Niestety Ronnie nie był najlepszym partnerem biznesowym. Wiele nam wtedy obiecał i wszyscy strasznie się na nim zawiedliśmy, ale nie znaczy to, że nagrywaliśmy przez to złą muzykę. W tamtym okresie byłem ciekawy innych brzmień i trochę eksperymentowałem, co zostało użyte przeciwko mnie w chwili kiedy "odszedłem" z zespołu. Prawda jest taka, że zostałem podstępnie zwolniony, ponieważ najgłośniej domagałem się tego co mi obiecano. Wyobraź sobie, że kiedy jeszcze graliśmy w tym zespole, płacono nam mniej niż technicznym, który rozstawiali nam sprzęt przed koncertem. Nie byłoby w tym nawet nic złego, gdybyśmy się wcześniej zgodzili na takie warunki, ale Ronnie bez przerwy zmieniał zasady gry. Pamiętam, że obiecał nam, iż przy trzecim albumie wszyscy będziemy otrzymywać równe wynagrodzenie i nigdy tego słowa nie dotrzymał. Przykro było wychodzić co kilka nocy na scenę i grać piosenki, które się skomponowało, a zarabiać przy tym mniej niż ekipa techniczna. To było nie fair i otwarcie o tym mówiłem. Ponieważ nie miałem jeszcze wtedy rodziny na utrzymaniu i domu do spłacenia, nie zależało mi tak bardzo na utrzymaniu się w zespole jak innym. Rozmawiałem o tym z Ronniem, a on tylko mnie zwodził i gubił się w zeznaniach. Potem dopiero dowiedziałem się, że robił to dlatego, iż potajemnie szukał sobie nowego gitarzysty. Kiedy ostatecznie ogłosił swoją decyzję w połowie trasy, byłem bardzo wkurzony i mocno zraniony. Sytuację pogarszał fakt, że przez długi czas po tych wydarzeniach Ronnie twierdził, że sam odszedłem z zespołu, gdyż nie byłem już zainteresowany graniem takiej muzyki, co oczywiście nie było prawdą. Byłem zainteresowany innymi nurtami w muzyce, ale jaki muzyk na początku swojej kariery nie jest? Kiedy się rozwijasz musisz szukać inspiracji gdzie tylko się da, co nie znaczy, że rezygnujesz z grania muzyki, którą kochasz. Dzisiaj to już historia, ale to doświadczenie bardzo negatywnie wpłynęło na moje życie i trochę czasu minęło zanim się pogodziłem z tą sytuacją. Prawda jest taka, że płyty które wtedy nagraliśmy należały do mnie w takim samym stopniu jak do Ronniego i nikt tego nigdy głośno nie powiedział. To był bardzo kolaboracyjny zespół, a jego sukces nie miał tylko jednego ojca, z czego wiele osób sobie nie zdaje sprawy.