John opowiedział nam m.in., co słychać w zespole, wyjaśnił, dlaczego nie nagrają kolejnego albumu, opowiedział o współpracy z Tede oraz wspomniał lata młodzieńcze z deskorolką.
Jaki czas, wg Ciebie był najważniejszy i najbardziej ekscytujący dla zespołu?
Na pewno wydanie debiutanckiego albumu w 1994 roku i nasza pierwsza trasa koncertowa (z Biohazard), podczas której każdy kolejny koncert był nowym doświadczeniem. To była pierwsza trasa Dog Eat Dog w tour busie (śmiech). Dużo radości zarówno nam, jak i fanom przyniósł powrót w 2006 roku, z albumem "Walk With Me".
Tego roku obchodzicie 25-tą rocznicę działalności. Czy z tej okazji planujecie coś specjalnego?
W zeszłym roku minęło 20 lat od wydania "All Boro Kings". To pierwszy album, który dla naszych fanów jest jednym z najważniejszych, jak nie najważniejszym. Dlatego z okazji rocznicy na koncertach graliśmy w całości nasz debiut. W tym roku, na 25-tą rocznicę działalności nie planujemy nic specjalnego. Tym razem również zagramy numery z "All Boro Kings", jednak set będzie bardziej przekrojowy.
Minęło dziewięć lat od wydania "Walk With Me". Czy możemy spodziewać się nowego albumu?
Mówiąc krótko: nie będzie nowej płyty. Aktualnie nie współpracujemy z żadną wytwórnią, zresztą z własnej woli. Mamy kilka nowych piosenek, które prawdopodobnie zagramy na nadchodzącej trasie. Uważamy, że współpraca z wytwórniami od strony biznesowej zepsuje całą zabawę i to, o co chodzi w muzyce. Jeżeli jednak zdecydujemy się wydać nowe utwory, jakieś single, czy nagrania z koncertów, obiecuję, że znajdziemy najlepszy sposób na podzielenie się naszą muzyką za darmo.
Wasi fani na pewno czekają na nowy album.
Jeżeli ktoś jest nadal naszym fanem, dobrze wie, że Dog Eat Dog to zespół koncertowy, który nie skupia się na nagrywaniu (śmiech). Zawsze robiliśmy swoje i nie zamierzamy naśladować innych. Chcemy być w porządku wobec siebie samych, a robienie czegoś na siłę, wbrew sobie jest nie w porządku. Wolimy grać stare utwory, które dla fanów coś znaczą, z którymi mają jakieś wspomnienia, np. ich pierwsza płyta, pierwszy koncert w życiu, pierwsze tricki na deskorolce. Wielu mówi nam, że przyszedł czas na kolejny album. Mówią nam to ludzie, którzy nigdy nie grali w zespole i nie zdają sobie sprawy jak to wygląda od kuchni (śmiech).
Czy po latach coś się zmieniło? Mam na myśli publiczność, energię na koncertach. Jak jest dziś?
Niedawno występowaliśmy w New Jersey, naszym rodzinnym mieście. Zagrali z nami byli członkowie zespołu. To było święto dla Dog Eat Dog. Nie wydaje mi się, żebyśmy zagrali słaby koncert. Nasi fani nigdy nie zawodzą. Szczególnie ci z Polski. Mamy z nimi szczególną więź. Czy gramy koncert na festiwalu, czy klubowy, zawsze możemy liczyć na ich wsparcie. Mimo że nie jesteśmy już młodzi, mamy nadal wiele energii, którą przekazujemy naszym fanom, dzięki którym mamy siłę, by dalej istnieć i grać. Dziś, w 2015 roku jesteśmy bardziej spontaniczni, niż kiedykolwiek. Dużo improwizujemy, jamujemy i czujemy się na scenie swobodnie.
Razem z polskim raperem Tede nagrałeś utwór "F/S 360 Kickflip". Jak wspominasz tamten czas?
W związku z promocją "Walk With Me" udzielałem w Polsce wywiadu. Tak się składało, że medium, z którym rozmawiałem, znajduje się w tym samym budynku, co wytwórnia Wielkie Joł. Spotkaliśmy się z ludźmi z tego labelu. Dowiedziałem się, że Tede jest fanem Dog Eat Dog, kiedyś jeździł na deskorolce i bardzo chciałby zaprosić mnie do udziału w jednym ze swoich utworów opowiadającym o dzieciństwie i deskorolce. Jakiś czas później dostałem od Jacka bit, do którego miałem nagrać swoje rymy. To bardzo miłe współpracować z kimś, kto wychował się na naszej muzyce i jednocześnie jest jednym z najpopularniejszych raperów w waszym kraju.
Deskorolka to bardzo ważna część Twojego życia.
Tak, ponieważ z deskorolką spędziłem większość życia. Nadal utrzymuję kontakt z przyjaciółmi "z deskorolki". Mamy wspólne wspomnienia, doświadczenia. Deskorolka połączyła mnie z ludźmi, których uwielbiam po dziś dzień. Aktualnie nie jeżdżę na deskorolce, jednak do dziś siedzę w tym środowisku. Zdarza się, że na krótkich dystansach, w okolicy mojego domu pojeżdżę na longboardzie. Kiedyś na trasę zabierałem ze sobą deskorolkę i wolnym czasie wybierałem się na skatepark, czy jakąś rampę. Aktualnie trenuję hokej na lodzie. Na lodowisku pojawiam się dwa razy w tygodniu. Poza trasą, gdy mam więcej czasu, prowadzę zajęcia z hokeja z dziećmi z Waszyngtonu.
Występujecie na różnych scenach. Gracie koncerty zarówno dla kilkudziesięcioosobowej publiczności, jak i dla tej na dużych festiwalach. W jakich okolicznościach wolisz występować?
Jeżeli chodzi o mnie, lubię zarówno duże sceny na festiwalach, jak i małe kluby z kilkudziesięcioosobową publicznością. W klubach panuje niepowtarzalny klimat, gdzie możesz przybić z kimś piątkę, przekazać mikrofon publiczności, porozmawiać po koncercie. Bliskość i interakcja pomiędzy nami a fanami to coś, czego nie można doświadczyć na dużych koncertach. Festiwale są zdecydowanie inne. Granie dla dużej publiki, o różnorodnych gustach muzycznych jest wyzwaniem. Część słuchaczy zna każdy nasz utwór, natomiast inni w ogóle o nas nie słyszeli. Zdarza się, że jesteśmy bardziej zadowoleni z koncertu na dużej scenie. Wyobraź sobie, że grasz na dużej scenie festiwalu Woodstock. To emocje niemożliwe do porównania z żadnymi innymi. Dlatego lubię zarówno duże, jak i małe koncerty.
W Polsce zagracie mniejsze koncerty, w klubach.
To chyba pierwszy raz, kiedy gramy w Polsce koncerty klubowe. Zazwyczaj graliśmy na festiwalach, na większych scenach. Bardzo się cieszę, że zagramy na trzech koncertach. Polska zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Powrót po latach będzie niezwykłym doświadczeniem.
Czy zechciałbyś przekazać parę słów polskim fanom, którzy już niedługo Was zobaczą?
Wpadnijcie na nasze koncerty. Będzie jak za dawnych lat. Ubiorę słynną hokejową koszulkę polskiej reprezentacji. Zrobimy wielką imprezę. (John mówi po polsku) Do zobaczenia!
Rozmawiał: Wojciech Margula
Rozpiska koncertów Dog Eat Dog:
23 kwietnia 2015
Kraków / Fabryka, ul. Zabłocie 23
Bilety:
65 zł - przedsprzedaż,
75 zł - w dniu koncertu
24 kwietnia 2015
Warszawa / Proxima, ul. Żwirki i Wigury 99
Bilety:
55 zł - I pula - do nabycia na www.pwevents.pl/pl/bilety
65 zł - przedsprzedaż
75 zł - w dniu koncertu
Bilety do nabycia: na ticketpro, ebilet, eventim, proxima
25 kwietnia 2015
Gdańsk / Parlament, ul. Św. Ducha 2
Bilety:
55 zł - I pula - do nabycia na www.pwevents.pl/pl/bilety
65 zł - przedsprzedaż
75 zł - w dniu koncertu
Bilety do nabycia: ticketpro, ebilet, eventim, parlament, lotto (ch manhattan)
Zapraszają:
http://www.knockoutprod.net/
http://www.pwevents.pl/pl/
http://go-ahead.pl/pl/
Magazyn Gitarzysta jest patronem medialnym koncertów.