Wywiady
Al Di Meola

Niewielu gitarzystów dzierży Les Paula z taką precyzją, jak król fusion. Dołączyliśmy do Ala Di Meoli, by dowiedzieć się, dlaczego rytm jest duszą stylu.

2016-01-11

Już w latach ’70 Al Di Meola był liderem w przekraczaniu możliwości gitary w kwestii wprawnych uderzeń, czy brzmienia wysokiego kalibru. Od tamtej pory poszukiwał innych muzycznych ścieżek w dążeniu do gitarowego oświecenia. Jedną z najznamienitszych był krok w kierunku gitary akustycznej, co nie powinno być zaskoczeniem, ponieważ inwencja rytmiczna była zawsze siłą napędową jego stylu.

Na ostatnim albumie "Elysium", artysta swoją grą zatoczył koło, mieszając przy tym liryczne, akustyczne partie wraz z ostrzejszymi, elektrycznymi. Tym razem sięgnął po starego, czarnego Les Paula Custom. Dołączyliśmy do Ala, by dowiedzieć się, co w gitarze jest najważniejsze.

ZACZNIJ OD JAZZU JAK NAJWCZEŚNIEJ


Mój pierwszy nauczyciel gitary, Bob Aslainian osiągnął biegłość w jazzie. Dzięki niemu mogłem swobodnie zgłębiać tę dziedzinę i uczyć się tego, czego chciałem. Posiadał mistrzowską wiedzę z zakresu techniki gry, skal, akordów i ich zamienników. Chcąc nie chcąc, trafiłem na jazz dość wcześnie, co mnie ukształtowało. Moim wielkim odkryciem i inspiracją był Larry Coryell, który jako pierwszy w studio zestawił ze sobą elementy rocka i jazzu w jedną całość. Niedługo później zaprzyjaźniliśmy się.

CZERP Z TANGO


Moją uwagę zawsze przyciągali muzycy z dobrą artykulacją i poczuciem rytmu, m.in. Chick Corea. Poznając argentyńskiego kompozytora tango, Astora Piazzolę, zrobiłem największy krok naprzód. Znajomość z nim przeniosła mnie na zupełnie inny poziom komponowania. Jego umiejętność sięgania do wszelakich emocji bardzo na mnie wpłynęła, ponieważ była to bardziej muzyka emocjonalna, niż intelektualna. Choć nie odbywało się to oczywiście kosztem intelektu. W moim przypadku pobudzało to obydwa bieguny. Jako, że fusion i jazz stały się gatunkami intelektualnymi, przestały chwytać za serce. Astor Piazzola bardzo wpłynął na moje postrzeganie muzyki.

RYTM JEST KRÓLEM


Zawsze inspirowały mnie instrumenty perkusyjne, które były moją pierwszą miłością. W szkole niezbyt uważałem na zajęciach, stukając palcami po ławce, pod którą tupałem nogą, trzymając rytm ćwierćnutowy. Robiłem to przez cały dzień, nie zwracając uwagi na to, co działo się dookoła! Trudno mi wyjaśnić tę determinację. Wiem, że te czynności wpłynęły na to, jak gram na gitarze i na moje poczucie rytmu. Bywałem w latynoskich klubach w Nowym Jorku i chłonąłem salsę, co bardzo przyciągnęło mnie do perkusji. Pozwala to odkryć, co w sobie masz, a czego nie. Wielu ludzi uczy się całe życie, jednak nie do końca czuje ten kubański rytm. Tak czy inaczej… rytm jest duszą stylu.

CAŁE CIAŁO MA WPŁYW NA DOBRĄ ARTYKULACJĘ


Timing i rytm jest podstawą. Musisz nauczyć się precyzyjnie tupać nogą, gdy grasz. Jeżeli zdarzy ci się grać poza groovem, co jest kontrolowane przez górną połowę ciała, a następnie przenosi się na dół, gdzie umiejscowiona jest twoja stopa, na którą przenoszony jest rytm, możesz mieć poważny problem. Gdy grasz poza groove’m, spróbuj kontrolować ruch stopy, jak w metronomie. Dolna i górna część ciała muszą być zsynchronizowane. Brak synchronizacji to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą przytrafić się muzykowi. Muzycy dzielą się na tych z gorszą i lepszą synchronizacją, a co za tym idzie - lepszym i gorszym poczuciem rytmu.

UŻYWAJ MAŁEGO PALCA


Bycie członkiem Return to Forever było najbardziej wymarzoną pracą dla muzyka w tamtym czasie. Nie był to jedynie zespół dobrych muzyków, którzy jammują na wysokim poziomie. Grali na wysokim poziomie, ponieważ ich utwory były świetne. Na szczęście umiejętności takie, jak sprawne czytanie nut, czy granie rozmaitych skal i akordów, które zdobyłem na początku swojej muzycznej drogi oraz na Berklee, bardzo się opłaciły. Nie miał znaczenia fakt, czy czuję muzykę rockową. Jest mnóstwo muzyków rockowych, którzy czują tę muzykę bez czytania nut. Wielu z nich nie zna skal. Grają riffy jedynie pierwszym i trzecim palcem. Niejeden świetny rockowy gitarzysta nie umiał zagrać skal, ponieważ rzadko grał przy pomocy drugiego palca, nie mówiąc już o małym, którego nigdy nie używał, bazując na samej pentatonice.

AKORDY UWALNIAJĄ GRYF


Wszystko bazuje na akordach. Gdy poznasz skale, odnoszące się do danego akordu, zaczynasz grać świadomie. Nawet najprostsza skala w moim muzycznym świecie ma znaczenie i da się z nią zrobić wiele rzeczy w zestawieniu z rytmem. By uzyskać ciekawe rezultaty, możesz dodać do rytmu nawet prostą harmonię. Chodzi o grę i eksperymentowanie. Pomyśl o akordzie i graj skale w jego obrębie. Według mnie znaczenie ma to, jak zaintonujesz słabsze części taktu, czy synkopy poza metrum. Bez tego nie możesz pozwolić sobie na różnorodność.

LES PAUL MA W SOBIE COŚ WYJĄTKOWEGO


Po raz kolejny do nagrań nowego albumu wybrałem Les Paula Custom. Moi fani są już osłuchani z tym instrumentem. Chciałem nawiązać do swoich dawnych albumów, które były jednymi z najbardziej udanych w latach ’70. Początkowo nie miałem w planach takiego brzmienia, dlatego na albumie bas jest prawie nieobecny. Z założenia miał to być akustyczny album, jednak na Les Paula namówił mnie Sean Haines, który był moim technicznym w latach ’80. Zbudował dla mnie wspaniały pedalboard, który testował przy użyciu Les Paula. To brzmienie zwaliło mnie z nóg. Wtedy powiedziałem, że ten sound przypomina dawny vibe. Czułem się, jakbym wracał do domu, przy czym nowy materiał jest bardziej wyrafinowany.

OTWÓRZ SIĘ NA EFEKTY


Do niedawna byłem przeciwnikiem pedalboardów. Kiedyś w ogóle ich nie używałem. Myślałem, że przy użyciu jakiegokolwiek efektu stracę charakterystyczny dla mojego stylu atak i punch. Na żywo używałem pedalboardów, ponieważ trudniej jest wtedy wychwycić niuanse i stratę pewnego brzmienia. Natomiast w studio jest trochę inaczej. Ostatnio zmieniłem zdanie. Aktualnie używam dużego pedalboardu, zaprojektowanego przez Seana Hainesa. Dzień, w którym przyniósł pedalboard swojego pomysłu, całkowicie zmienił moje podejście do nagrywania tego albumu. Niektóre partie zagrałem z użyciem efektów, jednak większość utworów gram na gitarze podłączonej bezpośrednio do wzmacniacza. Korzystałem ze 100-watowej głowy Fuchs Overdrive Supreme oraz kolumny tej samej firmy. Nagrałem na tym zestawie zarówno partie czyste, jak i przesterowane.

ZDEFINIUJ SWOJE BRZMIENIE


Przez wiele lat zapomniałem, jak to jest grać na Les Paulu. Któregoś dnia Gibson odezwał się do mnie z propozycją, tłumacząc, że powinienem wrócić do grania na ich gitarach. Jako, że Paul Reed Smith jest moim dobrym znajomym, wspieram markę PRS. Mimo to Gibson nadal upierał się, mówiąc, że powinienem wrócić do swojego brzmienia. Wtedy uświadomiłem sobie, jak bardzo ważny jest sound. Przetestowałem na przemian PRSy i Gibsony. Doszedłem do wniosku, że Les Paul ma w sobie więcej agresywnego brzmienia, bardzo nawiązującego do moich dawnych płyt. Zgodziłem się na propozycję Gibsona. Nadal lubię PRSy, ponieważ mają kremowe, przejrzyste, pełne sustainu brzmienie, które jest różne od tego, jakie oferuje Les Paul.

ROZPOZNAJ SWOJE KORZENIE


Wiadomość na Facebooku o moim powrocie do Les Paula spotkała się z niewiarygodnie przychylnym odbiorem. Okazało się, że słuchacze oczekiwali brzmienia, z jakiego byłem im w tamtych latach doskonale znany. Cieszę się, że nowy album przywołuje dawne brzmienie i wspomnienia w połączeniu ze świeżym podejściem do komponowania i miejscem, w którym aktualnie się znajduję.