Bronisław Ehrlich - muzyk, artysta, poeta. Człowiek o nieodgadnionej osobowości. Postać barwna, choć tylko w odcieniach szarości, a przede wszystkim wiodący autor słów i muzyki z pogranicza ambientu i new wave’u, tworzonej w ramach zespołu Bruno Światłocień.
Chwilę temu ukazał się trzeci album studyjny Bruno Światłocień zatytułowany "Dies Irae", o którym Bronisław Ehrlich zechciał nieco opowiedzieć, nie szczędząc przy tym informacji na temat swoich mrocznych natchnień oraz inspiracji.
W stanie postępującej depresji wywiad przeprowadził: Konrad Sebastian Morawski
konrad.morawski@wp.pl
Panie Bronisławie, czym jest mrok?
"Pewnego dnia Ona i ja, śliczna panna melancholia…" - biorę gitarę, zaczynam grać: "Jest wysoko, patrzę w okno, w oczach łzy na twarzy mokro…" - to jest właśnie mrok.
Głównym tematem naszej rozmowy będzie nowy album Bruno Światłocień zatytułowany "Dies Irae". Materiał to mroczny, tak jak poprzednie nagrania spod tego szyldu. W jaki sposób zbiera Pan w sobie te wszystkie popioły egzystencji?
"Popioły egzystencji…" - dobrze powiedziane. Jestem melancholikiem, kiedyś nawet hospitalizowanym. Miałem w życiu sporo traum, więc mroczny klimat jak wirus zadomowił się w moim układzie nerwowym, ale nie tylko. Żyjemy w czasach, w których na naszych oczach realizuje się apokaliptyczna wizja biblijna. Mówię o tym w skrócie w utworze "Dezerter" na nowej płycie.
Wszystko się zgadza. Podczas naszej poprzedniej rozmowy stwierdził Pan, że w muzyce wypowiada się na tematy, które towarzyszyły Panu w życiu. Zatem na ile słowa utworu "Bliżej" są wspomnieniami? Czy był Pan w dzieciństwie w domu martwego człowieka i obserwował jego sińce na twarzy i na powiekach? Proszę opowiedzieć więcej o tym pasjonującym utworze...
"Bliżej" jest w pewnym sensie fikcją literacką. Tekst do utworu napisałem siedząc na podłodze i grając melodię, patrząc zarazem na winylową okładkę płyty Joy Division "Closer", stąd też spolszczony tytuł utworu Bruno Światłocień. Po prostu opisałem w słowach wizualną treść okładki Joy Division. Dołożyłem jeszcze oczywiście swoje przemyślenia związane z tym obrazem.
Czy często odczuwa Pan strach?
Tak. Czasem są to lęki egzystencjonalne, a czasem metafizyczne, jak ostatnio na wędrówce po lesie na terenach wojskowych. Zaczynało się ściemniać i nagle, nie po raz pierwszy w tym miejscu, słyszę głos mówiącej dziewczynki, mimo, że nikogo tam nie było. Potem dowiedziałem się, że w tym miejscu zastrzelił się żołnierz na służbie, który molestował swoje córki. Jedna z tych córek popełniła samobójstwo. To jest przerażające.
A czy kiedykolwiek Pan próbował popełnić samobójstwo?
Prób popełnienia samobójstwa nie miałem, jednak myśli tak. Dlatego kiedyś skrajnie wyczerpany tą myślą, położyłem się na jakiś czas w zakładzie psychiatrycznym.
Jak Pan wspomina czas spędzony w zakładzie?
W zakładzie byłem na silnych psychotropach i jeszcze długo po opuszczeniu zakładu dochodziłem do siebie.
Pytania, które zadaję nie są przypadkowe i wzięły się z odsłuchu "Dies Irae". Muszę powiedzieć, że po zapoznaniu się z tym albumem zagościły we mnie stany depresyjne. Materiał przybił mnie swoim żałobnym klimatem... teraz już wiem, że to suma Pana doświadczeń przelanych na muzykę. Czy taki rezultat próbował Pan osiągnąć nagrywając nowe dzieło Bruno Światłocień?
Nagrywając muzykę nie mam żadnych planów w stosunku do odbiorców. Traktuję muzykę jak ptaka. Jest pisklęciem, karmiony, w pewnym momencie rozciąga skrzydła i odlatuje gdzieś wysoko, w niebo. Muzyka po prostu jest. W ogóle uważam, że ludzie są predestynowani do pewnych zajęć. Myślę, że ludzie stanowią społeczności, nieświadomi tego faktu. Jest spora grupa melancholików, którzy znajdą spokój słuchając "Dies Irae", wiedząc, że nie są sami.
A jaki jest Pana stosunek do polskiej historii, powiedzmy od II wojny światowej, napaści niemieckiej i radzieckiej na nasz kraj...
(westchnienie) Wojna to jest tragedia. Mój stosunek do napaści naszych sąsiadów, odwiecznych wrogów, oceniam bardzo negatywnie. Sześć milionów ofiar, zniszczenia w bilionach złotych. Zresztą dziś mamy też złą sytuację. Zrobili z Polski kraj buforowy, kolonialny, kondominium... wywożą corocznie z naszego kraju około sto miliardów złotych, a osiem milionów młodych Polaków przebywa na emigracji. Trwa wyniszczenia naszego narodu.
Kontynuując wątek historyczny warto zauważyć, że na "Dies Irae" pojawiły się słowa Józefa "Ziutka" Szczepańskiego w utworze "Dziś Idę Walczyć Mamo". W jaki sposób natknął się Pan na dramatyczną historię tego polskiego powstańca?
Historia "Dziś Idę Walczyć Mamo" jest ciekawa. Jak wspomniałem, jesteśmy predestynowani do pewnych zajęć. W zeszłym roku 1 sierpnia, czyli w rocznicę Powstania Warszawskiego, obudziłem się w nocy, wziąłem gitarę i sama nasunęła mi się melodia do tego utworu. Położyłem się spać, jednak dalej się męczyłem. Odpaliłem facebooka i natknąłem się na wiersz Ziutka. Pomyślałem, że to przeznaczenie...
A czy muzykę Bruno Światłocień, zawartą na krążku "Dies Irae", można potraktować jako manifest? Czy dzień gniewu znajduje przełożenie na nas Polaków oraz narody, które na ów gniew zasłużyły?
Widzę, że jesteś patriotą. To dobrze. Żyjemy w bardzo złych czasach. Światem próbuje zawładnąć międzynarodówka socjalistyczna. Takich ludzi jak Rothschildowie, Rockefelerowie, Soros to... to są bardzo źli ludzie, którzy chcę wykończyć wszystkie państwa narodowe, wziąć cały świat za mordę i być bogami tej planety! Koniec tych ludzi będzie dramatyczny! Biblia jest księgą dydaktyczną. Opowieść o wieży Babel mówi o tym, że człowiek nie może sięgnąć po bożą władzę. Niestety ucierpią też niewinni ludzie. Może to już ostatnia potyczka w historii ludzkości.
Porozmawiajmy jeszcze o samej muzyce. Mrok, żałoba, przestrzenie, ambient, new wave, a może coś jeszcze? Gdzie spróbowałby Pan osadzić "Dies Irae", gdyby trzeba było napisać definicję?
Medytacja w lesie, w bezśnieżnej zimie, przy ciemnym grafitowym niebie - to jest definicja mojej muzyki.
Jakiego typu instrumentów użył Pan do zarejestrowania albumu?
Gitara Epiphone G- 400 Goth, gitara basowa Washburn Bass, klawisze Casio. W studio Sound 8 Michał Miegoń dograł jeszcze elektronikę, ale nie umiem tego określić.
Jak Pan ocenia wkład innych osób przy powstawaniu "Dies Irae"?
Przy nagraniu płyty brałem udział tylko ja i Michał Miegoń (Kiev Office, Shipyard). Współpracę z Michałem Miegoniem oceniam bardzo wysoko. Odnajduję się on idealnie w mojej muzyce, potęgując klimat, dodając różne smaczki elektroniczne, jak i też użyczając głos pewnej jego znajomej śpiewaczki...
A na jakiej zasadzie można porównać nowy album Bruno Światłocień z poprzednimi nagraniami? Ja odniosłem wrażenie, że pod względem lirycznym mocniej zaakcentował Pan wątki historyczne, ale w sensie instrumentalnym postawił Pan na minimalizm...
Szczerze to nie zastanawiam się nad treścią liryczną czy linią melodyjną. Muzyka jest jak czas, po prostu postępuje. Wątki historyczne pojawiają się z powodu moich obserwacji świata. Przez długie lata zajmowałem się teologią chrześcijańską i polityką. Żyjemy w czasach apokaliptycznych, stąd mój smutek w dźwiękach. Tak, lubię minimalizm. Uważam, że jest alternatywą egoizmu, w tym przypadku muzycznego.
Proszę jeszcze opowiedzieć o okładce "Dies Irae".
Znajduje się tam obraz Rembrandta "Trzy Krzyże". Umieszczenie tej grafiki na okładce Bruno Światłocień to mój protest przeciwko niszczeniu naszej cywilizacji i chrześcijaństwa przez elity... międzynarodowych multimilionerów. Ich nazwiska podałem wyżej.
Na koniec chciałbym zapytać czego można dziś życzyć Bronisławowi Ehrlichowi i otaczającej go rzeczywistości?
Aby Bronisław Ehrlich mylił się co do nadchodzących wydarzeń.
W stanie postępującej depresji wywiad przeprowadził: Konrad Sebastian Morawski
konrad.morawski@wp.pl