Katie Melua
Wywiady
2006-04-08
Urodziła się w Gruzji, a wychowała w Wielkiej Brytanii. Ketevan Melua zupełnie niespodziewanie pojawiła się na scenie muzycznej z piosenką Mike’a Batta, "The Closest Thing To Crazy"
Katie Melua gra na hiszpańskiej gitarze klasycznej, a jej kompozycje są pełne spokoju. Debiutancki album artystki, "Call Off The Search", to intrygująca mieszanka popu, jazzu i bluesa. Płyta odniosła sukces: sprzedała się w blisko dwóch milionach egzemplarzy. Kolejna, "Piece By Piece", weszła na pierwsze miejsce list przebojów w Wielkiej Brytanii, a dwa promujące ją single, "Nine Million Bicycles" i "I Cried For You" cieszą się dużą popularnością. Katie Melua komponuje, śpiewa i akompaniuje sobie na gitarze tak, jak inna artystka, której twórczością jest zafascynowana Katie - Eva Cassidy. Ma niekwestionowany talent, o czym świadczy choćby fakt, że komponowała na gitarę i pianino bez żadnego muzycznego przygotowania. Katie odbyła trasę koncertową po Wielkiej Brytanii, na którą wszystkie bilety zostały wyprzedane na długo przed jej rozpoczęciem.
Katie Melua ukończyła B.R.I.T. School For The Performing Arts & Technology. Popołudniami uczyła się grać na gitarze od swojego chłopaka, Luka Pritcharda z zespołu The Kooks. Po jej szkolnym występie, na którym śpiewała własną kompozycję, "Faraway Voice", producent Mike Batt zaproponował jej podpisanie kontraktu z Dramatico. Dla Katie był to początek obiecującej kariery, którą mamy okazję obserwować.
Katie Melua ukończyła B.R.I.T. School For The Performing Arts & Technology. Popołudniami uczyła się grać na gitarze od swojego chłopaka, Luka Pritcharda z zespołu The Kooks. Po jej szkolnym występie, na którym śpiewała własną kompozycję, "Faraway Voice", producent Mike Batt zaproponował jej podpisanie kontraktu z Dramatico. Dla Katie był to początek obiecującej kariery, którą mamy okazję obserwować.
Czy grałaś już, mieszkając w Gruzji?
Zaczęłam grać, kiedy miałam siedemnaście lat. Jeden z moich wujków grał na hiszpańskiej gitarze klasycznej. Bardzo lubiłam go słuchać i dlatego właśnie sięgnęłam po ten instrument.
Grasz także na innych instrumentach?
Gram na pianinie, ale nie dość dobrze, żeby występować publicznie. Lubię komponować utwory na pianino.
Istnieje opinia, że lepiej pisać na instrument, na którym nie umie się grać, gdyż to jest bardziej twórcze...
Całkowicie się z tym zgadzam. Piosenka z nowego albumu, "I Do Believe In Love", napisana była właśnie na pianino. Kiedy uczysz się grać na jakimś instrumencie, w końcu zaczynasz powielać pewne wzorce. Grasz jak wszyscy inni. Sięgnięcie po instrument, którego się nie zna, może być bardzo wyzwalające.
Na początku pisałaś na gitarę?
Tak naprawdę to pisałam na komputerze. Miałam sekwencer Cubase, klawisze podłączone przez MIDI i mikrofon. Pisałam utwory w stylu dance, R&B i pop. Pewnego razu mój chłopak pożyczył mi swoją gitarę. Zaczęłam wygrywać na niej pojedyncze akordy i zainspirowała mnie prostota tego instrumentu. Utwory, które komponowałam na gitarę, miały w sobie więcej ładunku emocjonalnego niż te, które pisałam na komputerze. Był to dla mnie instrument obcy, miałam więc do niego świeże podejście.
Czy odbyłaś przesłuchanie, zanim dostałaś się do Brit School?
Trzeba było zdać pisemny egzamin z teorii muzyki i wykonać jeden utwór. Zaśpiewałam piosenkę Crystal Gayle, "Don’t It Make My Brown Eyes Blue".
Jakie przedmioty miałaś w planie zajęć? Czego się uczyłaś?
Wybrałam jeden z wielu możliwych kursów. W jego zakres wchodzi przygotowanie sceniczne (co miesiąc występowaliśmy na lokalnych koncertach), historia muzyki, zasady funkcjonowania w showbiznesie i realizacja dźwięku. To właśnie możliwość zgłębiania tajników realizacji dźwięku pchnęła mnie do pójścia na te studia. Chciałam poznać działanie systemów typu ProTools i nauczyć się produkcji. Jednak w trakcie studiów wiele się zmieniło. Śpiewanie i gra na gitarze tak mi się spodobały, że stało się to dla mnie najważniejsze.
W szkole odkryłaś Joni Mitchell, Boba Dylana i Queen.
To mi się właśnie bardzo podoba. W szkole spotykam ludzi, którzy przybliżają mi nieznanych mi artystów. Uczymy się nie tylko od wykładowców, ale też od siebie nawzajem. Wiele osób interesowało się hip-hopem i R&B, ale kilkoro z nas wolało muzykę starszego pokolenia. Zanim poszłam do szkoły, słuchałam tego, co lubi przeciętna nastolatka: Eminem, Destiny’s Child i So Solid Crew. Potem zaczęłam słuchać Boba Dylana i Joni Mitchell. Poznałam, czym jest prawdziwa muzyka.
Odkrycie Evy Cassidy było dla ciebie punktem zwrotnym?
Zdecydowanie tak. Zakochałam się w jej muzyce. Nauczyłam się od niej więcej niż od jakiegokolwiek innego artysty.
Łączy was to, że obie same sobie akompaniujecie...
Nie uważam się za świetną gitarzystkę. Używam gitary jako zeszytu lub pamiętnika, zapisuję na niej swoje pomysły i uczucia. Sięgnęłam po gitarę też dlatego, żeby zwrócić na siebie uwagę. Naprawdę! Miałam już dość mówienia kolegom, żeby byli cicho i mnie posłuchali. A moi siedemnastoletni koledzy, w których buzował testosteron, wyżywali się w ostrym graniu na perkusji lub na gitarze. Chciałam mieć większą kontrolę nad tym, co działo się na scenie. Kiedy sięgnęłam po gitarę, wreszcie zaczęli mnie słuchać.
Uczyłaś się grać utwory swoich idolek?
Uczyłam się, ale to było potem. Zaczęłam od napisania kompozycji o Evie Cassidy, zatytułowanej "Faraway Voice". Później Mike Batt, producent, wywiesił w szkole ogłoszenie, że poszukuje piosenkarki w stylu Evy Cassidy. Ja mam inny głos i na pewno nie byłam tak dobra jak ona. Zaśpiewałam mu jednak moją piosenkę, która przypadła mu do gustu. Gdyby nie ten utwór, pewnie nasze drogi w ogóle by się nie zeszły.
Jak ci się udało opanować grę na gitarze na takim poziomie w tak krótkim czasie?
Na początku grałam piosenki mojego chłopaka i słuchałam jego gry. Jest dobrym gitarzystą. Kiedyś poprosiłam go, żeby pokazał mi kilka chwytów. Tak się to wszystko zaczęło. Potem brałam lekcje gry u Justina Sandcore’a, który jest teraz w moim zespole. Dopiero on wskazał mi właściwą drogę.
Jesteś dobra z teorii muzyki?
Można powiedzieć, że opanowałam teorię w stopniu średnio zaawansowanym. Zdawałam z niej egzaminy w szkole. Wydaje mi się, że wiem o teorii wystarczająco dużo jak na moje potrzeby.
Kto, twoim zdaniem, zasługuje na miano mistrza? Mam tu na myśli osobę, która śpiewa, komponuje i gra na gitarze.
Paul Simon jest dla mnie mistrzem. Napisał całe mnóstwo wspaniałych piosenek. Wydaje mi się, że Simon ma takie samo podejście do gitary jak ja, to znaczy używa jej jako notatnika. Jemu, tak jak i mnie, gitara służy głównie do akompaniamentu. Nie jest specjalnie ceniony jako gitarzysta, a szkoda, bo uważam, że jest genialny.
Masz jakichś ulubionych gitarzystów poza Paulem Simonem?
Uwielbiam Nicka Drake’a, szczególnie za wyjątkowo delikatny styl gry. Brian May jest bardzo dobrym gitarzystą, zresztą jestem wielką fanką zespołu Queen. No i bardzo cenię Joni Mitchell, choć sama nie używam strojów otwartych, jak ona. Swoją gitarę stroję o pół tonu w dół.
Jesteś w dobrym towarzystwie, bo taki strój miał Jimi Hendrix i Stevie Ray Vaughan.
Naprawdę? No proszę!
Z której partii gitarowej jesteś szczególnie zadowolona?
Lubię gitarę w utworze "Piece By Piece", jest bardzo delikatna. Podobają mi się akordy, które wymyśliłam do tej piosenki, niektóre są wręcz jazzujące. Poza tym ten utwór jest dobrze skonstruowany pod względem harmonii, gdyż używałam dużo akordów septymowych i nonowych. Muszę jednak bardziej popracować nad swoją techniką palcową, gram głównie kostką.
Teraz, kiedy zdobyłaś dużą popularność i odnosisz sukcesy, zamierzasz iść w ślady Sheryl Crow i kolekcjonować drogie modele vintage Gibsona i Martina?
Przyznam się, że jestem beznadziejna, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy. Nie znoszę kupować ubrań i innych głupot. Ale na instrumenty mogę wydać dużo i nie mieć z tego powodu poczucia winy. Kiedyś na pewno będę miała sporą kolekcję starych gitar.
Zamierzasz się cały czas szkolić jako gitarzystka, czy jesteś zadowolona z poziomu, jaki osiągnęłaś?
Myślę, że nigdy nie przestanę się uczyć, choć przyznaję, że w tym momencie jestem tak zajęta, że zupełnie nie mam na to czasu. Marzę o tym, aby zacząć grać bardziej bluesowo, ale to musi poczekać. Dzisiaj byłam w sklepie Gibsona i odebrałam kilka Les Pauli specjalnie na trasę koncertową. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła wziąć je do ręki i coś na nich zagrać.
Dobrze się czujesz, grając mieszankę popu, bluesa i jazzu, czy zamierzasz szukać dla siebie innej niszy w muzyce?
Chyba nie odnalazłam jeszcze swojej niszy i, w głębi duszy, nie zależy mi, żeby ją odnaleźć. W muzyce podoba mi się sam proces poszukiwania i odkrywania. Jest tyle rzeczy, których muszę się jeszcze nauczyć i to mnie czasami frustruje. Z drugiej strony to podniecające, bo tyle nowego przede mną...