Znany z gry w Def Leppard Phil Collen, wraz ze Steve’em Clarkiem, tworzył "terror twins", jeden z najważniejszych duetów w historii rocka. Udziela się również w dwóch projektach - Man Raze oraz niedawno debiutującym Delta Deep.
Na spotkanie z nami Phil przyniósł jedną z ulubionych gitar, gdyż uważał, że wywiad dla gitarowego magazynu nie może odbyć się bez instrumentu.
Sprzętologia:
Gitary: Jackson PC-1, Jackson PC Supreme, Jackson X-Stroyer
Wzmacniacze: Marshall JMP-1, Randall RRM 2-200
Interfejs: Fractal Audio Axe-Fx II
Kolumny: EVH 5150III
Struny: D’Addario 13-54
Rozmawiał: Wojciech Margula
Zdjęcia: Asia Kubicka
W Def Leppard grasz od ponad trzech dekad. Jak byś podsumował ten czas?
Nawet nie zauważyłem, że to już ponad 30 lat. Szczególnie, gdy obserwowałem w tym czasie mojego dorastającego syna, który w tym roku kończy 25 lat. Życie muzyka takiego zespołu, jak Def Leppard jest bardzo szybkie i intensywne.
Co aktualnie Cię inspiruje?
Wszystko, co mnie otacza. Dziś mieliśmy okazję zwiedzić Warszawę. Uwielbiam Stare Miasto, Centrum, generalnie architekturę tego miasta. Zainteresowała mnie również historia Polski i słowiańska kultura. Podróże bardzo mnie inspirują, a co za tym idzie - otoczenie, ludzie, kuchnia, mentalność.
A co z inspiracjami muzycznymi?
Dziś trudno o wyjątkowość. Wielu wykonawców w swojej twórczości wciąż powtarza to, co kiedyś już było. Przykładem tych, którzy tworzą coś nowego, co brzmi w ich charakterystycznym stylu mogą być tacy wykonawcy, jak Muse, czy Skrillex. Muzyka, którą lubiłem słuchać, kiedyś była zupełnie inna. Jestem rozczarowany kierunkiem, w jakim podąża dzisiejszy jazz, czy country. Kiedyś teksty country były o czymś, miały jakąś wartość, natomiast dziś śpiewa się o dziewczynach, imprezach i autach.
Na czym skupiasz się przy pisaniu muzyki?
Najważniejszy jest dla mnie rytm, melodia i groove. Dziś wielu artystów zapomina o tym. Albo nie tyle zapomina, co przekłada inne elementy ponad te trzy rzeczy. Pewnie dlatego nie przekonam się do eksperymentalnego jazzu. Ci współcześni jazzmani tracą publiczność, bo są po prostu egocentryczni, jeżeli chodzi o podejście do tworzenia muzyki.
Niedawno odszedł BB King. Czego Cię nauczył?
Nauczył mnie wiele, mimo że zawsze inspirowali mnie inni muzycy, tacy, jak Ritchie Blackmore, Jimmy Page, czy Jimi Hendrix. Kiedy cofniesz się w czasie, okazuje się, że przed nimi wszystkimi był BB King, który spopularyzował tzw. elektryczny blues. Dzięki niemu blues z plantacji bawełny trafił do szerszego grona odbiorców. Jego życie i muzyka, jaką tworzył, uczą pokory. Również tego, że prawdziwa muzyka pochodzi z serca i jest opowieścią twojego życia, w każdym dźwięku, jaki zagrasz.
Dużo improwizujesz.
Staram się improwizować, ile się da. Nawet wtedy, gdy coś zabrzmi nie do końca tak, jak chciałem. Jeżeli dziś wieczorem na scenie popełnię jakiś błąd, będę pamiętał, by nie popełnić go jutro. Uwielbiam improwizować. Jest dużo miejsc, w których pozwalam sobie na improwizację i nawet nie staram się grać riffów, czy solówek tak, jak zostały skomponowane na albumie.
Jesienią ukaże się jedenasty album Def Leppard. Na jakim etapie produkcji jesteście?
Cały proces ma się ku końcowi. Materiał jest zarejestrowany w całości, aktualnie czekamy na miks. Jako, że w dzisiejszych czasach przeważnie słucha się pojedynczych utworów, a nie albumów w całości, najpierw mieliśmy nagrać tylko singiel. Później zatrzymało się na kilku piosenkach na EP, aż w końcu zdecydowaliśmy się na ilość materiału, który można śmiało wydać jako LP. To dość zróżnicowana stylistycznie płyta. Słychać, że jako zespół nieco się starzejemy i wracamy do naszych muzycznych korzeni. Zresztą posłuchasz i ocenisz sam. Wydaje mi się, że będzie to najlepszy album, jaki nagraliśmy od czasu "Hysterii".
Opowiedz o sygnowanym Twoim nazwiskiem Jacksonie PC Supreme, którego ze sobą przyniosłeś.
W każdym modelu PC Supreme zamontowany jest sustainer, którego funkcjonowanie można porównać do popularnego E-Bow. Zaopatrzony jest w tytanowy mostek, mający wpływ na sustain oraz przetworniki DiMarzio. Szeroki gryf i grube struny (13-54) to podstawowe elementy, bez których nie wyobrażam sobie swoich gitar. Jackson PC Supreme to najlepiej brzmiący instrument, jaki kiedykolwiek miałem. Na bieżąco śledziłem proces tworzenia tej sygnatury, ponieważ niedaleko znajduje się fabryka Fendera, w której produkowane są również Jacksony.
Pamiętasz swoją pierwszą gitarę?
Pierwszą gitarę otrzymałem na swoje szesnaste urodziny. Był to Gibson SG200. Tani i niezbyt atrakcyjny wizualnie. Za to przyzwoicie brzmi. Ma charakterystyczną maskownicę na potencjometry, jak w Telecasterze i przełączniki, jak w Jaguarze. Niedawno znalazłem go na strychu w domu rodzinnym, w Londynie.
Nie korzystasz z typowych wzmacniaczy gitarowych.
Korzystam z preampu Marshall JMP-1 wraz ze wzmacniaczem Randall RRM 2-200 oraz Fractal Audio Axe-Fx II jako procesor efektów. Do tego dwie kolumny EVH, które służą jako odsłuch, więc nie są nagłaśniane mikrofonami.
Jakich rad udzieliłbyś początkującym muzykom?
Graj to, co lubisz, co cię fascynuje. Miej otwarty umysł, ale nie tylko w sferze muzycznej. Również w życiu. Im bardziej jesteś otwarty, tym lepsze rezultaty osiągasz.
Sprzętologia:
Gitary: Jackson PC-1, Jackson PC Supreme, Jackson X-Stroyer
Wzmacniacze: Marshall JMP-1, Randall RRM 2-200
Interfejs: Fractal Audio Axe-Fx II
Kolumny: EVH 5150III
Struny: D’Addario 13-54
Rozmawiał: Wojciech Margula
Zdjęcia: Asia Kubicka