni, uważał utwór za absolutny niewypał i odrzucił go. Dopiero przybrana córka Bleyera, mająca wtedy kilkanaście lat, doceniła "Rumble". Usilnymi prośbami wymogła na Bleyerze wydanie utworu jako singla. Ta sama dziewczyna wymyśliła też tytuł: "To brzmienie przypomina mi bijatykę (w slangu "rumble" oznacza walkę gangów) w filmie "West Side Story".
Lata 50. w Stanach Zjednoczonych upłynęły pod znakiem buntu, nie tylko w dziedzinie muzyki. W kinach pokazywano filmy "The Wild One" z Marlonem Brando czy "Rebel Without A Cause" z Jamesem Deanem. Były to lata, kiedy nastoletnia młodzież walczyła o swoje, odrębne od dorosłych, poczucie tożsamości. Do lat 50-tych większość młodzieży ubierała się tak jak rodzice i spędzała czas na tych samych co rodzice rozrywkach. Młodzi ludzie słuchali muzyki country lub jazzu. James Dean, Marlon Brando czy właśnie Link Wray pokazali, że można robić to, na co ma się ochotę. Nie podobało się to amerykańskim obywatelom starszej daty. Ludzie o wysokim poczuciu moralnego obowiązku postanowili chronić młodzież przed złym wpływem. Przez pewien czas zakazywano emisji koncertów Elvisa Presleya, gdyż uważano jego zachowanie za obsceniczne. Na miejsce Elvisa wykreowano innego rodzaju idoli, takich jak Fabian i Frankie Avalon - porządnych i schludnie ubranych artystów, którzy grali spokojną muzykę. Zespoły tego rodzaju wkrótce zalały wszystkie krajowe listy przebojów. Trudno się dziwić, że w tych okolicznościach nie było szans, aby utwór "Rumble" wyemitowano w radiu. Nie wypadało nawet publicznie wymieniać jego tytułu. Kiedy Link Wray wraz z zespołem pojawił się w programie telewizyjnym "American Brandstand", prowadzący, Dick Clark, nie podał nazwy utworu. Były to czasy, kiedy publiczne pokazanie się w skórzanej kurtce uważano za skandal. Kiedy nakręcano pierwsze odcinki "Happy Days", główny bohater, Fonz, miał zakaz pokazywania się na planie w takiej właśnie kurtce. A było to w połowie lat 70-tych!
Pomimo zakazu emisji, utwór "Rumble"dostał się w końcu na antenę i wszedł na listę przebojów, gdzie osiągnął szesnastą pozycję. Osiągnął poza tym niekwestionowany sukces komercyjny - singiel sprzedał się w ilości półtora miliona egzemplarzy. Wiele osób uznaje ten przebój za pierwsze nagranie heavy metalowe, jednak sam Wray nie był co do tego przekonany: "Heavy metal to tylko inna odmiana rock’n’rolla, jest po prostu mocniejszy.". Artysta sądził, że "Rumble" ma więcej wspólnego z muzyką zespołów takich, jak The Who, Nirvana czy Pearl Jam, a nie z heavy metalem. "Jestem szczęśliwy, że ludziom podoba się moja muzyka." - przyznał Wray.
W latach 70-tych Link Wray nawiązał współpracę z Robertem Gordonem. Efektem były dwa przełomowe dla rocka albumy: "Robert Gordon With Link Wray" oraz "Fresh Fish Special". Druga płyta jest próbką gitarowej wirtuozerii Wraya.
Dla Gordona możliwość grania z Wrayem oznaczała spełnienie marzeń. "W 1958 roku miałem zaledwie jedenaście lat. Nigdy nie zapomnę, jak Link Wray z zespołem wykonywał "Rumble" w lokalnej telewizji w Waszyngtonie. Osiemnaście lat później nagrałem z nim płytę. To było niesamowite. Link był wyjątkowy. Będzie mi go brakowało."
W zeszłym roku, w wieku siedemdziesięciu sześciu lat, Link Wray wciąż grał koncerty na całym świecie. Miał wielu fanów w Japonii, gdzie zespoły Guitar Wolf i 5.6.7.8 złożyły mu pośmiertny hołd. Członkowie grupy Guitar Wolf ubrali się na koncert w czarne skórzane kurtki, czarne spodnie i ciemne okulary. Taki strój nosił Wray aż do ostatniego dnia przed śmiercią.
Grupa 5.6.7.8 wiele zawdzięcza Wrayowi. Wokalistka i gitarzystka, Yoshiko "Ronnie" Fujiyama, otwarcie przyznaje się do fascynacji muzyką tego artysty. Poszła w ślady Wraya, którego utwory, "Rumble" i "Ace Of Spades", znalazły się w kultowym filmie Tarantino, "Pulp Fiction" (słychać je w tle, kiedy Mia Wallace i Vincent Vega siedzą w restauracji "Jack Rabbit Slims"). Fujiyama dostała propozycję umieszczenia swoich piosenek w innym filmie tego reżysera, "Kill Bill".
W przypadku Wraya, z powodu problemów kontraktowych żaden z utworów nie znalazł się na ścieżce dźwiękowej do filmu. Link Wray nie przejął się tym zbytnio, mówiąc: "Pieniądze nie są moim panem. Wytwórnie płytowe nie są moim panem. Tylko mój Bóg i moja muzyka są dla mnie ważni. Oni mają nade mną władzę. I moja żona... oj tak. Moja żona ma nade mną prawdziwą władzę!".
Dla Wraya granie rocka było jak oddychanie. Brytyjska legenda rocka, Steve Hooker, wspomina muzyka: "Z pewnością był wspaniałym gitarzystą. To postać, która zawsze mnie inspirowała. Był szczery w tym, co robił. Grał rocka tak, jak go czuł. Dwie płyty nagrane z Robertem Gordonem w 1977 i 1978 roku były dla mnie objawieniem. W 1994 roku dostałem od Linka wiadomość, w której napisał, że w życiu chodzi o to, żeby grać dobrego rock’n’rolla.".
Link Wray był kimś wyjątkowym - to nie ulega wątpliwości. Jako pierwszy rozpowszechnił efekt distortion i nadał gitarze brzmienie, jakiego nigdy nie miała. Spopularyzował niepokorny rockowy look, który zainspirował takie sławy, jak The Rolling Stones, The Ramones czy Sidas Vicious. Był ogniwem, łączącym rocka lat 50-tych i hard rocka lat 60-tych. W pewnym sensie był też prekursorem muzyki punkowej. Następnym razem, kiedy będziesz miał zamiar włączyć efekt distortion i wydobyć ze swojego instrumentu ostre brzmienie, pomyśl o Linku Wrayu - on zrobił to pierwszy.