Guns N’Roses "Chinese Democracy"

Wywiady
2006-06-01
Guns N’Roses "Chinese Democracy"

W tym roku, po czternastoletnim milczeniu, ma się ukazać nowy album zespołu Guns N’ Roses, zatytułowany "Chinese Democracy". To zdecydowanie najbardziej oczekiwany krążek ostatnich lat.

Album, nad którym Axl Rose pracował przez ostatnie dwanaście lat, ma wkrótce trafić do rąk fanów. Tak przynajmniej twierdzi artysta. Czy można jednak traktować poważnie jego obietnice?. Termin "za rok" może ulec zmianie, po każdym kroku do przodu następują dwa kroki w tył. Rose stworzył nowy zespół pod starą nazwą, aby nagrać solową płytę. Czy mu się to udało - nie wiadomo. Na razie z legendy rocka stał się odludkiem. W lutym 2006 podano do wiadomości, że Guns N’ Roses wystąpi na finałowym koncercie Summer Download Festival. Krótko potem Slash ogłosił, że o ile mu wiadomo, album "Chinese Democracy" ukaże się już w marcu 2006. Choć sam Axl Rose wydał oświadczenie o treści "Moi fani usłyszą muzykę w tym roku", to po kilku niedotrzymanych obietnicach fani przestali traktować poważnie tego rodzaju informacje. Twierdzą, że są mniej warte niż papier, na którym są drukowane.

Jak można się było spodziewać, album "Chinese Democracy" nie ukazał się w marcu. W połowie miesiąca stało się coś nieoczekiwanego: w internecie pojawiły się nowe utwory Guns N’ Roses. Osoba związana bliżej z zespołem powiedziała prasie: "Myślę, że Axl chce zobaczyć, jaka będzie reakcja odbiorców na nową muzykę. Jeśli będzie pozytywna, są szanse, że płyta ukaże się w tym roku".

Cofnijmy się jednak kilka lat wstecz, do roku 1993. Właśnie kończyła się trasa koncertowa "Use Your Illusion" i pojawiły się pierwsze zawirowania w nienaruszonym dotąd układzie, jakim był zespół. Kiedy Rose zaczął płacić mniejsze garze, z grupy odszedł gitarzysta rytmiczny Izzy Stradlin. Pozostali muzycy - Slash (gitara prowadząca), Duff McKagan (bas), Matt Sorum (perkusja), Dizzy Reed (klawisze) i Gilby Clarke (gitara) - byli albo silnie uzależnieni od heroiny i alkoholu, albo sfrustrowani. Skąd ta frustracja? Artyści nie mogli się pogodzić z tym, że Axl Rose podąża w stronę epickich utworów smyczkowych, a odchodzi od prawdziwego rocka. Rose przechodził wtedy kryzys związany z ciągłymi sprawami w sądzie: oskarżano go o rasizm i homofobię. Czuł się również bezsilny w obliczu rosnącej popularności wielkiej konkurencji: Nirvany na czele z Kurtem Cobainem.

Po wydaniu "Spaghetti Incident?", zbioru coverów piosenek z nurtu punk, zespół udał się do studia aby nagrać nową płytę, której premierę zaplanowano na koniec 1993 roku. Niemal od samego początku muzykom w studiu towarzyszyły kłótnie i konflikty. Pozostałym członkom formacji nie podobały się nowe pomysły muzyczne Axla i brak umiejętności pójścia na kompromis. "Axl gdzieś odleciał. Chciał zbliżyć sie do brzmienia Pearl Jam. Ja po prostu zamierzałem stworzyć dobre riffy, wyjść do ludzi i grać" - wspomina Slash. W innym wywiadzie Slash powiedział: "To zaczęło przypominać dyktaturę. Nie poświęcaliśmy za dużo czasu na wymianę pomysłów. Axl zwyczajnie siedział i obserwował nas jak gramy. Wymyśliłem kilka udanych riffów, ale nie wiedziałem do czego to wszystko zmierza".

Clarke zbuntował się jako pierwszy i w konsekwencji został wyrzucony z zespołu. "Chciałem grać na gitarze głośniejszą wersję Stonesów" - mówi. "Axl miał nową wizję zespołu i ja do niej nie pasowałem. Dlatego ja pierwszy wyleciałem". Bez uzgodnienia z pozostałymi muzykami Rose przyjął nowego gitarzystę, Paula Huge’a, kolegę z dzieciństwa. To było posunięcie, które dodatkowo zachwiało początkowym składem formacji. "Od razu nie spodobał mi się ten koleś" - wspomina Slash, który słyszał, jak Huge gra utwór "Sympathy For The Devil" (ze ścieżki dźwiękowej do filmu "Wywiad Z Wampirem"). "To było najgorsze, co Axl mógł zrobić. Po tylu latach współpracy przyprowadził do studia faceta i powiedział, że jest nowym gitarzystą. Nie zapytał mnie nawet o zdanie".

Potem było już tylko gorzej. Slash pracował nad utworami w tradycyjnym, rockowym stylu, Axl miał obsesję na punkcie pętli perkusyjnych, więc odrzucił utwory Slasha, które ostatecznie znalazły się na krążku "It’s Five O’Clock Somewhere", nad którym Slash pracował w ramach projektu Snakepit. "Zarezerwowałem miejsca na trasę koncertową dla Snakepit. Wtedy Axl zmienił zdanie i chciał z powrotem materiał, który wcześniej odrzucił. Rozpętała się prawdziwa wojna. Powiedziałem mu: ‚Koleś, za późno. Jak sobie przypominasz, żadnego z tych kawałków nie zaakceptowałeś’. Zaczęliśmy sobie grozić sądem i czym tam jeszcze można".

Konflikt okazał się zabójczy dla zespołu. Slash na nowo odkrył przyjemność płynącą z grania ostrych riffów koncertując z zespołem Snakepit i pomysł powrotu do terroru Axla wydawał mu się bardzo odległy. Gitarzysta wzrusza ramionami: "To był koniec. Nie należę do osób, które łatwo odchodzą, ale doszliśmy do punktu, w którym pozostanie łączyło się z ciągłymi kłótniami i niemożnością samorealizacji. Postanowiłem więc odejść. Nie twierdzę, że nie brakuje mi pracy z Axlem, ale za bardzo się zmienił. Dawniej razem wszystko ustalaliśmy".

Odejście Slasha z zespołu zostało oficjalnie podane do wiadomości w październiku 1996 roku. Trzymał otwarte drzwi dla Soruma i McKagana, którzy również odeszli z zespołu. "O wszystkim decydował Axl, my nie mieliśmy nic do powiedzenia" - wspomina basista. Zaprosiłem Axla na kolację i powiedziałem mu, że mam dość, i żeby szukał sobie kogoś innego".

Prawnie Rose mógł używać nazwy Guns N’ Roses, ale jako jedyny muzyk z oryginalnego składu nie mógł wydać "Chinese Democracy" pod szyldem zespołu, a jedynie jako album solowy. Rose postanowił wziąć lekcje gry na gitarze u nauczyciela o nazwisku Gary Sunshine i jednocześnie szukał muzyków, którzy pomogliby mu przełożyć swoje wizje na realne utwory.

Wiele sław przewinęło się przez studio Axla. W 1995 roku, jeszcze przed rozpadem zespołu, na jam sessions był zapraszany nawet Zakk Wylde, który miał nadzieję, że ze współpracy coś wyniknie, ale niestety się przeliczył. "Graliśmy razem ponad tydzień i mieliśmy trzy świetne pomysły na utwory. Przy okazji dobrze się bawiliśmy" - mówi Wylde. Wkrótce potem Axl mu podziękował i poprosił, żeby więcej nie przychodził. "Rose odwiedził mnie jakiś czas temu. Powiedziałem mu, żeby spadał". Legenda Queen, Brian May, może się pochwalić dłuższym czasem, jaki wytrzymał w studiu z Rosem. Brał udział we wczesnych sesjach nagraniowych do "Chinese Democracy". Jego gitara znalazła się między innymi w kawałku "Catcher In The Rye". "Nie zawsze łatwo się z nim pracuje" - spokojnie skomentował najbardziej sympatyczny gitarzysta rockowy zapytany o relacje z frontmanem Guns N’ Roses. Dave Navarro z Jane’s Addiction i Red Hot Chili Peppers również miał okazję współpracować z Rosem. Nagrywał solo do utworu z 1999 roku "Oh, My God" (do filmu "I Stanie Się Koniec"). Później przyznał, że jedno popołudnie z Axlem mu w zupełności wystarczyło. "Spędziłem w studiu z Axlem około półtorej godziny. Zagrałem jedną solówkę i na tym koniec, wystarczy" - powiedział Navarro.

Ale Axl znalazł wreszcie właściwych ludzi. Razem z Hugem i Reedem, a także z byłym gitarzystą Nine Inch Nails, Robinem Finckiem, stworzył nowy zespół. Do tego składu dołączył Tommy Stinson na basie i Josh Freese na perkusji. Na początku 1998 roku Guns N’ Roses w nowym składzie przeniosło się do studia nagrań Rumbo Recorders w Kalifornii, gdzie została zarejestrowana część materiału na płytę "Appetite For Destruction". Studio Rumbo Recorders było wyposażone w sprzęt opierający się na najnowszych technologiach. Jeden świadek twierdzi, że sześćdziesiąt gitar było nastrojonych i czekało na użycie w każdej chwili. Inne źródła podają, że Axl wynajął jakiś bardzo drogi sprzęt tylko po to, żeby z niego skorzystać zaledwie kilka razy. Rose, kiedy udało mu się pojawić w studiu, nagrywał niezwykle wolno i towarzyszyły mu przy tym zachowania określane przez świadków jako paranoidalne. Ekipa techniczna zmieniała się często, w tamtym okresie na krześle producenckim zasiadał Sean Beavan, producent Marilyna Mansona. Rose rejestrował całe godziny riffów i zagrywek. W rezultacie powstała ogromna ilość materiału, która zajmowała niewyobrażalną ilość miejsca na kasetach i płytach CD. Z tego miały powstać końcowe utwory. "To wyglądało jak Wielka Biblioteka Narodowa" - powiedział gazecie "New York Times" jeden z pracowników studia.

Do tego momentu wytwórnia płytowa tolerowała zachowanie Rose ze względu na wielki sukces komercyjny wcześniejszych produkcji Guns N’ Roses. Rose na pewnym etapie pracy nad płytą dostał od wytwórni milion dolarów, tylko po to żeby kontynuować pracę. Sytuacja zmieniła się z początkiem 1999 roku, kiedy wytwórnia Geffen Records została wchłonięta przez Interscope. Wielu pracowników, a wśród nich ludzi wspierających Rose’a, straciło pracę. Na czele Interscope zasiadał Jimmy Iovine, który oczekiwał szybkich efektów.

Pod koniec 1999 roku Rose zezwolił na napisanie recenzji kilku gotowych utworów magazynowi "Rolling Stone". Została również podana przybliżona data wydania albumu - lato 2000. Muzyk jednak nie miał zamiaru dostosować się do terminu. Coraz rzadziej pokazywał się w studiu. "To był jeden wielki chaos" - tak opisał pracę w studiu jeden ze świadków, który pragnie pozostać anonimowy. "Czasem tygodniami nic nie nagrywaliśmy". Co gorsza, po raz kolejny zmienił się skład formacji. Odeszli Finck i Freese, a ich miejsce zajął Buckethead oraz Brian "Brain" Mantia na bębnach. Buckethead, genialny gitarzysta sesyjny o dziwacznych obyczajach, nosił na głowie kubełek od KFC i porozumiewał się z innymi za pomocą maskotki- rękawiczki. "Podczas współpracy z zespołem Buckethead był niekonsekwentny i często popełniał błędy. Mimo, że był związany kontraktem nigdy nie był dobrze przygotowany do nagrań, a ponadto wprowadzał nerwową atmosferę. Zdecydowanie utrudniał nam nagrywanie i spowalniał pracę nad płytą" - wypowiadał się Rose na temat współpracy z tym instrumentalistą. Miejsce producenta Seana Beavana zajął znany ze współpracy z grupą Queen Roy Thomas Baker. Roy zajął się od razu ponownym nagrywaniem tego, co zostało już zarejestrowane. Byli członkowie Guns N’ Roses obserwowali poczynania Axla z mieszanką współczucia i fascynacji. "Trwa to już strasznie długo, ja bym już dawno odpadł. Ludzie, w tym zespole nie ma ani jednego muzyka, oczywiście oprócz Axla, którego bym znał!" - komentował Slash.

W tym czasie koszty produkcji "Chinese Democracy" przekraczały już wszelkie standardy. "New York Times" oszacował, że średni miesięczny zarobek muzyka wynosi 11 000 dolarów, technicznego 6 000, a głównego inżyniera dźwięku - 14 000. Pojawiła się jednak nadzieja na rychłe zakończenie pracy nad płytą. Podczas ceremonii rozdania nagród MTV w 2002 roku Guns N’ Roses wystąpiło z krótkim koncertem. Zagrali między innymi nowy kawałek "Madagascar". Zespół rozpoczął w ten sposób swoją pierwszą od dziesięciu lat trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych. Poza piosenką "Madagascar" muzycy wykonywali takie utwory, jak: "The Blues", "Chinese Democracy", "Riyadh And The Bedouins" oraz "Silkworms", mimo że Axl nie zamierzał umieścić tych dwóch ostatnich na nowym krążku.

Radość wytwórni była jednak przedwczesna. Album nie został ukończony zgodnie z obietnicą. W lutym 2004 cierpliwość prezesa Interscope wreszcie się wyczerpała. Wydał oświadczenie, że oficjalnie odcina się od albumu "Chinese Democracy". Zamiast tego wytwórnia wydała składankę Guns N’ Roses z największymi przebojami zespołu, aby chociaż częściowo odzyskać środki wyrzucone na nieudany projekt. Od tego momentu Rose przejął finansową odpowiedzialność za nagranie albumu. Członkowie zespołu byli coraz bardziej zniecierpliwieni i sfrustrowani obrotem sprawy. Producent Roy Thomas Baker został zwolniony na początku 2002 roku.

Później wszystko ucichło. Przestało się mówić o przypuszczalnej dacie wydania płyty. Podobno Rose wciąż pracował nad płytą w Los Angeles z muzykami sesyjnymi. Tytuły domniemanych piosenek co jakiś czas przeciekały do prasy. W prasie pojawiały się listy menadżera zespołu Mercka Mercuriadisa, który zapewniał, że nowa płyta ukaże się lada chwila. W jednym z oświadczeń do "New York Timesa" Mercuriadis napisał: "Mogę zapewnić czytelników o jednym: Axla Rose’a nie interesuje sława i pieniądze, ani to, co wypisują o nim dziennikarze. Rose pragnie nagrać najlepszy album, jaki potrafi. Album ten będzie miał duży wpływ na muzykę 2005 roku i na nowo rozsławi Guns N’ Roses. To Axl będzie miał ostatnie słowo".

Na początku 2006 roku Rose zagościł na imprezie otwierającej trasę koncertową grupy Korn w Hollywood Forever Cemetery. Entuzjastyczny Axl wyznał wtedy dziennikarzowi "Rolling Stone", że "to będzie bardzo skomplikowana płyta. Próbuję zrobić coś zupełnie innego. Niektóre aranżacje są podobne do Queen. Niektórzy powiedzą, że to zupełnie inny Axl Rose i nie przypomina brzmienia Guns N’ Roses. Ale spodoba się wam co najmniej kilka piosenek. Pracujemy nad trzydziestoma dwoma utworami, z czego dwadzieścia sześć jest już prawie gotowych". Prasa muzyczna znowu pisała: "W tym roku usłyszymy długo wyczekiwany krążek Guns N’ Roses."

Najbardziej zadziwiającą rzeczą jest to, że ludzie po tylu latach wciąż czekają na "Chinese Democracy". Mimo tego, że prasa i krytycy od dawna kpią sobie z Axla i czasu, jaki spędził tworząc ten album, ludzie nie zniechęcili się. Na forach fani wciąż komentują wszelkie przecieki w prasie i na bieżąco śledzą pracę nad płytą. Tysiące fanów kupuje stare płyty Guns N’ Roses (do dnia dzisiejszego zespół sprzedał ponad 90 milionów płyt na całym świecie). Nawet starzy członkowie zespołu ze Slashem na czele trzymają kciuki za Axla. Slash powiedział w jednym z wywiadów w 2004: "Chcę, żeby Axl był szczęśliwy". W wywiadzie dla Virgin Radio w lutym stwierdził: "Jestem naprawdę podekscytowany. Długo czekaliśmy na tę płytę i jestem bardzo ciekawy jakiego Axla zobaczymy. Z tego, co słyszałem, płyta będzie świetna".

Wszyscy, którzy mieli dostęp do utworów udostępnionych w internecie zgodzą się ze Slashem. Swoim fanom Rose ma do zaoferowania utwory o tak mocnym potencjale gitarowym, jak na poprzednich płytach zespołu. Usłyszymy między innymi "IRS" z ostrym riffem i wyrazistym wokalem, "There Was A Time", który rozpoczyna się jak "November Rain", motywami na orkiestrę i żywiołowymi solówkami. "The Blues" to kawałek glam rockowy, który przypomina niektóre utwory Davida Bowie nagrywane z gitarzystą Mickiem Ronsonem. "Better" z przetworzonymi za pomocą przeróżnych efektów pętlami i riffami w stylu starego Guns N’ Roses . W końcu na płycie znajdzie się "Catcher In The Rye", piosenka-hymn, która wzięła swój tytuł od kultowej powieści JD Salingera. Utwór, w którym na gitarze zagrał Brian May, zawiera ciekawe partie na pianino. "Tak, to ja gram w tej piosence na gitarze" - potwierdził wirtuoz Queen. "Bardzo podoba mi się ten kawałek. Uderza w nim mocny, niesamowity wprost głos".

Dlaczego więc nagrywanie płyty zajęło Axlowi tak dużo czasu? Jego postępowanie można interpretować jako apatię lub zwyczajnie lenistwo. A może było wręcz odwrotnie? Po prostu Rose postawił sobie za cel stworzenie najwspanialszego albumu w historii rocka? Jeśli mu sie uda, prasa będzie musiała odśpiewać słowa krytyki. Jeśli nie, jego legenda runie, a grupa wiernych fanów odejdzie na dobre. W chwili obecnej, kiedy "Chinese Democracy" jest wciąż obietnicą, a nie krążkiem, który można kupić w sklepie, Rose pozostaje legendą zamrożoną w czasie. A świat wciąż czeka...