"Aftereal" to dojrzałe pomysły. Zespół był świadomy tego, co chce osiągnąć. W moim przekonaniu, ta płyta słuchaczom powinna podobać się bardziej, niż poprzednia, ponieważ materiał brzmi świeżo i spójnie" - z basistą Exlibris, Piotrem Torbiczem rozmawiamy o trzecim albumie formacji, występie przed Def Leppard oraz muzycznych inspiracjach.
Do Exlibris dołączyłeś w 2010 roku. Co nowego wniosłeś do brzmienia zespołu?
Gdy dołączyłem do zespołu, materiał na "Humagination" w dużej części był już praktycznie skompletowany, szkice większości numerów były gotowe, ale nad kilkoma pracowaliśmy razem. Ponieważ na basie gram mocno i zdecydowanie, wydaje mi się, że oprócz zagęszczenia dźwiękowego, wprowadziłem do zespołu energię oraz szybkość.
"Aftereal" w zestawieniu z "Humagination" reprezentuje niemałą zmianę stylistyczną, do tego nowy materiał brzmi dojrzale, bardziej zdecydowanie.
"Aftereal" to dojrzałe pomysły. Zespół był świadomy tego, co chce osiągnąć. W moim przekonaniu, ta płyta słuchaczom powinna podobać się bardziej, niż poprzednia, ponieważ materiał brzmi świeżo i spójnie. "Aftereal" jest bardziej progresywnym albumem, kompozycje są dłuższe, dzieje się na nim znacznie więcej, niż na "Humagination", co według mnie jest niewątpliwym plusem.
Utwór "The Day Of Burning" został nagrany wspólnie ze Zbigniewem Wodeckim.
Pierwotnie, w tym utworze, w miejscu, w którym Zbyszek dograł swoją partię, miała być solówka gitarowa. Któregoś dnia, podczas pracy nad "Aftereal", Misiek (Misiek Ślusarski, perkusista Exlibris, przyp. red.) rzucił pomysł, by zaprosić do współpracy Zbyszka Wodeckiego, by zarejestrował swoje solo zamiast planowanej wcześniej partii gitary. Od znajomych dostaliśmy do niego kontakt i wysłaliśmy demówkę. Materiał bardzo mu się spodobał. Nikt się nie spodziewał, że Zbyszek potrafi skomponować heavy metalowe solo na skrzypcach. Znamy go przecież z zupełnie innego repertuaru.
Zbigniew Wodecki ostatnimi czasy otwiera się na inne gatunki. Przykładem może być album nagrany wspólnie z Mitch&Mitch.
Zbyszek bardzo otworzył się na inne gatunki. Zastanawiam się, czy projekt z Mitchami nie jest czasem pokłosiem współpracy z nami. To przyjemny i sympatyczny człowiek. Niemal na każdą okazję potrafi znaleźć jakąś anegdotę ze swojej muzycznej historii.
Jak dostaliście się na support Def Leppard?
Organizatorzy sami zgłosili się do nas i zapytali, czy nie chcielibyśmy zagrać przed Def Leppard. Żadnych starań w tym kierunku nie wykonaliśmy, co nie znaczy, że nie byliśmy z tej propozycji zadowoleni. Była duża radocha, bo wielokrotnie kawałki Def Leppard leciały na imprezach, na których się wspólnie bawiliśmy.
Czym różni się od strony produkcji Wasz typowy koncert od występu na większych scenach, np. przed Def Leppard?
W zasadzie produkcja wygląda podobnie, jak w przypadku pozostałych koncertów. Przed Def Leppard było tylko odrobinę więcej stresu. Tradycyjnie umawiamy się na wcześniejszą godzinę, by załadować sprzęt do busa, który później musimy rozpakować, rozstawić, a następnie zagrać próbę dźwięku. Wieczorem pozostaje już tylko zagrać najlepszą sztukę, jaką się tylko da. Ostatnio wyjątkiem od reguły stają się koncerty w nieco rozszerzonym składzie, a mianowicie od czasu do czasu występujemy w towarzystwie kobiecych chórków.
Którzy basiści mieli największy wpływ na Twoją grę?
Największy wpływ miał na mnie chyba Cliff Burton. Przez długi czas byłem pod wrażeniem jego umiejętności i podejścia do komponowania w Metallice. Lubię też basistów, którzy zupełnie odbiegają od heavy metalowego nurtu i mocnego grania. Cenię takich basistów, jak na przykład Victor Wooten, Flea, czy Marcus Miller, a także wielu innych. Ostatnio bacznie przyglądam się dokonaniom basisty Mr Big, Billy’ego Sheehana. Dużo ludzi porównuje go z Burtonem, pewnie przez szybkość gry i wykwintne solówki.
Również za charakterystyczny atak.
Dokładnie. Według mnie charakterystyczna różnica między stylem Sheehana, a Burtona jest taka, że Sheehan gra trzema palcami, a Burton grał dwoma i z większą ilością kaczki. Ciekaw jestem, co by było, gdyby Cliff żył. Możliwe, że razem zrobiliby coś ciekawego. Kto wie, może Burton brałby udział w BX3 lub jakimś innym fajnym projekcie?
Grasz głównie palcami, ale kiedyś zdarzało Ci się grać kostką.
Tak, kiedyś zdarzało mi się grać kostką. Pewne rzeczy, szczególnie szybkie jest łatwiej zagrać kostką. Jednak zasada według mnie jest niezmienna - czy kostka, czy palce, ma być zagrane mocno i z punchem.
Prześledźmy Twoje instrumentarium.
Aktualnie mam jeden bas. Pozbyłem się wszystkich instrumentów, jakie dotąd miałem i teraz trochę tego żałuję, bo z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że zżyłem się z nimi. Fajnie by było, gdyby sobie spokojnie stały u mnie w pokoju. Obecnie gram na Mayonesie Forum PI 5, sygnaturze Wojtka Pilichowskiego. Jestem bardzo zadowolony z tego basu. Porównując basówki Mayones z innymi markami, muszę przyznać, że wykonanie instrumentów tej firmy stoi na bardzo wysokim poziomie. W moim Forum PI 5 zmodyfikowałem elektronikę, wymieniając standardową dwupasmową na trójpasmową z ESP. Dzięki temu uzyskałem możliwość korekcji średnich tonów, co jest bardzo przydatne, gdy chcesz przebić się przez resztę zespołu.
A wzmacniacze?
Kiedyś uważałem, ze wzmacniacz musi być duży, ciężki i o dużej mocy. Teraz idę w stronę minimalizmu. Korzystam z heada TC Electronic RH 450, który biorę w plecak i idę na próbę, czy koncert. Na tym niestety mój minimalizm się kończy, bo jestem maniakiem efektów. Nie potrafię wymienić wszystkich efektów, które kiedyś posiadałem, czy posiadam. Zawsze na podorędziu mam trzy przestery lub preampy. Nowi ludzie, którzy przychodzą na nasze koncerty, gdy widzą mój pedalboard, myślą, że w zespole jest dwóch gitarzystów. Wśród basistów, używanie dużej ilości efektów jest wciąż mało popularne. Czasem zazdroszczę takiego podejścia, bo z jednej strony mam podejście minimalistyczne co do wzmacniacza, który mieści się w plecaku, a z drugiej - korzystam z pedalboardu wielkości dużej walizki.
Na jakim etapie są prace nad Waszym koncertowym DVD, zarejestrowanym w styczniu tego roku w Proximie?
Materiał został wstępnie zmontowany i wysłany do ZED Studio. Tomek Zalewski jest osobą, która sprawdza się w takich produkcjach, zrealizował m.in. DVD koncertowe Comy. Podczas gdy ZED miksuje, my po raz n-ty przeglądamy nagrania, szukając miejsc, gdzie można coś poprawić, czy inaczej zmontować. Jesteśmy na dobrej drodze, by oficjalne DVD znalazło się w sprzedaży jesienią tego roku.
Podobno w planach macie ponowne nagranie debiutu "Skyward".
Koncepcja była taka, że materiał z pierwszej płyty zostanie odświeżony i trochę przearanżowany, a następnie nagrany po raz drugi. Często wracamy z chłopakami do tematu tej płyty, dyskutujemy o błędach, jakie popełnili przy jej realizacji. Decyzja jednak w 100% jeszcze nie zapadła, ponieważ dwie płyty nagraliśmy i wydaliśmy w ciągu dwóch lat, co w obecnych czasach jest rzadko spotykane. Na razie nie mamy presji czasowej i nie musimy nagrać kolejnej płyty jak najszybciej. Teraz koncentrujemy się na wydaniu DVD.
Rozmawiał: Wojciech Margula