Z Muńkiem Staszczykiem i Maćkiem Maślikowskim rozmawiamy o najnowszym albumie Shamboo zatytułowanym "Piosenki", którego premiera miała miejsce 15 maja 2015 r.
"Piosenki" to druga płyta w ciągu dwóch lat - po dwudziestodwuletniej przerwie. Skąd taki wynik?
To jest sytuacja kumpelska, w ogóle tego nie planowaliśmy. Ja byłem pierwszym basistą w Shamboo, a z Maciem znam się od trzydziestu paru lat - może nawet więcej, jeszcze z podwórka. Doszło do tego, że nagrałem z nimi pierwsza płytę: Shamboo + Muniek, a druga, jest jej konsekwencją. W 2014 graliśmy sporo dużych festiwali, siedzieliśmy razem na jednym z nich przy piwie. Powiedziałem do Macia, że jest 2014 rok a oni wciąż nie są w stanie nagrać drugiego albumu. Maciu odpowiedział: "a założysz się?". Rozmowa była w sierpniu, a chłopaki spięli poślady, wzięli się do roboty i już w grudniu weszli do studia. Nagrali drugi album, na który również zostałem zaproszony - zostały nam jeszcze stare piosenki do nagrania i jest druga płyta - "Piosenki". Założyliśmy się o stówkę i Maciu tę stówkę wygrał.
Maciu, a decyzję o gościnnym występie Muńka również na drugim albumie, podjąłeś spontanicznie? Czy gdzieś głęboko w głowie miałeś już takie plany?
Zygmunt jest honorowym członkiem zespołu i te sytuacje są dla mnie naturalne. Biorąc się za materiał na druga płytę wiedziałem od razu, że Zygmunt tam będzie. Zresztą promując pierwszy album już rozmawialiśmy na temat drugiego. Zygmuś podsuwał jakieś pomysły. Na przykład taki, żebyśmy na drugiej płycie nagrali "mate".
no właśnie, co z tą "matą" skąd pomysł na kawałek o matematyce?
Tekst napisałem w roku '80, jako 17 letni gówniarz. Nie wpadłbym na to, żeby teraz to nagrać z T.love, bo to byłoby dla mnie śmieszne, że pięćdziesięcioparoletni facet śpiewa o matematyce. Z Shamboo śmiało mogę to zrobić, bo łączą nas więzy krwi od dzieciaka.
Teraz również i na czasie - w okresie maturalnym/pomaturalnym…
Jest na czasie również przez otaczający nas świat liczb, świat finansów, obliczeń. Oczywiście wtedy pisząc go nie myślałem o żadnych liczbach, ani finansach. To był bunt chłopca wkurzonego na to, że nie szło mu z matmy.
Okładka jest dość grzeczna w porównaniu do tego, co znajdziemy na albumie.
Ona jest taka z przymrużeniem oka.
Czy to miało zadziałać na zasadzie antagonizmu do utworów albumowych? Jest śmieszna, grzeczna i z przymrużeniem oka… Maciu, Ty ją projektowałeś.
Raczej, jako żart. Tam pisał syn Macia - Kubuś (11 lat), tam jest też błąd ortograficzny…
Popełniony celowo zresztą.
Tytuł jest adekwatny do okładki
Nie od razu był taki oczywisty. Z okładką było tak, że graficznie miała być taka, jaka jest - na tablicy napisane kredą a płyta miała się nazywać 'Mata'. Jak powiedziałem Sławkowi z S.P. Records jaki jest tytuł, zapytał, co to jest "mata"? Ja mówię, "no jak to, nie wiesz, co to jest mata? Królowa nauk". Powiedział, że mata kojarzy mu się ze słomianką na ścianie a nie z matematyką, i że tytuł nie pasuje. Więc spytałem: "to, co ma być? Piosenki?" No i tytuł "Piosenki" spodobał się wytwórni. Pomysł szkolnej tablicy, z nazwą zespołu i tytułem napisanymi ręką dzieciaka pozostał. Wszyscy słuchają piosenek. To jest bardzo prosty tytuł.
Ale też brzmi grzecznie…
No tak, ale jak puścisz płytę, to masz od razu czadzik.
Właśnie, zaczynacie dość mocno, nie tylko brzmieniowo ale i z mocnym tekstem. Pierwszym utworem jest "Laleczka". W dzisiejszych czasach mnóstwo, mocno zemancypowanych dziewcząt, mogłoby się za niego obrazić.
Nieeee no, bez przesady.
Wszystko z przymrużeniem oka.
No, ale widzisz, wiele by się obraziło a reszcie może się bardzo spodobać.
Mi osobiście bardzo się podoba - fajne, mocne uderzenie. Jednak nie byłabym zaskoczona głosami typu "męscy szowiniści"
Jak tekst do tej piosenki powstawał, to ciebie wtedy nie było na świecie.
Nikt wtedy nie myślał o szowinizmie. To były inne czasy. Teraz to paranoja w drugą stronę. Płyta jest post punkowo rock’n’rollowa. Jest fajnie, surowo zrobiona. Nie jest też jakimś nowym wynalazkiem. To jest stare granie. Solidny czad z melodiami. To nie jest zespół z napinką.
Wszystko działa na luzie i spontanicznie. Tę przygodę traktuje cały czas, jako spełnianie marzeń gdzieś tam z piaskownicy. Mam nadzieję, że zagramy dużo koncertów. Chciałbym się tym podzielić z ludźmi. Nie po to, żeby ktoś nas ocenił, ale na zasadzie "mam dobrego kurczaka Zygmuś, spróbuj." W każdym razie zostajemy w punk rockowej konwencji. Gramy swoje i chyba niewiele jest zespołów, które JESZCZE w ten sposób grają.
Ta płyta jest taka poprzeplatana, są i kawałki maksymalnie punkowe i są takie rockowo alternatywne. Można znaleźć kilka kompozycji przeciwko systemowi np. "Dzieci kryzysu", "Po co?", "Banki".
Niektóre teksty są jeszcze z lat 80 a zauważ jak są aktualne. W jednym utworze zmieniłem dosłownie jedno słowo a nabrało przekazu na dzień dzisiejszy.
Tak się często zdarza, ze stare teksty z lat 80 dzisiaj świetnie się wpisują w rzeczywistość.
Na albumie "Piosenki" usłyszymy też utwory już wcześniej grane i osłuchane. Są to "Po prostu kochaj" z pierwszej płyty Shamboo i "Gloria". Co was do tego skłoniło?
O Glorii powie za chwilę Maciu. Co do "Po prostu kochaj", na płycie "Tata" jest w innej wersji, beze mnie. Namówiłem chłopaków, żeby nagrali go jeszcze raz w duecie ze mną, bo czułem wielki potencjał w tej piosence. Ludzie na koncertach bardzo fajnie na nią reagują. I nagraliśmy go chyba w 2014. Zrobiliśmy do tego klip w Częstochowie na naszej dzielni gdzie się wychowywaliśmy. Przy naszej podstawówce, przy zakładach pracy naszych rodzin. Są tam moi rodzice, więc serducho zabiło w tym klipie. I ten utwór ze mną już został, taki bezpański i tą drugą wersję daliśmy na kolejny album.
A jak z tą Glorią?
Glorię przejęliśmy okazjonalnie. Podczas koncertu zorganizowanego z okazji 30 letniej pracy na scenie Zygmunta różni artyści tacy jak: Marek Piekarczyk, Kasia Kowalska, Krzysiu Grabowski, Titus z Acid Drinkers, Oley z Proletaryatu, Adaś Nowak wykonywali tylko utwory T.Love w różnych wersjach. Shamboo też tam było. My zagraliśmy m.in. Glorię, zaaranżowaliśmy ją po swojemu.
I ta ich wersja wbiła mnie w ziemię. Wzruszyłem się.
A nagraliśmy ją na płytę bo gramy ją na koncercie. Fajnie się ją gra, ludzie na nią pozytywnie reagują.
Skoro jesteśmy przy koncertach, zdradźcie czy macie jakieś plany na ten sezon wakacyjno-festiwalowy? Czy raczej jesień? Czy w ogóle?
W zeszłym roku zagraliśmy trzy największe festiwale. Teraz może jakieś mniejsze plenery.
Myślę, ze jesienią zagramy coś w Częstochowie na pewno. I już po wakacjach jakaś promocyjna klubówka. Teraz nie jest czas na koncerty klubowe a promocje płyty najlepiej robić właśnie tam.
Teraz ludzie muszą się jeszcze zapoznać z tą płytą, żebyśmy wszyscy mogli się przy niej bawić.
O koncertach już wiem. A co z kolejną płytą? Czekamy na kolejny spontan?
Musi być jakiś festiwal, piwo i zakład.
Czyli czas pokaże (śmiech). Dziękuję Panowie za rozmowę i do zobaczenia na koncertach!
Rozmawiała: Milena Barysz
fot. Konrad Jaraszek