Prace nad "The Awakening", dziesiątym albumem P.O.D. zmierzają ku końcowi. Przed premierą singla "This Goes Out To You", gitarzysta P.O.D., Marcos Curiel porozmawiał z nami m.in. o nowym albumie, jego koncepcie oraz wydanej w zeszłym roku akustycznej płycie "SoCal Sessions".
Powoli kończycie nowy album.
Gramy dużo koncertów, jednak znajdujemy trochę czasu na pisanie nowych utworów i nagrywanie wersji demo, które prawdopodobnie pojawią się na nadchodzącym albumie. Aktualnie jesteśmy w Londynie, przed brytyjską trasą koncertową. Zanim wylecieliśmy do Wielkiej Brytanii, zakończyliśmy mastering. Można powiedzieć, że prace nad płytą zmierzają ku końcowi.
Jak długo pracowaliście nad "The Awakening"?
Album powstawał dość krótko, a przynajmniej pomysły. Pierwsze szkice utworów pojawiły się latem ubiegłego roku. W listopadzie nagraliśmy wersje demo, a po nowym roku zaczęliśmy pracę na dobre. Do studia weszliśmy w lutym. Po raz kolejny współpracuje z nami producent Howard Benson.
Co było główną inspiracją?
Chcieliśmy nagrać muzykę, z którą będziemy się dobrze czuli, chętnie wykonywali na żywo i która będzie sprawiała nam przyjemność. Tworzymy muzykę, bo ją lubimy. "The Awakening" jest koncept-albumem, pierwszym takiego typu krążkiem w naszej dyskografii. Teksty opowiadają historię chłopaka o imieniu Ten. Po przeżyciu rodzinnej tragedii, zmaga się z problemami, popada w depresję, jednak historia ma pozytywne zakończenie. Stąd też tytuł albumu. Główny bohater przeżywa odrodzenie. Każdy utwór to kolejny z etapów jego drogi.
Do tej pory ukazał się singiel "This Goes Out To You". To chwytliwy, melodyjny i gitarowy utwór, bardzo charakterystyczny dla stylu P.O.D. Jaka jest reszta albumu?
Album głównie bazuje na brzmieniu, jakiego można doświadczyć w singlu. Jako, że historie zawarte w tekstach mówią o wzlotach i upadkach, to takie właśnie są utwory. Jest utwór w jazzowym stylu, punk rock oraz kilka cięższych, gitarowych piosenek.
Jaką formę nagrywania preferujecie?
Każdy z nas woli formę analogową ze względu na ciepłe brzmienie. Dziś trudno odróżnić brzmienie cyfrowe od analogowego. Na przykład "The Fundamental Elements of Southtown" zarejestrowaliśmy na dwucalową taśmę, a następnie nagrany materiał obrobiliśmy w Pro Tools. Nowa płyta w całości została zrealizowana metodą cyfrową. Mimo że często korzystam z wtyczek, to używam też lampowych wzmacniaczy, m.in. Mesa Boogie, Silvertone, czy Marshall.
Czyli dość rozbieżne brzmienia. Ulubionego rodzaju gitary chyba też nie masz.
To prawda. Korzystam niemal ze wszystkich popularnych rodzajów gitar. Od Telecastera, przez PRS, a na Gibsonie Les Paul Junior kończąc. Nie lubię ograniczeń sprzętowych. Po konkretny model gitary sięgam w zależności od utworu, również na żywo. Nie pamiętam oczywiście, która gitara była używana do nagrań konkretnego utworu. Bardziej sugeruję się ogólnym charakterem brzmienia.
Dawniej, w Waszych utworach słychać było dużo ścieżek gitar. Teraz jest ich znacznie mniej. Czy teraz tworzysz zgodnie z zasadą "mniej znaczy więcej"?
Dokładnie. Kiedyś kilkanaście ścieżek gitar w naszych piosenkach było na porządku dziennym. Z czasem człowiek trochę dorośleje muzycznie (śmiech). Teraz istotna jest przestrzeń, vibe, groove…
… i melodia.
Masz rację. Nowy album jest bardzo melodyjny.
Pod koniec zeszłego roku wydaliście "SoCal Sessions". Z jakim odbiorem spotykają się akustyczne aranżacje Waszych największych hitów?
Odbiór jest bardzo pozytywny. Pomysł na "SoCal Sessions" narodził się dość spontanicznie. W ramach promocji albumu "Murdered Love", w kilku rozgłośniach radiowych poproszono nas o zagranie naszych utworów w wersji akustycznej. Fanom takie wersje bardzo się spodobały i ich entuzjastyczny odbiór skłonił nas do nagrania akustycznej płyty. "SoCal Sessions" z góry miał być projektem niszowym, sfinansowanym z pomocą pieniędzy zebranych z crowdfundingu.
Jak kształtuje się najbliższa przyszłość P.O.D.?
Nie chcę wybiegać za daleko. Tymczasem czekamy na reakcję słuchaczy na nowy singiel, który ukaże się w czerwcu. Następnie w sierpniu przyjdzie czas na premierę "The Awakening", a później tradycyjnie - trasa koncertowa.
Rozmawiał: Wojciech Margula