Jest jednym z najznakomitszych i najbardziej elokwentnych, pod względem harmonii, gitarzystów w muzyce rockowej - jego gitarę można usłyszeć w kilku olbrzymich hitach, od Rosanny zespołu Toto aż po Beat It Michaela Jacksona.
Pomimo tego, Steve Lukather jest pełen pokory i głodu uczenia się wciąż nowych rzeczy związanych z grą na tym instrumencie. Spotkaliśmy się ze Stevem przy okazji ukazania się nowego, bezkompromisowego albumu Toto XIV i rozmawialiśmy na temat tego, jak połączyć emocjonalne uderzenie i energię z technicznym rozmachem i żywiołowością.
Jako gitarzysta, Steve Lukather jest pełen paradoksów. Wbrew licznym dowodom świadczącym o jego umiejętnościach, on sam nie uważa się za czarodzieja gryfu i, choć posiada mistrzowską technikę, wiarę pokłada raczej w sercu i dobrym smaku, niż w oszałamiających solówkach. Udało nam się spotkać ze Stevem wkrótce po zakończeniu prac nad pierwszym od dekady albumem, zatytułowanym XIV, nagranym przez Toto - super grupę zapełniającą stadiony i areny na całym świecie, żeby porozmawiać z nim na temat tego, co dla niego znaczy bycie muzykiem. Odpowiedzi, jakich nam udzielił - rozbrajająco szczere i bezkompromisowe - trafiają w samo sedno tego, czym jest tworzenie muzyki na gitarze. Z pewnością nie jałowymi popisami techniki, choć - jak powszechnie wiadomo - Steve nie należy do osób, którym brakowałoby umiejętności poruszania się po gryfie z werwą, co doskonale słychać w pełnych mocy utworach z nowego albumu takich, jak Chinatown, czy 21st Century Blues. Przeczytajcie uważnie wywiad, a dowiecie się, co według Steve'a warto umieć, a co warto odpuścić, kiedy gracie na gitarze.
CIĘŻKO PRACUJ, BY WIELE OSIĄGNĄĆ
Praca nad nowym albumem [Toto] łączyła w sobie wszystko, co możliwe: krew, pot, łzy, miłość, ból, znowu łzy, przekleństwa, uściski, śmiech…, naprawdę wszystko. Z tego względu zaprosiłem do współpracy CJ Vanstona, jako łącznika między mną, Davem [Dave Paich - wokal i klawisze] i resztą chłopaków. To świetny muzyk, osoba, którą wszyscy szanujemy i wspaniały realizator dźwięku. Ogromnie nam pomógł. Oczywiście całkiem nieźle się przy tym bawiliśmy, ale - człowieku - nie odpuszczaliśmy sobie nawzajem ani przez chwilę.
Kilka razy dochodziło do sytuacji, w których omal się nie pozabijaliśmy, ale bez napięcia jedyne, co powstaje to posrana muza. Napięcie czasem sprawia, że lepiej i uważniej pracujesz. Bywają chwile, kiedy potwornie się wkurzam, na przykład wtedy, kiedy grałem solówkę w Holy War. Dave doprowadził mnie wtedy do szału - droczył się ze mną i mnie zaczepiał - myślałem, że go zabiję. I w solówce to słychać - gram tak, jakbym mówił: "Odp***dol się Dave!". Żartuję oczywiście, ale emocje sięgały zenitu. Kiedy grasz z tymi samymi ludźmi od 40 lat naprawdę dobrze ich znasz i trudno kogokolwiek zaskoczyć. A pomimo wszystko staram się tego dokonać. Myślisz, że słyszałeś już każde zagranie, każdą solówkę. Musisz naprawdę głęboko kopać i wiele się naszukać, kiedy grasz z gośćmi, którzy słyszeli już wszystkie twoje sztuczki, rozumiesz?
SPRAW, BY KAŻDY DŹWIĘK COŚ OZNACZAŁ
Naprawdę staram się z grać ze wszystkich swoich sił. Nigdy nie będę Guthrie Govanem - to oczywiste. On jest doskonałym gitarzystą. Nie będę również Joe Satrianim, ani - choć bardzo bym chciał - Petruccim, ani innymi muzykami, którzy grają na tak wysokim poziomie. Uwielbiam ich, ale zrozumiałem, że należę już do starszego pokolenia, już nie biorę udziału w tym wyścigu. Jest milion gitarzystów, którzy grają lepiej ode mnie - co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Zmierzam do tego, że chcę próbować bardziej zgłębić frazowanie i udoskonalić wybór poszczególnych dźwięków, a nie imponować tym, jak szybko potrafię grać, między innymi dlatego, że są goście, którzy zrobią to milion razy lepiej ode mnie. Jeśli dasz się złapać w wyścig na "Najszybszy pistolet na zachodzie" zostaniesz zakopany żywcem. Lepiej zwolnić i grać rzeczy, które mają prawdziwe i głębsze znaczenie.
NAUCZ SIĘ PRZYJMOWAĆ KRYTYKĘ Z UŚMIECHEM
Sam jestem winny temu "sportowemu wymiarowi gitary". Innym rzeczom też, szczególnie jeśli spojrzeć na okres, kiedy zbyt wiele piłem, co miało miejsce prawie sześć lat temu. Jednak dzięki temu cudowi, który nazywamy Youtube, wszystko to, co upokarzającego zrobiłem w swoim życiu można tam obejrzeć i śmiać się z tego do woli. Ostatnio jadłem lunch z Eddie Van Halenem i w pewnym momencie zaczęliśmy się śmiać i pytać sami siebie - "Czy kiedyś zostawią nas w spokoju?" - Tak, obaj mieliśmy kilka złych lat! Jednak patrząc na 40 lat, które minęły, nie było tak źle, nie sądzisz?
ZAJMIJ SIĘ SWOJĄ DZIAŁKĄ
Mój syn jest zawodowym muzykiem. Kiedy zaczynał próbował tappingu. Powiedziałem mu wtedy - "Jeżeli jeszcze raz zobaczę, że to robisz, wezmę szczypce przegubowe i odetnę ci ten pieprzony palec. To działka wujka Eddiego, nie twoja!" Nikt nie powinien już tego robić. Każdy z nas miał kiedyś szansę, ale człowieku, już dość. Naprawdę dość. Znajdź coś swojego, znajdź swoją działkę. Pracuj nad swoim vibrato i poczuciem rytmu - reszta jest łatwa, wiesz? W konsekwencji mój syn poszedł zupełnie inną ścieżką.
Zazwyczaj dzieje się tak, że ktoś postanawia nauczyć się grać na gitarze i pierwszą rzeczą, jaką robi jest wpisanie w Google - "Jak mam to zagrać?". A potem nagle okazuje się, że wiesz, jak zagrać różne sztuczki, ale kompletnie nie potrafisz zagrać na gitarze rytmicznie z groovem. Dlatego, możesz oczywiście usiąść na łóżku i grać cały ten shit, ale jeśli grasz z perkusistą lub - co nie daj Boże - musisz nagrać coś przy włączonym czerwonym światełku, zlecisz ze schodów na pysk, połamiesz ręce, kark i całego siebie, ponieważ nie masz zielonego pojęcia, jak to zrobić. To tak, jakbyś chciał pokroić i zjeść ciasto tyle, że oprócz lukru nie ma wcale ciasta.
ĆWICZ TO, CZEGO NIE POTRAFISZ
Nie ćwicz rzeczy, które już potrafisz - ćwicz to, czego nie potrafisz. Nie ułatwiaj sobie ćwiczenia, kiedy jesteś sam w domu. Zobaczysz, że potem na koncercie będziesz mógł zagrać, co tylko zechcesz, ponieważ poświęciłeś dość czasu, żeby nauczyć się więcej. Powiedziałbym, że istotą jest rozwijanie harmonicznej treści twojej gry. Graj z serca, a nie z głowy. Zacznij od prostych rzeczy i stopniowo rozwijaj swoje umiejętności - to jakbyś uprawiał seks pierwszy raz w życiu - nie chcesz chyba osiągnąć orgazmu w ciągu dwóch sekund.
ĆWICZ SWOJE UCHO
Dobry słuch to podstawa. Uczyłem się skrupulatnie, miliony razy podnosząc i nakładając igłę na płytę winylową. Uczyłem się solówek i przeróżnych zagrywek. Uczyłem się jak to wszystko działa, jak rozebrać utwór na części pierwsze. To był bardzo długi, mozolny i metodyczny proces - często niezwykle frustrujący i doprowadzający moich rodziców do szału.
Obecnie, w czasach internetu łatwiej jest się uczyć, ale w pewnym sensie to wstyd, bo mamy do czynienia z magikami wszelkiej maści. Takie sztuczki z przecinaniem kobiety na pół - kiedy już wiesz, jak to działa, zastanawiasz się: "Naprawdę? Tylko o to chodzi?". Internet pozbawił tajemnicy tyle spraw. Nawet samo dążenie do jakiegoś celu stało się dużo prostsze i dlatego mamy teraz do czynienia z wieloma pospolitymi gitarzystami.
TRAFIAJ W SEDNO
Szybka gra często nie jest nic warta. Imponowanie przyjaciołom w klubie, albo u siebie w domu jest świetną sprawą, ale jeśli grasz koncert w dużym miejscu, nigdy w ten sposób nie złapiesz kontaktu z publiką. Szybka gra w miejscach takich, jak areny jest całkowicie pozbawiona sensu. Nie słychać tam artykulacji, nawet jeśli sprzęt nagłośnieniowy jest zajebisty. Musisz trafić w sedno - ludzie tacy, jak Dave Gilmour mają to "coś" - potrafią znaleźć ten "fortunny dźwięk". Możesz grać milion dźwięków, ale one pozostają bezsensowne, dopóki nie odnajdziesz swojego "fortunnego dźwięku".
WSZYSTKO JEST ZE SOBĄ POŁĄCZONE
Co sprawia największą przyjemność? Kiedy wszystko łączy się z odpowiednią frazą, odpowiednią nutą, odpowiednim vibrato w odpowiednim momencie. To niezwykle przyjemna i dająca satysfakcję niespodzianka, kiedy kończysz grać solówkę i wiesz, że przeszedłeś całą podróż, a teraz bezpiecznie lądujesz. Nawet wtedy, kiedy sądziłeś, że tym razem ci się to nie uda. Tak, wtedy naprawdę możesz się poczuć dobrze.
Zdjęcie: Romana Makówka