Czwórka muzyków ze Stargardu Szczecińskiego zgrupowana pod nazwą Dice właśnie wypuściła w świat drugi krążek "Paradice" i ruszyła w trasę. Album różni się od "Starej historii", bo choć wciąż jest to muzyka gitarowa oscylująca gdzieś pomiędzy rockiem i hard rockiem, to brzmienie złagodniało, utwory nabrały melodii, czasem nawet radiowej.
To idealna okazja, żeby z Dice o ich muzyce porozmawiać, tym bardziej, że zespół zdaje się być w natarciu i coraz odważniej sobie na scenie poczynią, stając się przy tym ważnym graczem.
Jak wam się żyje w Stargardzie? Echa po sukcesie Błękitnych już ucichły?
W Stargardzie mieszkamy, pracujemy i gramy. Tutaj powstało Dice. Tu mamy rodziny i przyjaciół. Jest do czego wracać po koncertach.
Jeśli chodzi o piłkę to nasza drużyna wiele osiągnęła, ale kibice już wyszli ze stadionów i powrócili do rzeczywistości, a na allegro można spotkać ogłoszenia typu: "sprzedam szalik Błękitnych - nowy, raz noszony, stan bardzo dobry".
Właśnie w Stargardzie Szczecińskim, podobno w czerwcu 2007 roku, powstał zespół Dice.
Zespół założył Łukasz Przybylski (gitara, wokal) wraz ze mną (bas), Mateuszem Szeremetą (gitara) i Tomaszem Łotyszem (perkusja). W pewnym momencie Dice pożegnał się z Tomkiem i z gitary na bębenki wskoczył Mateusz, a stanowisko rytmicznego gitarzysty, także po kilku zmianach, obecnie piastuje Łukasz Dopierała, który dołączył do zespołu na początku 2014 roku.
Przez te wszystkie lata przez Dice przewinęło się kilku gitarzystów. Rafał Wysocki i Marcin Bagiński dobrze wiosłowali, ale nasze drogi się rozeszły.
Ja nie żałuję.
Co do nazwy to Dice w języku angielskim oznacza kostki do gry. Nazwa naszego zespołu ma charakter metaforyczny. Mówi o tym, że nigdy nie wiadomo co nam przyniesie los. Raz wypadną dwie jedynki raz szczęśliwa siódemka.
W waszej muzyce pobrzmiewają echa polskich legend rocka: Perfect, TSA, może nawet Turbo. Od początku zapragnęliście grać polskojęzycznego hard rocka w stylu polskich klasyków?
Wszyscy z nas wychowali się na takich klasykach jak Led Zeppelin, Deep Purple, Pink Floyd, Quenn, Metallica, Iron Maiden, Black Sabbath i wielu innych. Inspiracje czerpiemy także z takich zespołów i wykonawców jak Black Label Society, The Parlor Mob, Hunter, Slash czy Peter Gabriel. Mamy bardzo długą listę... Każdy z nas ma oczywiście swoje własne muzyczne inspiracje. Słychać to na nagraniach. Mimo różnych koncepcji potrafimy wyczuć się nawzajem i odnaleźć wspólny punk zaczepienia w każdym numerze. Dzięki czemu możemy pisać kawałki wspólnie na próbach w sposób naturalny i dodatkowo czerpać z tego przyjemność.
Dziękujemy za tak szczodre porównanie. Bardzo lubimy i szanujemy dokonania polskiego rocka z tego okresu, ale nigdy specjalnie nie kierowaliśmy swojej twórczości ku tym zespołom. Zawsze gramy to co nam w duszy gra, a że dosłuchać się tam można brzmienia starego polskiego rocka to chyba dodatkowy atut. Mimo że wokalista jest z wykształcenia filologiem angielskim to od samego początku stawiamy na język polski. Pisanie tekstów oraz śpiewanie w mowie ojczystej jest znacznie trudniejsze od grania po angielsku. Po pierwsze, język Królowej Elżbiety jest bardziej śpiewny, a żeby tekst wydawał się poważy, wzniosły i piękny wystarczy w odpowiednim miejscu użyć zwrotów takich jak "in the sky" czy "in the night" lub rymu "fire-desire". Pisząc po polsku trzeba mieć na uwadze, że słuchacz rozumie każde słowo i będzie się doszukiwał sensu w tym co słyszy. Dlatego autor staje przed podwójnym wyzwaniem - osiągnąć odpowiednią śpiewność tekstu oraz zawrzeć w nim sens.
Zapewne, jak większość zespołów, długo graliście w garażu i po małych klubach, aż wreszcie pojawiła się na rynku "Stara Historia", wasz debiut. Pamiętacie jakie to było uczucie, gdy po raz pierwszy zobaczyliście wasze dzieło na sklepowych półkach?
Tak. Duma i takie ciepełko na sercu.
To było dla nas odwieczne marzenie i nasz cel od samego początku. Jesteśmy ogromnie szczęśliwi, że trafiliśmy na sklepowe półki. Udowodniliśmy, że ciężką pracą i nieustanną determinacją możemy osiągnąć sukces.
Jedyne czego żałowałem to to, że nie zamieściliśmy wspólnego zdjęcia na okładce, żeby w sklepie móc powiedzieć "oj co to za pan na tym zdjęciu? ...a to chyba ja".
Dobry scenariusz na film. Podryw w muzycznym.
Chyba kiedyś coś takiego oglądałem...
Ciężko było znaleźć wydawcę dla debiutu?
Rozsialiśmy płytę po wytwórniach muzycznych, poczekaliśmy 3 miesiące i dostaliśmy pozytywny odzew od wytwórni Luna Music Polska z Wrocławia. Było to tempo niemal błyskawiczne. Nikt z nas się nie spodziewał takiego obrotu sprawy.
Kiedy Łukasz zaczął nas obdzwaniać z tą nowiną, pamiętam tę ogromną radość, że Dice wyda płytę w wytwórni. I to jakiej! Luna Music wydaje takich znakomitych artystów jak Kazik czy Leszek Cichoński. To zaszczyt znaleźć się w tak szacownym gronie.
W tym roku oddaliście w ręce słuchaczy nowy album "Paradice". Przy okazji recenzji wspomniałem, że nieco złagodnieliście w brzmieniu, zgadzacie się z taką opinią?
To prawda, "Paradice" jest albumem lżejszym od "Starej Historii", ale to absolutnie nie oznacza, że zmiękliśmy czy odpuszczamy. Po prostu eksperymentujemy i nie ograniczamy się tylko do jednego gatunku muzycznego. Na pierwszej płycie można uraczyć więcej utworów metalowych mniej rockowych, a na drugim krążku po prostu odwróciliśmy proporcje i wokalista nauczył się śpiewać, co postanowiliśmy wykorzystać.
O czym właściwie jest "Paradice"?
Tytuł płyty "Paradice" to gra słów, a mianowicie połączenie angielskiego 'paradise' (raj) z nazwą zespołu Dice. Na płycie znajduje się także utwór o tym samym tytule. Motywem przewodnim płyty jest osobisty raj, którego szukamy na Ziemi. Szukając go błądzimy jak w labiryncie, zmagając się z wszelakimi problemami, które napotykamy na drodze. Niestety, często mając nadzieję, że właśnie znaleźliśmy nasz wymarzony raj, spotyka nas rozczarowanie i podróż rozpoczyna się na nowo.
Oprócz warstwy lirycznej, zagadnienie jest także przedstawione za pomocą grafiki, która stanowi okładkę albumu - jabłko, jako symbol raju, a w nim kręty labirynt - oraz na zdjęciach zdobiących okładkę przedstawiających podróż jako metaforę poszukiwania.
Zauważyłem, że basiści w naszym kraju są najbardziej uzdolnionymi facetami w swoich kapelach: zajmują się grafiką, malarstwem, fotografią, kto wie czy wieczorami nie cytują sobie z pamięci poezji Leopardiego etc. Ludzie renesansu! Ty, Karol, prócz szarpania za struny basu, zagrałeś jeszcze na skrzypcach i fortepianie.
Bas to nie jest trudny instrument i szybko można go opanować. Daje to dużo wolnego czasu na rozwijanie innych zainteresowań i umiejętności (śmiech). A tak na poważnie to nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Na następnej płycie też czymś zaskoczę - może dudy albo harfa. Zobaczymy.
Jak nowy materiał odbierany jest przez waszą publiczność, czy Stargard nie staje się powoli zbyt ciasny dla Dice?
Często gramy u siebie, ale staramy się zachować umiar, bo co za dużo to i świnia nie zje. Raz w roku latem organizujemy swoją własną imprezę "Dice'e na Luz!" i dla równowagi gramy też jeden koncert na zimę/jesień. Dzięki temu zawsze możemy liczyć na wspaniałą Publiczność. Po wydaniu drugiej płyty dostajemy dużo pozytywnych komentarzy, dodatkowo ludziom bardzo spodobały się nasze dwa klipy do piosenek "Peccatum Originale" i " Marna Gra" dostępne na youtube.com.
Sądzę, że drugi krążek Dice przyciąga ludzi swoją różnorodnością. Po sporej dawce pędzących riffów i tłustych zwolnień słuchasz może odpocząć przy balladach jakie przygotowaliśmy na to wydawnictwo. Lubimy przestery i takie sprawy, ale czasem trzeba też pograć akustycznie przy ognisku.
Szykuje się jakaś większa trasa koncertowa?
W tym roku zaczęliśmy koncertować w lutym, kiedy to zagraliśmy pra-premierę nowej płyty, a w marcu odbyła się koncertowa premiera "Paradice" w Stargardzie, gdzie świętowaliśmy jej wydanie podczas koncertu. W trasie z "Paradice" na dobre jesteśmy od początku kwietnia. Gramy co weekend, aż do końca czerwca. W lato planujemy trochę odpocząć, zrobić sobie wakacje, a już od września wrócić na część jesienną trasy "Paradice" i znowu grać ile się da. Trasę można śledzić na naszej stronie www.dicerocks.pl.
Nie myśleliście, żeby przy okazji koncertowania, zaczepić się do jakiegoś programu TV? Jest to ostatnio bardzo modny, a również - jak pokazała historia kilku zespołów, przynależących nawet do niszowych gatunków - skuteczna forma promocji?
Próbowaliśmy swoich sił w Must be the Music ale po zagraniu dwóch swoich kompozycji usłyszeliśmy tylko: "Fajnie, a macie jakiś cover? ...Nie? No, trudno".
Elegancko jury sobie tupało nóżkami do naszych autorskich utworów, ale bez coverów nawet nie podchodź. Może kiedyś jeszcze skusimy się na spróbowanie czegoś takiego. Dobrze byłoby pojawić się w telewizji, nawet niekoniecznie w konkursie. Będziemy się o to starać.
Dobrze byłoby zagrać kilka kawałków na wizji. Mamy już takie doświadczenia ze stacjami radiowymi. Czasem kiedy udzielamy wywiadów, gramy też kilka utworów akustycznie na żywo, specjalnie dla słuchaczy.
Propos koncertowych wojaży, w co uzbrojeni jesteście na scenie?
Mój rynsztunek to wzmacniacz Marshall JCM 2000 DSL 100 i paczka Marshall 1960A, Fender Stratocaster Highway One (USA) i Squier Stratocaster (z końca lat 90, moja pierwsza gitara) oraz efekty: Morley Volume Plus, Koda Chorus KD-22, Boss Distortion DS-1, Boss Metal Zone MT-2, Dunlop Cry Baby Wah-Wah GCB-95, Korg Pitchbalck Tuner i Boss Noise Supressor NS-2. Gram na piórkach 1mm z logo Dice. Co więcej, dokładnie tego samego sprzętu używam w studio, więc można go usłyszeć na naszych obu płytach, oczywiście w różnych konfiguracjach.
Mój zestaw to głowa Marshall MA 100 H z paczką Marshalla. Wiosłuję na dwóch gitarach: Fender Stratocaster (z przełomu lat 80 i 90, Korea) i Epiphone LP. Używam jeszcze bramki szumów.
Ja gram na gitarze basowej Ibanez BTB 1000E. Używam wzmacniacza Ampeg SVT-3 PRO z paką Ashdown.
Plany na przyszłość już macie?
Jeśli chodzi o najbliższe plany to są to oczywiście koncerty, koncerty, koncerty i promocja płyty "Paradice" wszędzie gdzie będzie to możliwe.
Dalsze plany to oczywiście wydanie trzeciej płyty z czym wiąże się dużo pracy, prób i planowania.
Podsumowując: trzecia płyta, koncerty, Brodway.
Wyobraźcie sobie, że ktoś was czyta. Co byście powiedzieli?
Słuchajcie Dice!
Przybywajcie na koncerty!
Przysyłajcie nam pocztówki z wakacji!
Czytajcie Gitarzystę!
Rozmawiał: Grzegorz Bryk