Granie solówek, akordów i partii basowych w tym samym czasie na wykonanych na zamówienie instrumentach o szerokich możliwościach stawia Charliego Huntera na pozycji prawdziwego wirtuoza rzucającego ogromny cień w świecie gitary jazzowej.
Nie ma wątpliwości, że mając na koncie 17 albumów oraz współpracę z liczną grupą przeróżnych muzyków, Hunter jest niezwykle doświadczonym gitarzystą, który - co bardzo ważne - chce się z nami tym doświadczeniem podzielić…
Jeśli istniałoby coś w rodzaju uniwersalnego podręcznika do nauki gry na gitarze, obok wpisu "innowator gitary" powinno być umieszczone zdjęcie Charliego Huntera. W czasie swojej kariery Hunter zdążył już nagrać sporą ilość albumów oraz współpracować z wieloma fascynującymi i różnorodnymi artystami, nie wspominając o posadzie gitarzysty i organisty w prawdziwie ekscentrycznej formacji, The Disposable Heroes Of Hiphoprisy na początku lat dziewięćdziesiątych. W kręgach jazzowych Hunter stał się ikoną uparcie uprawiając własne muzyczne poletko, co nigdy nie przyniosło mu wielkich pieniędzy, ale zdecydowanie go uszczęśliwiło. Z muzykiem spotkaliśmy się podczas 35 edycji Montreal Jazz Festival, a z mądrych słów, które usłyszeliśmy od niego każdy może wynieść coś dla siebie nawet, jeśli nie jest muzykiem jazzowym.
Andy Hughes
Zdjęcia: Greg Aiello
Jeśli istniałoby coś w rodzaju uniwersalnego podręcznika do nauki gry na gitarze, obok wpisu "innowator gitary" powinno być umieszczone zdjęcie Charliego Huntera. W czasie swojej kariery Hunter zdążył już nagrać sporą ilość albumów oraz współpracować z wieloma fascynującymi i różnorodnymi artystami, nie wspominając o posadzie gitarzysty i organisty w prawdziwie ekscentrycznej formacji, The Disposable Heroes Of Hiphoprisy na początku lat dziewięćdziesiątych. W kręgach jazzowych Hunter stał się ikoną uparcie uprawiając własne muzyczne poletko, co nigdy nie przyniosło mu wielkich pieniędzy, ale zdecydowanie go uszczęśliwiło. Z muzykiem spotkaliśmy się podczas 35 edycji Montreal Jazz Festival, a z mądrych słów, które usłyszeliśmy od niego każdy może wynieść coś dla siebie nawet, jeśli nie jest muzykiem jazzowym.
Największe legendy gitary też zaczynały od podstaw
Mój pierwszy nauczyciel gitary to Joe Satriani. Wtedy jeszcze nie był sławny - był po prostu gościem z sąsiedztwa uczącym grać na gitarze. Nigdy nie nauczył mnie czegoś, czym mógłbym zaszpanować. Jego lekcje zawsze polegały na odnajdywaniu swojej własnej drogi i na poprawnym poruszaniu się po gryfie - nic więcej nie pokazywał uczniom. Nauczyłem się od niego niesłychanie wiele - był doskonałym nauczycielem.
Granie na ulicy wzmaga pewność siebie
Zacząłem grać w różnych zespołach, kiedy byłem w college’u. Spotkałem wtedy gościa pochodzącego z Paryża. Bardzo chciałem zobaczyć Europę, a on powiedział, że mogę przyjechać na miesiąc i zatrzymać się u niego. Po miesiącu zdecydowałem, że zostaję dłużej i zacząłem grać na ulicy zarabiając na życie. Jeśli w takim miejscu grasz jakiś niezwykle ekscentryczny i słabo znany materiał możesz sam się świetnie bawić, ale nie zarobisz żadnej kasy. Jeśli chcesz zarobić tyle, żeby móc z tego żyć, musisz zrozumieć, co lubi publiczność, a przede wszystkim, jak nawiązać kontakt ze słuchaczami. Potrafię za każdym razem rozpoznać, czy muzyk czuje więź z uliczną publicznością - to daje coś, czego nie nauczą cię w żadnym college’u, takie wewnętrzne poczucie pewności. Kiedy już je zdobędziesz nigdy go nie stracisz - a ja widzę to w ludziach, którzy grają na ulicy - kontakt wzrokowy i pewność siebie, kiedy się pokazują.
Siedmiostrunowe gitary nigdy nie należały do najtańszych
Zanim jeszcze dołączyłem do The Disposable Heroes of Hiphoprisy zacząłem eksperymentować z siedmiostrunowymi gitarami. Grałem na standardowej, sześciostrunowej gitarze, ale chciałem czegoś więcej w dołach i wykombinowałem, że jeszcze jedna struna dałaby mi dolne A. W mojej okolicy był sklep z gitarami. Nazywał się Subway Guitars, a goście, którzy tam pracowali zajmowali się również naprawami, więc poprosiłem ich, żeby przerobili dla mnie gitarę. W tamtych czasach jedynymi dostępnymi na rynku gitarami siedmiostrunowymi były te produkowane przez George Van Eps i kosztowały więcej, niż mogłem sobie wyobrazić. A facet z miejscowego sklepu przerobił dla mnie starego Vega typu arch top. W takiej gitarze progi ustawione są ukośnie, a ten gość potrafił to zrobić! Wiem, że mówią o mnie "innowator" i, że przekraczam granice, ale jakoś nie przywiązuję do tego wagi.
Historia kołem się toczy
Jeśli się rozejrzysz w każdej kulturze znajdziesz jakiś rodzaj gitary. Niektóre z nich mają mnóstwo strun, a inne prawie wcale, dlatego nie sądzę, żeby moje pomysły były aż tak bardzo rewolucyjne w ogólnym rozrachunku. Rzeczywiście próbowałem nawet grać na ośmiostrunowej gitarze, ponieważ chciałem uzyskać pełen zakres skal, ale nie skończyło się to sukcesem. Moja minimalna skala wynosi 29 cali (ponad 73 cm), a struna E jest do tego za krótka. Struna po prostu się kiwa. Ostatecznie zdjąłem tę ósmą strunę i po kilku koncertach stwierdziłem, że w ogóle mi jej nie brakuje, więc nigdy później do niej nie wracałem.
Możesz sprawić, żeby twoja gitara zabrzmiała jak zespół, włącznie z organami Hammonda
Kiedy szukałem nowych brzmień gitarowych zdecydowałem, że naprawdę bardzo lubię dźwięki Hammonda i, między innymi, dlatego chciałem dodać kolejne struny. Moja gitara posiada trzy struny basowe oraz cztery standardowe gitarowe struny. Przy takiej kombinacji masz niezliczone możliwości zakresu dźwięków i harmonii. Używam wzmacniacza Carr oraz Mesa/ Boogie z 15-calowym głośnikiem - bardzo proste. Kiedyś sprawdzałem nowy sprzęt, ale zauważyłem, że podoba mi się prostota. Noszenie ze sobą masy sprzętu nie jest jednak moją ulubioną formą spędzania czasu. Według mnie najważniejsza jest treść, to, co chcesz w muzyce przekazać, a to, jakiego sprzętu do tego użyjesz ma drugorzędne znaczenie. Zdecydowanie bardziej ciekawiły mnie dźwięki i harmonie, które słyszałem w swojej głowie, niż szpanowanie z nowym typem gitary, której jeszcze nikt nie widział.
Dorastanie z bluesem nie czyni z człowieka gitarzysty bluesowego.
Blues to bardzo istotna część mojego muzycznego dziedzictwa. To muzyka, którą grała moja mama i której słuchaliśmy w domu, kiedy dorastałem. Jeśli jesteś Amerykaninem i muzykiem, lepiej żebyś wiedział, jak grać bluesa! Powiedzieć, że nie rozumiesz bluesa to, jak powiedzieć, że grasz na trąbce, ale nie rozumiesz muzyki Louisa Armstronga. Uważam, że trzeba być uczciwym wobec własnych korzeni i pozwolić im przenikać do twojego grania. Mówienie o "czystych" gitarzystach bluesowych może być odrobinę mylące, ponieważ nie nazwałbyś w ten sposób ani Mississipi Johna Hurta, ani Roberta Johnsona, a już z pewnością nie Blind Blake’a, który był najznakomitszym gitarzystą technicznym pod względem rytmu. To on sprawił, że gitara naprawdę robiła to, do czego była w zamyśle stworzona. Gdy rozpoczynasz rozmowę o "czystych" muzykach bluesowych myślisz zwykle o ludziach, z którymi lubią rozmawiać magazyny dla gitarzystów - a te wszystko upraszczają. W konsekwencji ludzie, którzy czytają takie pisma, a sami nie są gitarzystami i nie do końca potrafią to zrozumieć zaczynają fantazjować na ten temat. Czysty blues jest częścią historii, ale to tylko mała jej część.
Przemęcz się z pierwszą gitarą - docenisz ją później
Moja mama naprawiała kiedyś gitary i w całym domu zawsze było pełno gitar. Do tej pory mama ma przepiękną starą gitarę, którą uwielbiałem, ale nie wolno mi było jej dotykać. Pierwsza gitara, jaką miałem nazywała się Memhpis - była to kopia Stratocastera, na którą zaoszczędziłem podejmując się różnych prac. Pewnie mnóstwo ludzi zaczyna od słabych podróbek gitarowych, w których zarówno struny, jak i dźwięk są makabryczne, ale takie instrumenty są świetne do nauki. Po pewnym czasie, kiedy już się z taką gitarą uporasz i przerzucisz się na dobrze wykonany instrument o łagodnie wydobywającym się dźwięku i lepszymi strunami, zaczniesz naprawdę cieszyć się graniem, będziesz uczył się i grał coraz więcej, ponieważ poczujesz, jaka to przyjemność.
Indywidualizm uszczęśliwia
Muzyka, jako zawód daje możliwość robienia czegoś innego. Jeżeli czujesz w sobie tak wielkie pragnienie grania, jak ja, wówczas zawsze będziesz szukał dróg rozwoju. To praca, która nigdy się nie kończy, jak podróż, w której nie dojeżdżasz do stacji końcowej. W mojej karierze było wiele momentów, w których czułem, że osiągnąłem pewien poziom, na którym powinienem pozostać, ponieważ wtedy wreszcie mógłbym zarobić trochę więcej pieniędzy! Nigdy jednak nie potrafiłem się w takim punkcie zatrzymać. Jeśli chcesz zatrudnić gitarzystę lub basistę, na świecie jest mnóstwo muzyków, którzy zagrają wszystko, co zechcesz i zajmą niewiele przestrzeni muzycznej. Jeśli chcesz, żebym ja zagrał, musisz chcieć szczególnego brzmienia i stylu, który tworzę, a to obejmuje wielką część muzyki.
Indywidualizm nie uczyni cię bogatym
W moim życiu zaletą jest to, że nie muszę z nikim rywalizować. Istnieją setki, a może tysiące znakomitych gitarzystów, którzy muszą walczyć o skrawek miejsca dla siebie. Dobrą stroną drogi, którą podążam jest to, że stworzyłem unikalny styl i w związku z tym sam zajmuję własną przestrzeń. Oznacza to, że pod względem ekonomicznym nie znajduję się w czołówce, ale również to, że kiedy budzę się rano czuję się podekscytowany z powodu tego, co będę robił ze swoją muzyką w tym dniu. Jak długo mogę utrzymać żonę i dzieci oraz sfinansować nagrania kolejnej płyty - to wszystko, czego potrzebuję.
Surowi liderzy zespołów nie muszą być dobrymi liderami.
Słyszy się opowieści o ludziach, którzy kierują zespołami i, którzy potrafią być naprawdę ciężkimi przypadkami. James Brown miał w zwyczaju karać swoich muzyków, jeśli spóźniali się na próby lub koncerty. Nie sądzę, żeby takie podejście było konieczne. Dla mnie, ale również dla muzyków, z którymi pracuję, jeżeli ktoś osiągnął już taki etap to znaczy, że udowodnił też, że potrafi solidnie pracować. Zawodowy muzyk nie pracuje od ósmej do szesnastej i nie czeka, aż będzie się mógł wyluzować. Wielu muzyków, z którymi pracuję jest dużo lepszych ode mnie. A w zespole jesteś tak dobry, jak dobry był twój ostatni występ.
Jeśli chcesz dobrze grać na gitarze, graj na perkusji.
Rytm jest źródłem wszystkiego w muzyce - dla gitarzysty zrozumienie rytmu jest kwintesencją. Codziennie ćwiczę z metronomem - to, jak linijka, dzięki której można narysować prostą linię. Nie korzystam jednak z clicka na scenie - trzeba czuć rytm i wchodzić w interakcje z innymi muzykami, a click jest zbyt sztywny. Uważam, że każdy gitarzysta powinien przynajmniej przez rok grać na perkusji. Załatw sobie zestaw perkusyjny nawet, jeśli to jedynie werbel i hi-hat. Ucz się poprawnych rytmów, wejdź w nie, zagłębiaj się w ich istotę, poczuj je. W ten sposób zawsze będziesz w stanie rozumieć i współodczuwać z każdym perkusistą, w każdym zespole, w jakim przyjdzie ci grać. Rytm to bicie serca.
Andy Hughes
Zdjęcia: Greg Aiello