Leki antydepresyjne w połączeniu z twórczością zespołu Bruno Światłocień to dobre zestawienie. Kapela w swojej muzyce nader sugestywnie eksploruje czernie i cienie otaczającego nas świata, o czym może świadczyć najnowsza płyta zespołu pt. "Czerń i cień II".
Głównym twórcą muzyki Bruno Światłocień jest wokalista, gitarzysta, multiinstrumentalista, autor tekstów i kompozytor Bronisław Ehrlich, będący zarazem poetą, malarzem i artystą, którego twórczość wyłania się z najbardziej mrocznych zakątków Pomorza. Ów wielka melancholijna osobowość zechciała podzielić się z czytelnikami Magazynu Gitarzysta swoimi refleksjami na temat muzyki Bruno Światłocień, a także problemów współczesnego świata.
Rozmawiał: Konrad Sebastian Morawski
konrad.morawski@wp.pl
Witam, rozmawiamy pomiędzy Podkarpaciem i Pomorzem, u mnie za oknem deszczowo i ponuro, a co słychać na Pomorzu?
Dzień dobry. Jako, że zespół Bruno Światłocień jest z Północy to u nas jest znacznie zimniej, niż na Podkarpaciu. Teraz jest biało, ale większa część teraźniejszej zimy na wybrzeżu to czerń i cień.
Nie bez przyczyny wprowadziłem na wstępie akcent geograficzny, bowiem obecna aura wydaje się dobrze komponować z twórczością zespołu. Tworzysz z zespołem muzykę depresyjną, nostalgiczną i owianą niezwykłą aurą tajemnicy. Czy Ciebie i muzyków Bruno Światłocień przepełnia mrok?
Wszystkim ludziom od stworzenia świata towarzyszy smutek. Myślę, że dominuje on w naszym życiu. Ciężar i przygnębienie w muzyce Bruna to odbicie duszy Bronisława Ehrlicha, mojej duszy, czyli wokalisty i kompozytora, a także autora tekstów i muzyki zespołu.
Skąd wziął się pomysł tworzenia w obszarach elektroniki, ambientu, industrialu i new wave’u? Czy była to naturalna inspiracja, a może uznałeś, że właśnie w tej przestrzeni zespół zostanie najlepiej wysłuchany?
Zdecydowanie muzyka to moja naturalna inspiracja. Lubię patrzeć na gwiaździste niebo nocą i to jest moją inspiracją. Celowe łączenie gatunków muzyki w moim mniemaniu pozbawią ją zmysłów i uczuć. U nas jest tak, jak powiedział Tomasz Stańko - prawdziwy artysta gra to, co chciałby słuchać.
W twórczości kapeli daje się też zauważyć liczne wpływy charakterystycznej muzyki rockowej, space i kraut rocka, a nawet filozofię starego punka. Zespół nie wypiera się tych wpływów dając temu upust na koncertach. Czy to oznacza, że na żywo muzyka Bruno Światłocień prezentuje swe bardziej drapieżne oblicze? Z czego wynikają te różnice pomiędzy studio a koncertami?
W moich tekstach wypowiadam się na tematy, które mi towarzyszyły w życiu. Długo zajmowałem się teologią i polityką.... miałem też sporo przejść traumatycznych, czemu dałem upust w muzyce. Zrobiłem parę utworów punkowych jako protest songi, ponieważ Polacy są okrutnie poniżani i wykorzystywani przez lewicowe rządy. Nie wiem czy wiesz, ale nawet Niemcy podczas wojny nakładali na Polaków mniejsze podatki, niż obecne rządy, te z ostatniego 25-lecia. Na koncerty przychodzą ludzie, którzy chcą pogować, więc miksujemy utwory zimne z agresją. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy na koncertach grali takie mantry, jak utwory "Przemijanie" czy "Ja".
W jaki sposób widownia reaguje na koncerty zespołu? Czy masz jakieś szczególne wspomnienia z dotychczasowych występów, którymi chciałbyś się podzielić z czytelnikami?
Widownia reaguje różnie. Są koncerty, jak na urodzinach Yacha Paszkiewicza (reżyser, artysta video, autor teledysków Bruno Światłocień - dop. K. S. Morawski), gdzie widownia w skupieniu słuchała jak gramy, a są takie koncerty, jak w Słupsku, gdzie sala była totalnie nabita i połowa ludzi pogowała. Nie mam specjalnych wspomnień z koncertów, ponieważ traktuję muzykę jak modlitwę, zawsze mam zamknięte oczy i wchodzę w mój baśniowy świat muzyczny, wyłączając się kompletnie na zewnątrz.
Wróćmy jednak do muzyki tworzonej w studio. Pierwszym dużym nagraniem kapeli było wydane przed kilkoma laty dzieło pt. "Czerń i cień". Czy dziś jesteś zadowoleni z rezultatów tamtego nagrania?
Tak. Uważam płytę za absolutną. Dziś z perspektywy czasu nic bym na niej nie zmienił.
To w takim razie, w jaki sposób oceniasz czas, który upłynął od premiery wspominanego debiutu? Chodzi mi zarówno o kwestię waszego rozwoju jako muzyków, a także propozycje, które zespół otrzymał od największych dystrybutorów na świecie…
Dla zespołu decydujące znaczenie miała pierwsza płyta. U mnie w zespole grało kilkunastu muzyków. Od roku mam ukształtowany skład, co umożliwia mi pokazanie zespołu z bardziej mistycznej strony. Jako że media unikają ambitnych kapel, my postanowiliśmy dotrzeć do widowni, która nie ma możliwości wysłuchania bardziej nawiedzonych kapel w radio. Pamiętam jak ludzie z podziwem słuchali nas podczas wspólnej trasy z Tehace i Jary Oz. Weź pod uwagę, że target zespołu Jary Oz to miłośnicy muzyki pop rockowej, ale jednak dostrzegłem ich zachwyt. Nie mamy propozycji dystrybutorów na świecie, za to mamy bardzo pochlebne recenzje koneserów muzyki na zachodzie.
Album "Czerń i cień" został nagrany dla wytwórni Zoharum Records, zaś "Czerń i cień II" dla New Experimental Art. Czy mógłbyś zdradzić kulisy tych przenosin i ocenić klimat do nagrań w obu tych miejscach?
New Experimental Art jest komórką wewnątrz wytwórni Zoharum. Nas od początku wspiera współwłaściciel wytwórni Maciej Mehring, przy okazji też członek zespołu Bisclaveret. Maciej chce pozostać wierny idei jakla mu przyświeca i w Zoharum wydawać muzykę dark ambientową, a dla projektów gitarowych stworzył właśnie New Experimental Art.
Nie obawiasz się, że "Czerń i cień II" może wpłynąć na przepełnienie szpitali psychiatrycznych? Muzyka zawarta na tym krążku, jak zresztą wcześniej częściowo wspomniałem, bardzo głęboko wchodzi do świadomości słuchacza. W jaki sposób zdefiniowałbyś świat widziany Twoimi oczami w kontekście nagrań do albumu "Czerń i cień II"?
(śmiech) To jest dla mnie komplement. Jestem melancholikiem. Byłem hospitalizowany na depresję w zakładzie psychiatrycznym. Zapewniam Cię, że leżą tam całkiem sympatyczni ludzie, dla których ten świat nie okazał się przyjazny. Jeżeli chodzi o definicję tego świata, to nie będę silił się na wielkie słowa, niech definicją pozostanie tytuł płyty.
Wśród licznych atutów drugiego krążka Bruno Światłocień potężnym są szerokie przestrzenie. Album sprawia wrażenie progresywnej wędrówki po różnych elektronicznych i rockowych zakamarkach mroku, ale zarazem wymaga od słuchacza skupienia. Moim zdaniem "Czerń i cień II" nie jest krążkiem, którego można słuchać, np. jedząc niedzielny rosół. Czy nie obawiasz się, że nie wszyscy odbiorcy poradzą sobie z ambitną koncepcją płyty?
Melancholia jest pożywką czy rozrywką dla melancholików. W pamięć zapadł mi przeprowadzony niedługo po śmierci Tomasza Beksińskiego wywiad z Anją Orthodox. Powiedziała ona, że Tomasz żył melancholią i specjalnie taką muzyką wywoływał stany melancholijne. Melancholik zapewne może jeść rosół i czerpać radość słuchając płyty "Czerń i cień II", a miłośników luźnej muzyki nie przekonamy do siebie.
Dochodzimy więc do pytania w jaki target słuchaczy celuje Bruno Światłocień?
Bruno Światłocień nie celuje w żaden target. My wszyscy na ziemi stanowimy partie ludzi o różnych poglądach, uczuciach, wrażliwości i muzyce. Bruno trafi zapewne do ludzi o zbliżonej wrażliwości. Są dwie grupy artystów. Jedna grupa robi sztukę pod publikę, raczej dla zabawy, natomiast druga grupa to artyści, którzy tworzą co czują i następnie prezentują swoją twórczość odbiorcom.
Twoje fotografie zdobiące płytę w każdym przypadku mówią do mnie, że za czymś tęsknię, ale obawiam się wyjść naprzeciw owej tęsknocie. Wolę pozostać w moim świecie niespełnionych czynów i niewypowiedzianych słów, aniżeli zaryzykować próbę odnalezienia szczęścia. Chcę być przykryty cieniem i czernią w obawie przed niejasną światłością… a może to symbol tego, co przeminęło, czegoś nie do naprawienia?
Przekaz fotografii bardzo trafnie ująłeś. Jestem bardzo spójny w przekazie, dbam o spójność muzyki, tekstu i fotek. Na okładce znajduje się most na nieczynnej linii kolejowej. Ilustruje on łączenie dwóch światów, ale droga, czy w tym przypadku linia kolejowa, jest nieczynna. Jest jak powiedział John Ballance, czyli "prawdziwy artysta nie odróżnia między tym kim jest, a tym czym robi, sztuka wypełnia całe jego życie".
W jaki sposób, będąc wszechstronnym artystą, porównałbyś wypowiadaną przez Ciebie ekspresję w muzyce, poezji i malarstwie? Czy pomiędzy tymi gatunkami daje się odnaleźć wspólny mianownik?
Wspólnym mianownikiem w muzyce jest to, co towarzyszy moim nastrojom, czyli smutek, bunt i prawda. Natomiast moje rysunki mają zupełnie inny charakter. Styl który obrałem to hiperrealizm. Czytałem kiedyś o Van Goghu, że jedną z przyczyn jego frustracji jest jakby niemożliwość oddania piękna natury. Malował on łąki nadając im złoty charakter. Podobnie jest u mnie. Rysuję z precyzją, która tak naprawdę jest dla mnie nieosiągalna.
Odrywając się nieco od tonu refleksyjnego chciałbym zapytać o kwestie techniczne związane z nagraniem albumu "Czerń i cień II". W jaki sposób powstały utwory znajdujące się na krążku? Czy przed przystąpieniem do nagrań miałeś gotowy szkic kompozycji i tekstów, czy dopiero podczas sesji zaczynała tworzyć się spójna całość?
Muzyka powstaje u mnie spontanicznie. Często siadam na podłodze przy porannej kawie i patrząc w grafitowe niebo gram jakieś smutne melodie, po czym dopasowuję do nich wiersze, które napisałem wcześniej. Następnie z zespołem nagrywamy całość w domu i wysyłamy do miksu naszemu producentowi Michałowi Miegoniowi. Michał nadaje w studio ostateczny kształt naszej muzyce.
A jakich gitar użyto w pracach nad albumem "Czerń i cień II?"
Epiphone Goth, Kramer XL 6, Epiphone Nigthawk Custom i Vintage Lemon Drop.
Czy w sekcji gitarowej korzystano ze specjalnych efektów? Jakiego typu były to efekty?
Boss ME-70 i ME-80, Dunlop Crybaby 535Q oraz Vox Bulldog Distortion.
Jakie są nadchodzące plany Bruno Światłocień? Oddajecie się koncertom, czy może kolejnemu procesowi tworzenia?
Przyszłość jest dla mnie mętnym pojęciem. Gramy regularnie koncerty z zespołem, a zarazem powstają nowe utwory. Mamy już trzy kompozycje ma masterach i zapewniam, że nowa płyta przyćmi obie poprzednie.
Na koniec chciałbym zapytać w jaki sposób zespół Bruno Światłocień zorganizował finansowanie od włodarzy Wejherowa? W tego typu muzykę, jaką tworzycie opaśli panowie w garniturach raczej nie inwestują… to w każdym razie wielka sprawa, że władze publiczne postawiły na ambitne granie!
O, to jest ciekawe pytanie. Często błędnie postrzegamy polityków, urzędników czy biznesmenów. Mam przyjaciół, którzy są majętni finansowo, chodzą pod krawatami, a w domu słuchają ambientu, chórów średniowiecznych czy muzyki klasycznej. Bardzo dużo ludzi pisze wiersze, mijamy ich na ulicy, są oni dla nas anonimowi. Przy pierwszej płycie Bruno Światłocień udałem się do dyrektora kulturalnego lokalnego starostwa, pokazałem mu filmik kręcony spontanicznie w kaplicy w Borkowie Lęborskim, gdzie wystąpiłem Ja i Kordian (Sikorski, perkusista zespołu - dop. K. S. Morawski), a także gościnnie znajomy muzyk. Pamiętam zadumę i zachwyt dyrektora. Powiedział: "obiecuję, że dostanie Pan dotację". Tak na marginesie wspominany dyrektor też jest muzykiem, śpiewa w chórze, a więc jego ocena była tym bardziej wartościowa. Po za tym włodarze miasta dość mocno stawiają na kulturę. Mamy przepiękną Filharmonię oraz wspaniale odnowione kapliczki na otaczających Wejherowo wzgórzach. Zapraszam wszystkich chętnych do odwiedzenia naszego miasta i oddania się podziwianiu jego położenia oraz zabytków.
Życzę więc Tobie i zespołowi wszelkich sukcesów, odkrywania kolejnych fragmentów tajemnicy dźwięku i zdobywania publiczności gotowej na "Czerń i cień II". Dziękuję za rozmowę.
Pozdrawiam wszystkich czytelników i życzę świetlanej przyszłości.
Rozmawiał: Konrad Sebastian Morawski
konrad.morawski@wp.pl