W zeszłym roku krakowski dwuosobowy projekt Odraza szturmem podbił serca zwolenników undergroundowego black metalu.
Na swój sposób awangardowe ujęcie tematu na "Esperalem tkane" wciąż robi piorunujące wrażenie o czym świadczy m.in. dawno wyprzedany nakład płyty. Półtora roku po premierze tego wydawnictwa Odraza przypomina o sobie równie interesującą EP. O "Kir" rozmawialiśmy z obsługującym sześć strun Stawroginem.
Rozmawiał: Grzegorz "Chain" Pindor
Kiedy rozmawialiśmy tuż po premierze "Esperalem tkane", na koniec poddałeś w wątpliwość czy Odraza jeszcze cokolwiek spłodzi. A tu proszę, znienacka pojawia się mini, pełne dwudziestu minut muzyki. Bez słów i gorzały.
Tak, wszystko to bardzo przewrotne - i bardzo dobrze.
Dobrze, że na trzeźwo, czy dobrze, bo Odraza pokazała inne oblicze?
Dobrze, że zaistniała możliwość stworzenia czegoś absolutnie różnego w ramach EP. Zdecydowanie preferuję długie formy - przedkładam wielkie tomiska nad nowele i pełne albumy nad EP, chyba że te drugie opierają się na ciekawych konceptach. W tym wypadku pojawiły się sprzyjające nam okoliczności. Trzeźwości nie trzeba było mącić, tym razem bowiem - nawiązując do pomnika w Płaszowie - serca zostały nam wydarte, nie wyrywaliśmy ich sobie sami
"Kir" jest zapisem koncertu, który, co można śmiało powiedzieć, był pierwszym tego typu przedsięwzięciem zorganizowanym przez instytucję państwową. Black metal trafia już nie tylko pod strzechy, ale do organizacji rządowych. Dzieje się.
Okazuje się, że wyprzedził nas w tym względzie Imperator, który udzielał się w teatrze państwowym pod koniec lat '80. Nie jesteśmy tym samym pionierami, niemniej przyjemnie mieć współudział w tego typu inicjatywach wraz z legendą polskiej sceny. Black metal może trafiać wszędzie, byleby jedną nogą został w lesie.
Albo w fabryce. Muszę o to zapytać, "Kir" to materiał, który powstał na potrzeby tego wyjątkowego wydarzenia, czy odwrotnie - ten specjalny, uzupełniony wizualizacjami występ, był doskonałą okazją do sprawdzenia się na przepełnionej cierpieniem scenie?
Tworzyliśmy muzykę w oparciu o ramy koncepcyjne - główną inspiracją były archiwalne ujęcia płaszowskiego obozu zrealizowane przez Tadeusza Franiszyna. Mowa zatem o utworze dedykowanym - w praktyce powinniśmy byli znaleźć się na granicy ilustracji muzycznej, instalacji oraz kompozycji mogącej bronić się jako niezależna całość. Słuchacz oceni, na ile nam się to udało.
A piszą, że jest dobrze. Nawet bardzo. Tylko zapętlone motywy i rezygnacja z chyba najbardziej intrygującego elementu Odrazy, to jest tekstu i twoich wokali radykalnie ten "zespół", bo tym razem zagraliście w czwórkę, odmieniła. Była wóda, marazm, tępota. Tym razem zimno, cierpienie i silne bodźce. Odraza lubi zło i skrajności?
"Kir" nie potrzebował tekstu i wokalu, choć pierwotnie miał się taki pojawić. Wszystko w praktyce postanowiliśmy powiedzieć przy pomocy muzyki; komentowanie tematyki i kontekstu było zupełnie niepotrzebne. Odraza pozostaje tworem dwuosobowym - na scenie towarzyszyli nam muzycy sesyjni (mieli oni wkład w aranże swoich partii). Co do ostatniego pytania, nie lubimy zła, lubimy natomiast "niewygodnego" człowieka. Człowiek "niewygodny" znajduje się na marginesie współczesnego społeczeństwa, w kontekście Kir to z kolei jednostka sformatowana do poziomu rzeczy w ramach nazistowskiej maszyny zagłady. Ostateczny człowiek "niewygodny" to człowiek, który sam się uprzedmiotawia - to już jednak inna historia..
Co z bohaterami Esperalem tkane, oni też byli/są niewygodni?
Zdecydowanie tak - zupełnie oderwani od wartości pchających nasz świat do przodu (domniemanego). Zawiedzeni głównie sobą, świadomi, że nie będzie idyllicznego "przełomu" i "rozwiązania". Odpowiedzi nie nadejdą. Komunikacja zawiodła. W dodatku powyrywali swoje korzenie, a w takiej sytuacji trzeba stworzyć substytut systemu wartości. Niewygodni? Tak. Wyjątkowi? Absolutnie nie. Powiedziałbym, że są w większości.
Do Polski nieuchronnie zmierza fala ludzi, którzy czują się niewygodni z przyczyn pozostających poza ich kontrolą. Jest tu dla nich miejsce?
Nie ma z przyczyn czysto technicznych. Nie mamy warunków do tego, by przyjmować i stymulować aklimatyzację 12 tys osób. W związku z charakterem granicznym Schengen liczba ta będzie wciąż rosła. Grupy te powinny być ponadto ściśle inwigilowane - nie wydaje mi się, by było to możliwe.
Nie ma możliwości na poprawę życia tych spod Cichej 8, a co dopiero w kwestii tej masy ludzi. Odraza mimo to będzie zaglądać do ludzkich dramatów? To bodziec który odpowiednio stymuluje ten twór?
Tu nawet nie chodzi o tych spod Cichej 8, czy innej Długiej 10 - w większości wypadków winni są sobie sami. Kwestia uchodźców to nie brak kilkuset tysięcy złotych w budżecie; to sprawa infrastruktury, zastępu pracowników socjalnych, nauczycieli itd. Należy mieć zaplecze, którym absolutnie nie dysponujemy. Jest jeszcze kwestia kulturowej odmienności, choć w ten eufemizm nie będę tu wchodził... Tak, człowieczeństwo mocno nas stymuluje.
Na tyle mocno by zagrać kolejny koncert i napisać nowy materiał?
Tego nie wiemy. Na pewno miło zaskoczył mnie pierwszy kontakt z tegoroczną jesienią - obawiałem się, że będę zupełnie niewrażliwy, a dostałem obuchem. To już coś, wciąż żyję.
Rozmawiał: Grzegorz "Chain" Pindor