Do występów King Dude’a w Polsce coraz bliżej. Z tej okazji TJ Cowgill udzielił nam wywiadu na temat twórczości solowej oraz wyjaśnił, dlaczego wizerunek sceniczny jest dla niego wyjątkowo ważny.
Na przestrzeni lat, muzyka jaką wykonujesz, przeszła sporą ewolucję.
Zmiana stylu nie była przemyślaną decyzją, czymś w stylu: "ok, zrywam z przeszłością i zaczynam grać folk". Poza black metalem, grywałem inne gatunki. Była to raczej naturalna kolej rzeczy. Chodzi tu bardziej o progres. Zastanawiałem się, co zrobić, by stać się lepszym muzykiem, by tworzyć coś na jeszcze wyższym poziomie. Nadal lubię black metal, oczywiście nie tak bardzo, jak kiedyś.
Jak byś scharakteryzował swoje dzisiejsze brzmienie?
Nie jest to proste. Zazwyczaj mówię, że gram rock ‘n’ roll, dark folk, czy country blues. Potrafię poruszać się wokół różnych gatunków, nie sprawia mi to wielkiej trudności, jak niektórym zespołom. Ciekawe jest też brzmienie mojego głosu. Niezależnie od wykonywanego repertuaru, brzmię tak samo, jak King Dude (śmiech). Dla mnie bardziej ważne są emocje i przekaz. Pisząc utwory, nie zastanawiam się, do jakiej kategorii je przypisać.
Kiedyś grałeś w zespole, a dziś występujesz jako King Dude - projekcie jednoosobowym.
Gdy tworzyłem metalową muzykę, zaczynałem od szkiców, czy szkieletu utworu. Reszta muzyków przynosiła swoje pomysły. Była to zdecydowanie praca zespołowa. Gra w zespole to wypadkowa demokracji, kompromisów, różnych osobowości. Mimo wszystko, ludzie grający ze mną w przeszłości, wierzyli w zespół. Wierzyli też w moje intencje i cele - właśnie takich ludzi potrzebowałem i będę potrzebował, gdy będę chciał wrócić do grania w zespole. W muzyce najważniejsza jest szczerość, robienie tego, w co wierzysz. Projekt King Dude nie mógłby funkcjonować jako typowy zespół. Nie chcę angażować w niego kogoś poza mną. Komponuję sam, albumy nagrywam bez niczyjej pomocy, nawet zajmuję się masteringiem. Muszę przyznać, że na razie się uczę, nie jestem w tym mistrzem, nigdy nie pobierałem lekcji w tej dziedzinie, ale staram się robić to najlepiej, jak tylko potrafię.
Ile potrzebujesz podejść, by wybrać ostateczną wersję utworu?
Zazwyczaj kończy się na jednym, dwóch podejściach. Przy kolejnych take’ach nie ma już tej ekscytacji i energii. Najwięcej emocji skumulowane jest właśnie w pierwszym, czy drugim podejściu. Nie jestem muzykiem, który przygotowuje pierwszą demówkę, drugą, a może i trzecią, bo takie sytuacje się zdarzają. Nie przychodzę do studia i nie słucham realizatora, który mi mówi: "zagraj to jeszcze raz", czy "powtórz pierwszą zwrotkę". Po prostu nagrywam, a później sprawdzam, co z tego wychodzi.
Wygląd i wizerunek sceniczny jest dla Ciebie wyjątkowo ważny.
Image jest bardzo ważny. Nie potrafiłbym wejść na scenę w jakiejś zwykłej koszulce, np. z logo jakiegoś zespołu. Wiesz, co mam na myśli. Chcę wyglądać na scenie najlepiej, jak to możliwe. Człowiek powinien ubierać się adekwatnie do sytuacji, czy do miejsca, w jakim pracuje. W starym powiedzeniu "jak cię widzą, tak cię piszą", jest sporo prawdy. Kiedyś nosiłem długie włosy, było mi z tym dobrze. Jednak w King Dude nie widzę siebie w takim stylu. Wizerunek sceniczny to istotny element całej kreacji artysty. Cenię sobie estetykę, to dla mnie bardzo ważne.
Co było głównym powodem powołania Twojej marki odzieżowej Actual Pain?
Moja marka odzieżowa istnieje od 2006 roku. Głównym powodem założenia Actual Pain, była chęć posiadania własnej firmy odzieżowej, po prostu. Wcześniej projektowałem grafiki na koszulki dla innych marek. W tamtym czasie miałem problemy finansowe. Nie mam wykształcenia, ani żadnego fachu w ręku. Pracowałem w magazynie, jeżdżąc na wózku widłowym. Nie chciałem tak żyć. Chciałem mieć coś własnego, co wynika z wolnej myśli twórczej. Dlatego założyłem firmę, markę odzieżową, by realizować swoje pozamuzyczne zainteresowania. Actual Pain istnieje do dziś.
Opowiedz o gitarze, z której aktualnie korzystasz.
Występuję z gitarą akustyczną marki Martin. Jest wykonana z drewna, które pokryte jest specjalnym materiałem, kompozytem. Ta gitara ma w sobie naturalne tremolo, które siedzi w sustainie, słychać wyraźnie ten rodzaj fali. Rozmawiałem na ten temat z inżynierami dźwięku i lutnikami. Nie są w stanie powiedzieć, dlaczego ta gitara tak brzmi.
Jakiej muzyki słuchasz na co dzień?
Słucham niemal każdego gatunku. Ostatnimi czasy słucham disco, to bardzo inspirująca muzyka. Lubię m.in. Abbę, Bee Gees. Jeżeli kiedyś nagram album w stylu funky, czy disco, nie miej do mnie pretensji. Marzę, by kiedyś zrobić taką płytę, ale kiedy ja znajdę na to czas…
Jesteś bardzo zajętym muzykiem.
To prawda.
Rozmawiał: Wojciech Margula