Do jedynego koncertu IAMX w Polsce coraz bliżej. Z tej okazji Chris Corner udzielił nam wywiadu, w którym opowiedział m.in. o nowym albumie "Metanoia", wyjaśnił, dlaczego komponuje na gitarze akustycznej oraz zdradził, jaki album chciałby nagrać w przyszłości.
Na płycie "Metanoia" wróciłeś do prostoty w brzmieniu.
Postanowiłem uprościć brzmienie i powrócić do esencji IAMX. Po chorobie potrzebuję dużo spokoju. Chciałem pozbyć się presji i komponować jak dawniej. "Metanoia" nie jest skomplikowanym albumem. Nie ma na nim zbyt wielu instrumentów, jest bardzo przestrzenny. Skupiłem się na emocjach.
Jak uzyskałeś taki efekt?
Spędziłem sporo czasu, by uzyskać tę atmosferę. Materiał, nad którym pracuję, słucham zarówno bardzo cicho, jak i bardzo głośno. W każdej z sytuacji utwór musi mieć w sobie siłę, jednak w przypadku wysokiego poziomu głośności nie powinien męczyć. Moim głównym celem jest osiągnięcie przestrzeni z jednoczesnym wyrażeniem emocji i sporą dawką energii. Korzystam z dużej ilości efektów, m.in. pogłosy, octavery.
Jak fani reagują na nowe utwory?
To dopiero początek trasy z nową płytą. Nie tylko słuchacze, ale również my jako zespół musimy oswoić się z nowym materiałem. Tymczasem odbiór jest bardzo pozytywny. Koncerty IAMX są ekspresyjne i intensywne. Fani znają teksty nowych piosenek, na żywo są bardzo pomocni.
Na jakim instrumencie komponujesz?
Przede wszystkim na gitarze akustycznej. Zawsze komponuję w ten sposób, preferuję tradycyjne podejście. Pewnie dlatego, ponieważ gram na gitarze od zawsze, ten instrument jest mi bardzo bliski. Wersje demo utworów nagrywam również na gitarze. Chciałbym kiedyś nagrać płytę akustyczną, choć na razie jestem na etapie eksperymentów z muzyką elektroniczną.
Zajmujesz się też produkcją. Czy proces produkcji można postrzegać jako tworzenie sztuki?
Jak najbardziej. Produkcję można porównać do tworzenia dzieła, ponieważ wiąże się z jakimś przejawem kreatywności. Producent swoim podejściem i charakterystycznym dla niego stylem wpływa na całokształt. Ci, którzy wiedzą, co chcą osiągnąć, nie potrzebują wielkiego, bogato wyposażonego studia.
Spędziłeś sporo czasu w Berlinie. Jak to miasto wpłynęło na Ciebie?
W Berlinie miałem dużo czasu i przestrzeni, by rozwijać się i lepiej poznawać siebie samego, również jako muzyka. W Berlinie nie potrzebujesz wielu pieniędzy, by przetrwać. To bardzo duże, inspirujące miasto, z wieloma możliwościami i perspektywami. Mimo że uwielbiam Berlin, postanowiłem wyjechać stamtąd, ponieważ czułem, że powoli "gubię się". Teraz jestem bardziej produktywny, mniej zestresowany i mniej chaotyczny.
Co byś jeszcze chciał powiedzieć poprzez swoją twórczość?
Zawsze chciałem nagrać album akustyczny. Z różnych powodów nie miałem możliwości, by zrealizować to przedsięwzięcie. Poza kilkoma koncertami z wykorzystaniem loopera, nie grałem zbyt wiele w akustycznej aranżacji. Takie koncerty są bardzo wymagające ze względu na minimalizm. W takich sytuacjach trudniej jest wyrazić to, co przychodzi znacznie łatwiej w przypadku typowego koncertu IAMX z całym składem. Chciałbym, by album akustyczny brzmiał w moim stylu, był przestrzenny i minimalistyczny.
Czy wg Ciebie mniej znaczy więcej?
Zazwyczaj tak. Jednak lubię też rzeczy momentami przesadzone w kwestii czy to instrumentalnej, czy aranżacyjnej. To zależy też od zespołu. Czasem jest na odwrót, czyli więcej znaczy mniej, uwierz mi (śmiech). Muzyka na płycie różni się od występu na żywo. Koncert daje swobodę i to zależy od ciebie, czy zagrasz podobnie, jak na płycie, czy pozwolisz sobie na więcej.
Polska jest wyjątkowym dla Ciebie krajem. Nagrałeś album "Live in Warsaw" w studio im. Agnieszki Osieckiej w radiowej Trójce. Lubisz takie scenerie?
Lubię takie miejsca ze względu na bliski kontakt z fanami, chcę widzieć ich twarze, wymieniać z nimi energię. Dla mnie takie doświadczenie jest bardzo ważne. To był wspaniały koncert, doskonale pamiętam tamten wieczór. Cieszę się, że wkrótce wrócę do Polski. Chciałbym zagrać więcej koncertów, niż tylko ten jeden w Warszawie.
Rozmawiał: Wojciech Margula