Kobiety rocka
"Zawsze kręcili mnie faceci z gitarą", czyli rzecz o długowłosych machos i ich grzesznych kobietach.
Każdemu miłośnikowi ciężkich, stricte gitarowych brzmień znane są takie nazwy jak Metallica, Kiss, Rolling Stones, Aerosmith, Guns'n'Roses czy Motley Crue. Muzycy tych zespołów latają dziś własnymi samolotami, jeżdżą drogimi samochodami, prowadzą własne luksusowe kasyna i restauracje a zalegające im w portfelach, zbędne (sic!) miliony dolarów przegrywają na wyścigach koni, względnie wydają na używki. Z nudów, oczywiście. Niemal każdy z muzyków wspomnianych kapel jest 100% przypadkiem potwierdzającym regułę "od zera do bohatera" (znaną także pod nazwą "kariery pucybuta", czy też bardziej swojsko "karierą Nikodema Dyzmy") - wszyscy swoją drogę na szczyt zaczynali od amatorskiego, nieporadnego chałturzenia w zacisznym garażu rodziców, przygrywania do przysłowiowego "kotleta" i pierwszych "sukcesów" w postaci występów na festynach czy szkolnych balach. Znamiennym w tym przypadku jest fakt, że każdy z wspomnianych muzyków zapytany o powody, jakimi kierował się zakładając zespół z reguły odpowiada to samo - wystarczy tutaj przytoczyć wielokrotne wypowiedzi członków zespołu Metallica, ot chociażby Jamesa Hetfielda czy Kirka Hammeta: "Nie chodziło o zbawianie świata, bycie sławnym czy coś w tym stylu. Chcieliśmy po prostu się dobrze zabawić, napić, zarobić trochę kasy i zaliczyć jak najwięcej panienek" (bardziej zainteresowanych tematem czytelników odsyłam do dziadka Google’a w poszukiwaniu informacji o legendarnym porno-busie Metallicy z początków działalności). Ostatnimi czasy z wizerunkiem tym zerwać próbował perkusista zespołu, Lars Urlich, publicznie bulwersując się w związku z propozycjami fanów, którzy w latach osiemdziesiątych oferowali chłopakom z Metallicy sex z ich dziewczynami. Jednakże to tylko maska - prawda jest zupełnie inna, co potwierdza koleją złotą myśl: "apetyt rośnie w miarę jedzenia"! Po co wschodzące gwiazdy rocka miały "brać się" za cudze, anonimowe dziewczyny, skoro wraz z rosnącą sławą zaczęły pojawiać się nie tylko pieniądze i uznanie krytyków, ale także zainteresowanie pięknych, popularnych celebrytek płci przeciwnej?
Nasi sympatyczni, beztroscy rockmani to postaci nietuzinkowe, nudzi ich rutyna, spokojne, szare, "domowe" życie. Fakt - zdarzają się niechlubne przypadki typu John Bon Jovi, od ponad 20 lat szczęśliwy mąż swojej żony, który tłumaczy sukces małżeński strachem przed partnerką. Ale czy kogoś takiego można uznać za prawdziwą rockową bestię? Rockman z "krwi i kości" potrzebuje wrażeń, nieustannych zastrzyków adrenaliny. A co pobudza bardziej niż butelka Jacka Danielsa i gorąca, ostra jak brzytwa, grzeszna kobieta u boku, wymieniana na tzw. "lepszy model" z częstotliwością co najmniej raz na 2 lata? Żeby nie był nudno oczywiście...
WYWIAD Z CZŁONKIEM
|
Nie od dziś wiadomo, że co najmniej 75% przedstawicieli populacji muzyków rockowych może poszczycić się napompowanym do granic wszelkiej przyzwoitości libido wielkości Pałacu Kultury. A skoro mowa o libido rockmana, to nasz przegląd związków filuternych szarpidrutów i towarzyszących im gorących kociaków wypadałoby chyba zacząć od analizy miłosnych doświadczeń muzyków glam/hard-rockowej grupy Motley Crue, której członkowie (o muzyków rzecz jasna chodzi moje drogie Świntuchy!) mogą poszczycić się unikalną umiejętnością skutecznej autopromocji własnych atrybutów męskości. Chodzi tutaj przede wszystkim o prekursora tzw. "celebrity home-made-sex-tapingu", perkusistę grupy, Tommy’ego Lee, który za sprawą sfilmowanych i rozpowszechnionych beztroskich igraszek z byłą żoną - kanadyjską silikonową seksbombą, największym, wciąż niezdetronizowanym symbolem seksu XX i XXI wieku - Pamelą Anderson przeszedł do historii jako jeden z najbardziej fikuśnych i "najlepiej wyposażonych" rockowych samców. Toksyczny związek wytatuowanego muzyka i hojnie obdarzonej przez naturę (przy "niewielkim" udziale znamienitych wirtuozów chirurgii plastycznej) Playmate Playboya, modelki erotycznej/aktorki (seriale "Słoneczny Patrol", "V.I.P.", film "Żyleta") obfitował w wiele bardzo "medialnych" zdarzeń - ślub po (sic!) zaledwie 4 dniach znajomości, sielankową podróż poślubną spędzoną na filmowaniu sexu uprawianego przez parę we wszystkich możliwych miejscach, narodziny dwójki synów, kilkukrotne rozstania i powroty oraz pogłoski o licznych aktach przemocy jakich w stosunku do żony dopuszczał się muzyk. Ostatecznie para rozwiodła się z wielkim hukiem, a Tommy trafił na 4 miesiące do więzienia za znęcanie się nad małżonką. Po rozstaniu oboje kontynuowali swoje spektakularne seks kariery. Pamela zdążyła "zaliczyć" kilku znanych muzyków - wystarczy tutaj wspomnieć krótką, acz intensywną znajomość z wokalistą hard-rockowego Poison, Bretem Michaelsem, której owocem jest kolejna w dorobku ponętnej blondynki "nieoficjalna" sex-taśma oraz trwające niespełna 4 miesiące małżeństwo z długowłosym rock-raperem Kid Rockiem. Od czasu rozwodu z Pamelą nie próżnował również Tommy, który w 2004 roku spłodził i opublikował skandalizującą, bestsellerową autobiografię "Tommyland", której pierwszy rozdział -w dowód samouwielbienia i uznania dla swojej bujnej przeszłości seksualnej - poświęcił w całości swojemu przyrodzeniu przeprowadzając z NIM jedyny w swoim rodzaju, niemalże psychodeliczny wywiad.
Śladami Tommyego podążyli zapatrzeni w jego spektakularne dokonania koledzy z zespołu - basista Nikki Sixx oraz wokalista Vince Neil. Pierwszy z nich dwukrotnie stawał na ślubnym kobiercu z modelkami Playboya - po raz pierwszy z Playmate Października ’87 Brandi Brandt, po raz drugi z Playmate Sierpnia ’95 (i kolejną w historii Motley Crue aktorką "Słonecznego Patrolu") Donną D'Errico, z którą również się rozwiódł; do dziś uchodzi za jednego z najaktywniejszych amantów show-biznesu, któremu przypisuje się spontaniczne, jednorazowe kontakty seksualne z co najmniej kilkudziesięcioma kobietami, w tym m.in. z byłą żoną kolegi po fachu, wokalisty Iron Maiden Bruce’a Dickinsona (Sixx tłumaczył się potem z tego zajścia słowami "Przeleciałem jego żonę, i myślę że on [Bruce -przyp. autora] był tym zmartwiony. To nie była moja wina.(…) Ona była jego żoną, ale ja o tym nie wiedziałem."). Z kronikarskiego obowiązku należy wspomnieć, że wielu zażenowanych postawą i ekstrawaganckim stylem życia basisty Motley Crue rockowych wokalistów "w dowód uznania" poświęciło jego osobie teksty piosenek m.in. "Tatooed Millionaire" wspomnianego Bruce’a Dickinsona oraz "Money for Nothing" Dire Straits (fragment: "pieniądze za nic i panienki za darmo.. ten mały z*eb ma swój własny samolot"). Również wokalista Motely Crue, Vince Neil - dwukronie żonaty (po raz pierwszy z trudniącą się walkami w błocie Sharise Ruddell, po raz drugi z Playmate Playboya w lipcu ’95 Heidi Mark) miał na swoim koncie kontakty z gwiazdami branży erotycznej - zachęcony "sukcesem" taśm Tommyego i Pameli wystąpił w kolejnym hicie spod znaku home-made-porno (w końcu przecież, jak śpiewał swego czasu Kazik Staszewski, "wszyscy artyści to prostytutki") w roli towarzysza igraszek gwiazdki filmów soft-porno Janine Lindemulder i modelki Penthouse’a i Hustlera Brandy Bedford.
|
Wspomniane "króliczki" ze stajni Hugh Hefnera od zawsze miały zapewnione miejsce w łóżkach frywolnych muzyków -w szczególności nie możemy tutaj nie wspomnieć o mogącej poszczycić się sygnowaną własnym imieniem serią rur do striptizu modelce i aktorce Carmen Electrze, drugiej obok Pameli Anderson największej gwieździe z grona Plamate Playboya, również posiadającej na koncie występy w "Słonecznym Patrolu"(który na potrzeby niniejszego artykuły wypadałoby przechrzcić na "Kuźnię talentów"). Nasza niepoprawna gwiazda, która dzięki licznym rozbieranym sesjom, krótkiemu epizodowi w roli członkini zespołu Pussycat Dolls oraz rolom w filmowych gniotach klasy C ("Straszny film", "Straszny film IV", "Poznaj moich Spartan") swego czasu zaskarbiła sobie serca (i nie tylko) milionów mężczyzn na cały świecie, może pochwalić się trwającym zaledwie 2 lata małżeństwem z metroseksualnym czarodziejem alternatywno-funkowo-rockowej gitary Davem Navarro, w trakcie którego bardzo chętnie udzielała wywiadów, w których wychwalała rozmiary i "moc" atrybutu męskości partnera. Ostatnimi czasy modelka spotyka się (i podobno jest nawet zaręczona) z muzykiem Robbem Pattersonem (który znany jest m.in. z epizododycznej roli gitarzysty koncertowego zespołu Korn), czym zdaje się dać nam do zrozumienia, że "zawsze kręcili ją faceci z gitarą".
Na zakończenie tematu gorących modelek Playboya wypadałoby jeszcze tylko wspomnieć nazwisko byłej partnerki samego Hugh Hefnera, Playmate roku 1982, Shanon Tweed, popularnej w latach ’80 i ’90 aktorki erotycznych thrillerów klasy B (swego czasu namiętnie emitowanych w sobotnie wieczory przez telewizję Polsat), która od 20 lat pozostaje w nieformalnym związku z Genem Simonsem, znanym ze swego długiego języka i upodobania do makijażu kontrowersyjnym basistą i liderem legendy glam rocka, grupy Kiss.
PRACA NIE POCHŁANIA JEJ W STU PROCENTACH...
Czy mówi Wam coś Drodzy Czytelnicy nazwisko John Lowery? Nawet jeśli nie, to - jeżeli czujecie się prawdziwymi, szanującym się miłośnikami niestandardowych brzmień, nietuzinkowego podejścia do muzyki i zapierających dech w piersiach harców wzdłuż gryfu gitary - z pewnością mocniej zaczyna bić Wam serce na dźwięk pseudonimu wspomnianego wirtuoza gitary - Johna 5, muzyka, którego styl i technika regularnie komplementowane są przez samego Boga gitary- Steve’go Vaia. Jednak nie zawsze tak było - przez długi czas Lowery borykał się z kompleksami i brakiem pewności siebie, ukrywał przed światem swoje niezwykłe umiejętności chowając się za plecami znanych wokalistów rockowych, z którymi miał przyjemność współpracować. Co więcej, miał nawet opory przed pokazywaniem swojej twarzy, co skutecznie tuszował groteskowym makijażem! Jednakże nikt nie jest z góry spisany na straty - także w życiu naszego gitarowego shreddera, nastąpił przełom, drastyczny zwrot, który skierował muzyka na drogę ku sławie i pozwolił mu zdobyć uznanie fanów, krytyki i kolegów po fachu. Co takiego musiało zdarzyć się, aby Lowery uwierzył w siebie? W kontekście tematu przewodniego niniejszych rozważań nietrudno się domyślić, że w na drodze muzyka, niczym antyczne deus ex machina pojawiła się kobieta, grzeszna diablica, która sprawiła, że John 5 najwyraźniej zapomniał o wszystkich męczących go kompleksach. I szczerze mówiąc patrząc na zdjęcia jego wybranki nie trudno się domyślić, dlaczego nagle wszystko stało się takie proste…
|
John Lowery od zawsze miał szczęście do ludzi, z którymi dane mu było współpracować - nagrał dwie płyty z legendarnym wokalistą Van Halen, Davem Lee Rothem; wraz z Trentem Reznorem (Nine Inch Nails) i samozwańczym Bogiem Metalu Robem Halfordem powołał do życia kontrowersyjny, industrialny projekt Two, a w 1998 roku oficjalnie został przyjęty do zespołu swojego wielkiego idola, Marilyn Mansona, z którym nagrał takie kamienie milowe industrialnego rocka jak "Mechanical Animals" czy "Holy Wood". Współpraca z ostatnim z Panów przyniosła mu sławę i olbrzymie pieniądze, jednakże z czysto muzycznego punktu widzenia była poważnym krokiem wstecz w karierze Johna 5. Na wspomnianych albumach rola Loweryego ograniczała się jedynie do wygrywania nieskomplikowanych riffów ginących w morzu industrialnych dźwięków, przez co gronu niemających pojęcia o jego ukrytych talentach słuchaczy mógł się jawić jako kolejny, niewart szczególnej uwagi szarpidrut zapatrzony w dokonania Nirvany czy też muzyków robiącego ówcześnie furorę nurtu nu-metalowego. Najwidoczniej jednak przeznaczenie chciało zupełnie inaczej dla Johna 5 - w trakcie wspóracy z Mansonem spotkał na swojej drodze znaną z erotycznych sesji fotograficznych (zarówno tzw. glamour, jak i fetysz czy sado-maso) oraz soft-corowych filmów porno traktujących o kontaktach damsko-damskich Arię Giovanni, gorącą sexbombę ze słonecznej Kalifornii z którą wziął ślub. Dumny z siebie i swojej gorącej zdobyczy muzyk poczuł "wiatr wiejący w żagle", co skłoniło go do zmiany podejścia do muzyki i kariery. Czując, że może wszystko postanowił zakończyć współpracę z Marilyn Mansonem i odkurzyć swoją nieco zacinającą się już "dwururkę" (o gitarę oczywiście chodzi moje drogie Świntuchy!), w efekcie czego począwszy od 2004 roku przez dwa kolejne lata wydał dwa wyśmienite albumy solowe ("Vertigo" i "Songs for Sanity"), na których objawił światu swój niesamowity arsenał technik gitarowych inspirowanych dokonaniami Joe Satrianiego z domieszką czarnego bluesa i country.
Przez długie lata małżeństwo muzyka i biuściastej aktorki/modelki uchodziło za jedno z najbardziej udanych w show-biznesie, czego efektem była m.in. dwójka synów. Jednakże z czasem coś zaczęło się psuć - zmęczony kontrowersyjnym wizerunkiem żony chętnie grywającej w mocno perwersyjnych scenach lesbijskiego seksu (m.in. z wschodzącą gwiazdą polskiej erotyki, chętnie promowaną prze polski magazyn dla Panów CKM modelką/aktorką ukrywającą się pod pseudonimem Ines Cudna) muzyk zaczął z coraz mniejszym entuzjazmem wypowiadać się o swoim związku. Przykładowo w odpowiedzi na pytanie "Jak to jest być mężem gwiazdy porno?" zadane mu podczas jednego z wywiadów z wyraźnym poirytowaniem odparł "Praca nie pochłania jej w stu procentach… I niech tak już zostanie". Po 4 latach małżeństwa para postanowiła się rozstać. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - związek z sexbombą zadziałał iście terapeutyczne na Johna 5, który w dalszym ciągu kontynuuje solową karierę gitarowego shreddera okazjonalnie występując jako gość na płytach takich gwiazd jak Rob Zombie, Lynyrd Skynyrd czy Paul Stanley (Kiss).
Również wspomniany współpracownik, idol i mentor Johna 5 - kontrowersyjny Marilyn Manson ma na koncie związki z gorącymi gwiazdami branży erotycznej - wystarczy wspomnieć tutaj chociażby trwające zaledwie rok małżeństwo z amerykańska striptizerką i aktorką burleskową Ditą von Teese czy krótki związek z uchodzącą do niedawna za największą na świecie gwiazdę porno - Jenną Jameson (która nawiasem mówiąc spotykała się swego czasu także z wspomnianymi wyżej Tommym Lee czy Davem Navarro), bohaterką kilkudziesięciu filmów hard-corowego porno, w których uprawiała dziki seks zarówno z kobietami jak i z mężczyznami, autorką bestselerowej autobiografii "Jak kochać się jak gwiazda porno. Opowieść ku przestrodze.
JEST TERAZ BARDZIEJ WYGOLONY NIŻ JA
Rok 1976 obfitował w wiele ważnych dla historii świata zdarzeń - amerykańska sonda bezzałogowa "Viking 1" przesłała na Ziemię pierwsze w historii zdjęcia powierzchni Marsa, w Sudanie wybuchła epidemia groźnego wirusa Ebola, Fabryka Samochodów Osobowych na warszawskim Żeraniu wyprodukowała milionowy egzemplarz samochodu a sejm Polskiej Republiki Ludowej uchwalił poprawki do konstytucji przyznające PZPR prawo do decydowania o tym, co można (a czego nie) obywatelom małego nadbałtyckiego kraju znanego dziś jako Polska. W tym samym roku na świat przyszła Linda Hopkins Shapiro, olśniewającej urody Kalifornijka, która swą przyszłość postanowiła związać z karierą naukową w dziedzinie nauk przyrodniczych. Na początku wszystko szło zgodnie z planem - młodziutka Linda zdobyła tytuł technika pielęgniarstwa, następnie obroniła pracę licencjacką na studiach z biologii. Niestety dobrze zapowiadająca się kariera przyszłej Pani Biolog utonęła w bezkresnych czeluściach rozpustnej waginy Lindy, z której nasza bohaterka postanowiła uczynić istny oręż w walce o sławę, uznanie milionów fanów (przeważnie męskiego gatunku) i naprawdę DUŻE pieniądze. Tak narodziła się Tera Patrick !
|
Po latach Tera (często podpisująca się także jako Tara, której pseudonim artystyczny pochodzi od prawdziwego imienia wspomnianej na początku artykułu Carmen Electry, czyli po prostu Tary Patrick!) osiągnęła to o czym marzyła - po wystąpieniu w ponad siedemdziesięciu, często prawdziwie hard-corowych, pozbawionych jakiegokolwiek udawania produkcjach firm Digital Playground i Vivid Video dorobiła się własnej wytwórni Teravision inc., w której pełni obecnie rolę m.in. właścicielki, producentki, reżyserki i w dalszym ciągu aktorki. Tera - po abdykacji wspomnianej Jenny Jameson, spowodowanej usunięciem silikonowych implantów, narodzinami dziecka i chęcią odpoczynku od show-biznesu - uznawana jest obecnie za największą gwiazdę porno na świecie; niemal każde z najpoczytniejszych czasopism świata (niekoniecznie o tematyce figo-fago) pragnie dziś przeprowadzić z nią wywiad; jest także stałą bywalczynią popularnych amerykańskich talk-show Howarda Sterna i audycji radiowych Adama Carolli. Spytacie, dlaczego piszemy tutaj o Terze? Odpowiedź jest prosta - od ponad 7 lat Tera Patrick jest szczęśliwą partnerką (a od 2004 roku nawet żoną!) amerykańskiego muzyka żydowskiego pochodzenia, Evana Seinfelda, kontrowersyjnego basisty i lidera największej legendy w historii muzyki hard-core, zespołu Biohazard. Wydaje się, że mamy tutaj do czynienia z najbardziej wybuchowym i niestabilnym spośród opisywanych powyżej związków - w końcu po jednej stronie mamy wytatuowanego, pochodzącego z cieszącego się złą sławą nowojorskiego Brooklynu muzyka, z drugiej wyuzdaną Terę, której nie straszne ostre sceny orgii z kilkoma partnerami płci brzydkiej naraz. Nic jednak mylnego - małżeństwo Seinfeldów uchodzi do dziś za jedno z najspokojniejszych i najszczęśliwszych w show-biznesie (jak sami mówią: "Wszyscy mówili, że nam się nie uda (…) a teraz mamy trzy psy, dwa domy (…)"), co więcej - jest chyba jedynym, któremu nigdy nie towarzyszyły nagłaśniane przez media głośne konflikty, zdrady, wzajemne obrzucanie się inwektywami etc. Przyczyn takiego niespodziewanego stanu rzeczy można dopatrywać się w podejściu obojga celebrites do życia - Seinfeld nie tylko nie ma nic przeciwko pracy żony, ale od pewnego czasu zdarza się mu nawet występować w produkowanych przez nią filmach pod pseudonimem Spyder Jonez. Warto tutaj wspomnieć chociażby o scenie kończącej jeden ostatnich hitów filmowych Tery "Regin of Tera", w którym Seinfeld występuje jako jedyny mężczyzna "walczący" z armią 10 niewyżytych Azjatek. Para podchodzi do swoich codziennych obowiązków służbowych bardzo "na luzie" - w wywiadach potrafią śmiać się sami z siebie, wystarczy tutaj przypomnieć choćby rozmowę małżeństwa z wysłannikiem The Marconi Show podczas Grammy Awards 2008, kiedy w odpowiedzi na uwagę że prezentujący dumnie nową fryzurę, tj. 100% łysinę Evan wygląda na bardzo przystojnego Tera odparła: "Och, wygląda świetnie, jest teraz bardziej wygolony niż ja".
I na tym kończy się nasza podróż sentymentalna po muzealnej wystawie o wdzięcznym tytule "Najbardziej kontrowersyjne pary rocka". Przy okazji poruszanego tematu pozwólmy sobie na jeszcze jedną, malutką dygresję. Wystarczy spojrzeć w metryczki kilku z opisanych powyżej muzyków, np. Evana Seinfelda, Gene Simonsa, czy niewspomnianego wcześniej gitarzysty formacji Anthrax, Scota Iana (który swego czasu wiązał dość poważne plany z pewną amerykańską striptizerką), aby przekonać się, że doskonała większość spośród najbardziej charyzmatycznych gwiazd amerykańskiego rocka może pochwalić się korzeniami żydowskimi. W kontekście towarzyszących kulturze i religii żydowskiej wyjątkowo rygorystycznych obostrzeń dotyczących tego, jak się ubierać, co jeść, czy ogólniej mówiąc "jak żyć?" nasuwa się pytanie: czy, którąkolwiek z wymienionych Pań/rockowych partnerek można uznać za "koszerną"? Chyba nie...